32

1.6K 75 9
                                    

- No... - próbowałem w pamięci znaleść ten fragment rozmowy. A tak!

- No?

- Yyy..

- Tak więc właśnie Louis. Pamiętasz co to było?

- Przepraszam Eva... Ja nie chciałem...

- Daruj sobie takie gatki. Poprosiłam cię. Obiecałeś się się nie upijesz! Jeszcze Liam przy tym był!

No to po mnie. Jak Li będzie za Evą to po mnie.

- Ale co ja miałem zrobić?! Ciężko mi ze świadomością, że za parę dni nie będziemy już razem!

- Nie musiałeś się od razu upijać! - Eva wstała od stołu i zabrała szklankę do zlewu.

- Eva no...

- Nic nie mów Louis. A myślisz, że mi jest z tym łatwo? Pomyślałeś jak ja się czułam, kiedy ty podbijałeś parkiet jakimiś ruchami z kosmosu, a ja siedziałam jak ostatnia ofiara przy stoliku i patrzyłam, jak robisz z siebie idiotę?!

- Eva... - wstałem od stołu i podszedłem do niej. Chciałem ją objąć, ale wyrwała mi się.

- Odejdź ode mnie, póki jeszcze nad sobą panuję - powiedziała.

- Evcia no... - złapałem ją w talii i przyciągnąłem ja do siebie.

- Louis, jak ja mam ci teraz zaufać? Może to dla ciebie nic, ale dla mnie to ważne.

- Przepraszam kotku. Następnym razem zabieraj mi kieliszki, co? - zapytałem z usmiechem.

- Tobie? Pff. Jakby mi się jeszcze to udawało - chyba choć troszkę jej przeszło, bo na jej ustach zamajaczył delikatny uśmiech.

- To co, wybaczysz mi? - cmoknąłem ją lekko w usta.

-Uhm, ale tak troszkę. Musisz się bardziej postarać - bawi się ze mną no. Okej, dołączam do zabawy. Pocałowałem, ją trochę mocniej i dłużej.

- A teraz?

- No jeszcze nie jestem całkiem pew... - nie pozwoliłem jej skończyć, bo wpiłem się w jej usta. Pocałowałem ją namiętnie. Oddała pocałunek.

- A teraz?

- Teraz już tak.

- Nie jesteś zła?

- Już nie.

Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czubek głowy.

- Idź się ogarnij, bo śmerdzisz wódą - odepchnęła mnie ze śmiechem.

- Wedle życzenia - zaśmiałem się i poszedłem spowrotem do łazienki.

Wziąłem szybki prysznic. Wytarłem się i przłożyłem ręcznik przez biodra.
Z włosów kapała jeszcze woda. Olałem to i wróciłem do pokoju. Wybrałem jakąś koszulkę do tego moje ulubiene czarne jeansy i jakieś skarpetki, po czym zszedłem na dół.

- Już jestem - przywarłem do mojego aniołka.

- Słyszę, ale nie musisz mnie dusić.

- Ops, przepraszam - cmoknąłem ją w szyję.

- Nie szkodzi - przytuliła się do mnie, obejmując mnie za szyję. - A jest coś jeszcze.

- Co znowu nabroiłem wczoraj?

- Ty nic. Za jakieś pół godziny będzie tu Zayn.

- Po co?

- Po ciuchy. Przecież tu mieszkał.

No Control✅Where stories live. Discover now