Ride Or Die 18+

By noname__16

1.5M 38K 47.1K

Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samoch... More

Prolog
Seattle
Czarne camaro
,,Jeździsz jak stara baba"
,,Zabije go"
,,Czemu to zrobiłeś ?"
Stary znajomy
,,Ścigaj się ze mną"
Pierwszy taniec
,,Twój koszmar się jeszcze nie skończył"
,,Do zobaczenia na torze"
Lekcje jazdy
,,Teraz gramy w moją grę"
Białe lilie
Niespodziewana wiadomość
Wyścig
Bójka
Zielone Kawasaki
,,Jesteś za dobra na ten świat."
Klub
Czterech mężczyzn.
Nie daj się zabić
Jesteś moja
Czerwone drzwi.
Dziwne wiadomosci.
Wzgórze.
XANAX.
Sygnet.
Niespodziewana wizyta.
Spowiedź.
Prawda czasem boli.
Halloween.
Iluzja.
Powrót do przeszłości.
Piosenka z playlisty.
Czaszka.
Tor, na którym wszystko się zaczęło.
Szczerość.
Doprowadzasz mnie do szału.
Dom w środku lasu.
Pożądanie.
Blond włosa kobieta.
Przejdziemy przez to razem.
Moya zhenshchina.
Krwawa zabawa.
1 MILION WYŚWIETLEŃ!!!!!
„Czego się boisz?"
Kim dla siebie jesteśmy?
Obietnica.
Kłamstwo ma krótkie nogi.
Zawsze możesz na mnie liczyć.
Ty zhenshchina moyey mechty.
Jestem cała twoja.
Złamane serce.
Epilog.

Cała moja.

23K 640 853
By noname__16


Miłego czytania ❤️.

Okropny pisk w uszach i smród spalenizny nie dawał mi spokoju. W oddali słyszałam głos Antona jak coś do mnie mówił. Podniósł mnie z podłogi, po czym wziął na ręce. Zaniósł do salonu, posadził na krześle i ukucnął przede mną. Widziałam jego twarz przez mgłę.

— Milcia wszystko dobrze? Jesteś cała? — spytał na co jedynie pokiwałam głową, bo nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa. — Słuchaj mnie teraz uważnie. Pójdę zobaczyć co się stało, zadzwonię po kogoś. Zabierze cię stąd. — znów przytaknęłam. Na jego twarzy malowała się wsciekłość wraz z przerażeniem.

Anton wstał i skierował się w stronę drzwi po czym je powoli otworzył i stanął w progu rozglądając się. Kiedy spojrzał w dół widziałam jak jego mięśnie pleców się spięły. Sięgnął po coś po czym natychmiast zatrzasnął drzwi. Usłyszałam jak coś rozerwał. Nie wiedziałam co to było, bo nadal stał tyłem do mnie. Pomrugałam powiekami, aby odgonić tą cholerną mgłe z przed oczu. Dopiero teraz dostrzegłam, że przez koszulkę, którą ma na sobie przesiąkała krew. Powoli wstałam z krzesła podpierając się o stół.

— Anton. — wydukałam. — Krwawisz. — nie zareagował. Po prostu stał jak sparaliżowany. Powoli podeszłam do niego. Stanęłam metr od chłopaka. — Co się stało? — odwrócił się w moją stronę. Jego twarz stała się jeszcze bledsza niż była przed tem. Spojrzałam na jego dłonie. Było w nich zdjęcie. Serce na chwilę mi się zatrzymało.

— O mój Boże. — przystawiłam dłoń do ust. Na zdjęciu była blond włosa dziewczynka. Amalia. Jej ubrania były podarte i brudne. Leżała w objęciach jakiejś kobiety, która była cała we krwi. W rogu małym druczkiem było coś napisane cyrylicą. Uniosłam wzrok i spojrzałam na chłopaka. Jego oczy płonęły żywym ogniem. — Anton. — szepnęłam. Wyminął mnie nie mówiąc ani słowa, po czym wyciągnął telefon i do kogoś zadzwonił.

— Przyjedź po Mile w tej chwili. Nie obchodzi mnie co teraz robisz, z kim się ruchasz, jak daleko jesteś masz być za 3 minuty. Zabierz ją kurwa jak najdalej stąd. — rozłączył się, schował telefon do kieszeni spodni. Zaczął coś mówić pod nosem po rosyjsku.

— Anton. — podeszłam do niego. Oparł łokcie o blat i schował twarz w dłonie. Dotknęłam jego ramienia, ale odrazu wyrwał się i wyprostował patrząc na mnie pustym wzrokiem.

— Anton nigdzie nie jadę. — zaprotestowałam.

— Nie ma kurwa takiej opcji. Nie bierzesz już w tym udziału. Ash będzie za chwilę po ciebie. — powiedział oschłym głosem.

— Co ty pierdolisz? — zmarszczyłam brwi.

— Nie sądziłem, że sprawy zajdą tak daleko. Nie bierzesz udziału w zabiciu mojego ojca. Mam w dupie to co sobie myślisz. Nie narażę cię na to. Nie widzisz kurwa co się stało?! Podłożyli pierdolona bombę. Porwali Gigi, a teraz moją siostrę i jej matkę! Nie mogę pozwolić na to, aby porwali ciebie.

— Nie wsiądę do samochodu. — mówiąc te słowa usłyszałam pukanie do drzwi.

— Mila kurwa nie utrudniaj mi tego.

— Nigdzie się stąd nie ruszam. — chłopak westchnął i zbliżył się do mnie. Ułożył dłoń na moim policzku, po czym złożył delikatny pocałunek na moich wargach.

— Przepraszam. — schylił się, podniósł mnie i przełożył przez swoje ramię.

— Anton! — wrzasnęłam. Nie odpowiedział mi. Otworzył drzwi i wyszedł razem ze mną na zewnątrz.

— Co tu się?... — usłyszałem głos Ash'a.

— Nie chciała wyjść. — powiedział Anton.

— Jeżeli w tej chwili mnie kurwa nie postawisz... — drzwi od samochodu się otworzyły. Postawił mnie na ziemi, po czym siłą wciągnął do samochodu.

— Do zobaczenia niedługo młoda. — ostatni raz na mnie spojrzał, następnie zamknął drzwi. Spojrzałam przez szybę. Dwa samochody się paliły. Anton rozmawiał przez chwilę z Ash'em. Zauważyłam zbliżające się radiowozy i straż pożarną. Ash wsiadł do auta i bez słowa, z piskiem opon odjechał.

— Gdzie jedziemy? — spytałam.

— Tam gdzie będziesz bezpieczna. — odpowiedział. Krew się we mnie gotowała.

— Ash do kurwy powiedz mi gdzie jedziemy?! — wybuchłam. Nie mogłam już tego znieść. Traktowali mnie jak niewiadomo kogo. Rozumiem, że się martwili, ale potrafiłam o siebie zadbać.

— Za miasto. Nikt cię tam nie znajdzie. Nikt cię nie porwie. Tylko my będziemy wiedzieli gdzie jesteś. Mila musisz zrozumieć to, że jesteś głównym celem ojca Antona. Nie możemy pozwolić mu, aby cię złapał. Na początku myślałem, że jest to dobry pomysł, abyś nam pomogła, ale teraz... — zrobił przerwę. — Teraz sprawy zaszły za daleko. Kurwa oni porwali Gigi jego siostrę i jej matkę. Gigi nie torturują, ale je owszem. Więc Mila przestań być tak uparta i chociaż raz się posłuchaj. Wiemy co robić.

Po jego przemowie moje emocje trochę opadły. Miał po części rację, ale w środku bardzo pragnęłam im pomóc. Westchnęłam i spojrzałam na Ash'a.

— Ktoś zginie prawda? — po tych słowach spojrzał na mnie w lusterku. Milczał przez parę sekund zanim odpowiedział.

— Ktoś napewno. Miejmy nadzieje, że nie będziemy to my.

Oparłam głowę o szybę i przymknęłam powieki. Ostatnie słowa Antona cały czas chodziły mi po głowie.

Do zobaczenia niedługo młoda.

Kiedy będzie to ,,niedługo"?

*******

Samochód się zatrzymał. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Byliśmy w środku lasu. Przed nami stał ogromny dom. Nie był on w najlepszym stanie. Ash wysiadł z auta i się rozejrzał, po czym gestem dłoni  wskazał, abym wysiadła.

— Co to za miejsce Ash? — zimny powiew wiatru zetknął się z moją twarzą.

— Chodź za mną. — powiedział i ruszył w stronę domu. Stanęliśmy przed drzwiami. Tylko, że nie były to zwykłe drzwi. Były to pancerne drzwi, co lekko mnie zdziwiło.

— Po co pancerne drzwi? — spytałam go kiedy szukał czegoś po kieszeniach jeansów.

— Żeby nikt nie wszedł do tego domu oprócz nas. — wyjął kartę i przyłożył ją w odpowiednie miejsce. Drzwi do domu otworzyły się, a my weszliśmy do środka. Odrazu moje oczy przykuł wystrój. Był on nowoczesny. Czerń połączona z bielą, a podłoga była wyłożona płytkami.

— Mila! — usłyszałam znajomy głos mojego brata, a już po paru sekundach byłam w niego wtulona. — Kurwa mać nawet nie wiesz jak się bałem. — odsunął się i zeskanował spojrzeniem moją twarz. — Nic ci nie jest? Jesteś ranna? — był zmartwiony i przerażony.

— Nic mi nie jest spokojnie. — zapewniłam go. Wypuścił z ulgą powietrze.

— Anton wysłał mi wiadomość, że załatwił sprawy z policją. — powiedział Ash.

— To dobrze. — odpowiedział Mason. Nagle zza rogu wyszła pewna osoba. Tą osobą był Nino. Uśmiechnięty od ucha do ucha.

— Jest i moja bombowa dziewczyna. — oparł się ręką o ścianę.

— Nino! — Mason wraz z Ash'em skarcili go. Nino zamęczył brwi.

— No co? Boże w ogóle humoru nie macie. — machnął ręką na nich.

— Jak mam mieć humor jeżeli prawie zabili mi siostrę. — Mason podniósł głos.

— Nie przesadzaj. Nie jestem ranna więc mnie prawie nie zabili. — przewróciłam oczami. Mason spojrzał na mnie z poważną miną.

— Jak kurwa mam nie przesadzać. Migdaliłaś się z moim przyjacielem i tu nagle boom. Bomba wybuchła. Nie ma kurwa mowy, że ruszysz się na krok bez zabezpieczenia. — ruszył w stronę drzwi wraz z Ash'em.

— Co to ma znaczyć? — zmarszczyłam brwi.

— To, że nie wyjdziesz z tego domu dopóki nie uporamy się z ojcem Antona. — odpowiedział poważnym tonem.

— Nie możesz mnie zamknąć tutaj! — krzyknęłam i ruszyłam za nimi.

— Owszem mogę. — otworzył drzwi i wyszedł wraz z Ash'em na zewnątrz. — To dla twojego bezpieczeństwa. — zamknął pancerne drzwi za nim zdążyłam cokolwiek zrobić.

— Pożałujesz, że się kurwa urodziłeś! — wrzasnęłam, lecz wątpię w to, że mnie usłyszał. — Kurwa mać. — warknęłam pod nosem.

— No to co? Wydaje mi się, że zostaliśmy w tym domu sami. — powiedział Nino.

— Nino błagam nie denerwuj mnie... — odwróciłam się w jego stronę.

— Może ziółka? — wystawił w moją stronę blanta. — No weź, ze mną nie zapalisz? — zrobił minę smutnego pieska. Kąciki moich ust lekko się uniosły.

— Dawaj to. — podeszłam do niego i wyrwałam blanta z jego dłoni.

****

Siedziałam wraz z Nino na kanapie w salonie już totalnie zjarana i śmialiśmy się z jakieś durnej tureckiej telenoweli.

— Ale to jest głupie. — zaśmiał się.

— Bardzo. Nie rozumiem nic co tu się dzieje. — parsknęłam śmiechem.

— Jesteś głodna? — spytał się. Odrazu na myśl o jedzeniu zaburzało mi w brzuchu. Pokiwałam głową. — Chodź do kuchni. — wstałam z kanapy i ruszyłam za nim. Dom był ogromny i bardzo ładnie wystrojony. Salon był połączony z kuchnią, czarne schody prowadzące na górę. Podejrzewałam, że prowadzą do sypialń. Nino otworzył lodówkę. Była cała wyposażona w jedzenie i picie. — Robimy burgery? — spytał.

— Boże tak! — pisnęłam podekscytowana.

— Znaczy ja zrobię, bo ty byś coś zepsuła. — przewróciłam oczami na jego słowa. Usiadłam przy stole i przyglądałam się co robi. Jedno pytanie cały czas chodziło mi po głowie.

— Nino? — spytałam. Wyłożył mięso na patelnię i odwrócił się w moją stronę. — Czemu ty tu też siedzisz?

— Bo nie chcą, aby mnie też porwali. — przewrócił mięso na drugą stronę. — Mila spróbuj o tym nie myśleć. Oni dadzą sobie radę. Znają ojca Antona. Poza tym znają się na zabijaniu. — znów odwrócił się w moją stronę. — Wszystko będzie dobrze. Wiem o tym.

— Mam taką nadzieję. — odpowiedziałam.

— W ogóle to miałaś mi powiedzieć kto to jest Jerry i czemu do mnie pisze. — kompletnie o tym zapomniałam. Wyszczerzyłam się do niego.

— No wiesz... — zaśmiałam się lekko. — Jak wyjechałam to pracowałam w barze i tam był on. Chyba cię wystalkował. — powiedziałam na co Nino uniósł brwi.

— Stalker powiadasz. — uniósł lekko kącik ust. — Ale przystojny stalker. Miałem się z nim spotkać, ale chyba to nie wyjdzie.

— Jak wyjdziemy stąd to wtedy się spotkacie. — odpowiedziałam.

— Mila nie wiadomo kiedy stąd wyjdziemy. Może to być za parę dni, albo możemy tu siedzieć parę tygodni. — postawił przede mną burgera i usiadł obok mnie. — Ale myślę, że szybko im to pójdzie.

— Mhm. — mruknęłam i ugryzłam burgera. — O mój Boże! Jak dobre.

— Robię najlepsze carbonary i burgery w kraju. — powiedział z pełną buzią na co się zaśmiałam.

******

Po skończonym jedzeniu stwierdziliśmy, że najlepiej będzie się już położyć. Nino zaprowadził mnie do pokoju, w którym mam spać. Był średnich rozmiarów. Znajdowało się w nim łóżko, szafa, szafki nocne, biurko i łazienka. Otworzyłam szafę i zajrzałam do niej po przecież nie miałam żadnych ubrań. Na moje szczęście były w niej ciuchy. Byli przygotowani na to. Wyciągnęłam spodnie dresowe i koszulkę. Weszłam do łazienki, umyłam się po czym odrazu walnęłam się na łóżko. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam baterie.

— Zajebiście. — miałam 20 procent. Otworzyłam szafkę przy łóżku i zajrzałam do niej. Westchnęłam ze zrezygnowania, bo nic tam nie było.

Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, po czym udałam się do pokoju Nina. Weszłam po cichu, aby go nie obudzić. Spał jak zabity na swoim łóżku. Podeszłam do szafki nocnej, na której leżała ładowarka. Zabrałam ją i udałam się z powrotem do swojego pokoju. Podłączyłam telefon i podeszłam do łóżka mając zamiar się położyć, ale przeszkodził mi dźwięk pukania do drzwi. Serce na chwilę mi się zatrzymało. Intuicja mi podpowiadała, że to nie Nino. Przed chwilą spał. Rozejrzałam się po pokoju szukając czegoś. Mój wzrok przekuła lampka nocna. Wzięłam ją i podeszłam cicho do drzwi. Oddech mi przyspieszył. Oparłam się o ścianę i złapałam dłonią za klamkę, po czym otworzyłam drzwi chowając się za nimi. Ktoś wszedł do pomieszczenia, a gdy już chciałam go zaatakować odezwał się.

— Mila? — to był Anton. Wypuściłam z ulgą powietrze i zatrzasnęłam drzwi. Chłopak obrócił się w moją stronę, a jego kąciki ust poszybowały w górę. — Czy ty chciałaś mnie zabić lampą? — nie odpowiedziałam mu na pytanie bo bardziej mnie interesowało to czemu jego koszulka była pokryta krwią.

— Anton czy ty?.... — z trudem przełknęłam ślinę.

— Czy kogoś zabiłem? — spojrzał na swoje brudne od krwi ubranie. — Prawie. — uniósł wzrok i spojrzał prosto w moje oczy.

— Czyja to krew? — spytałam na co on przewrócił oczami.

— Czy to ważne? — podszedł bliżej.

— Ty się mnie pytasz czy to ważne? Wsadzasz mnie siłą do samochodu, Ash mnie zawozi do jakiegoś domu na odludziu, w którym nawet nie ma okien, okazuje się, że również jest tutaj Nino, a potem zamykacie mnie bez mojej zgody. Myślę, że tak jest to ważne. — powiedziałam na jednym wdechu.

— Jest to krew mojego brata. On to wszystko zaplanował. To on porwał Gigi, Isabelle i Amalie. To on podłożył bombę. Mila ja to robię dla twojego dobra.

— Zamykasz mnie dla mojego dobra? Co wam wszystkim odjebało?

— Odłóż tą lampkę bo zaraz sobie krzywdę zrobisz. — powiedział i sięgnął w stronę mojej ręki.

— Jak będę chciała to tobie zrobię krzywdę. Boże mam ochotę cię.... — nie dokończyłam bo chłopak wpił się w moje usta. Lampka wypadła mi z rąk i upadła na podłogę. Anton złapał mnie za talię i przyciągnął bliżej. Oddałam pocałunek i wplątałam dłonie w jego włosy.

— Masz ochotę mnie co? — spytałam i przygryzł moją dolną wargę.

— Zabić. — odpowiedziałam, a on natychmiast wpił się w moje usta. Coraz bardziej czułam podniecenie w dolnej części mojego brzucha. Nie obchodziło mnie już nic. Nie obchodził mnie Nino za ścianą, nie obchodziła mnie krew na jego koszulce. Jedyne co mnie obchodziło to był on. Pragnęłam go. Zaczęliśmy się cofać w stronę łóżka. Popchnęłam go na nie i usiadłam na niej okrakiem. Czułam jego wybrzuszenie w kroku. Zagryzłam dolną wargę spoglądając głęboko w jego oczy i zarzuciłam mu ręce na kark. — Pamiętasz jak kiedyś powiedziałam ci, że lubię dominować? — na moje słowa coś w jego oczach błysnęło, a cyniczny uśmieszek wkradł się na jego usta. Zbliżył swoją twarz do mojej muskając moje usta i szepnął:

— Zrób ze mną co chcesz malen'kaya. — popchnęłam go i zawisłam nad nim, po czym mocno wpiłam się w jego usta. Zjechałam pocałunkami na jego szczękę następnie na szyję. Podwinęłam jego koszulkę i zdjęłam ją. Zaczęłam całować jego tors, a rękę dotknęłam jego krocza. — Kurwa Mila. — przeklnął. Włożył dłonie pod moją koszulkę i zaczął drażnić mój sutek na co cicho jęknęłam. Powróciłam do jego ust i namiętnie je pocałowałam. — Nie każ mi dłużej czekać. Chcę ciebie. Proszę chcę ciebie całą. — westchnął, po czym zdjął moją koszulkę, podniósł się do siadu i wziął w usta mój sutek. Przymknęłam oczy z przyjemności.

— Czy ty mnie błagasz? — spytałam. Złapałam go za włosy i odciągnęłam jego głowę, a następnie nachyliłam się nad jego ustami. — Hm?

— Tak. Proszę. — jego słowa jeszcze bardziej mnie rozpaliły. Znów go popchnęłam tak, opadł na łóżko plecami. Sięgnęłam do jego spodni i odpięłam pasek po czym zsunęłam spodnie chłopaka z jego małą pomocą.

— Prezerwatywy. — powiedziałam.

— W spodniach. — odpowiedział. Sięgnęłam po opakowanie, rozpakowałam po czym założyłam na jego kutasa. W pewnym momencie chłopak złapał mnie za ramiona i obrócił tak, że to teraz ja leżałam pod nim. — Lubisz dominować, ale jeszcze bardziej lubisz jak to jak jestem na górze. — zaczął całować mój brzuch, po czym zjechał pocałunkami w dół aż do łechtaczki. Cicho jęknęłam jak zaczął ją ssać i lekko podgryzał. Moje oczy wywróciły się kiedy włożył we mnie język.

— O kurwa. — sapnęłam. W pewnym momencie zawisł nade mną i spojrzał głęboko w oczy oblizując usta.

— Jesteś taka słodka i do tego jeszcze moja. — przystawił główkę penisa do mojego wejścia. Musnął moje usta i szepnął. — Cała moja. — wpił się mocno w moje usta zagłuszając jęk, który się wydobył z moich ust kiedy we mnie wszedł. Wbiłam paznokcie w jego plecy na co chicho warknął. Wysunął się ze mnie, aby po chwili znowu wejść. Jego ruchy stały się coraz szybsze. Splótł nasze dłonie i uniósł je nad moją głowę. Odrzuciłam głowę w tył poddając się przyjemności.

— Anton. — wyjęczałam jego imię.

— Spójrz na mnie. — powiedział. Otworzyłam oczy natrafiając na jego. — No dawaj kochanie. Wiem, że jesteś blisko. Dojdź dla mnie tak jak zawsze to robisz. — zaczął jednak dłonią masować moją łechtaczkę, a ustami ssał mój sutek. Byłam coraz bliżej.

— Szybciej. — wyduszałam na co on przyspieszył swoje ruchy. Kiedy natrafił na ten jeden punkt rozkosz rozpłynęła się po całym moim ciele, plecy wygięły się w łuk, a z ust wydobył się głośny jęk, który po chwili został stłumiony przez Antona. Chłopak doszedł kilka sekund później po czym opadł zdyszany na mnie. Próbowaliśmy unormować oddechy. Kiedy już to zrobiliśmy powoli wysunął się ze mnie, wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza i z powrotem położył się obok mnie przytulając.

— Jesteś niesamowita. — wsłuchałam się w jego głos i krzyknęłam powieki. Zaczął gładzik mnie po plecach. — Nigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek cię skrzywdził. Ty nikogda bol'she ne budesh' svoboden ot menya, dorogaya.

********

Witam mam nadzieję, że rozdział się podobał. Sorki za wszystkie błędy, które pewnie się pojawiają.

Kocham i do następnego ❤️❤️❤️.

Continue Reading

You'll Also Like

9.4K 491 13
#ptwsnawatt #prawdatkwiwsercu Serce jest organem, który nie tylko utrzymuje nas przy życiu, ale w którym zapisane są nasze wspomnienia. Serce to nie...
4.9M 223K 30
Część druga opowiadania; „ZŁAMALIŚMY ZASADY". Nie miałam pojęcia czy sobie bez Ciebie poradzę. Nie miałam pojęcia czy nie umrę z tęsknoty po Twoim o...
13K 531 19
Niespodziewane oświadczyny chłopaka Klary uświadamiają jej, jak bardzo nie jest gotowa na życie, które zaplanowała dla niej matka. W przypływie emocj...
53.1K 3.7K 7
Elodie musiała stać się dorosłym, będąc sama dzieckiem. To na jej barkach spoczywał dom, młodszy brat i opieka nad matką. Marzenia o życiu w innym mi...