Enemy or friend | Legolas

Por Principessa_aquila

27.1K 1.3K 289

Czas rozpętać ogień. * We wszystkich nazwach trzymałam się tłumaczenia z mojego wydania książki dlatego dla n... Más

prolog 🏹
1🏹
2🏹
3🏹
4🏹
5🏹
6🏹
7🏹
8🏹
9🏹
10🏹
11🏹
12🏹
13🏹
14🏹
15🏹
16🏹
17🏹
18🏹
19🏹
20🏹
21🏹
22🏹
23🏹
24🏹
25🏹
26🏹
27🏹
28🏹
29🏹
30🏹
31🏹
32🏹
33🏹
34🏹
35🏹
36🏹
37🏹
38🏹
39🏹
40🏹
41🏹
42🏹
43🏹
44🏹
45🏹
Rozdział 47

46🏹

289 16 7
Por Principessa_aquila



Dwie armie zderzyły się ze sobą, a po polu bitwy poniósł się zwielokrotniony szczęk metalu. Aldianel rzuciła się na przeciwników, a cały świat rozmył się w mieszaninie barw. Jej całe życie ograniczyło się do tego momentu. Wypad, cięcie, unik, obrót i kolejny atak, wirowała w tej straszliwej parodii tańca. W tym momencie to ona była śmiercią. Nie pozwalała żadnej myśli wkraść się do jej umysłu, nie pozwalała sobie na najmniejsze rozproszenie. Liczyła się tylko jej dłoń ściskająca miecz, który był niczym przedłużenie jej ręki, i przeciwnicy przed nią. Odór śmierci wdzierał się w jej nozdrza, drażniąc jej zmysły. Zaatakowała kolejnego orka i rozpruła mu gardło ostrzem. Cuchnąca krew buchnęła jej w twarz. Na całym ciele czuła pieczenie drobnych ranek.

Elfka nie miała pojęcia, ile czasu minęło od rozpoczęcia bitwy, mogły to być zaledwie minuty, a może walka ciągnęła się już godziny, Aldianel całkowicie straciła poczucie czasu. Przebijała się przez armię Mordoru, wyznaczając swoją ścieżkę martwymi ciałami. Gdzieś na granicy jej wzroku ujrzała mignięcie jasnych włosów, nie wiedziała czy był to Legolas. Nie pozwoliła sobie spojrzeć w tamtym kierunku.

Ich armia napierała na wrogów wdzierając się w ich szeregi, jednak wojowników Mordoru było zbyt wielu. Nie ważne ilu ich zabili, oni wciąż przewyższali ich liczebnie. Frodo był ich jedyną nadzieją, wszyscy dobrze o tym wiedzieli. Aldianel dostrzegła ogromne trolle przebijające się przez ich szeregi, powalając z łatwością walczących ludzi. Trolle otoczyła krwawa mgiełka, a w powietrzu niosły się krzyki bólu i przerażenia. Ten dźwięk wywoływał ból, który rozdzierał jej serce.

Nagle poczuła jak przez jej ciało przepływa fala zimna. Miała wrażenie jakby krew w jej żyłach zmieniła się w lód. Po plecach przebiegł jej dreszcz. Spojrzała w górę, a jej wzrok od razu podążył w odpowiednim kierunku, nie miała wątpliwości, zbyt dobrze w ciągu ostatnich dni poznała to uczucie, by móc je pomylić z czymkolwiek. Znad Mordoru nadlatywało w ich kierunku dziewięć Nazguli. Leciały prosto na ich armię, dosiadając swoich uskrzydlonych wierzchowców, wydających z siebie przerażające okrzyki. Po polu bitwy niosły się pełne strachu krzyki ludzi, uciekających przed nacierającymi bestiami i ich jeźdźcami. Zanim jednak Nazgule zaatakowali, Aldianel usłyszała szum skrzydeł, który przebił się przez panujący dookoła chaos. Od przeciwnej strony nadlatywały ku nim ogromne orły. Po chwili elfka zobaczyła jak ptaki atakują, szarpią szponami i dziobią, w akompaniamencie straszliwych okrzyków.

Odwróciła wzrok od bitwy toczącej się na niebie. Zacisnęła dłonie mocniej na rękojeści miecza, jednak zbyt późno dostrzegła zmierzającą w jej kierunku strzałę, zrobiła unik ale strzała wbiła się w jej ramię, zagłębiając się w ciele. Potoczyła zszokowanym wzrokiem po polu bitwy nigdzie nie dostrzegając łucznika, do którego należała strzała. Ból paraliżował ją. Bezmyślnie, kierowana odruchem, jej dłoń zacisnęła się na strzale i wyrwała ją. Doskonale wiedziała, że nie powinna tego robić, jednak ból przyćmił zdrowy rozsądek. Grot rozerwał jej skórę wywołując kolejną falę bólu, ciepła krew buchnęła z rany gęstym strumieniem. Nie miała czasu by spróbować zatamować krwawienie, gdy ponownie została zaatakowana. Ręka dzierżąca miecz drżała, a dziewczyna z trudem odpychała ataki orków. Każde uniesienie miecza przynosiło kolejne fale bólu, które zalewały jej ciało. Czuła jak krew bez przerwy wypływa z rany. Zbyt szybko. Odparowywała cios za ciosem, sama nie będąc w stanie zaatakować, traciła siły, wiedziała, że nie będzie w stanie bronić się zbyt długo, nie z raną na ramieniu nie przestającą krwawić.

Wykonała kolejny unik, jednak jej noga pośliznęła się na wilgotnej od krwi ziemi. Goblin wyprowadził atak, wykorzystując jej potknięcie, jednak w tym samym momencie jego gardło zostało przebite przez włócznię. Jeźdźca minął ją na koniu pędząc przed siebie i powalając kolejnych orków nawet na nią nie spoglądając. Aldianel zrobiła krok do przodu, jednak potknęła się i upadła, jej dłonie zderzyły się z kamienistym podłożem, a ból rozlał się po jej ciele, obezwładniając ją.

Zobaczyła biegnącego w jej kierunku Legolasa. Przedzierał się przez walczących i po chwili znalazł się obok niej. W jego oczach widziała strach, gdy jego wzrok padł na ranę na jej ramieniu. Kucnął obok niej ignorując walczących dookoła nich.

— To nic — powiedziała Aldianel, chcąc go uspokoić. Skrzywiła się, gdy spróbowała poruszyć ręką. — Muszę tylko zatamować krwawienie. Nic mi nie będzie, poradzę sobie.

Legolas zacząłby się z nią kłócić, jednak dookoła nich walczyli i ginęli ludzie, oni także mogli wkrótce zginąć, elf wiedział, że ma rację. Spojrzał na nią ostatni raz, widziała wahanie w jego oczach. W końcu podniósł się i już się na nią nie oglądając rzucił się do walki. Nie oddalał się od niej, osłaniając ją, podczas gdy ona oderwała kawałek materiału ze swojej opończy. Ewentualnym zakażeniem będzie martwić się później, o ile jakieś później będzie. Obwiązała ranę materiałem, odpowiednio go zaciskając. Poruszyła ręką ignorując ból i spróbowała wstać podpierając się zdrową ręką. Podniosła się stając na nogach, jednak w tym momencie ostry ból przeszył jej kostkę. Musiała uszkodzić ją przy upadku, ale wówczas nie zwróciła na to uwagi. Zachwiała się ale udało jej się utrzymać na nogach.

Legolas walczył z dwoma orkami zaledwie kilka kroków od niej, ruszyła w tamtym kierunku i zaatakowała jednego z nich. Teraz jednak była zdecydowanie wolniejsza, kątem oka widziała, jak materiał pomału zaczyna przesiąkać krwią. Zdecydowanie za szybko. Zignorowała to, nadal była wstanie podnieść miecz pomimo bólu, a więc walczyła. Nie było miejsca na strach.

Stała razem z Legolasem ramię w ramię, odpychając atak orków. Walczyli niczym jeden organizm, wyprowadzając ciosy i osłaniając się nawzajem.

Aldianel odwróciła się plecami do elfa unosząc miecz, który przyjął na siebie uderzenie zakrzywionego ostrza. Czuła siłę ciosu rozchodzącą się po jej ciele. Odepchnęła ostrze, cofając się o krok i zaatakowała. Ork zablokował jej atak i ciął mieczem, zanim elfka zdążyła zareagować, uskoczyła ale poczuła jak ostrze rozcina skórę na jej boku, rana nie była głęboka, jednak czuła palący ból i krew spływającą z rozcięcia. Powstrzymała się przed zaciśnięciem oczu, spojrzała na niego z nienawiścią i zaatakowała, na krótką chwilę zapominając o bólu. Dopadła do niego i wbiła mu w brzuch ostrze, które weszło w jego ciało aż po samą rękojeść. Ciało zastygło na sekundę w powietrzu zanim opadło bezwładnie na ziemię. Aldianel wyrwała miecz z rany i otarła twarz z czarnej, cuchnącej krwi. Odwróciła się i poczuła jak przeszywa ją fala przerażenia. Nigdzie nie było Legolasa. Rozejrzała się dookoła, skanując otoczenie w poszukiwaniu błysku jasnych włosów. Po chwili dostrzegła go, walczącego z ogromnym orkiem, który atakował go, zmuszając Legolasa do wycofywania się. Nie wahała się ani chwili, rzuciła się w tamtym kierunku, przebijając się przez walczących oddzielających ją od elfa. Strach i złość mieszały się w niej zlewając się w jedno. Odepchnęła jednego z ludzi, mającego na sobie zbroję z herbem Gondoru, w tym samym momencie Legolas potknął się i upadł, miecz wyleciał mu z dłoni. Po niebie przetoczył się krzyk Nazguli, które zawróciły swoje wierzchowce lecąc z powrotem do Mordoru. Aldianel skoczyła w ku orkowi, który po raz kolejny zaatakował Legolasa, ten przetoczył się po ziemi unikając ostrza. Nagle ziemia pod ich stopami się zatrzęsła, elfka z krzykiem dopadła do goblina i zanim ten się zorientował wbiła mu ostrze w plecy, wykorzystując do tego całą swoją siłę. Jego ciało opadło na ziemię, z mieczem sterczącym z pleców, a ona już była przy Legolasie, który przyciągnął ją do siebie obejmując mocno. Ziemia pod nimi nadal się trzęsła, rozległ się huk, a oni patrzyli szeroko otwartymi oczami jak bramy Mordoru się walą i ziemia przy nich się zapada, pochłaniając w otwierającej się czeluści część hord Mordoru.

— Frodo — szepnęła elfka.

Niektórzy rzucili się do ucieczki, gonieni przez jeźdźców Rohanu, a inni nadal walczyli, atakując z jeszcze większą brutalnością. Aldianel widziała jak jeden z trolli, jedyny jaki pozostał na polu bitwy, wyciąga jednego z jeźdźców z siodła, unosi w górę i z całej siły rzuca nim o ziemię. Po chwili troll został powalony przez niewielką grupę łuczników. Żołnierze biegali dookoła dobijając pozostałych orków.

Elfka zacisnęła powieki, czuła jak siły ją opuszczają, całe ciało ją bolało, Legolas nadal ją do siebie przytulał. Dookoła panował chaos, wszystko działo się strasznie szybko. Aldianel słyszała, głosy zszokowanych ludzi, gdzieś w górze szumiały skrzydła.

— Otwórz oczy, Aldianel — usłyszała przy uchu głos Legolasa. W odpowiedzi zacisnęła jedynie mocniej powieki. — Otwórz oczy — powtórzył. Tym razem w jego głosie usłyszała nutę niepokoju. Otwórz oczy rozkazała sobie w myślach, ale nie dała rady, jej powieki były takie ciężkie.

— Aldianel, otwórz oczy, to już koniec.

To koniec - pomyślała, wygrali. I potem była już tylko ciemność. 

Seguir leyendo

También te gustarán

19.5K 3.4K 21
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
34.2K 2.5K 117
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
57K 4.2K 77
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
5.4K 310 24
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...