Demon Pact

Autorstwa black_candy1711

60.3K 3.5K 398

Ruth żyła w wiecznej rutynie, obracając się wokół pracy i wizyt w swojej ulubionej kawiarni. Nie miała przyja... Więcej

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Epilog i Podziękowania

Rozdział 19

1.2K 72 9
Autorstwa black_candy1711

Ruth zadrżała, kiedy obejmująca jej ramię dłoń mocniej się na nim zacisnęła. Kiedy spojrzała na Ralpha, zrozumiała, że niezbyt spodobała mu się odpowiedź jej ojca. Był przecież nieobliczalnym demonem, a jego teatralny wywód tak po prostu zignorowano. Miała co do tego złe przeczucia.

- Ale jesteście upierdliwi... Zupełnie jak moja puella - burknął, w ciągu sekundy robiąc coś, co w życiu nie przyszłoby jej na myśl.

W krótkiej chwili jej rodzice oraz James opadli na stół, brudząc twarze w nietkniętym jedzeniu. Ruth usłyszała także tępy huk, który świadczył o tym, że nawet Maria nie zachowała świadomości.

- Coś ty zrobił?! - krzyknęła, kiedy dotarło do niej, co się właśnie stało. - Zabiłeś ich?!

Ralph spojrzał na nią z wyraźną irytacją, momentalnie gasząc wszelkie pozytywne rysy na swojej twarzy.

- Nie. Na chwilę ich uśpiłem - burknął, wrzucając do ust trochę kurczaka. - Jak się obudzą, każę im dać Ci spokój i spierdalamy stąd.

- Że co? - szepnęła, nie mogąc w to uwierzyć. Ledwo co potrafiła zrozumieć, że postanowił udawać jej chłopaka, a teraz chciał rozkazywać jej rodzicom i najprawdopodobniej im grozić.

- Nie grozić, głupia człowieczko, tylko dobitnie uświadomić - odparł, jak zwykle odczytując jej myśli.

Ruth posłała mu pełny wyrzutu wzrok i pospiesznie włócząc nogami po panelach, podeszła do swojej matki, następnie lekko potrząsając ją za ramiona. Przeraziła się, kiedy to nie poskutkowało, a Marlene zaczęła po prostu chrapać. Pocieszające było jedynie to, że żyła i najwyraźniej naprawdę tylko spała...

- Cholera... - wymruczała pod nosem, kiedy nie udało jej się obudzić nikogo siedzącego przy stole.

- Nie dramatyzuj. To twoja wina - mruknął demon, zarzucając nogi na stół.

- Moja?! Po cholerę tu wparowałeś?!

- A kto wymyślił sobie chłopaka, co?! Łaskawie ci pomogłem, a ty robisz mi wyrzuty?!

- Choć raz mogłeś się nie wtrącać!

- Jesteś tak upierdliwa, że mam ochotę odciąć ci język!

- Mogłam pozwolić ci umrzeć z głodu, zapchlony kocurze!

Ralph spojrzał na nią z wyraźnym zawodem, ale zamiast kontynuować, chwilę później doskoczył do jej szyi.

- Jeszcze raz powiesz coś takiego, a naprawdę cię zabiję - warknął wprost do jej ucha. Ruth od razu domyśliła się, że musiał usłyszeć jej myśli po walce z demonem Jacoba. - Nie będzie mnie interesować Pakt, kiedy oderwę ci skórę od kości.

Skuliła się w sobie, na samo wyobrażenie czując podnoszącą się zawartość swojego żołądka. Nie chciała nawet dopuszczać do siebie takiej opcji. Łudziła się, że Ralph rzeczywiście nic jej nie zrobi, skoro są połączeni Paktem, ale po jednym jego zdaniu wiedziała, że nie mogła czuć się przy nim bezpieczna.

W duchu ganiła się za to, że znowu podniosła na niego głos. Ale jak miała się nie wściekać, kiedy coraz bardziej wszystko niszczył? Kiedy pomyślała o tym, że mogła jak gdyby nigdy nic pracować w swoim mieszkaniu zamiast oglądać ten dramat w jej rodzinnym domu, w oczach stanęły jej łzy.

Gdyby nie on, nie miałaby praktycznie żadnych zmartwień.

Demon skrzywił się nieznacznie, kiedy tylko przeszło jej to przez głowę. Jego rysy nieznacznie złagodniały i wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale od razu zamknął usta, kiedy tylko dostrzegł pierwsze oznaki przebudzenia u Donovana.

Ruth nie zareagowała, kiedy niezbyt delikatnie posadził ją z powrotem na krześle, sam zajmując miejsce obok niej i znów obejmując ją ramieniem.

- Co jest? - szepnął jej ojciec, z trudem przecierając oczy. - Ruth? Co ty tu robisz? - spytał, ze zdziwieniem jej się przyglądając.

- Jaka Ruth? - mruknęła jej matka, już po chwili również się z nią zrównując. - A, Ruth.

Przyglądnęła się swoim rodzicom z pewnym napięciem, nie mając pojęcia, że te dziwne czary Ralpha wymażą im pamięć. Poza tym ciągle rozmyślała nad możliwą śmiercią z rąk demona.

- To co z tym ślubem? - odezwał się James, praktycznie od razu po tym ziewając. - Jeśli chodzi o dobro firmy, przyjąłbym państwa córkę nieważne, jak brzydka by nie była. A ta jest całkiem ładna. Prawda...? Kim ty w ogóle jesteś?

Ralph uśmiechnął się, w ogóle nie dając po sobie poznać żadnej zmiany nastroju.

- Jestem chłopakiem Ruth. Właśnie rozmawialiśmy o tym, że żaden ślub się nie odbędzie - odparł. - A wy mieliście przeprosić swoją córkę i dać jej święty spokój - zwrócił się do jej rodziców, a jego oczy na moment błysnęły jakimś bliżej nieokreślonym blaskiem.

To jeszcze mocniej przeraziło Ruth, ale najbardziej szokujący był dla niej fakt, że jej opiekunowie tak po prostu wykonali jego polecenie.

- Przepraszamy, córeczko. Maria zapakuje ci kolację na wynos - wymruczał Donovan, lekko kiwając się na boki. - Zaraz, tylko...

Pisnęła, kiedy głowa jej ojca ponownie wylądowała w talerzu z niedojedzonym jedzeniem.

- Minie jeszcze trochę czasu, zanim wrócą do normalności - oznajmił Ralph, wrzucając do ust kawałek pieczonego ziemniaka. - Zbieramy się. Przez to, że wyczerpałem spory zapas magii, muszę napić się twojej krwi.

Ruth nawet nie śmiała protestować, kiedy tuż przed oczami miała obraz swojego porozrywanego ciała.

***

Z goryczą musiała przyznać, że wolała mieć Ralpha na miejscu pasażera, niż kota na dachu auta tuż nad swoją głową. Demon nawet nie przejął się tym, że ktoś mógł go zobaczyć, bo jak twierdził - skutecznie kamuflował się cieniem. Ruth nie miała pojęcia, co to mogło oznaczać, ale zamiast się nad tym zastanawiać i myśleć, jak bardzo naginał prawa fizyki, mocno zestresowana przemierzała kolejne ulice wprost do swojego miasta.

Nie potrafiła wyrzucić z głowy kolejnych gróźb Ralpha i tego, co powiedział jej tuż przed wyjazdem. Nie chciała dawać mu się gryźć, ale czy miała jakiś wybór, skoro mógł ją albo zabić, albo zrobić wszystko siłą?

Skrzywiła się, słysząc w radiu kolejne postępy w sprawie morderstwa popełnionego w okolicy. Ciągle chodziło o tę samą kobietę i Ruth zastanawiała się, czy sprawcą mógł być jeden z przyzwanych na ziemię demonów. A jeśli to Ralph?

Ta myśl tak ją przeraziła, że prawie przejechała na czerwonym świetle i potrąciła przechodzącego rowerzystę.

- Czemu to wszystko mnie spotyka? - szepnęła, mając nadzieję, że demon kilka centymetrów nad nią jej nie słyszy. Od razu utwierdziła się w przekonaniu, że na pewno zdawał sobie sprawę z tego, co powiedziała, skoro był w stanie dotrzeć nawet do głęboko ukrytych myśli.

- Zielone, puella.

I mówić w jej głowie też potrafił.

Nerwowo przełknęła ślinę, wrzucając pierwszy bieg i skręcając w prawo. Coraz bardziej zbliżała się do swojej kamienicy i tym samym przyspieszała nieuniknioną konfrontację z demonem. Jeśli miałaby wybierać, może spędziłaby więcej czasu z rodzicami? I wysłuchiwała ich rozkazów, w duchu szykując się na ślub z nieznanym sobie mężczyzną tylko po to, by ich klinika została przejęta przez kogoś kompetentnego?

Pokręciła głową, kiedy zrozumiała, że nie miała pojęcia, co byłoby dla niej lepsze. W końcu czy małżeństwo z przymusu można porównywać do paktu zawiązanego z demonem z Piekła?

Wjeżdżając na parking, celowo ociągała się z poprawnym ustawieniem samochodu, zbieraniem torebki z siedzenia i wyciąganiem kluczy ze stacyjki. Myśląc o tym, że musiała jeszcze je odnieść sąsiadowi, odechciewało jej się wszystkiego. Na szczęście był na tyle zajęty, że kiedy stanęła pod jego drzwiami, tylko wystawił po nie rękę.

- Dziękuję - rzuciła, zanim ponownie nie schował się w swoim mieszkaniu.

- Nie ma sprawy, za paliwo zrób mi przelew - usłyszała jego stłumiony głos, a już po krótkiej chwili oddalające się kroki.

Sama musiała się wreszcie przeboleć i dojść na trzecie piętro kamienicy, a następnie wejść do siebie. Ralph nie towarzyszył jej już jako człowiek czy kot, po prostu roztaczając cień tuż przed jej stopami. Najbardziej przerażający był fakt, że cały czas widziała wpatrujące się w nią żółte tęczówki i to, że czarna plama ciągle wykręcała się na wszystkie strony, nie dając jej możliwości ucieczki.

Odrobinę lepiej się poczuła, kiedy w końcu ściągnęła wysokie buty i odłożyła je na półkę, a demon ukazał jej się w swojej mniej strasznej postaci.

- Krew - mruknął, kiedy chciała jak najszybciej zamknąć się w łazience i uciec w ten sposób od nieuniknionego. - Siadaj, albo zrobię to siłą.

Zastanawiała się, czy gdyby postawiła na tę drugą opcję, to Ralph najzwyczajniej w świecie nie patrzyłby na ilość i nawet jeśli miałaby się wykrwawić, napiłby się do syta. Na dygoczących nogach podeszła do kanapy, pozwalając się na niej posadzić.

Kiedy patrzył na nią jak na zwierzynę i samym wzrokiem zdawał się bawić jej stanem, czuła się jak motyl w łapkach niesfornego kota. Przełknęła ślinę, czując obecność demona tuż obok swojej szyi.

Specjalnie usiadł obok i objął ją ramieniem, żeby nie potrafiła uciec. Być może chciał jej przypomnieć, dlaczego w ogóle do tego wszystkiego doszło. W końcu na kolacji u jej rodziców, cały czas ją dotykał, by sprawiać lepsze wrażenie pary.

Drgnęła, doskonale zdając sobie sprawę z kłów, które nagle znalazły się przy jej tętnicy i przestała panować nad gromadzącymi się w oczach łzami. Kiedy wstrząsnął nią niekontrolowany szloch, Ralph zatrzymał się w połowie drogi do ugryzienia jej.

- Wiesz, że i tak musiałbym kiedyś się tobą pożywić? - szepnął, odgarniając jej włosy z twarzy. - Pakt zapewnia, że będziesz udostępniać mi swoją krew, jeśli będę tego potrzebował.

Nie odpowiedziała, nie wiedząc nawet, co takiego mogłaby w tej sytuacji powiedzieć. Nie mówił jej tylu rzeczy... Zataił przed nią fakt, że potrafił usypiać i manipulować ludźmi, nie wytłumaczył, jak dokładnie miał przebiec rytuał i nie uświadomił, że pomimo tego, że to on miał jej służyć, była tak naprawdę zabawką w jego rękach.

- M-muszę jutro iść do pracy - oznajmiła drżącym głosem. Nie umknęło jej, że Ralph wyraźnie się skrzywił.

- Wiem. Dlatego nie wypiję za dużo.

- Nie może być nic widać.

Wiedziała, że zdawał sobie sprawę z tego, że tylko to wszystko przeciągała.

- Zadbam o to - obiecał, lekko głaszcząc jej rude kosmyki. - Puella.

Jego głos w jednej chwili zabrzmiał tak kojąco, że prawie zapomniała z kim miała do czynienia. O fakcie, że siedział przy niej demon przypomniała sobie dopiero w chwili, kiedy wbił kły w jej szyję i powoli spijał z niej krew. Chwilę później, nie panując nad szaleńczo bijącym sercem i strachem krążącym w jej żyłach, straciła przytomność.

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

9.9K 1.1K 17
Cztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest...
208K 13.7K 28
On zaczął, a ja nie mogłam tego zakończyć. Nie wiedziałam, jaki miał cel w tym, co mi robił. Znał mnie lepiej, niż moja własna rodzina. Z...
334K 12.9K 48
„Żyje w świecie gdzie każdy kto ukończył osiemnaście lat dostaje swojego własnego stróża. Strażnicy żyją jak normalni ludzie z tą różnicą, że zawsze...
55.2K 2K 41
Sophie nie miała łatwego życia. Ian McCartney po śmierci żony stał się niezwykle formalnym człowiekiem o żelaznych zasadach. Po wielu latach niesnas...