My Dear, Hazel 16+

By Drzewko4

180K 11K 1.1K

[Okładkę wykonała @Stokrotka_22_11] Hazel Gonzales, to utalentowana, ale zamknięta w sobie siedemnastolatka... More

Prolog
1. Przestrzeń
2. Czekolada
3. Uprzedzenia
4. Sens gry w rugby
5. Palące spojrzenie
6. Liczby są proste
7. Posiadanie klubu, jest ciężkie
8. Ten starszy brat, który gra w rugby...
9. Piasek i błoto
10. Zmartwieni rodzice
11. Lista
13. Dżentelmen Axel
14. Wymarzona dziewczyna
15. Axel nauczycielem
16. Osoby w spektrum
17. Zainteresowanie pewnym chłopcem
18. Bukiet goździków
19. Reagowanie na sytuacje
WAŻNE!!!!
20. Ciemnozielone oczy
21. Na językach wszystkich
22. Bliskość
23. Smak Zozoli
24. Skarpetki w papugi
25. Stado oszalałych motyli
26. Obietnica na mały paluszek
27. Karmelowa kawa
28. Wyjawiona tajemnica
29. Chęć bliskości
30. Duży krok w przód
31. Anioł w szarym dresie
Epilog

12. Mała bestia

5K 323 19
By Drzewko4

Hunter

- Dzisiaj wdrażamy plan o nazwie Hazel. - powiedział podekscytowany Max, gdy rozsiadł się w moim samochodzie. Plecak położył sobie pod nogami, a przydużą torbę na kolanach. Wyglądał na pewnego siebie i pełnego dziwnego zadowolenia. 

Już chwilę później, dowiedziałem się, co było powodem jego zadowolenia.

Wystarczyło, że przesunął suwak torby i uśmiechnął się zadowolony, ja za to, posłałem mu pełne zaskoczenia spojrzenie.

- No co? - sarknął - Przygotowałem się. - powiedział dumny i zaczął wyciągać pełno przedmiotów z materiału torby. - Mamy lornetkę, latarkę, wachlarz i zapas jedzenia. 

- Ty na prawdę, chcesz siedzieć tam kilka godzin. - powiedziałem pełny podziwu, bo jedyne, co ja wziąłem, to puszka energetyka i paczka orzeszków. 

Nigdy bym nie przypuszczał, że Max weźmie to wszystko tak na poważnie - pozostało mi się modlić, że całkowicie nie zjebie mojego planu, który zamierzałem doprowadzić do końca. Niestety mój kumpel miał to do siebie, że czasami zachowywał się jak dziecko na placu zabaw i już po paru godzinach miałem go dość.

Czy to dziwne, że staliśmy już pod wielką rezydencją z dobre trzy godziny? Mogliśmy ten czas wykorzystać inaczej i na przykład pójść na siłownie, dodatkowy trening czy po prostu leniuchować, ale moja chęć zdobycia Hazel, była dużo większa. 

 Pośród wielkiego domu, nie działo się nic - kompletnie nic, oprócz szumiących drzew, które działały mi już na nerwy. Po ogrodzie biegał jedynie wielki pies, którego nazwać można by było maszyną do zabijania - nie miałem nic do psów, ale ten tak wyglądał. 

W końcu po następnych kilku minutach, coś się zmieniło, a ja momentalnie wyrwałem lornetkę z dłoni kumpla. Przyłożyłem ją do oczu i powiększyłem zbliżenie, tak aby mieć lepszy widok na wychodzącą z domu dziewczynę. 

Hazel wychodziła zza wielkich drzwi, a ja już nie mogłem oderwać od niej spojrzenia. Dalej rozmyślałem nad swoimi uczuciami, ale byłem pewny, że to coś więcej, bo nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny - żadnej. 

Dziewczyna ubrana była w kwiecistą, białą sukienkę, która sięgała jej niemal do kostek. Włosy miała starannie ułożone w wianek, a ja nie mogłem uwierzyć, że z dnia na dzień, może podobać mi się jeszcze bardziej. Moje zainteresowanie nią, było tak nagłe, ale tak odpowiednie, że sam nie mogłem w to uwierzyć. 

Nastolatka w dłoni trzymała też smycz, do której podpięty był identyczny pies do tego, który biegał po ogrodzie. Ten jednak był w kolorze czekoladowym, a co jakiś czas widać było u niego siwiznę. Musiał być to już starszy pies, bo poruszał się dość wolno. Nagle zza drzwi, wybiegł też mały pies, który wyglądał na jeszcze groźniejszego od dwóch dobermanów. Był mały i sięgał Hazel trochę ponad kostkę, był w białym kolorze, a na szyi miał obróżkę z....cyrkoniami?

- Dobra, wychodzę. - odrzekłem i odłożyłem lornetkę na kolana Max'a, który gwałtownie mnie zatrzymał. 

- Poczekaj chwilę! - wrzasnął i wcisnął we mnie spojrzenie, które wyglądało na zażenowane. - Musisz się jeszcze podszkolić w stalkingu, bo to jest porażka. - westchnął pod nosem. - Poczekaj aż odejdzie kawałek, bo ty spotykasz ją  "przypadkiem" zapomniałeś?

Skinąłem jedynie głową i odczekałem kilka minut.

Wyszedłem dopiero wtedy, gdy dziewczyna przemierzyła już kawałek odcinka ścieżki, która prowadziła na polanę. Swoje kroki stawiałem niepewnie, ale wiedziałem, że muszę szybko zmienić swoje nastawienie, żeby się niczego nie domyśliła. 

Nie sądziłem jednak, że moją obecność wyda małe zwierzę, które ruszyło w moją stronę niemalże z prędkością światła. Rozszerzyłem szerszej źrenice i wpatrywałem się w małą kulkę, która wyglądała na rozwścieczoną - dlaczego to ten pies był bez smyczy? On powinien mieć kaganiec!

Może był mały, ale zęby miał krwiożercze, gdy tylko rzucił się na moją nogawkę od spodni. Stałem jednak bez ruchu, bo bałem się, że jeżeli zacznę ruszać nogą, to go zgniotę. 

Pies powrócił jednak do trzeźwego myślenia, dopiero wtedy, gdy olbrzymi doberman szczeknął głośno. Założyłem, że mała kulka musiała czuć respekt i od razu pobiegła w stronę wielkoluda. 

- Hunter? - dziewczęcy głos dobiegł do moich uszu, a ja w duchu skakałem z szczęścia. - Co ty tutaj robisz? 

Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną, nieśmiałą i dość...wystraszoną? 

- Ja...przechadzałem się niedaleko, wiesz, w ramach treningu. - powiedziałem dość speszony, a dłonią podrapałem się po karku. - Zobaczyłem cię i chciałem się przywitać, ale wtedy wpadła na mnie ta mała bestia i...

- To nie jest bestia. - zaznaczyła twardo, a ja chciałem by na mnie spojrzała, ale cały czas uciekała ode mnie spojrzeniem, nie miałem pojęcia czym był to spowodowane. - Dexter po prostu...jest czasami nadpobudliwy.

Uśmiechnąłem się. 

- To imię do niego pasuję.

- Dlaczego?

- No wiesz, kiedyś była taka bajka i tam był taki szalony dzieciak, który był naukowcem i nazywał się Dexter. - parsknąłem lekko, a dziewczyna z niewiadomego powodu wzdrygnęła się. 

- Naśmiewasz się z jego imienia? - jej pytanie dość mocno mnie zaskoczyło

- Nie. Uważam, że jest bardzo oryginalne. - powiedziałem odrobinę tracąc grunt. Moja głowa zadawała sobie teraz pytania dotyczące słów Hazel, bo dlaczego tak pomyślała?

- To dlaczego się śmiejesz? - zapytała dość retorycznie, a wzrok wbiła w swoje buty. - Nie rozumiem. 

- To....tak po prostu... - jąkałem. - Nie naśmiewam się z niego, tylko cieszę się, że ma takie ciekawe imię. - starałem się wyjaśnić, a dziewczyna kiwnęła głową. Dalej zacząłem się zastanawiać nad tokiem jej myślenia, choć za nim nie nadążałem. 

- Dobrze. - odpowiedziała dość cicho. - Muszę już iść, bo niedługo będzie padać i...

- ...będzie błoto. - dokończyłem i sam mimowolnie spojrzałem na chmury, które robiły się coraz ciemniejsze. - Będziesz miała coś przeciwko, jeżeli przejdę się kawałek z tobą?

Pomiędzy nami zapadła cisza, którą zakłócały tylko szczeknięcia małego psa, który ruszył już do przodu - dalej nie ufałem tej bestii i wolałem trzymać się na dystans. Czułem się bardziej komfortowo, gdy stał obok mnie wielki doberman, który teraz trącał pyskiem dłoń dziewczyny - tak, jakby chciał zwrócić jej uwagę. 

- Nie, nie będę miała nic przeciwko. 

Hazel

Deszcz. Na ogół był ciekawym zjawiskiem, ale jego minusem było to, że wytwarzał błoto, którego tak bardzo nienawidziłam, choć teraz moje myśli o spadających kroplach, odwracał wielki chłopak, który szedł tuż obok mnie. 

Hunter miał na sobie zwykłe czarne, sportowe dresy i luźną koszulkę, która mimo to, opinała jego wielkie barki. Czułam się odrobinę spokojniejsza, gdy szedł tuż obok, bo dzięki temu, czułam, że nie utknę sama na polanie, na której zaraz lunie deszcz. 

Chłopak rozsiewał wokół siebie poczucie radości i nie wiedzieć dlaczego, czułam się dobrze, gdy był tuż obok. Potrafiłam się wtedy nawet uśmiechnąć. 

- To...kiedy masz najbliższy występ? - zapytał nagle, a mój brzuch wykręcił fikołka. Dalej wgapiałam się przed siebie i obserwowałam biegnącego przede mną psa, jednocześnie głaszcząc głowę tego, który szedł przy moim boku.

Na samo wspomnienie o balecie, musiałam się uśmiechnąć. Uwielbiałam rozmawiać o swoim ukochanym sporcie, bo był on moim oddechem, kawałkiem normalności i czymś, co było po prostu moje. Podczas tańca czułam lekkość, kobiecość i wolność, która potrafiła napędzić mnie do działania. 

- Za tydzień w piątek. - powiedziałam przypominając sobie o zbliżającym się dniu, który był dla mnie bardzo ważny i z niecierpliwością na niego czekałam. - Nie mogę się doczekać, to bardzo ważne. 

- Będę trzymał kciuki, żeby wszystko dobrze wyszło. 

Mimowolnie w rubryce w mojej głowie, dodałam Hunter'owi plus. 

Continue Reading

You'll Also Like

248K 23.8K 19
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
129K 2.4K 57
LICEUM · HE FELL FIRST · BAD BOY Nicholas to pewny siebie, przystojny kolega z klasy Jasmine. Jednak członek paczki najbardziej pociągających chłopak...
4.7K 689 13
Nayeli Jensen, utalentowana kucharka i gospodyni programu kulinarnego w telewizji śniadaniowej, zawsze unikała Walentynek, uznając je za święto pełne...
692K 3K 9
Narzeczona na zamówienie powraca! Historia Crystal Carver, czyli przebojowej młodszej siostry Aarona Carvera. Crystal z wielką zazdrością spogląda...