(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE

De MB_Mann_autorka

30.4K 3.8K 3.5K

Mackenzie Pool to teoretyczna przyszła królowa pszczół liceum Sky Gardens. Jest popularna i lubiana przez kol... Mais

Od Autorki
TW oraz sugerowany wiek
1.
2.
3.
4.
5.
6.
8.
Info
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
Kilka słów od autorki

7.

625 79 108
De MB_Mann_autorka

7.

🅜🅐🅒🅚🅔🅝🅩🅘🅔

Stałam przed schodami prowadzącymi do północnego skrzydła szkoły i co chwilę nerwowo sprawdzałam ekran telefonu. Davies się spóźniał. Obiecał, że porozmawiamy przed literackim kółkiem, a teraz wystawiał mnie do wiatru. Wiedziałam! Wiedziałam, że nie mam co liczyć na jego pomoc. Nadęty bufon, sądził, że skoro ogarniał chemię i inne nauki ścisłe to mógł mi ubliżać.

— Dlaczego się tak krzywisz? Musisz do toalety?

Darcy stanął nagle przede mną i uniósł brew, studiując przez moment moją twarz. Zmrużyłam oczy, postanawiając przestać grać miłą Mackenzie, Davies wykorzystał wszystkie pokłady mojej cierpliwości. I jasne, raz wstawił się za mną na chemii, ale to nie wymazywało jego podłych komentarzy. Jakaś część mnie wiedziała, że dotrę do niego bardziej chłodnym opanowaniem niż uprzejmym uśmiechem.

— Aleś ty zabawny — burknęłam. — Mieliśmy porozmawiać przed kółkiem, ale jesteś spóźniony.

— Skończyłem matematykę pięć minut temu — odparł kompletnie nieskruszony. — Nie potrafię się teleportować.

Wzięłam głęboki oddech i zdusiłam w sobie chęć odszczekania mu. Zamiast tego spojrzałam na telefon, upewniając się, że mieliśmy jeszcze pięć minut do spotkania z panną Hall.

— To co z tą chemią? — zapytałam.

Darcy wsadził dłonie do kieszeni czarnych jeansów i bujnął się na piętach. Jego granatowa koszula w kratę była rozpięta, mogłam zobaczyć fragment koszulki z podobizną perkusji i nazwą Nirvana. Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać do jakiej grupy społecznej przynależał Davies. Grunge?

— Pomogę ci z chemią i Kindlym, ale ty też musisz coś dla mnie zrobić.

Uniosłam brwi i spojrzałam w zielone oczy chłopka, które przez okulary wydawały się większe i jakby jaśniejsze. Kiwnęłam ponaglająco głową, a Darcy wyjął jedną z dłoni z kieszeni spodni i przeczesał nią włosy. 

— Kółko literackie. Pomożesz mi je przejść bez tej całej paplaniny o książkach.

Spojrzałam na niego jak na kretyna. Jak na takiego geniusza wykazywał się małym poczuciem logiki.

— To kółko literackie — zaakcentowałam ostatnie słowo. — Jak masz je przejść bez rozmawiania o książkach?

Davies wzruszył ramionami, a potem zapytał:

— Słuchając? 

Uniosłam dłoń i przetarłam nią twarz, a Darcy kontynuował:

— Lubię książki, naprawdę lubię je czytać, ale po cholerę gadać o tym co mi się podobało, a co rozczarowało?

Zmarszczyłam brwi, a potem zamrugałam.

— Bo to fajne? — zaśmiałam się, choć bardziej zabrzmiało to jak prychnięcie.

— Niby co? — Davies skrzywił się i założył ramiona na piersi. — Mi podoba się jedno, tobie to drugie — logiczne, że żadna książka nie podpasuje każdemu.

— Ale można poznać punkt widzenia tej drugiej osoby.

— I potem na chama przekonywać ją do swojej racji —sarknął.

Nie dało się z nim wygrać. Zacisnęłam szczękę, a potem zapytałam chłodno:

— To po co się zapisałeś?

Darcy przełknął i poprawił okulary. Kiwnął się na piętach i w końcu mruknął:

— Punkty na uniwerek.

Ach, teraz to wszystko miało większy sens. Pokiwałam głową chwilę się zastanawiając, gdzie Davies mógł startować z wysłaniem podań. Pewnie w grę wchodziły uczelnie z Ivy League. Uniosłam dłoń i zaczęłam się bawić dolną wargą. Czy udałoby mi się przepchać Daviesa przez zajęcia, tak aby nie musiał dyskutować o książkach? Trudne acz wykonalne. Ja i panna Hall czasami potrafiłyśmy same przedyskutować całą godzinę nad jedną książką bądź gatunkiem.

Skinęłam głową, a potem powiedziałam:

— Zgoda. Dopilnuję, abyś nie musiał opowiadać o książkach, a ty pomożesz mi z chemią.

Twarz Darcy'ego wyrażała zaskoczenie.

— Sądziłem, że będziesz chciała, abym odwalił za ciebie pracę z chemii.

Prychnęłam i odgarnęłam włosy z ramienia.

— To sądziłeś źle — odparłam usatysfakcjonowana, że utarłam nosa Daviesowi. — Jutro po szkole u ciebie czy u mnie? — zapytałam i zaczęłam wspinać się po schodach, bo zajęcia z panną Hall miały się lada chwila zacząć.

Darcy deptał mi po piętach i sapał coś pod nosem.

— Nie możemy w bibliotece? — zapytał.

— Nie, nie możemy — odparłam już lekko zdenerwowana. — Kiedy chodzi o chemię nie potrafię się skupić przy ludziach. Potrzebuję cichego miejsca, z dala od ciekawskich spojrzeń. 

Usłyszałam jak idący za mną Davies sapnął ciężko. 

— Masz jeszcze jakieś inne wymagania? Muszę podać herbatę o piątej? — zapytał z przekąsem.

— Wystarczy, że pomożesz mi z zadaniami i że nie będę robić z siebie kretynki na zajęciach — odparłam chłodno, a potem nacisnęłam na klamkę od drzwi. — Umowa stoi? — Spojrzałam przez ramię na Daviesa, a ten pokiwał głową.

— Zgoda.

Otworzyłam drzwi i praktycznie krzyknęłam:

— Dzień dobry, Muszkieterowie! Kto ma ochotę podyskutować o świecie Harrego Pottera? — zapytałam, dobrze wiedząc, że praktycznie każdy członek naszego kółka miał bzika na punkcie książek J.K. Rowling.

— U, u! O czym będziemy rozmawiać? Może o podwójnej moralności Dumbledore'a? — Nancy podskakiwała na swojej poduszy cała podekscytowana.

Jej krwistoczerwona koszulka tylko podkreślała rumieńce dziewczyny, jednak gdy dostrzegła idącego za mną Daviesa jej entuzjazm osłabł.

— Założę się, że z Harry'ego Pottera też będzie się naśmiewać — wyszeptała do mnie, gdy siadałam na swoją poduchę. — Mugol — wypluła świdrując go wzrokiem.

Davies zacisnął szczękę, ale nie uraczył Nancy żadną uwagą, za to panna Hall zaśmiała się i spojrzała na mnie pytająco:

— Widzę, że wracamy do naszego ulubionego tematu. Ukrytych motywów w świecie Pottera.

Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się półgębkiem. Kątem oka widziałam jak Darcy opadł na poduchę koło mnie. Przyglądał się z osobliwym wyrazem twarzy koszulce Nancy. Musiałam przyznać, że fioletowy troll na czerwonym tle wyglądał dość groteskowo.

— Sądziłam, że będziesz jednak chciała rozmawiać o bohaterstwie Snape'a. Ostatnio broniłaś go jak lwica — odparła panna Hall, a ja się zarumieniłam.

Tak, byłam lekko zauroczona nauczycielem eliksirów. Ale czy Severus nie okazał się czarnym koniem historii Rowling i prawdziwie męczeńskim bohaterem? Zasługiwał na podziw!

— O nie — zaprotestowała Anita. — Uwielbiam cię, Mac, ale jak zaczniesz gadać o Severusie, to nie wiesz kiedy skończyć. Zostawmy twojego crusha i porozmawiajmy o Dumbledorze.

Ktoś chrząknął koło mnie.

— Durzysz się w fikcyjnej postaci? — zapytał mnie szeptem Darcy.

— Dobrze ci radzę przemyśleć kolejne słowa, bo mogę cię wrzucić w wir naprawdę zaciętej dyskusji — ostrzegłam.

Chłopak przełknął, zmarszczył brwi i pokiwał powoli głową.

— To... — zawahał się, a potem mruknął z nieszczęśliwą miną: — całkiem normalne.

Uniosłam brew, ale nie skomentowałam jego słów. Zamiast tego skupiłam się dyskusji, która już pochłonęła pozostałych członków kółka.

Po zajęciach z panną Hall, Darcy i ja szybko obgadaliśmy szczegóły moich korków. Miałam czekać następnego dnia przy parkingu na Daviesa. Umówiliśmy się zaraz po szkole, bo tak było wygodniej i dla mnie i dla niego.

Spoglądałam z obawą na ciemniejące niebo — w ciągu ostatnich kilku dni pogoda w stanie Pensylwania znacznie się pogorszyła i co chwilę posyłałam przyjaciółkom niepewne spojrzenia.

— Założę się, że mnie wystawił i sam pojechał do domu — mruczałam rozglądając się po pustawym parkingu.

Alex zacmokała i przystanęła z nogi na nogę.

— On też ma w tym interes. Nie olał cię — uspokajała mnie.

— Właśnie, więcej wiary w ludzi, Mac. — Millie puściła mi oko, a ja się skrzywiłam.

— Nie jestem pewna czy Davies kwalifikuje się do tego określenia. Naprawdę nie wiem co ja mu takiego zrobiłam.

Sara wzruszyła ramionami i zamyśliła się.

— Jesteś najmilszą osobą jaką znam. Najwidoczniej Darcy musi mieć jakiś problem sam ze sobą.

Alex i Millie wymieniły się spojrzeniami.

— Dzięki, Sara — mruknęła ta druga. — Naprawdę nie musisz precyzować, że Mac jest jedną z najmilszych osób jakie znasz.

Sara przewróciła oczami.

— Sorry, ale obie macie charakterek i nie zawsze jesteście do rany przyłóż.

Alex zwęziła oczy, a Millie już otwierała usta, zapewne, aby odgryźć się Sarze, ale na szczęście dźwięk klaksonu przystopował rodzącą się awanturę pomiędzy dziewczynami. Wszystkie cztery spojrzałyśmy na starego błękitnego forda i zaniemówiłyśmy.

— Cholera, czuję się jakbym oglądała drugą część Harrego Pottera. — Millie przygryzła usta, aby się nie roześmiać.

Uniosłam brwi, gdy na miejscu pasażera zauważyłam Darcy'ego Daviesa. To auto pasowało do niego jak pięść do nosa. Było małe, posiadało miękkie wypukłości i wklęśnięcia oraz urocze reflektory — jednym słowem było słodkie. Chrząknęłam i pochyliłam się, aby zrównać się z twarzą Daviesa.

— Hej — mruknęłam. — To moje przyjaciółki: Millie, Alex i Sara. — Wskazałam na trójkę dziewczyn.

Darcy nie wydawał się być jednak zainteresowany wymianą grzeczności.

— Super, wsiadaj, bo nie mam całego dnia — odparł i zaczął uderzać rytmicznie w kierownicę.

— Mówiłaś coś o humorach? — Millie posłała Sarze sugestywne spojrzenie. — Uważaj na siebie, Mac. — Przytuliła mnie, a potem obie podskoczyłyśmy, bo Darcy uderzył w klakson auta.

— Już idę! — burknęłam.

Pomachałam przyjaciółkom i wsiadłam do błękitnego auta. Wnętrze było przyodziane czerwoną skórą — musiałam przyznać, że samochód Daviesa był równie oryginalny co sam właściciel. Położyłam dłonie na kolanach i przez moment przyglądałam się starodawnemu radiu. Na próżno było w nim szukać kieszeni na płyty cd czy jakiegoś wejścia do kabla od telefonu.

— No więc... — przygryzłam wargę zastanawiając się co powiedzieć, bo panująca od dłuższego czasu cisza zaczęła mnie męczyć — gdzie mieszkasz?

— Pelagrino. — Chłopak wyjechał ze szkolnego parkingu i płynnie włączył się do ruchu.

Mieszkałam po przeciwnej stronie miasta. Słabo znałam dzielnicę Darcy'ego, która w większości była zamieszkiwana przez pracowników pobliskiej fabryki mebli.

— Ty pewnie w Lake Creek? — bardziej stwierdził niż zapytał.

Skinęłam powoli głową czując, że Darcy mnie osądzał. Lake Creek było dzielnicą zamieszkiwaną głównie przez maklerów i biznesmenów. Po rozwodzie nowoczesny, ale wciąż przytulny dom został przepisany na mamę — jak mawiał ojciec, posiadłość była gałązką oliwną od jego osoby. Patrząc na to wszystko z perspektywy chłopaka musiałam wyglądać jak złote, uprzywilejowane dziecko, które miało idealne życie.

Nic bardziej mylnego.

— Fajne auto — zmieniłam temat, licząc, że atmosfera w samochodzie nieco się rozluźni. — Takie fikuśne.

Davies uniósł brew i nie skomentował moich słów. Westchnęłam i się poddałam. Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu.


Hej hej!

Witam Was w sobotę. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze. Jak zdrówko?

Wpada nowy rozdział, w którym Darcy jak zwykle marudzi 🙈

Małe pytanie: co sądzicie o Nancy?

Miłego weekendu ♥️

M.

Continue lendo

Você também vai gostar

Bad Sister De Bad_girl_majka

Ficção Adolescente

1.2K 62 19
( boże ale się jaram i mam dużo stresu co do tej książki od razu mówię że zrobiłam tą książkę dla beki i do połowy na serio bo już długo ją planowała...
313K 6.7K 31
Książka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Pa...
29.1K 1.5K 9
[Brother's best friend story] Życie siedemnastoletniej Sage Reed kręci się wokół motocrossu. Nic w tym dziwnego, skoro wszyscy jej trzej bracia z ojc...
423K 17.1K 54
A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest...