25. Stado oszalałych motyli

3.5K 322 22
                                    

Hazel

Budzenie się obok niego, było czymś dziwnie zadowalającym. Ceniłam Hunter'a za to, że zawsze dbał o mój komfort - nawet wtedy, gdy zmuszony był spać na podłodze i jedynie trzymał mnie za rękę. 

Nigdy bym się też nie spodziewała, że wpatrywanie się w jego twarz, będzie cholernie uspokajające. Przyglądałam się kilku zadrapaniom i jego gęstym rzęsą, których mogła pozazdrościć mu niejedna osoba. Chłopak miał na sobie jedynie luźne spodenki, ale uważałam to za normalne, bo większość chłopców nie fatygowała się z zakładaniem piżam - ja wręcz przeciwnie. 

Lubiłam kupować piżamy i codziennie spać w innej, może było to moje dziwactwo, ale je lubiłam, bo nikomu nie przeszkadzało. 

Tego poranka, polubiłam też obserwowanie kolorowego ptaka, który siedział w ogromnej klatce, i co chwila na mnie spoglądał. Lubiłam zwierzęta, bo wydawały mi się czymś przyjemnym i uroczym - czymś, co lubili wszyscy. 

Mimowolnie przejechałam kciukiem po dłoni chłopaka, jednak ten nie obudził się - na szczęście. Żyłam przekonaniem, że sen jest bardzo ważny i każdy powinien spać tyle, ile tylko chce - niestety szkoła i codziennie sprawy, zdecydowanie to utrudniały. Jeśli chodziło o mnie, to lubiłam wstawać wcześnie. Zazwyczaj jako mała dziewczynka, budziłam się z samego rana i zawsze witał mnie pies, który ostrożnie prowadził mnie do sypialni rodziców. 

Oni również, bardzo szybko się budzili i już wtedy, mogłam na przykład zobaczyć mamę, która czyta książkę lub tatę, który już zajmował się pracą. Zawsze jednak, takie poranki były pełne miłości, bo pomimo tego, że rodzice robili dwie odmienne rzeczy, to wtulali się w siebie i składali pocałunki na swoich twarzach. Wtedy wskakiwałam pomiędzy nich i potrafiliśmy razem wylegiwać się do południa. 

Czasami leżałam wtulona w bok mamy, która głaskała mnie czule po głowie, a innym razem wylegiwałam się na klatce piersiowej taty i jeździłam palcem po jego ciemnych tatuażach, które można by było określić, jako arcydzieło - bo nie można było ukrywać, że tata lubił wydawać pieniądze na przyjemności, a tatuaże się do nich zaliczały. 

Fundował on drogie zagraniczne wycieczki, kupował mi najnowsze na rynku zabawki, a u mamy, wystarczyło, że pisnęła chociażby słówko o jakiś butach czy torebce, to już kolejnego dnia, czekała na nią paczka. Chodziliśmy do drogich restauracji, a gdy miałam sześć lat i zainteresowałam się kinem, to dla rodziców nie stanowiło problemu, że chodziliśmy tam niemalże codziennie. 

Z moich rozmyślań wybudzić mnie ruch, który wykonał Hunter. Chłopak już nie spać i teraz jedynie spoglądał uroczo w moją stronę - W szkole mogli mówić o nic wszystko, co najgorsze, ale wiedziałam, że to najbardziej uroczy i opiekuńczy chłopak jakiego poznałam. 

- Cześć, Hazel. - Jego głos był dość zachrypnięty i senny.

- Cześć, Hunter. - mruknęłam uprzednio poprawiając się na łóżku. Musiałam przyznać, że chłopak miał bardzo wygodny materac. Róż wpływał na moje policzki, gdy tylko przypominałam sobie, jak w nocy wytrzepał całą kołdrę, żeby pozbyć się wszystkich okruszków. 

A robił to dla mnie.  

- Jesteś głodna?

- Nie. - odpowiedziałam i pokręciłam przecząco głową. 

Przez chwilę wpatrywaliśmy się jedynie w siebie, może bez konkretnego celu, ale każdy z nas, potrzebował się wybudzić. Nie było to jednak zbyt trudne, gdy stado oszalałych motyli latało mi w brzuchu - było to dziwne uczucie, jednak pełne ciepła. 

- Pojedziemy na plaże? - zapytał na chwilę puszczając moją dłoń, żeby mógł wstać. Czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę szafy, z której wyjął dwie grube bluzy z kapturem. 

Zmarszczyłam lekko brwi i mimowolnie wyjrzałam za okno, pogoda nie była najpiękniejsza, bo jak się okazało, padał drobny deszcz, a słońce wychodziło jedynie, co kilka minut. Będzie tęcza. 

Okryłam się mocniej kołdrą, a palce wplotłam w włosy, które wręcz błagały o dotknięcie szczotki lub grzebienia - niestety nic takiego przy sobie nie miałam.      

- Nie jeżdżę na plaże już od wielu lat. - wyznałam po chwili, a Hunter spojrzał na mnie z zaciekawieniem i czekał, aż będę kontynuować. - Denerwuje mnie piasek, który przykleja się do stóp i butów. 

Hunter uśmiechnął się przebiegle. 

- Mam na to radę. - powiedział pewny, a ja zmarszczyłam nos. Nie minęła nawet sekunda, gdy duża szara bluza wylądowała na moich kolanach. - Wkładaj. 

_________________________________

Plaża o tej porze roku była piękna. 

Wraz z Hunter'em, przyjechaliśmy tutaj jego samochodem, bo jak sam powiedział nie miał już w sobie kropli alkoholu, bo nie wypił dużo. 

Cudem wymknęliśmy się z jego domu, gdy przy wyjściu zaatakował nas najmłodszy brat chłopaka - uwielbiałam tego dzieciaka, ale dzisiaj ten dzień należał do mnie i Hunter'a. Mieliśmy spędzić go tylko we dwoje, co miało uczynić ten czas najcudowniejszym.

Chłopak zaparkował przed wejściem na plaże, a ja czekałam aż zdradzi mi swój wielki plan, którym się tak ekscytował. Może nie byłam pewna tego, co chciał zrobić, ale postanowiłam, że spróbuje mu zaufać, więc niech lepiej tego nie spartaczy. 

Razem wyszliśmy z samochodu, a gdy zatrzymaliśmy się przed złocistym piaskiem, Hunter odwrócił się do mnie plecami i lekko przykucnął. 

- Wskakuj. - odparł z śmiechem i lekko odwrócił głowę, dzięki czemu, mogłam ujrzeć jego drobny uśmiech, który był najpiękniejszy. 

Dochodziłam do wniosku, że dla Hunter'a mogę spróbować wielu rzeczy.

Z głośniejszym niż się spodziewałam śmiechem, wdrapałam się na jego plecy, a ręce zaplotłam mu ostrożnie na szyi. Zadrżałam, gdy objął mnie pod kolanami. Byłam teraz wyższa od niego, dzięki czemu, mogłam położyć podbródek na jego głowie, która okryta była kapturem, bo dalej kropił deszcz. 

Hunter po chwili ruszył na piasek, a ja czułam, jak jego nogi zatapiają się w sypkim podłożu. Było to ciekawe uczucie, bo mogłam zobaczyć miejsce, które starałam się odwiedzać jedynie na zdjęciach, a teraz dodatkowo czułam się bezpiecznie. 

Nie czułam żadnego strachu.

Liczyliśmy się tylko my. 

- Czujesz, jaki robi się wiatr przez wodę? - zapytał odrobinę głośniej, bo rzeczywiście, gdy zbliżył się do morza, to otoczył nas większy wiatr. Włosy wpadały mi pasmami do buzi, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam jak najbardziej rozkoszować się tą chwilą, więc właśnie dlatego, nie odpowiedziałam na pytanie Hunter'a. 

Chłopak po prostu szedł dalej, a ja przytulałam się do jego ciała. 

Gdy zaczęliśmy zbliżać się do podłużnego, drewnianego mostu, na którym mieściły się budki z jedzeniem, to ułożyłam głowę z zagłębieniu jego szyi, po czym szepnęłam cichutko, ale tak, żeby mógł to usłyszeć : 

- Lubię cię, Hunter. 

""""""""""""""""""""""""

Ja też lubię Hunter'a :) 

My Dear, Hazel 16+Où les histoires vivent. Découvrez maintenant