17. Zainteresowanie pewnym chłopcem

3.2K 305 27
                                    

Hazel 

- Pierdolony gówniarz. - warknął tata, gdy tylko wkroczył do domu, a na kuchenną wyspę, odłożył torbę z jedzeniem na wynos. Od razu uśmiechnęłam się na poczucie zapachu jedzenia, bo byłam okropnie głodna, a dzisiaj nie miałam ochoty wybierać się do restauracji. 

- O kim ty mówisz? - rzuciła w jego stronę mama, gdy wychyliła się zza kanapy, na której siedziałyśmy. Tata wydawał się jej nie słyszeć i dość...chaotycznie wyciągał zawartość torby. - Aspen?

- Nie ważne. - odburknął i wziął głęboki wdech. 

- Jesteś zły? - zapytałam podnosząc się z kanapy, a na stopy od razu włożyłam wełniane skarpety. Moje podniesienie się z mebla, ewidentnie nie spodobało się Francis'owi, bo pies zaskomlał cicho, gdy zsunął głowę z moich kolan, które okryte były kocem. 

Chwilę potem, znalazłam już się w kuchni, a dłońmi ostrożnie oparłam się o jeden z blatów. Spojrzenie wbiłam natomiast w zdjęcie, które oprawione było w ramkę - w zasadzie, takie zdjęcia były dwa. Pierwsze zostało zrobione stosunkowo niedawno, gdy wszyscy spotkaliśmy się na obiedzie u babci, było to też kilka tygodni po tym, gdy pożegnaliśmy już na zawsze babcie Vivi. 

W ładnym ogrodzie, staliśmy prawie, że wszyscy. Ja, mama, tata, babcia, dziadek, całe rodzeństwo taty z swoimi dziećmi i oczywiście ciotka Lucy, która była na tyle kłótliwa, że na tamtym spotkaniu, skłóciła z sobą wszystkie ciotki. 

Natomiast na drugim, byłam sama z rodzicami, a sama fotografia została wykonana piętnaście lat temu. Całą naszą trójką, siedzieliśmy wtedy w basenie - ja konkretnie, siedziałam na barkach taty, bo w tamtym okresie swojego życia, nie chciałam dotykać chlorowanej wody. Każdy z nas, uśmiechał się inaczej - Mama, jak zawsze szeroko, a tata ledwie dostrzegalnie, ja natomiast, dość koślawo, bo moim priorytetem było wtedy, żeby nie wypuścić z buzi fioletowego smoczka. 

Oczywiście, przy każdej czynności, towarzyszył nam fioletowy królik. 

- Jesteś zły, tato? - powtórzyłam swoje pytanie, a mężczyzna najpewniej spojrzał w moje oczy, choć ja na niego nie patrzyłam.

Tata głośno westchnął, a pustą już torbę odłożył na chłodną ziemię. 

- Tak, zajączku. - odpowiedział po chwili, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy użył pieszczotliwego przezwiska. - Jestem zły, ale nie na ciebie i mamę. - wytłumaczył, a ja skinęłam głową. - Chcesz sushi w pudełku czy wyłożyć na talerz?

- Wyłożyć na talerz. 

- Dobrze. - odparł i ruszył w stronę szafki, w której na stosie ułożone były talerze różnej wielkości. Od zawsze zdawałam sobie sprawę, że rodzice muszą mieć przy mnie na prawdę ogromny zasób cierpliwości. - A u ciebie? Jest już wszystko w porządku?

- Mhm - mruknęłam na wspomnienie porannego bólu brzucha. - Nałykałam się kilku tabletek i już mnie nic nie boli.

- Cieszę się. 

- Tato?

- Hm? - mruknął, gdy zaczął przekładać moje sushi na kwadratowy talerz. Musiałam przyznać, że byłam dość wybredna, więc moje sushi było mało składnikowe, były w nim głównie warzywa.

- A jak...chłopcy pokazują swoje zainteresowanie dziewczyną? - tata stanął nagle bez ruchu.

- Słucham? - wychrypiał po chwili. Jego usta wykrzywiły się w grymasie, a brwi nastroszyły się. Nie miałam pojęcia, dlaczego zareagował tak na moje pytanie, przecież było normalnie, a tata obiecywał mi, że zawsze będzie mógł mi wszystko wytłumaczyć. - Cz - cz - czemu o to pytasz? 

Wzięłam głęboki wdech i pomachałam zwisającymi z blatu nogami. Miałam dziwne poczucie, że nie powinnam rozmawiać o tym z tatą, ale on był przecież mężczyzną, więc musiał wiedzieć to najlepiej. 

- Po prostu. - odpowiedziałam, a tata głośno przełknął ślinę, na co się skrzywiłam. - To powiesz mi?

- Yyyy....może porozmawiaj z mamą? - odpowiedział nerwowo, a ja westchnęłam. 

- Ale ty, wiesz to pewnie najlepiej. 

Tata ponownie przełknął głośno ślinę, a chwilę potem odpiął pierwszy guzik białej koszuli. Wypuścił powietrze z sykiem i chyba przeklnął pod nosem. Powrócił do przekładania sushi na talerz, choć wydawał się nieco nieobecny. 

- To, eee... każdy ... yyy...pokazuje inaczej i... - zaczął, jednak nic nie potrafiłam zrozumieć z jego bełkotania, które było mało spójne. - więc..ten..po, co ci ta wiedza? 

- Boooo... - przeciągnęłam ostatnią literę. - Poznałam takiego chłopca i chcę wiedzieć czy mnie lubi.

Szczęka taty zacisnęła się, a on sam, znów wyzwał kogoś pod nosem. 

- Chodź tutaj na chwilkę. 

Posłusznie zeskoczyłam z blatu i ruszyłam w stronę mężczyzny, który stał teraz niczym posąg. Jego klatka piersiowa szybko się unosiła, a żyłka na czole zaczynała pulsować. Gdy znalazłam się tuż obok, nie czekałam na jego pytanie i od razu przykleiłam się do jego boku - ojciec objął mnie ramieniem. 

Złożył czuły pocałunek na mojej głowie i przysunął bliżej siebie. Zazwyczaj nie lubiłam tego typu interakcji, ale czasami wykonywałam je przy najbliższych osobach - noi przy małych dzieciach, miałam do nich słabość. 

- Widzisz, Hazel.. - zaczął wzdychając. - Niektórzy chłopcy wcale nie są tacy dobrzy, choć na początku, możesz tego nie zauważyć. Jako nastolatki, lubią łamać granice i jeżeli jakikolwiek chłopak, zrobiłby coś wbrew tobie, to zawsze musisz to zgłosić do mnie lub do mamy, to bardzo ważne, dobrze?

- Mhm - mruknęłam jedynie, a palce zacisnęłam po bokach koszuli taty. 

- Bardzo bym nie chciał, żebyś miała chłopaka, ale to tylko dlatego, że boje się, że któryś mógłby cię skrzywdzić, a ja bym tego nie przeżył. - westchnął, gdy umieścił policzek na mojej głowie. - Ta decyzja należy do ciebie, ale uważam, że jeżeli chciałabyś z jakimś chłopakiem mieć jakąś...poważniejszą relacje, to powinnaś być pewna tego, że zaakceptuje on twoje wszystkie zachowania i będzie się starał zrozumieć twoje wszystkie emocje. 

- Hunter szanuje moje granice. - szepnęłam. - Pyta jak się czuje, i czyści własnoręcznie piłkę, żebym mogła grać, wiesz? 

- Musisz pamiętać jeszcze jedną ważną rzecz. 

- Jaką? - spytałam zaintrygowana. 

- Pamiętaj, że jeżeli kiedykolwiek, coś będzie pomiędzy tobą, a tym...Hunter'em. - wypluł jego imię prawie z obrazą. - To będzie musiał przez długi czas pracować na moje zaufanie, bo nie będzie miał ze mną tak łatwo. Poza tym...jeżeli kiedykolwiek cię skrzywdzi, to go wykastruje. 

Otworzyłam szerszej oczy. 

- Tato?! - pisnęłam oburzona.

- No co?

My Dear, Hazel 16+Where stories live. Discover now