Po dwóch godzinach jazdy samochodem, Louis zatrzymał się w Doncaster. Nigdy bym nie pomyślała, że będę tu nawet w snach a ja jestem tu na żywo...- Gotowa? - zapytał i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Nie.
- A więc idziemy - otworzył swoje drzwi i wyszedł a potem pomógł wysiąść mi.
Czułam jak oczy wszystkich sąsiadów są skierowane na nas a dokładniej na mnie.
- Boję się - wyszeptałam, jakbym się bała, że oni usłyszą.
- Nie ma czego. Misiek, jestem tu z Tobą i nic się nie stanie.
No nie byłabym tego taka pewna...
- No dobrze, chodźmy.
Podeszliśmy do drzwi jego domu, a chłopak zapukał. Usłyszałam tylko przekręcanie zamka a potem przede mną pojawiła się młoda kobieta, która była jego matką.
- Louis! - wciągnęła go, (a co za tym idzie, mnie też, bo trzymaliśmy się za ręce) i przytuliła na co on się zaśmiał. Puścił ją i obie pary oczu były zwrócone na mnie.
- Dobry wieczór - powiedziałam.
Kobieta uśmiechnęła się serdecznie i powiedziała:
- A więc to ty jesteś tą Evą, o której mój syn nie przestaje mówić?
- Chyba tak.
- Mamo, to jest właśnie ta Eva. Kochanie, to jest moja mamuśka - kobieta od razu mnie przytuliła i powiedziała na ucho:
- Mów mi po imieniu. Joannah kochanie.
- Louis! - usłyszeliśmy z góry jakieś dziecięce krzyki.
To zapewne siostry.. W momencie przed nami pojawiły się trzy dziewczyny. Dwie młodsze dosłownie rzuciły się na Louisa, a jedną starsza trzymała na rękach najmłodsze rodzeństwo Louisa.
- Daisy, Pheobe! - uścisał je mocno i podniósł wzrok na starszą siostrę. - Cześć Fizzy.
Dziewczyna oddała dziecko mamie, a sama przytuliła brata. Piękny widok.
- Lottie, chodź przywitasz się z bratem! - zawołała Joannah a Louis przytulił mnie do siebie.
- A przyjechał z El?! - zawołała.
Eleonor.
W tym momencie ktoś mnie przytulił i oprzytomniałam. Wróciłam do rzeczywistości i zobaczyłam, że przytula mnie właśnie siostra Lou, Fizzy.- Nie martw się nią. Przejdzie jej.
Odpowiedziałam jej uśmiechem. Już ją lubię.
- Georgia Austin Charlotte, proszę w tej chwili zejść przywitać się z gośćmi! - zawołała już powoli zła kobieta.
- Nigdzie nie idę!
- Daj spokój mamo, pójdę do niej po kolacji - odezwał się Louis.
- Ona jest nie do wytrzymania. Dobrze, synku zaprowadź Evę do twojego pokoju i za chwilę widzimy się, a kolacji.
- Dobrze.
Wziął mnie za dłoń i zaprowadził po schodach do pierwszych drzwi na prawo z przyczepioną do drzwi tabliczką LOUIS i weszliśmy do pokoju.
- Oto moje królestwo - śmiał się i rzucił nasze torby na łóżko.
Pokój był niebieski z fototapetą drużyny piłkarskiej ale nie widziałam nazwy, bo zastawiła go szafka. W pokoju były też szafa, małe łóżko (ciekawa jestem jak my się we dwójkę na nim zamieścimy )
Oraz biurko,a na nim laptop i jakieś papiery.