48

1.4K 74 5
                                    





*** Oczami Louisa ***

**Następnego dnia**

Nie śpię już od jakiegoś czasu. Nie wiem ile dokładnie, nie obchodzi mnie to. Ważniejsza jest teraz ta mała, cudowna osóbka słodko śpiąca twarzą do mnie.
Uśmiechnąłem się na wspomnienie wczorajszej nocy.
Jestem...
Kurczę. Nawet nie wiem, jak opisać emocje, które siedzą we mnie.
Jestem szczęśliwy, że Ewa zaufała mi i zgodziła się na taki krok w naszym związku. Mimo tego, co zrobił jej ten skurwiel.
Mój wzrok zjechał na dłoń na, której znajduje się pierścionek. Tak, oświadczyłem się jej. Wiedział tylko o tym Zayn, pomógł mi nawet wybrać rodzaj. Bo ja oczywiście nie mogłem się zdecydować.
Bałem się, że mi odmówi. Nawet w pewnej chwili byłem tego pewny.
Ciągle musimy się ukrywać, nie możemy nigdzie wyjść razem. Ani w ogóle okazywać sobie miłości publicznie, bo znowu by się zaczęło... Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby mi odmówiła.
Z głową opartą na dłoni, patrzę na nią i nie mogę nadziwić się, że się spotkaliśmy, że jesteśmy tu i teraz. Że jesteśmy razem. Wiem, że Eva to ta jedyna.

Pogłaskałem ją delikatnie po głowie z uśmiechem i złożyłem lekki całus na jej nosie. Poprawiłem pościel, która zsunęła jej się z ramienia i potem zaraz cicho i ostrożnie, by jej nie budzić, wstałem z łóżka i w samych bokserkach udałem się do kuchni w celu przygotowania śniadania dla mojej przyszłej pani Tomlinson.

Gdy wszystko na tacy było gotowe, razem z nią wróciłem do pokoju. Postawiłem tacę na stoliku nocnym po mojej stronie i spowrotem znalazłem się pod kołdrą.
Dziewczyna poruszyła się pod wpływem mojego ruchu, ale nie obudziła się. Dalej słodko śpi.

- Dzień dobry - wyszeptałem jej do ucha, wiedząc, że zaraz się obudzi. Zawsze to robiła, gdy mówiłem coś do jej ucha.

I tak tak przypuszczałem, jak na zawołanie, Eva powoli otworzyła swoje śliczne zielone oczka. Uśmiechnęła się promiennie, gdy zobaczyła mnie. Również oddałem uśmiech.

- Dzień dobry - odpowiedziała.

Przełożyła ręce przez moją szyję i przyciągnęła mnie tym samym do siebie, sprawiając, że nasze usta się złączyły.

- Jak się spało? - zapytałem przed kolejnym pocałunkiem.

- Świetnie.

- Boli cię coś? - tak, bałem się, że mogłem ją w jakikolwiek sposób ją skrzywdzić, choć wczoraj zapewniała mnie, że wszystko jej okej.

- Nie. I nie musisz pytać o to co chwila - zamarudziła.

- Po prostu nie chcę, żebyś czuła jakkolwiek dyskomfort czy coś.

- Jest dobrze Loui - zapewniła mnie, a ja postanowiłem już nic nie mówić na ten temat. Przytuliła się do mnie. Dzielił nas tylko materiał kołdry, którym była okryta Eva.

- No dobrze. Zrobiłem śniadanko! -sięgnąłem po tacę i postawiłem ją stabilnie między nami.

- Dziękuję! - znowu zostałem obdarowany całusem.

- Jak tak dalej pójdzie, to będę robić śniadanie tylko dla twoich buziaków! - zaśmiałem się.

- Ej! - szturchnęła mnie żartobliwie w ramię. Wziąłem jedną z kanapek i powiedziałem:

- Jemy - po czym skierowałem ją do ust brunetki.

- Mam nadzieję, że cię nie zawiodłam - powiedziała, leżąc wtulona w mój lewy bok, po skończonym śniadaniu.

- Dlaczego tak uważasz? - zapytałem zdziwiony. Dlaczego miałaby mnie zawieźć?

- No bo... - zaczęła kreślić różne wzory na moim torsie. - Nigdy tego nie robiłam i ten gwałt... To wszystko...

- Nie. Nawet nie waż się tak myśleć. To była niesamowita noc - szybko jej przerwałem, mocniej obejmując.

- Naprawdę?

- Tak. Przeszłość zostaw za sobą. Żyj teraźniejszością i przyszłością. Ze mną.

-Postaram się - uśmiechnęła się lekko i ogarnęła włosy z twarzy.

- No.

- Louis? - zapytała mnie po dłuższej chwili ciszy w, której wymienialiśmy ze sobą pocałunki.

- Tak kotku? - spojrzałem w jej oczy. Zobaczyłem strach i przejęcie. - O co chodzi? Coś cię boli?

- Nie... Chodzi o to, że my... No, że się nie zabezpieczyliśmy.

- Wiem - powiedziałem.

- No i? Tylko tyle powiesz? - zdziwiła się. - Przecież mogę zajść w ciążę i co wtedy? - zdenerwowała się lekko.

- Jak to co? Wychowamy go i będziemy szczęśliwi - tak, tego byłem pewny. I nikt nie mógłby zniszczyć mojej radości z wiadomości, że Eva będzie w ciąży ze mną.

- No ale ja...

- Co? Nie chcesz mieć ze mną takich małych latających po całym domu maluchów? - już to widziałem oczami wyobraźni.

Eva zaśmiała się i odrzekła:

- To nie tak, że nie chcę. Po prostu boję się tego co byłoby, gdyby wszyscy się o tym dowiedzieli... Nie byłoby spokoju.

- Kochasz mnie?

- Najbardziej na świecie.

- To nie przejmuj się tym - nachyliłem się by ją pocałować. - Jeśli będziesz w ciąży, chcę wiedzieć o tym pierwszy, okej?

- Okej - odpowiedziała mi i mocniej wtuliła we mnie.

- Tomlinson! W końcu do nas zawitałeś! - od progu przywitał mnie Liam.

- Też się cieszę, że cię widzę stary - powiedziałem i przywitaliśmy się po męsku.

- Chodź - weszliśmy jak zawsze do kuchni.

- Wszyscy w domu? - rozejrzałem się po pomieszczeniu.

- Tak. Tak myślę... Zwołać ich?

- Uhm. Muszę wam coś powiedzieć - posłałem mu krzepiący uśmiech, bo chłopakowi mina zrzedła. Jak zwykle się martwi.

- No więc? O co chodzi? - zapytał Niall, gdy już cała trójka siedziała na kanapie w salonie i patrzyła na mnie z zaciekawieniem.

- A Harry? - zapytałem.

- Wybył gdzieś wczoraj z Marleną i do tej pory nie wrócił. Telefonu też nie odbiera.

- Li, zluzuj trochę. Niech się chłopak wybawi. Zostało tylko kilka tygodni do trasy. Nie będzie wtedy na to czasu- wstawił się za nim Zayn. No i ma chłopak rację.

- Okej...

- O co chodzi?

- No bo... Ja i Eva...

- Co? Co z nią? - zapytali Li z Niallem.

- Nic! Spokojnie - powiedział Zen.

- To znaczy? Co ty wiesz? - Niall od razu rzucił się na mulata z pytaniami.

- Niech Tommo sam wam powie - uśmiechnął się tylko i skierował wzrok na mnie.

- Oświadczyłem się Evie.

Ich miny były jednoznaczne. Po prostu się tego nie spodziewali.

- Wow - wydusił Liam.

- Bardzo mądra decyzja - Zayn wstał i pogratulował mi a za nim reszta.

- Dzięki.

- No to, wieczorem zrobimy imprezę! -powiedział uradowany Niall.

- Bardzo dobry pomysł Nialler. Dziewczyny przyjdą i w dziesiątkę zrobimy sobie taki wieczorek - powiedział Zayn.

- To do roboty.

Gdy już mieliśmy się rozchodzić, by robić swoje, do domu wszedł Harry.

- Cześć - jakoś tak niemrawo powiedział.

- Stary, Louis się...

- Co ci się stało?!

No Control✅Where stories live. Discover now