16

2.4K 93 1
                                    

Czas się zatrzymał. Nie wiem, co się dzieje wokół mnie. Jest tylko Louis i te jego cudne oczęta w które mogłabym patrzeć godzinami.

- Pójdę już - powiedział, cały czas patrząc mi w oczy.

- Uhm - na tyle mnie tylko stać.

- Idę.

- Idź - nadal żadne z nas się nie ruszyło, nie odsunęliśmy się od siebie nawet o centymetr.

Nasza pozycja była dziwna, to wyglądało tak, że Louis wisiał praktycznie nade mną, kiedy ja trzymałam cały czas ręce na jego szyi.

- To idę - powiedział, a ja zarejestrowałam tylko jego ciepłe, miękkie usta na moim policzku, a potem ciche zamknięcie drzwi.

Ja... Co to w ogóle było? Nie ważne, ważne, że było tak blisko... Nie Eva. Zostaw to w spokoju. Nawet o tym nie myśl.

Jak ja mam się teraz dostać do łazienki?! Rozejrzałam się po pokoju. Klasycznie umeblowany z przeważającą czernią w niektórych meblach, ale ja nie mam nic przeciwko tej barwie. Łóżko na którym siedzę, jest ogromne pod każdym względem z całkiem ładną narzutą. Podniosłam głowę do góry i co widzę? Baldachim z półprzezroczystymi zasłonami. Szafki po obu stronach łóżka z hebanu. Cudnie tu jest.
Ale nadal jest pytanie: jak się dostać do łazienki?!
Wstałam z łóżka i dzięki pomocy mebli, udałam się jakoś do drzwi za którymi, jak się okazało, była łazienka.

**Oczami Louisa **

Wyszedłem z jej pokoju cicho zamykając drzwi, ale miałem ochotę je rozwalić, delikatnie mówiąc. Idiota, idiota! Miałeś taką szansę, a ją zmarnowałeś kretynie!
Zszedłem na dół, wziąłem walizki i wniosłem je po schodach. Otworzyłem drzwi jej pokoju i wszedłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i stwierdzam, że jej tu nie ma. A więc jest w łazience. Wyszedłem z pokoju i wróciłem po walizkę i kule. Wróciłem spowrotem do niego i odstawiłem rzeczy. Nadal jej nie było, więc nie czekałem na nic, tylko wyszedłem.
Znalazłem się w kuchni. Postanowiłem zrobić spóźniony obiad.

*** 1 września ***

Położyłem dwa talerze na stole na których było spaghetti. Zebrałem się w sobie i poszedłem na górę do jej pokoju i cicho zapukałem, po czym byłem prawie w jej pokoju.

- Tak? - usłyszałem jej anielski głos.

- Zrobiłem obiad - powiedziałem.

- Okej, zaraz przyjdę - powiedziała do mnie z uśmiechem.

- Dobra.

Wróciłem do kuchni i nalałem soku do szklanek i postawiłem je na stole. W tym czasie Eva zeszła z piętra i znalazła się przy stole.

- Smacznego - powiedziałem.

- Smacznego - odpowiedziała z uśmiechem.

*** Tydzień później ***

- Wiesz, że jutro masz wizytę u lekarza w sprawie nogi? - zapytałem.

- Tak, wiem - odpowiedziała, nadal patrząc w telewizor. Dopiero skończyła się jakaś smutna piosenka. Chyba Eda. - Pójdziesz tam ze mną?

- Jasne!

*** Następnego dnia ***

- Gotowa? - zapytałem i wziąłem do ręki klucze do samochodu.

- Tak, już idę - w korytarzu pojawiła się ona. Ubrana jak zwykle, ale jednak inaczej. - Możemy iść.

Po zamknięciu drzwi, wsiedliśmy w Lamborginii i pojechaliśmy pod szpital.

No Control✅Where stories live. Discover now