1. Przestrzeń

4.7K 221 64
                                    

Hazel

Jedna z najlepszych szkół sportowych w Katanii, a w niej ja. Wcześniej uczyłam się gdzie indziej, ale nie miałam tam dobrych wspomnień i robiłam wszystko, żeby tylko się tutaj dostać. Oczywiście mój ojciec był gotowy zapłacić sporą sumę za zakwalifikowanie mnie tutaj, ale ja chciałam dojść do tego sama.

Pracowałam cholernie ciężko, ale to napędzało mnie do działania, bo swoje marzenia stawiałam na pierwszym miejscu.

Ta szkoła oferowała wiele profili i dostawali się tutaj najlepsi. Wybrałam oczywiście profil z baletem. Oprócz niego, była tutaj siatkówka, koszykówka, gimnastyka artystyczna, różne rodzaje tańca, rugby i pływanie. 

Dzisiaj rozpoczynał się mój drugi rok na profilu baletowym, pierwszy odbyłam w innej szkole, ale to historia na później. Cały budynek, który wykonany był w bardzo eleganckim stylu, oblegany był już przez uczniów. Przyjaciele witali się po wakacjach i zapewne ustalali plany na kolejne, wszyscy wydawali się wypoczęci - zresztą ja również, ponieważ nie odmówiłam rodzicom wakacji na słonecznej Bali.

Przed samym wkroczeniem na teren liceum, wzięłam głęboki wdech, a na uszy założyłam swoje słuchawki, które oprócz puszczania muzyki, miały opcje wygłuszenia, którą bardzo doceniałam. Ten konkretny model słuchawek, sprezentowała mi mama na poprzednie urodziny. 

Zaczęłam ostrożnie stawiać kroki przy okazji rozglądać się po okolicy, większość uczniów miało już swoich najlepszych przyjaciół i to z nimi zamierzali się trzymać - to było zrozumiałe. Gdzieś po drodze minęłam zapewne grupę siatkarek, ale postanowiłam wsłuchać się w brzmienie piosenki, więc je wyminęłam. 

*Cause, baby, if your love is in trouble
Baby, if your love is in trouble
Baby, if your love is in trouble

When you know, you know
When you know, you know
It kinda makes me laugh
Runnin' down that path
When you're good, it's gold
'Cause when you know, you know

Cała szkoła wydawała się przyjemnym miejscem, ale ja wiedziałam, że to tylko pozory. Tutaj też była rywalizacja, obgadywanie, intrygi i sprzeczki. W takich szkołach było to na porządku dziennym, ja byłam tego żywym przykładem. 

Z westchnieniem odszukałam skrzydło drugorocznych i grzecznie tam pomaszerowałam, dopiero gdzieś w trakcie drogi wyjęłam telefon, żeby zobaczyć wiadomość od kuzyna.

Od Miles : Dasz radę, jesteś najlepsza.

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Mimo tego, że przez większość czasu się raczej kłóciliśmy, to potrafiliśmy się też wspierać. Byliśmy dla siebie niczym rodzeństwo, którego ja nie posiadałam, Miles miał jeszcze młodszego od siebie brata - Michel był ode mnie młodszy o prawie rok. Oprócz moich kuzynów, miałam jeszcze kuzynkę - Maisie była ode mnie również rok młodsza, ale nie miałyśmy z sobą aż tak dobrej relacji. 

Jednym z najlepszych członków mojej rodziny, była ciocia Lucy, która dalej żyła wieczną młodością i nie wyobrażała sobie związku z mężczyzną. Sama powtarzała, że jest wolnym ptakiem, a jej dusza jest zbyt artystyczna i zbyt cenna, żeby mogła się nią podzielić. 

Oprócz wiadomości od kuzyna, zasypana byłam wiadomościami od najdroższej mamy, która nie mogła się powstrzymać i co chwila wysyłała mi zdjęcia zrobionych przez siebie bukietów. 

Z lekko drżącymi dłońmi, odnalazłam szafkę, która przeznaczona była właśnie dla mnie. Była ona w kolorze błękitnym, co bardzo mi się podobało - nie była nudną szarością. Jej kłódka była otwarta, więc szafkę otworzyłam szeroko. Otworzyłam swoją torbę, która wisiała na moim ramieniu i wyjęłam z niej niepotrzebne książki i odłożyłam je do metalowego pudła, oprócz nich, zostawiłam tutaj jednego lizaka Chupa Chups. 

Z torby wyjęłam też dość pomiętolonego już królika w różowym kolorze - mogłam wydawać się dziecinna, ale tak nie było, to był jedynie sentyment i emocja, której nie potrafiłam określić. Z drżącym oddechem schowałam królika do szafki i mocno trzasnęłam drzwiczkami, biegiem rzuciłam się w inną stronę. 

Szybko się wróciłam. 

Znów otworzyłam niebieskie drzwiczki i chwyciłam maskotkę w dłonie, odetchnęłam z ulgą i przejechałam po jego uszach.

- Nie mogę cię zostawić. - westchnęłam, po czym schowałam go głęboko do torby, tak aby nie wypadł.

______________________________________

Klasa wyglądała zwyczajnie. 

Przepełniona w większości dziewczynami i jedynie domieszką płci przeciwnej, zaczynaliśmy Angielskim, więc byłam w miarę spokojna, bo nigdy nie miałam trudności z tym językiem. Trudniejszym wyzwaniem, okazało się wybranie miejsca, na którym spędzę kolejne minuty. Nie wiedziałam, co zrobić. 

Byłam tutaj nowa i dość zagubiona. 

- Może usiądziesz ze mną, piękniusiu? - głos jednego z chłopaków, dociera do mnie z opóźnieniem, a moja twarz na pewno się czerwieni. Chłopak ma krótkie blond włosy i szerokie barki, siedzi przy jednej z pierwszych ławek. 

- Ja...- zająkałam się, nie wiedząc jaki ruch wykonać. 

Niech mi ktoś pomoże. 

- Spierdalaj, Jack. - warknęła do niego dziewczyna o krótkich rudych włosach, która siedziała na tyle. Chłopak skrzywił się na jej słowa, po czym parsknął sucho. - Chodź tutaj, usiądziesz ze mną!

Potrzebowałam chwili by zrozumieć całą sytuację, ale ostatecznie ruszyłam na tył klasy i przystanęłam przy ostatnim z stołów. Uważnie przyjrzałam się dziewczynie. Była dość chuda, było to niemal oczywiste w takiej klasie, ale określenie  ''dość'' było trafne, bo według mnie wyglądała na prawdę przepięknie, ale nauczyciele by ze mną dyskutowali. Rude włosy spięte miała w luźny kucyk, z którego pierwsze pasma zwisały luzem. Ubrana była w ciemne sportowe leginsy i koszulkę z logiem szkoły - też muszę sobie taką sprawić. 

Dość niepewnie odłożyłam torbę na podłogę i zajęłam miejsce na krześle, wtedy napotkałam jej przeszywające spojrzenie, które we mnie wbijała. Jej oczy były małe, a tęczówki zielone. 

- Jesteś nowa? - spytała na starcie, podpierając się na łokciu, a ja jedynie pokiwałam twierdząco głową. - Jestem Hailie. 

- Hazel. - wystawiłam w jej stronę dłoń, gdy ona tego nie zrobiła. Rodzice od najmłodszych lat dbali o moją kulturę i przywykłam do takich typu przywitań.

- Oficjalnie, nie powiem, że nie. - zaśmiała się, po czym ścisnęła moją dłoń. - Znasz tu w ogóle kogoś?

- Nikogo. - odparłam cicho, powoli kładąc na blat zeszyt, długopis i książkę, która nie dotyczyła lekcji. 

- To dobrze ci radzę, uważaj na takich, jak Jack. To buce. - stwierdziła, a ja skinęłam jej miło głową. - O! Co czytasz? 

Moja strefa komfortu zaczynała się łamać i czuło to całe moje ciało, aż po palce u stóp. Hailie złapała moją książkę w dłonie i zaczęła ją przekartkowywać, niekoniecznie sobie z tym radziłam i musiałam mocno zaciskać palce, żeby nie wybuchnąć.

- Ja raczej...nie czytam romansów. - odparła, gdy w końcu odłożyła książkę na blat, a ja odetchnęłam z ulgą. - Preferuje fantasty, ale pomimo tego...

Jej rozpoczynający się monolog, przerwało wejście do klasy starszej nauczycielki - dzięki, Bogu!

Na pewno będę chciała bliżej poznać Hailie i może to właśnie ona, będzie moją pierwszą przyjaciółką, ale teraz potrzebowałam chwili na zrozumienie wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. 

''''''''''''''

Jak myślicie, Hazel jest bardziej podobna do Hope czy Aspen'a? 

*Lana Del Rey, Bleachers - Margaret 


My Dear, Hazel 16+Where stories live. Discover now