Odważ się być

Av _Lululka_

199K 5.8K 553

Emma- uciekająca przed przeszłością młoda architekt. Skupiająca się na tym, co jest tu i teraz, budująca nowe... Mer

Prolog.
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8
Rozdział 9.
Rozdział 10. [18+]
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14. [18+]
Rozdział 15. [18+]
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19. [18+]
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26

Rozdział 16.

5.4K 215 11
Av _Lululka_


~Emma~

Czułam się, jakbym opuściła ciało i szybowała gdzieś nad nim, obserwując całą sytuację. Nie wierzyłam, to wydawało się irracjonalne. Nim się obejrzałam, siedzieliśmy we trójkę w loży, gdzie James i Peter rozmawiali i co jakiś czas zanosili się śmiechem.
Byłam nieobecna, ich słowa docierały do mnie jak szmery, których nie mogłam rozszyfrować. Zapatrzona w jeden punkt, analizując sytuację, walczyłam, aby przetrwać. Dłonie zaciskałam na sukience, która była wymięta do granic możliwości. Co jakiś czas zerkałam na zegarek, odliczając minuty do wyjścia, ale czas dłużył się niemiłosiernie.
Chciałam wyjść od razu, jak tylko go zobaczyłam, ale wiedziałam, że to nie rozwiąże całej sytuacji. Musiałam się dowiedzieć, co tu się naprawdę dzieje i czemu znalazłam się w samym środku tej sytuacji. Przyzwyczajona byłam do walki o przetrwanie i tak też właśnie robiłam. Walczyłam do końca.


- Em, chcesz zamówić coś jeszcze? Nowego drinka? Widzę, że tego nawet nie ruszyłaś – James odezwał się bezpośrednio do mnie, co zwróciło moją uwagę i sprowadziło na ziemię.Zanim odpowiedziałam, przełknęłam gulę w gardle, która blokowała mi wypowiedzenie jakichkolwiek słów.

- Nie dziękuję. Przepraszam, ale pójdę do toalety.


Wypowiadając każde z słów, nie patrzyłam ani na Jamesa, ani na jego przyjaciela. Patrzyłam w pusty punkt przede mną, skupiając się, aby każde wypowiedziane słowo brzmiało wystarczająco wyraźnie. Nie mógł się domyślić, jak bardzo przeżywałam to, ze mnie znalazł.
Wstałam od stolika i powolnym krokiem powędrowałam w kierunku toalet. Moje nogi przypominały watę, ledwo je czułam i każdy ruch sprawiał mi trudność. Gdy zostałam sama w korytarzu, czułam, jak wielkimi krokami zbliża się rozpacz, którą coraz ciężej było mi utrzymać i niemal resztkami sił wbiegłam do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i opadłam na ziemie, opierając się plecami o ścianę. Schowałam głowę między kolanami, zatykając uszy rękoma i wydałam z siebie pełen rozpaczy szloch. Nie miałam siły się powstrzymywać. Uczucie bezradości i strachu rozrywało mnie od środka. Wracały jak bumerang wszystkie wspomnienia sprzed lat, ból, upokorzenie i bezradność. Szlochałam, nie mogąc złapać oddechu. Czułam, jak z każda kolejną łzą, brakuje mi tlenu i robi mi się ciemno przed oczami. Wstałam z podłogi i podeszłam do małego okna na drugim końcu łazienki, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Niestety okno nie otwierało się na całą szerokość, więc wspinając się na palcach, łapałam wpadające świeże powietrze, przez ledwo uchylone okno.


„Jestem bezpieczna. Jestem wolna jak ptak. Ogarnia mnie spokój i wypełnia całe ciało.
Jestem bezpieczna. Jestem wolna jak ptak. Ogarnia mnie spokój i wypełnia całe ciało"


Jeden wdech...


Drugi wdech...


Trzeci wdech...


Musiałam się uspokoić i wrócić, nie miałam tylko pojęcia jak.
Dalej wspinając się na palcach przy oknie, czułam, jak napięcie w moim ciele ustępuje miejsca zmęczeniu. Nagły huk zamykanych drzwi zmusił mnie do odwrócenia się.


- To ile lat się nie widzieliśmy kochanie?


Znieruchomiałam. Patrzyłam na Petera, który wszedł do łazienki i zbliżał się w moim kierunku, wykonując powolne ruchy.


- Ładnie się ustawiłaś. Pierwszy raz widzę, aby głupia pizda odkręciła Jamesa dookoła palca... Gratulacje. – wyśmiewał mnie i wyraźnie akcentował każde słowo. – Ode mnie uciekłaś, bo byłem za biedny – prychnął.


- Biłeś mnie...- wyszeptałam pod nosem.


- Wiesz, że jak będziesz mówić pod nosem, to nikt nie zrozumie, co masz do powiedzenia.


- Uciekłam, bo mnie biłeś! – wykrzyczałam resztkami sił, które miałam w sobie.


Nie zrobiło to na nim wrażenia. Patrzył na mnie z parszywym uśmiechem.


- Nadal nie rozróżniasz przemocy od próby wychowania... Nic się nie zmieniłaś. Ja tylko próbowałem wyraźnie pokazać Ci, co robisz źle i jakie to niesie za sobą konsekwencje.
Nie mogłam uwierzyć, jak chorym człowiekiem trzeba być, aby mieć takie poglądy.
Milczałam. Peter stał zbyt blisko mnie, niemal czułam jego oddech, na swojej skórze. Modliłam się w duszy, aby odwrócił się i wyszedł.


- Wiesz Emmi, myślałem, że moje lekcje coś ci dały, a jednak ty stoczyłaś się na samo dno i zostałaś kurwą Jamesa. – powiedział, używając zdrobnienia mojego imienia, którego używał zawsze, gdy zaznaczał, za co obecnie mnie karał.


Peter złapał boleśnie moje ramie i przyciągnął do siebie, przez co stykaliśmy się ciałem, a mnie przeszedł przerażający i zimny dreszcz.


- Kurwa zawsze pozostanie kurwą Emmi – wysyczał prosto do mojego ucha, delikatnie na koniec przygryzając płatek ucha. Gdy skończył, puścił moje ramie i odepchnął na ścianę, o którą uderzyłam z impetem i osunęłam się z powrotem na ziemię.


Zbierając się do kupy, usłyszałam tylko odgłos zamykanych drzwi. Nie mogłam tam wrócić. Nie chciałam. Musiałam uciekać. Podniosłam się z podłogi i ruszyłam prosto do drzwi, nie zwracając na nikogo i na nic, co mogło stanąć mi na drodze.
Opuszczając klub, moje ciało owiał zimny wiatr, potęgując strach, który wypełniał mnie od środka. Nie miałam ze sobą nic, telefonu, kurtki, a nawet kluczy do domu i pieniędzy na taksówkę. Czułam się dokładnie tak jak lata temu...


Nie miałam wyjścia i ruszyłam do domu na piechotę. Nie mogłam liczyć o tej porze na żaden autobus, więc obejmując się ciasno rękoma, szłam prosto przed siebie. Od domu dzieliło mnie ponad 12 km, a z każdą minutą temperatura na dworze dawała o sobie znać. Pocierałam ramiona, aby minimalnie spróbować się rozgrzać. Skupiając się na celu, szłam krok za krokiem, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Z każdym przebytym kilometrem było mi coraz ciężej w tych kilkunasto centymetrowych szpilkach. Nie zastanawiając się dłużej, zdjęłam je i dalej szłam boso, dzięki czemu mogłam trochę przyśpieszyć. Po ponad 2 godzinach dotarłam pod blok. Wdzięczna, że jestem już na miejscu, mimo że nadal nie wiedziałam, jak dostanę się do środka – wszystkie moje rzeczy zostały w klubie i u Jamesa. Wpisując do klatki kod dostępu, dojechałam windą na swoje piętro i opadłam zmęczona pod drzwiami. Obejmowałam ciasno swoje nogi, tworząc bezpieczną przestrzeń i po prostu tkwiłam bez ruchu, skupiając się na rozgrzaniu i ustabilizowaniu oddechu. Było koło 4 nad ranem, gdy głowa powoli zaczynała odmawiać posłuszeństwa i czułam, jak oczy robią się coraz cięższe. Pilnowałam się aby niezasnuć i wytrwać do rana, ale było to coraz cięższe.


- Co ty odpierdalasz Em? – rozbudził mnie wyraźny głos Jamesa, który zjawił się pod moimi drzwiami.


Był zły, jednak widziałam w jego oczach niezrozumienie dla całej sytuacji. Podchodząc bliżej w moim kierunku, spojrzał na mnie od góry do dołu, skupiając uwagę na obtartych nogach, które na boso pokonały co najmniej połowę drogi z klubu.
Podniosłam się i nadal obejmując ramiona, patrzyłam pusto na Jamesa. Byłam wyprana z jakichkolwiek emocji po ostatniej nocy.


- Nie masz mi nic do powiedzenia? – kipiał złością. Rzucił w moim kierunku torebkę, którą zostawiłam w klubie i czekał na jakiekolwiek słowo ode mnie.


Nadal milczałam. W pośpiechu zaczęłam szukać w torebce klucza, aby dostać się do mieszkania. James wszedł zaraz za mną i trzasnął drzewami. W tym momencie byliśmy przeciwnościami, ja nie miałam siły na okazywanie już żadnych emocji, a z Jamesa emocje kipiały widoczne na odległość.
Zostawiając torebkę na wyspie kuchennej, w ciszy powędrowałam do sypialni i okryłam się kocem. James podążał za mną.


- Emma, możesz mi kurwa wytłumaczyć, o co chodzi? Nie będę pytał kolejny raz...– chwycił mnie za rękę i chciał odwrócić w swoim kierunku.

Wpadłam w panikę. Kolejny dotyk, który mnie ranił.


- Nie dotykaj mnie – krzyknęłam w jego kierunku z oczami pełnymi łez i odskoczyłam na drugi koniec pokoju aby zachować bezpieczny dystans. – Wyjdź. – wypowiedziałam łkając i odwróciłam się do niego plecami.


Pokój wypełniła pustka i cisza. Żadne z nas nawet nie drgnęło. W głuchej ciszy, słyszałam, jak oddech Jamesa powoli się wyrównuje.


- Przepraszam- usłyszałam za swoimi plecami wyraźnie spokojniejszy głos Jamesa. – Martwiłem się. Czekałem na Ciebie w loży, a od ochrony dowiedziałem się, że wybiegłaś z klubu i nie mogłem Cię znaleźć. Przepraszam, jeżeli Cię przestraszyłem.
James delikatnie dotknął moich pleców, na co wzdrygnęłam się i mimowolnie odsunęłam.


- Em, czemu przede mną uciekasz?
Odwróciłam się w jego kierunku, nadal zachowując bezpieczny dystans. Podniosłam wzrok, aby spojrzeć mu prosto w oczy i nie mogłam powstrzymać, gromadzących się łez, które w zastraszającym tempie opuszczały moje oczy, a obraz stawał się coraz bardziej niewyraźny.


- Em... - powiedział wyraźnie zmartwiony James, nadal stojąc w miejscu. – Powiedz mi, proszę. Chcę Ci pomóc.


- On mnie bił James...- nieplanowane słowa opuściły moje usta, pozostawiając po sobie tylko szloch, rozdzierając mnie ponownie od środka.


- Em nie rozumiem, kto Cię bił? Kiedy?


- Kilka lat temu, uciekłam od mojego poprzedniego chłopaka. Bił mnie do nieprzytomności, każdego dnia, przez dwa lata – każde słowo, które wypowiadałam jąkając się od płaczu, sprawiało mi ból.


- Em, tak mi przykro – James próbował podejść. Widziałam w jego oczach rodzące się współczucie, ale mimo wszystko odsunęłam się.- Obiecuje Em, że już nigdy Cię to nie spotka i nigdy nie będziesz musiała go oglądać, tylko powiedz mi kto to.
Płakałam, nie odpowiadając. Opadałam z sił i usiadłam na podłodze, opierając się plecami o łóżko, pogrążając się w rozpaczy.


- Kochanie, proszę ... nie wytrzymam patrząc jak cierpisz. – James, nadal próbował się do mnie zbliżyć, ale zatrzymywał się, widząc rodzące się we mnie przerażenie.


- To Peter... - powiedziałam ledwo słyszalnie.


- Nie słyszałem Em.


- To był Peter – wykrzyczałam, zakrywając twarz dłońmi.


Tym razem to James milczał. Nie wyczuwałam żadnego ruchu. Podniosłam głowę i spojrzałam przez spuchnięte oczy prosto na niego. Nie mogłam rozszyfrować jakie emocje mu towarzyszyły. Szok, złość a może niedowierzanie. Nie zdziwiłabym się, gdyby mi nie uwierzył...


- Nie możliwe Em... musiałaś go z kimś pomylić.


- Jestem pewna James...


James wstał z kolan, na których klęczał obok mnie i zabierając kurtkę, wyszedł z mieszkania. Spojrzał w moim kierunku ostatni raz.

Poczułam ulgę, zamykając drzwi na dwa zamki. Wzięłam tabletki nasenne i zasnęłam w salonie, z marzeniem aby poprzednia noc okazała się tylko snem, o którym zapomnę.

Fortsett å les

You'll Also Like

258K 13.1K 23
Winter pewnego dnia dostaje przypadkowego smsa, który wcale nie miał dojść do niej. Wywiązuje się z tego przyjaźń, a później.. Później jest troszkę i...
63.8K 5.8K 36
On potrzebuje pieniędzy, żeby uciec z rodzinnego miasta. Ona? Potrzebuje partnera na bal. Są z dwóch różnych światów. Wszystko co ich łączy to potrz...
61.6K 3.4K 49
✖️ZAKOŃCZONE (...) Gdyż każdy lek nie właściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu. Tym lekiem jest MIŁOŚĆ Mówią że miłość jest...
74K 7.5K 39
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...