Rozdział 23.

5.7K 219 30
                                    


~James~

Padłem wyczerpany dopiero nad ranem. Po rozmowie z Diego sporo czasu zajęło mi uspokojenie się, a w międzyczasie załatwiałem Emmie ochronę. Całe szczęście nadal miałem ludzi, na których mogłem polegać i zjawili się pod naszym apartamentem jeszcze tej samej nocy. Po krótkiej rozmowie i wyraźnych instrukcjach rozeszli się w wyznaczone miejsce. Mieli pilnować apartamentu i Emmy, gdy wychodziła z mieszkania, jednak nie rzucać się w oczy, aby Peter niczego nie zauważył.

Obudziłem się z krótkiej drzemki koło 7, bo snem nie można nazwać czuwania. Przecierając oczy ze zmęczenia, wędrowałem korytarzem do kuchni po duży kubek kawy. Odruchowe zajrzałem do pokoju gościnnego, zobaczyć co z Emmą, ale jej tam nie zostałem. Nie wpadając w panikę, ale nerwowym, przyśpieszonym krokiem, ruszyłem do kuchni. Ulżyło mi, gdy zobaczyłem jej wiotkie ciało, siedzące przy wyspie kuchennej z kubkiem w ręku. Wpatrywała się przed siebie, obserwując słońce pojawiające się dopiero na horyzoncie. Nie byłem pewien, jak powinienem się zachowywać i czy nadal ograniczyć naszą bliskość. Nie ryzykując, podszedłem do ekspresu i przywitałem się. Emma powolnym ruchem spojrzała w moim kierunku, ale nie odpowiedziała. Widok jej przekrwionych i nadal spuchniętych oczu przerażał mnie. Była wyczerpana i to ja się do tego przyczyniłem. Musiałem poradzić sobie z wyrzutami sumienia i zmobilizować się do działania.

- Em, musimy porozmawiać.

- Mam dosyć rozmów.

- Przed nami ciężki tydzień, potrzebuję Cię, abyś się skupiła i przezwyciężyła strach i smutek, który czujesz.

- A powiesz mi jak to zrobić?

Patrzyła na mnie pustym wzrokiem.

- Em, mogę Ci pomóc, ale nie zrobię tego za Ciebie. Od tego zależy nasza przyszłość.

- Jaka nasza przyszłość James. – poderwała się z krzesła, podnosząc ton głosu. – Ja nie wiem, czy coś takiego ja „my" to jeszcze istnieje James.

- Em, spokojnie. Nie denerwuj się, przyszłość twoja, moja i ewentualnie nasza jak mi wybaczysz. Na ten moment Twoje bezpieczeństwo i załatwienie sprawy z Peterem jest najważniejsze.

Emma wzięła głęboki wdech i obejmując się rękoma, usiadła ponownie na stołku, kiwając twierdząco głową na moją wypowiedź.

- To powiedz mi, jaki masz plan. Chcę wiedzieć od dzisiaj wszystko. Koniec tajemnic James.

Miałem wątpliwości czy Emma w tym stanie jest gotowa na całą prawdę, kto i w jaki sposób ma nam pomóc pozbyć się tego dupka.

- Emma, jesteś pewna, że jesteś na to gotowa? Gdy zostaniesz w to wciągnięta, nie będzie już odwrotu.

- Jestem. To dotyczy też mnie.

Usiadłem naprzeciwko niej i upijając duży łyk kawy, przedstawiłem jej wstępny plan, o którym rozmawiałem z Diego. Zgodnie z prawdą wyznałem, że nie znam jeszcze szczegółów, ale sądząc po wyrazie twarzy, uwierzyła mi i nie negowała żadnej wypowiedzi.

- Czy coś mi grozi James?

- W jakim sensie? – dopytywałem zaskoczony.

- Czy może mi się coś stać? Co będę musiała zrobić?

- Ja zadbam o to, że nic Ci się nie stanie.

Emma patrzyła, szukając w moich oczach potwierdzenia wypowiedzianych słów. Widziałem, jak jej oczy ponownie zostają zamglone łzami.

- Boję się James... nie potrafię sobie z tym poradzić.

- Obiecuję Ci, że będziesz bezpieczna. Cokolwiek się stanie, skończy się to dobrze i w sobotę zapomnimy o tym całym bagnie, w jakim teraz żyjemy.

Odważ się byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz