Bractwo Omerta [1] - Atak (ZA...

By kaitlynwels

45.1K 1.6K 3K

Pierwsza część Trylogii Bractwa Omerta. [+18] *** Będę Twoim prześladowcą, zemstą, bólem i trwogą. Żałujcie z... More

PLAYLISTA
(Spóźnione) Słowo wstępu
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17 - Kartka z kalendarza
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20 - Kartka z kalendarza
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26 (1/4 FINAŁU)
ROZDZIAŁ 27 (2/4 FINAŁU)
ROZDZIAŁ 28 (3/4 FINAŁU)
ROZDZIAŁ 29 (4/4 FINAŁU)
OD AUTORA
puk, puk, może papier?

ROZDZIAŁ 30 (OSTATNI)

704 34 49
By kaitlynwels

14.12.2015r. 

Obserwuję niewyraźny wschód słońca, choć chyba nigdy nie uda mi się spojrzeć na niego tak, jak kiedyś. Przy porcie panuje lekka mgła. Woda jest spokojna, a wiatr melancholijnie kołysze płaszczem i rozwiewa moje włosy na twarz, które są zmierzwione delikatnym deszczem. Wilgotne krople osiadają na mojej skórze, ale papieros nadal się tli. Biorę głębszy oddech, gdy uderza mnie zapach morskiej bryzy. Widok na daleki ocean sprawia, że budzi się we mnie dziwna nostalgia ulotności chwil. 

To tutaj zabiłem Dorevira. Tu odszedł też Marco. Wszystko zaczęło się dokładnie w tym miejscu i dziś również się skończy. 

Słyszę za plecami pracę silnika i jak po chwili gaśnie. Powoli odwracam się, by spojrzeć w to miejsce i wysiadającego z niego tęgiego mężczyzny, w szarym garniturze. Prostuje się znacząco, jakby chciał dodać sobie kilka centymetrów. 

- Ty się ze mną kontaktowałeś, młodzieńcze?

- Ian Savinni - wyciągam do niego dłoń, którą bacznie obserwuje. - Nie jestem wysłannikiem Hectora. Proszę być spokojnym. 

- Eric Wright - odpowiada, witając mnie uściskiem. - Jesteś od Marco, zgadza się?

- Tak. Zostawił mi ten kontakt na wypadek... - odchrząkuję głośno. - No właśnie. Na wszelki wypadek. Dlatego tu jestem. On panu ufał, więc ja również i pewnie się pan domyśla, że to spotkanie ma to związek z tym, że nie ma go już między nami. 

- Wiesz, kto go sprzątnął?

- Devin Nelson, na zlecenie Sophie Collins. 

- Masz na to jakiś dowód? 

- Tylko nagranie rozmowy, ale mnie również na nim słychać. W dodatku jest bardzo niewyraźne, ale powiem wprost. Mógłbym zeznawać, ale znam nasz system prawny. Będą chcieli zrobić ze mnie kozła ofiarnego i mnie zamknąć, tym bardziej, że oboje nie żyją. 

Zaskoczenie maluje się na jego twarzy. 

- Nie żyją?

- Tak, ale mamy odciski palców Sophie Collins na narzędziu zbrodni, którym został zabity Devin Nelson. 

- Rozumiem. - Drapie się po brodzie. - A co się stało z kobietą?

- Samobójstwo. Zastrzeliła się. 

- Są jeszcze jakieś trupy?

- Sprzątnięte. 

Mężczyzna przytakuje i rozglądając się po porcie, wyciąga paczkę papierosów.  

- Narzędzie jest zabezpieczone? - pyta. 

- Tak. 

- Miejsce?

- Moi ludzie go pilnują, jeśli będziemy chcieli je wykorzystać. 

- Zdecydowanie je wykorzystamy, Savinni - odpowiada, wypuszczając z ust chmurę dymu i obejmuje wzrokiem wodę. - To mi na razie wystarczy, a teraz posłuchaj. Prokurator okręgowy to kawał sukinsyna. Mam jego zdjęcia z Hartford, gdzie rżnął się z facetami w miejscowych burdelach. Ma żonę i trójkę dzieci. To załatwi sprawę. Przygotujemy miejsce, gdzie znajdą trupy, podrzucamy narzędzie i resztą zajmą się sami. Olej nagranie. Pojawisz się raz w sądzie, to zawsze będziesz do niego wracał. 

- Chyba mnie pan nie zrozumiał. - Unosi brew i gestem dłoni zachęca, abym mówił dalej. - Chcę sprawiedliwości dla Marco. Chcę, żeby było wiadomo, kto go zabił. Kto się nad nim znęcał. 

- Nie w tym świecie, synu. Nie zwrócisz mu życia, a zamiast tego federalni coś na ciebie znajdą i trafisz do pierdla. Potrzebne ci to? Uwierz, że jeszcze zdążysz trafić za kratki. Jak większość. Przerabiałem już takie ckliwe historie i wiesz, jaki mam wniosek? My sami wymierzamy sprawiedliwość. Polityka i biznes to jedno wielkie drzewo korupcji i matactwa. I nie tylko system państwa na nim siedzi. My także zajmujemy gałąź, rozumiesz? Mogę ci pomóc w robieniu porządków i podrzuceniu paru atrap, ale do paki swoich nie ładuję. Nie przyłożę do tego ręki. 

- To akurat żadna nowość, że korupcja jest wszędzie, ale ta sprawa miała być czysta - ciężko wzdycham, bo nie tak to sobie wyobrażałem. - Marco nie zasłużył na taki finał. 

- Myślę, że on doskonale znał ryzyko, synu. - Eric przeciera wilgotną od deszczu twarz rękawem. - Zrobimy tak, jak mówię. Marco to był mój dobry kumpel. Sophie przecież dla was pracowała. Nasza scena i odciski palców sprowokują federalnych do spekulacji. Tyle z naszej strony wystarczy.

- Rzucimy im kość, a sobie zostawimy mięso? - mówię i w końcu sam odpalam papierosa, bo nerwy szarpią moim żołądkiem. 

- Innych interesów nie uznaję, Savinni. A co z waszym ojcem, Hectorem? Trup jest jeszcze ciepły. 

- Chcesz się zabawić w detektywa? 

- Pytam, czy mam szperać, czy nie, bo za tę robotę będzie podwójna stawka. W końcu to głowa rodziny. Delikatny temat. 

- Wright, ile masz otwartych zleceń? 

- O nie, nie, Savinni. - Unosi wskazujący palec. - Ja o swoich zleceniodawcach nie rozmawiam. Dyskrecja obowiązuje. 

- Mam gdzieś twoich płatników, Wright. Chcę, żebyś od teraz pracował dla nas. Kręć swoje na mieście. Nie będę się w to wtrącał, ale będziesz obserwował, czy ktoś nam nie przystawia rogów, rozumiesz? 

- Stać was na to, Savinni?

- O pieniądze nie masz, co się martwić, ale jest do tego warunek. Ja robię interes i jak wiesz, interes nie kręci się, gdy ktoś blokuje płynność, a jeśli dojdzie do tego, to twoim zadaniem jest dowiedzieć się, kto za to odpowiada. Wiesz, chcę, żebyś mnie dobrze zrozumiał. Mój zastój, to twój zastój. Mój postęp, to twój postęp. Wykluczamy regres, a nikt na tym nie ucierpi. 

Brawo Ian, zaczynasz mówić, jak Mozart. 

- Ciekawe, Savinni. Ciekawe. Ale nie wchodzę w to wstecznie. Szanuję swoich klientów. Co było to zabieram do grobu, jasne?

- Znam się na dyskrecji, zapewniam. 


***

Kiedyś najbardziej upiorne i przerażające wydawały mi się własne koszmary, a dziś bardziej boję się jawy. Tego, czego nie jestem w stanie przewidzieć. Boję się własnego oblicza i mroku, którego dotąd nie znałem.

Stajemy w rzędzie, we czterech, naprzeciwko nagrobka. Jest już ciemno, grubo po drugiej, a z oddali słychać tylko sygnał karetki. Spoglądam na Sergiusza, który nie kryje zaszklonych oczu. Doceniam to, że wszyscy tu jesteśmy. Jestem pewny, że Marco również to docenia. Chcę wierzyć, że jednak gdzieś tam jest i nie żywi do mnie nienawiści, że to po prostu... zostawiłem. Puściłem to. Tego zawsze chciałeś, prawda Marco? Miałeś rację, że mój arsenał to cmentarzysko. I miałeś też rację, że zauważę to za późno. 

Chciałbym, abyś odnalazł dla mnie Evelyn. Pozdrów ode mnie moją siostrę i powiedz jej, jak bardzo ją kocham. 

Pozwalam wam odejść. 

- Wybacz stary, że nie oddałem ci tych dwudziestu dolców - mówi Sergiusz, śmiejąc się przez łzy. 

- Najgorsze jest to, że na pogrzebie Igły, po Upper East Side, nie mieliśmy pojęcia, że widzimy się w tym składzie ostatni raz. - Głos Toma się załamuje. - Nie poznałeś mojej córki. Cholernie tego żałuję. 

- My też jej nie znamy - wtrąca Soran. - Nie żebym się czepiał. 

- Naprawdę? To odpowiedni moment? 

- Próbuję rozładować stres, dobra?! 

Sergiusz ponownie ociera oczy, na co się lekko uśmiecham i przykucam na jedno kolano. Sięgam do kieszeni płaszcza.

- Olej ich. Na starość robią się cholernie ckliwi. - Uśmiecham się mimowolnie, wpatrując się w jego imię wygrawerowane na nagrobku. - Ale wiesz, że jesteśmy egoistami i robimy to także dla siebie. - Wbijam w mokrą i zmarzniętą ziemię pocisk. - To nabój z broni, którą go postrzeliłem. Kaliber 9 mm. 

Znowu czuję mentalny ból, połączony z tęsknotą, ale to dobry ból. Widzę sens, którego od lat mi brakowało, gdy byłem zbyt zaślepiony rządzą krwi. 

- Drugi sprzęt jest zbyt duży, aby ci go oddać, więc sam rozumiesz, Marco - wtrąca Sergiusz, choć głos ma ściśnięty.

- I jeszcze nam się przyda - dodaje Tom.

- Powiedziałem ci kiedyś, że śmierć jest jak nabój, a ja chcę mieć cały arsenał - mówię, choć gula w moim gardle powiększa się z każdym kolejnym słowem. - Już go nie chcę. - Prostuję się, biorąc głęboki wdech. - Zmieniam profesję. Kto by pomyślał, co? 

Wszyscy spoglądamy na Vincenta, którego wzrok utkwiony jest w nagrobku. Wygląda, jakby się nad czymś zastanawiał, jednak po chwili unosi na wysokość bioder mały obrazek Ojca Pio [1]. 

- Byłeś człowiekiem honoru, Marco - zaczyna Vincent, a jego głos nie zdradza żadnych emocji. - To nasze pożegnanie, ale tylko na chwilę, byśmy mogli się odnaleźć po drugiej stronie. Od zawsze należałeś do rodziny, jesteś rodziną. Przelałeś za nią krew i poświęciłeś jej życie. Narażałeś dla dobra drugiego. Jesteśmy braćmi innej krwi, połączonych cierpieniem i świadomym wyborem. Nigdy nie złamałeś omerty, choć nigdy cię do tego nie zaprzysiężono. Dlatego teraz... 

Zerkam na niego, gdy ręka zaczyna mu drżeć, ale unosi ją nieco wyżej. Staję bokiem do niego, wyciągam mały scyzoryk, nacinam nożem palec u prawej dłoni i wyciskam z niego kilka kropel krwi, które spadają na obrazek Ojca Pio. Tom ponawia ten gest, a za nim Sergiusz. W końcu Vincent czyni to samo, tym samym łącząc naszą krew na wizerunku świętego. 

- "A jeśli złamię przysięgę Cosa Nostry, niech spłonę, jak ten obrazek" - mówi, po czym podpala go zapalniczką, tuż nad jego grobem. - To zaszczyt, że mogliśmy cię poznać. Bractwo o tobie nie zapomni. 

W ciszy patrzymy na płonącego Ojca Pio. Pozwalamy sobie na ten moment goryczy i smutku. To nasza forma, by oddać mu hołd, na jaki zasłużył, a jakiego nigdy nie mógł otrzymać. Uśmiecham się blado i widzę dumę na twarzach pozostałych. 

- Dla nas omerta jest od teraz czymś więcej - zaczynam, a oni podnoszą na mnie wzrok. - Nawet po tym, jak zakopią nas w ziemi, utopią, spalą, a nawet zamkną. Tylko my wiemy, co tak naprawdę zgotował nam los. I zabierzemy tę wiedzę do grobu. 


***

[1] Święty Ojciec Pio - włoski duchowny rzymskokatolicki.

Continue Reading

You'll Also Like

26.4K 887 30
TW: przemoc, grooming, próba sam0bojcza Catherine ma osiemnaście lat i w końcu może wyrwać się z katolickiego domu spod jarzma konserwatywnych rodzic...
14.5K 439 18
Adeline ma 17lat i zostaje sprzadana przez swojego ojca, któremu nigdy na niej nie zależało, a jej najbliższą osobą była przyjaciółka z liceum. Dziew...
2.3K 120 6
A czy Ty podjęłabyś się gry, która spełniałaby Twoje erotyczne fantazje z nieziemsko przystojnym facetem... który jednocześnie niezwykle Cię irytuje...
2.6K 160 17
Ona córka płatnego agenta od zawsze szkolna na zabójczynie w jednej ze specjalnych szkół. On syn najgorszego płatnego zabójcy w stanie od zawsze zam...