Ride Or Die 18+

By noname__16

1.5M 39.6K 48K

Mila Taylor to 17 letnia dziewczyna. Przeprowadza sie do starszego brata po śmierci rodziców w wypadku samoch... More

Prolog
Seattle
Czarne camaro
,,Jeździsz jak stara baba"
,,Zabije go"
,,Czemu to zrobiłeś ?"
Stary znajomy
,,Ścigaj się ze mną"
Pierwszy taniec
,,Twój koszmar się jeszcze nie skończył"
,,Do zobaczenia na torze"
Lekcje jazdy
,,Teraz gramy w moją grę"
Białe lilie
Niespodziewana wiadomość
Wyścig
Bójka
Zielone Kawasaki
,,Jesteś za dobra na ten świat."
Klub
Czterech mężczyzn.
Nie daj się zabić
Jesteś moja
Czerwone drzwi.
Dziwne wiadomosci.
Wzgórze.
XANAX.
Sygnet.
Niespodziewana wizyta.
Spowiedź.
Prawda czasem boli.
Halloween.
Iluzja.
Powrót do przeszłości.
Piosenka z playlisty.
Czaszka.
Tor, na którym wszystko się zaczęło.
Szczerość.
Dom w środku lasu.
Pożądanie.
Blond włosa kobieta.
Przejdziemy przez to razem.
Moya zhenshchina.
Krwawa zabawa.
1 MILION WYŚWIETLEŃ!!!!!
„Czego się boisz?"
Cała moja.
Kim dla siebie jesteśmy?
Obietnica.
Kłamstwo ma krótkie nogi.
Zawsze możesz na mnie liczyć.
Ty zhenshchina moyey mechty.
Jestem cała twoja.
Złamane serce.
Epilog.

Doprowadzasz mnie do szału.

29.6K 833 915
By noname__16

Miłego czytania ❤️❤️❤️.
                            
                           
                            Anton POV:

Po usłyszeniu tych pięciu słów odrazu się od niej odsunąłem. Serce na moment mi stanęło. Zeskanowałem jej twarz. Była całkiem poważna. Mila powiedziała to na poważnie. Chce pomóc mi zabić ojca. Nie, nie, nie. To nie miało tak wyglądać.

— Mila nie możesz. Nie mogę cię na to narazić. — pokręciłem głową i przełknąłem ślinę.

— Powiedziałeś, że zrobisz wszystko. — odpowiedziała i wstała z kolan.

— Bo zrobię, ale nie to. — również wstałem. — Tylko nie to. I tak jesteś w ogromnym niebezpieczeństwie i to przeze mnie.

— Nie obchodzi mnie to. W takim razie nigdzie nie wracam. — odwróciła się i zaczęła iść przed siebie.

— Mila proszę cię stój! — krzyknąłem i zacząłem iść za nią. — Mila! — nie odwróciła się, szła dalej przed siebie. — Mila kurwa mać do jasnej cholery nie odchodź! — wrzasnąłem i zatrzymałem się. Stanęła w miejscu. Nie odwróciła się. Nie powiedziała nic. Po prostu stała tyłem do mnie. Powoli do niej podszedłem i ułożyłem dłonie na jej barkach. Pod wpływem mojego dotyku spięła się ale po chwili rozluźniła. Odwróciła się patrząc mi prosto w oczy. W jej oczach zbierały się łzy. Chwilę później jedną łza spłynęła po jej policzku. Odrazu otarłem ją kciukiem. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale nachyliłem się i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Serce dosłownie łomotało mi w klatce piersiowej. To był błąd. Nie powinienem jej całować. Była w szoku. Jej wargi lekko się rozchyliły. Chciała coś powiedzieć, ale zamiast tego złapała za moje policzki i wpiła się w moje usta. O Boże. Dosłownie nogi pode mną się ugięły. Mila mnie pocałowała. Przeniosłem dłonie na jej talię i przyciągnąłem do siebie. To nie był agresywny pocałunek. Był on delikatny, pełen smutku oraz tęsknoty. Oderwałem się od niej i przyłożyłem swoje czoło do jej.

— Doprowadzasz mnie do szału dziewczyno. — pogłaskałem dłonią jej policzek.

— Ty mnie również. — odpowiedziała szepcząc.

— Nienawidzę jak płaczesz. — tak bardzo nienawidzę jak płaczę i to przeze mnie. — Zgoda. Pomożesz zabić mojego ojca ale masz się trzymać blisko mnie. Nieważne czy by się paliło. Masz być zawsze blisko mnie i nie dyskutuj ze mną. To będzie w cholerę niebezpieczna akcja. — pokiwała głową na moje słowa. — Rozumiesz ?

— Rozumiem. — powiedziała.

Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. Ta dziewczyna spadła mi z nieba. Była dla mnie jak światełko w tunelu. Będę ją chronić dopóki sam nie umrę.

******
                                Mila POV:

Po tym co stało się na plaży pojechaliśmy do mnie. Anton mnie pocałował po czym ja go pocałowałam. Brakowało mi go. W cholerę brakowało mi tego chłopaka. Był pojebany i to bardzo ale jednak przywiązałam się do niego. Kiedy nie było go obok mnie czułam pustkę. Nie mogłam mu wybaczyć. Nie teraz, ale potrzebowałam go przy sobie i czułam, że on potrzebował mnie.

— Będę spać na kanapie. — ruszył w stronę salonu, ale go zatrzymałam łapiąc za rękę.

— Nie, chodź ze mną na górę. — odwrócił się i spojrzał na mnie.

— Na pewno? Nie chce ci przeszkadzać. — założył mi kosmyk włosów za ucho na co delikatnie się uśmiechnęłam.

— Na pewno. — ruszyliśmy w stronę schodów. Weszliśmy na górę po czym do mojego pokoju. — Pójdę się umyć. Jak też chcesz to druga łazienka jest po prawej stronę na końcu korytarza. Obok niej jest stary pokój Masona. Zobacz czy tam są jakieś jego ubrania. — podeszłam do szafy i wyjęłam krótkie spodenki od piżamy i za dużą koszulkę.

— Mila? — spytał.

— Tak? — odwróciłam się w jego stronę. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tępie jakby się czymś stresował. Zmarszczyłam brwi. Podszedł do mnie powoli po czym sięgnął do kieszeni spodni. Wyjął z niej coś złotego. Spojrzałam na jego otwartą dłoń. Łańcuszek. Ten łańcuszek z jego pierwszą literą imienia. Uniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy.

— Weź go proszę. Nie musisz go nosić ale weź. Wiele on dla mnie znaczy. — powiedział a jego kącik ust uniósł się do góry.

— Założysz mi go? — uśmiechnęłam się a w jego oczach coś błysnęło.

— Jasne. — powiedział.

Odwróciłam się tyłem do niego i przełożyłam włosy na ramię aby było mu łatwiej założyć łańcuszek. Założył łańcuszek i lekko dotknął mojej szyi opuszkami palców. Przytknęłam powieki. Nachylił się nad moim uchem. Jego oddech owiał moją skórę tak, że wszystkie włoski na moim karku się zjeżyły.

— Noś go już zawsze. Nie ściągaj, nawet jak się pokłócimy. Nawet jak nie będziemy mieć już ze sobą kontaktu. — wyszeptał do mojego ucha. Wyciągnęłam więcej powietrza przez nos po czym powoli je wypuściłam.

— Idę się umyć. — weszłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.

Odkręciłam ciepłą wodę, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda odrazu rozluźniła moje mięśnie. Biłam się z myślami. Widziałam, że mu zależy abym mu wybaczyła. Bardzo chciałam to zrobić, ale cały czas miałam przed oczami imprezę halloweenową. On i Ashley. Jej dłonie na jego torsie, jego dłonie na jej talii. On całujący ją i patrzący mi prosto w oczy. Zamknęłam mocno powieki i wbiłam paznokcie w brzuch. Pozostawiłam na nim zaczerwienione pół księżyce. Nie bolało. Większy ból czułam w środku.

Umyłam włosy, ciało i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się i przebrałam. Nie chciało mi się już suszyć włosów. Wsadziłam ubrania do kosza na brudy i wyszyłam z łazienki. Wiatr owiał moją rozgrzaną skórę po kąpieli. Spojrzałam w stronę balkonu. Anton stał tyłem do nie, opierał się o barierki i palił. Był bez koszulki w samych szarych dresach, a jego włosy ociekały wodą. Wyciągnęłam z szafy dwie duże bluzy. Jedną założyłam na siebie i wyszłam na balkon.

— Masz bo się przeziębisz. — podeszłam do niego i podałam mu bluzę. Spojrzał na nią i się uśmiechnął.

— Różowa? — zaśmiał się.

— No co? Ładny kolor. Coś tak dla odmiany dla ciebie. — uśmiechnęłam się na co on pokręcił głową i założył bluzę. Wyjął paczkę fajek i mi ją podał. Wyciągnęłam jedną i wsadziłam ją pomiędzy wargi. — A zapalniczka? — spytałam. Chłopak wyciągnął zapalniczkę i przybliżył się do mnie. Patrząc mi głęboko w oczy podpalił końcówkę papierosa. Zaciągnęłam i wypuściłam dym. Oparłam się o barierki i zawiesiłam wzrok na jakimś punkcie.

— Jutro w nocy wyjeżdżamy. — powiedział na co pokiwałam głową. — Będę spał na podłodze żebyś się mogła wyspać.

— Nie ma takiej opcji. — zaprzeczyłam i zaciągnęłam fajką. — Będziesz spać ze mną. — spojrzałam na niego. Jego wargi ułożyły się w leniwym i cwanym uśmieszku. — Nie wyobrażaj sobie za dużo. — szturchnęłam go w ramię.

— Ja nic sobie nie wyobrażałem. — wzruszył ramionami.

Wyrzuciłam niedopałek za barierkę i weszłam do pokoju, a za mną chłopak. Położyliśmy się po obu stronach łóżka.

— Jak myślisz co zrobi Mason jak cię zobaczy? — spytałam się go. Przez chwilę milczał, ale po chwili odpowiedział.

— Prawdopodobnie rzuci się na mnie z łapami. — zaśmiał się. Odwróciłam się w jego stronę.

— Czemu tak myślisz?

— Bo sam bym to zrobił. — odpowiedział. Pokiwałam głową i odwróciłam z powrotem do niego tyłem.

— Dobranoc Anton. — powiedziałam i zamknęłam powieki. Po chwili poczułam jego dłoń na moich plecach. Brakowało mi jego dotyku. Przełożył ramię przez moją talię i mocno mnie przytulił do swojej klatki piersiowej.

— Ty ves' moy mir Milcia. — wyszeptał po rosyjsku kiedy już odpływałam.

*****

Cały dzień spędziłam na pakowaniu się. Anton zrobił śniadanie. Oczywiście naleśniki, a na obiad zamówiliśmy pizzę i oglądaliśmy szybkich i wściekłych. Teraz była 1 w nocy i jechaliśmy po pustej autostradzie. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. Anton. Po jaką cholerę do mnie dzwonił? Odebrałam i włączyłam głośno mówiący.

— Halo? — spytałam.

— Ścigamy się? — spytał ze śmiechem w głosie.

— Jaja sobie robisz?

— Nie, czemu? No dawaj Milcia mamy pustą autostradę. Chyba, że się boisz? — i to ostatnie zdanie mnie przekonało.

— Do kiedy się ścigamy? — spojrzałam w jego stronę. On już na mnie patrzył z tym cwaniackim uśmieszkiem.

— Do stacji benzynowej. Niecałe 2km.

— Dobra. — dodałam gazu i go wyprzedziłam ale nie na krótko. Po chwili on już był przede mną i zajeżdżał mi drogę. — Kutas z ciebie wiesz?

— Zdaje sobie z tego sprawę. — odpowiedział.

— No spierdalaj mi z drogi ty piracie drogowy! — krzyknęłam.

— Ej co tak ostro Milka? Nie denerwuj się. — zaczął hamować i przyspieszać.

— Jak cię dorwę na tej stacji to pożałujesz. Raz już z tobą wygrałam. Teraz też to zrobię.

— Wygrałaś bo ci na to pozwoliłem, a poza tym oszukiwałaś. Wiesz, że to było bardzo niebezpieczne co zrobiłaś wtedy. Mogłem zginąć.

— Przeżyłabym bez ciebie. — zaczęłam się z nim droczyć.

— Oboje wiemy, że nie.

Wjechaliśmy na stację. Oczywiście Anton wygrał. Zaparkowałam obok chłopaka. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na szczerzącego się Antona.

— Nie rozumiem co cię tak śmieszy. — przewróciłam oczami.

— Ty. — podszedł do mnie i oparł się o maskę samochodu. — Szczególnie jak się denerwujesz. Robisz się czerwona wtedy. — zaśmiał się i wyjął opakowanie fajek.

— Wcale nie! — zaprzeczyłam.

— Tak? — uniósł brwi. — To spójrz w lusterko. — spojrzałam w lusterko od samochodu. Faktycznie. Moje policzki były zaróżowione. — Spadaj. — podał i paczkę. Wyjęłam jedną fajkę i zapalniczkę. Wsadziłam ją do ust, podpaliłam i zaciągnęłam się nikotyną. — Emily miała do mnie zadzwonić a tego nie zrobiła. — powiedziałam.

— Pewnie twój braciszek ją tak wypierzył, że zapomniała. — zaśmiał się.

— Boże Anton ogarnij się. Ty tylko o jednym myślisz. — przewróciłam oczami. Anton stanął naprzeciwko mnie i oparł dłonie po obu stronach moich bioder tak, że nie miałam żadnej drogi ucieczki.

— Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nie chcesz abym cię przeleciał. — zaschło mi w gardle a serce zaczęło łomotać mi w klatce piersiowej. O mój Boże. Chciałam aby mnie przeleciał i to bardzo ale nie mogłam tego przyznać. Zaciągnęłam się ostatni raz i wypuściłam mu dym w twarz. Anton odsunął się a ja przeszłam obok niego i otworzyłam drzwi do swojego samochodu. — Wiesz, że jak komuś się dmucha dymem w twarz to znaczy, że się chce kogoś przeruchać? — wyszczerzył się.

— Anton skończ gadać te głupoty. Jedźmy już bo przed nami długa droga. — wsiadłam do samochodu i odjechałam ze stacji a za mną Anton.

*****

Kiedy dotarliśmy do Seattle było po 17. Staliśmy przed budynkiem, w którym mieszkałam. Anton wyjął walizki z bagażnika.

— Idziemy? — spytał na co pokiwałam głową. Przeszliśmy przez hol i wsiedliśmy do windy.

— Nie boisz się, że Mason cię pobije? — spytałam go.

— On prędzej sam coś sobie zrobi niż mi. — zaśmiał się. W sumie nie mogłam się z tym nie zgodzić.

Kiedy winda się zatrzymała wpisałam kod. Drzwi się otworzyły. Mason, Emily, Ash, Eli i Nino siedzieli przy wyspie kuchennej i patrzyli na nas.

— Mila! — Nino i Emily jednocześnie pisnęli i podbiegli do mnie zamykając w uścisku. — Czemu nic nie powiedziałaś, że wracasz? — spytała Emily. Eli i Ash podeszli do Antona. — Stary gdzie ty byłeś jak ciebie nie było? — przywitali się jakoś skomplikowanie.

Kiedy już odsunęłam się od Emily i Nina spojrzałam na Masona. Stał i wpatrywał się w Antona z zaciśniętymi pięściami, a na jego twarzy była wymalowana złość. Ruszył szybko krokiem w stronę Antona. O nie, nie, nie.

— Ty jebany śmieciu! — krzyknął, złapał go za kołnierz kurtki i przyszpili do ściany. Wszyscy się odsunęli oprócz mnie. — Jak mogłeś to jej zrobić! Zabije cię!

— Mason uspokój się! — krzyknęłam ale nie zareagował. Zamachnął się i uderzył Antona pięścią w nos. — Mason kurwa! — odciągnęłam go od Antona.

— Należało mu się. — pokazał na Antona palcem.

— No, należało mi się nie powiem, że nie. — powiedział Anton i wytarł ręką krew z nosa.

— Co ty odpierdalasz? — spytałam.

— Co ja odpierdalam?! Co on odpierdala?! Wydzwaniałem do ciebie idioto chyba z Milion razy. Gdzie ty byłeś do jasnej cholery?! — zwrócił się do Antona.

— Był ze mną. — powiedziałam a sześć par oczu spojrzało na mnie.

— Co? — spytał Mason już spokojniejszym tonem głosu.

— Przez ten cały czas Anton był ze mną. — powtórzyłam.

— I nic mi nie powiedziałaś? Nawet jak dzwoniłem? A ty też czemu nic nie powiedziałeś?

Oboje milczeliśmy. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Był zdenerwowany. To nie był czas na to.

— Mason ochłoń i wtedy.. — nie dokończyłam bo Anton mi przerwał.

— Mila chce nam pomóc. — Mason odrazu załapał o co chodzi i przeniósł wzrok na mnie.

— Nie ma kurwa takiej opcji. — zaczął iść w stronę schodów. — Nawet nie chcę o tym słyszeć. Nie będziesz się w to mieszać.

— Stary poczekaj. — Anton zaczął iść za nim.

— Nawet się nie waż iść za mną. — Mason zszedł po schodach na dół. Anton się go nie posłuchał i poszedł za nim. Ruszyłam za nimi ale ktoś mnie złapał za ramię i zatrzymał.

— Nie idź tam. Daj im chwilę. — powiedział Eli.

— Przecież oni się tam pozabijają. — powiedziałam.

— Uwierz mi, że nie. — odpuściłam. Nie chciałam się już kłócić.

— Cieszymy się, że wróciłaś ale czemu chcesz nam pomóc? Mila to będzie bardzo niebezpieczna akcja. — powiedziała Emily.

— Ja już postanowiłam. — powiedziałam zdecydowanie i spojrzałam na nich. Ash westchnął i spojrzał na mnie.

— No dobra. Ja jestem za.

— Co? — powiedzieli jednocześnie Eli i Emily.

— No co? Widać, z że nie zmieni zdania i chce nam pomóc. — wzruszył ramionami.

— Emily czemu do mnie nie zadzwoniłaś? — spytałam się jej zmieniając temat.

— Pewnie pieprzyła się z twoim bratem. — powiedział Eli ze śmiechem. Emily się zaczerwieniła.

— Dobra nie wnikam. — powiedziałam.

— Jak chcesz nam pomóc to musisz się przygotować. Jutro o 7 rano bądź gotowa. — powiedział Ash na co pokiwałam głową.

— Może ktoś coś ziółka na rozluźnienie? — spytał Nino na co się zaśmiałam. Boże ten człowiek z dnia na dzień mnie zaskakiwał.

— Nino robię to już chyba starczy. — powiedział Eli na co Nino go przedrzeźnił.

— Idę odpocząć. Zawołajcie mnie jak ta dwójka się pojawi. — weszłam na górę i skierowałam się do swojego pokoju.

Weszłam do niego, wzięłam ubrania i skierowałam się do łazienki. Umyłam się, wysuszyłam włosy i przebrałam się w naszykowane rzeczy. Wyszłam z łazienki i odrazu rzuciłam się na łóżko zamykając oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jaka byłam zmęczona. Po chwili poczułam jak łóżko się ugina. Poczułam te piękne perfumy. Nie otwierałam oczu bo wiedziałam, że to on. Przełożył swoje ramię przez moją talię i wtulił się we mnie od tyłu.

— Już będzie dobrze. Pogadałem z nim i mu wyjaśniłem wszystko. — wyszeptał.

— Mhm. — mruknęłam.

— Bądź gotowa na jutro rano. Śpij dobrze maleńka. — pocałował mnie w czoło po czym wyszedł z pokoju a ja zasnęłam.

******

Witam, mam nadzieję, że rozdział się podobał :)

Kocham i do następnego 😘❤️.

Continue Reading

You'll Also Like

1.5M 72.6K 40
"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się i...
53.3K 3.7K 7
Elodie musiała stać się dorosłym, będąc sama dzieckiem. To na jej barkach spoczywał dom, młodszy brat i opieka nad matką. Marzenia o życiu w innym mi...
48.1K 168 11
no tu będą różne historie bedą 18+ będą tu wlw blb i blg
104K 7.8K 19
Herman Jones to młody aspirujący mundurowy. Razem z ojcem, idzie na kolację do wpływowego Clarence'a Langforda (który ma mu pomóc przy stawianiu pier...