Na zawsze × Dramione

Oleh alessaxdd

201K 11.2K 1K

-Nienawidzę cię, Malfoy. -A ja ciebie, szlamo. Hermiona Granger, Przyjaciółka Harry'ego Pottera oraz Rona Wea... Lebih Banyak

Prolog
1. Nareszcie Hogwart
2. Cudowny Prefekt Naczelny
3. Zemsta Rona
4. W Zakazanym Lesie
5. Mapa Huncwotow zawsze przydatna
6. Wizyta w Hogwarcie
7. Chatka Hagrida i pokój wspólny Gryffindoru
8. I love the way you lie
9. Odwiedziny w pokoju i szpital
11. Gryvenpuff
12. Lavender Brown i Padma Patil - pomoc w toalecie
13. Zła wiadomość
14. Plan Hermiony i jej zeszyt
15. Wróżbiarstwo z Sybillą Trelawney
16. Ron wychodzi ze szpitala
17. Przygotowania do Balu Jesiennego i śledztwo Hermiony
18. Sen Hermiony
19. Bal Jesienny
20. "Chyba żałuję"
21. Odosobnienie i poszukiwania
22. Kolejny sen i wielka niewiadoma
23. W gabinecie McGonagall i nieoczekiwane spotkanie
24. Przyjaciel Joe'go
25. Listy do Hermiony
26. Kłótnia z Ginny
27. Przemowa i nieoczekiwane wyznanie
28. Nowe wiadomości
29. Kolejne problemy
30. Pomoc od nauczycieli
31. "Jak było naprawdę?"
32. Rozmowa z wrogiem
33. Gniew Hermiony
34. Szczera rozmowa
35. Niedługo święta
36. Przygotowania do balu i tajemnica Hermiony
37. W szpitalu
38. Bal Bożonarodzeniowy
39. Nieszczęsna znajomość
40. Zdumiewająca wiadomość
41. Nowa dziewczyna
42. Wieczorne spotkanie
43. Wielkie próby
44. Rozmowa z Malfoyem

10. Problem Harry'ego

4.4K 280 9
Oleh alessaxdd

Byla 13.21 kiedy Hermiona sie obudzila, i spostrzegla, ze nie moze podniesc swojej reki. Zastanawiala sie, co bylo przyczyna jej kolizji. Choc przeciez ona tylko zemdlala. Tak opowiadal jej Harry, z tego co pamieta. Nie mogla jednak przypomniec sobie tego, co sie dzialo, wtedy, u Harry'ego. Dlaczego nic nie pamieta z wczorajszego wieczoru? Na pewno polezy tu jeszcze kilka dni i nie bedzie mogla sie dowiedziec, co mieli powiedziec jej Harry i Ronald. Na lozkach szpitalnych nikt nie lezal, oprocz Hermiony i Blaise'a Zabiniego, ktory lezal na sasiednim lozku po prawej stronie. Nie odzywali sie do siebie, bo jak Blaise Zabini i Hermiona Granger mogliby razem rozmawiac? Z korytarzy dobiegl glosny dzwonek i juz po minucie przy jej lozku byli Harry i Ron. Powitala ich podniesieciem reki.

-Jak sie czujesz?- zapytal Ron.

-A jak mam sie czuc? Pewnie nie wyjde w tym tygodniu- powiedziala.

-E, tam. Na pewno wyjdziesz jeszcze dzisiaj. Przynajmniej tak mowila Pomfrey. Tak, tak. Pytalem sie ja o stan twojego zdrowia i powiedziala mi, ze jest dobrze, tylko...- Ron zaniemowil. Nie mogl powiedziec jej o tym, co on i Harry sie dowiedzieli.

-Tylko co? Jestem smiertelnie chora, mam.. e, raka? Cukrzyce? Nie bede zgadywac, albo mi powiesz, albo...

-Przepraszam, Hermiono. Wlasnie chyba slyszalem jak Dean mnie wola, przepraszam, przyjde pozniej!- Ron wybiegl ze skrzydla szpitalnego jak.. oparzony czyms BARDZO GORACYM. Nie chcial dokonczyc swojego zdania. Harry tez nie mial zamiaru jej o niczym mowic.

-Moze przynajmniej ty mi powiesz..

-Ja? Ale ja nic nie wiem, przepraszam- Harry wyszedl ze skrzydla szpitalnego tak samo jak Ron, zostawiajac ja jedynie z Blaise'm.

-Cos dziwni ci twoi znajomi- zasmial sie Zabini, przygladajac sie Hermionie. Pierwszy raz czekal na jej odpowiedz, nigdy ze soba nie rozmawiali.
Hermiona zamierzala nic nie odpowiedziec, bo niby po co odpowiadac Slizgonowi? I to jeszcze przyjacielowi Malfoya? Ale jednak odpowiedziala mu.

-Lepsi tacy, niz twoi- odpowiedziala, probujac wytworzyc druga konkretna odpowiedz, bo gdy Zabini to powiedzial, pewnie bedzie probowal sie z Hermiona droczyc lub po prostu wysmiewac sie z niej.

-To nie mialo zabrzmiec obrazliwie- powiedzial, troche zaskakujac Hermione. Nie chciala jednak, zeby domyslal sie, ze moze zdziwila ja jego "troskliwosc", jesli mozna to tak nazwac.

Hermiona wiecej sie juz nie odezwala, bo wiedziala, ze jesli teraz odpowie, Zabini bedzie wymagal od niej wiecej odpowiedzi i bardziej konkretnych odpowiedzi. A on juz wiecej sie do niej nie odezwal.

*
Hermiona wyszla ze szpitala dopiero wieczorem. Odebrali ja Harry i Ron i razem poszli do jej pokoju. Usiedli na lozku i zaczeli rozmawiac.

-No dobra, to mowcie, co chcieliscie wtedy. Nic nie pamietam.

-Wlasciwie to nic waznego. Po prostu chcielismy sie spotkac i porozmawiac o..

-Czekaj, nie mow tego Harry.

-I tak bedziemy musieli jej powiedziec. Nie moze zyc w klamstwie- stwierdzil Harry.

Chwile sie zastanowili, ale postanowili jednak powiedziec jej, co chcieli wtedy jej przekazac.

-No dobra, chodzi o to, ze chcielismy porozmawiac o Malfoyu. Ron go przejrzal i.. i wie, ze on i Parkinson.. sa razem. Musielismy ci to powiedziec, bo jakbys sie natknela na nich czasem w pokoju to.. no raczej bys tego nie przezyla..- powiedzial Harry.

Hermiona opuscila glowe. Ach, wiec juz musiala im powiedziec, ze ich widziala... i ze dowiedziala sie o nich wczesniej niz oni. Troche ja to rozsmieszylo, ze przyjaciele mowia jej o czyms, o czym ona wie od kilku godzin... Ale przeciez powinna im powiedziec, prawda? Nie powinna robic z takich spraw sekretow.

-Dlaczego sie smiejesz? Znowu nam nie wierzysz? Hermiona, uwierz nam! Widzialem ich na wlasne oczy, razem. DZISIAJ, kiedy ty lezalas na lozku szpitalnym. Nie chcialbym wiedziec, co sie teraz z nimi dzieje- powiedzial Ron.

-Nie smieje sie bo to bardzo powazne sprawy...

-Nie no, ty sobie z tego zartujesz! Nie, ja mam dosc. My cie tu informujemy, ze TEN MALFOY DUPEK siedzi byc moze sobie teraz z ta swoja PARKINSON i znowu sie caluja, a ty sie po prostu smiejesz!!!

-Ron, po prostu ja ..- nie latwo bylo jej o tym powiedziec, ale przeciez to zrozumiale. -.. ja to wiem od wczoraj. Przyszla tu, a my sie poklocilismy. Kiedy Harry przyslal mi list, musialam wyjsc z pokoju. No i wtedy ich zobaczylam.. uwierzcie mi, to nie jest dla mnie latwe, ale sie tym nie zadreczam. On juz naprawde nic dla mnie nie znaczy- powiedziala. Harry i Ron oczywiscie jej uwierzyli, bo byla to prawda.
Harry i Ron poszli na lekcje, a
Hermiona miala zwolnienie z dwoch dni, zeby dojsc do siebie do zemdleniu. Zalowala, ze nie moze chodzic na lekcje, ale bedzie miala w koncu troche wolnego. Otworzyla szafke obok lozka, wziela stary zeszyt i ciemne pioro. Otworzyla zeszyt na pustej stronie i zaczela pisac:

*10 wrzesnia, Hogwart*

Znowu tu jestem, zeby wyplakac swoje zale. Otoz to. Dzisiaj mam kilka informacji..
Ehem, najpierw troche poplacze.
Tak, wiedzialam, ze to z Malfoyem nie bedzie trwac wiecznie, ze wkrotce sie skonczy. Przeciez to nie moglo trwac wieki. Co ja sobie myslalam, ze jak dorosniemy to nadal bedziemy zakochani i sie ozenimy? NIE! O czym ja w ogole pisze? Przeciez to jakas bzdura. Nie mam zamiaru nawet o nim myslec. A jednak..musze to napisac. NADAL GO KOCHAM, nawet po tym jak sie na nim zawiodlam. I nikomu nie moge o tym powiedziec. Zostales mi tylko ty, zeszycie. Harry'emu nie powiem, Ronowi tez, Ginny, Fredowi, George'owi, Lunie... nie powiem na pewno zadnemu z podanych. No bo po co? Zeby sie ze mnie smiali? Moze i jestem naiwna, ale na pewno nie poddawajaca sie. Moze po prostu wystarczy zawalczyc? Moze Parkinson specjalnie przyszla do pokoju Prefektow? Moze miala to wszystko uknute? Ale dobrze. Przysiegam, (teraz trzymam reke na sercu) ze bede walczyc o tego durnia Malfoya, chocby Parkinson miala dostac ode mnie Avada Kedavra.
No dobra, a drugie zale. Nie wiem co chcial powiedziec Ron, wtedy w skrzydle szpitalnym, kiedy odszedl jak oparzony. Co mial na mysli mowiac: "DOBRZE, TYLKO..". No wlasnie, tylko co "TYLKO"? Musze sie tego dowiedziec, albo juz teraz ide do niego. Na pewno lekcje sie juz skonczyly.

Hermiona schowala zeszyt i pioro. Otworzyla drzwi i wybiegla z pokoju. Na sofie siedzial Malfoy, ktory machal rozdzka w strone obrazow. Hermiona chciala obok niego przejsc obojetnie ,i jakby nigdy nic, isc po prostu do Rona.

-Gdzie ci sie tak spieszy, Hermionko?- zasmial sie Malfoy, odwracajac sie w jej strone. -Hm.. niech pomysle. Moze do.. HARRY'EGO POTTERA? Twojego nowego chlopaka, co?

-O czym ty mowisz? Oszalales, ja nigdy z Harry'm..

-Nie tlumacz sie. Skeeter juz opisala nowa sensacje- podal jej wyrwany kawalek "Proroka Codziennego". Hermiona z niechecia, ale przeczytala kawalek tekstu.

HERMIONA GRANGER- DZIEWCZYNA Z NIESTALYMI UCZUCIAMI.

Rita Skeeter przygotowala dla nas ten artykul pare godzin temu, kiedy to Pansy Parkinson, uczennica Hogwartu, zgodzila sie opowiedziec jej o Hermionie Granger..
-Ona i Dracon sie poklocili, wiec ja zajelam jej miejsce. Ale juz dzisiaj, kiedy nie jest z Draconem, znalazla sobie kolejna zdobycz, ktora jest slynny Harry Potter. Hermiona Granger widocznie nie ma problemu ze znalezieniem chlopakow. A to dziwne, bo jej chlopakami zostaja sami slynni chlopacy. O, no bo Draco Malfoy tez jest niczym sobie, prawda? Istny Harry Potter. Normalnie rowni sobie, prawda?

-Ale tego, ze mnie porownala do Pottera to jej nie wybacze- powiedzial Draco.

-Tylko tyle? Gdzie reszta?- zapytala.

-Nie mam, ale jesli chcesz poczytac o swoim Potterze i o sobie to idz do kogos innego- powiedzial troche ze zloscia.
-Musimy porozmawiac. Wiesz, bo ja wcale nie jestem dziewczyna Harry'ego...

Malfoy wstal.

-A co mnie interesuje niby wasze zycie?- zapytal.

Hermione zatkalo. W sumie spodziewala sie takiej odpowiedzi, ale nie sadzila, ze az tak wscieklej. Moze moglby troche lagodniej albo cos, zeby nie zabrzmialo to tak groznie... Moze jednak sie mylila co do niego? Moze Malfoya naprawde nie interesuje ich zycie? A jeszcze wczoraj chcial ja przeprosic. To nie ma juz zadnego sensu...
"Powinnam odejsc. Co ja tu jeszcze robie... nie no, to, co ja zrobilam to glupota. Podejsc do kogos i powiedziec mu: ale ja nie jestem z tym czlowiekiem! To bylo... naprawde glupie. Jak ja moglam zrobic cos takiego? Dobra, nie musze z nim rozmawiac. Ide"- Hermiona ruszyla w strone drzwi, ale Malfoy zlapal ja za rekaw w ostatniej chwili.

-Pozdrow go ode mnie, he, he- usmiechnal sie szyderczo i puscil rekaw Hermiony.
Wyszla z pokoju Prefektow i skierowala sie w strone pokoju wspolnego Gryffindoru. Harry i Ron na pewno tam przesiaduja...

*

-Czesc Harry! O, Ron.. czesc- powiedziala, podchodzac do Harry'ego i Rona, ktorzy jak zwykle siedzieli na swojej ulubionej sofie. Usiadla obok Rona, naprzeciwko Harry'ego. -Nad czym tak... - Harry przerwal jej machnieciem reki. -Co wy...?

Harry- wydawalo sie jakby byl niewyspany, zmeczony, mial lekkie cienie pod oczami, chyba bolala go glowa, bo co chwile polykal jakas tabletke i popijal ja woda (jesli tabletke to na pewno wzieta od Poppy Pomfrey) i lapal sie za glowe.

-Harry..? Dobrze sie czujesz?- zapytala niepewnie. Harry nic jej nie odpowiedzial. Hermiona mogla tylko sie domyslac o co chodzi.
"Nie odzywaja sie do mnie oboje. Wiec chodzi o cos, w co dwoje brali udzial... zaraz.. moze.. ta klotnia przy chacie Hagrida?! Niee.. przeciez sie pogodzili.. moze.. poklocili sie o wypad do Zakazanego Lasu..? Raczej tez nie, to bylo kilka dni temu. No to... a moze to.. nie, przeciez oni by nie mogliby.. ale wszystko pasuje... musze sie dowiedziec, o co im chodzi"- myslala.

-Harry, Ron.. mozecie cos wreszcie powiedziec..?- zapytala Hermiona. Usiadla wygodniej, jakby przygotowywala sie na najokrutniejsza odpowiedz. Jednak tej odpowiedzi sie nie doczekala...

-HARRY! Boli cie glowa? Te tabletki sa od Poppy Pomfrey?- wskazala palcem na kilka, sredniej wielkosci, tabletek. Obok tabletek stala szklanka wody. Widac bylo, ze Harry pije ja powoli, i tylko do popicia srednich tabletek.

-Nie- odpowiedzial Harry, zmeczony juz obecnoscia nadopiekunczej Hermiony. O wszystko sie troszczyla, tylko nie o swoje zycie. Wszystko ja interesowalo, co sie wokol dzieje i jak sie czuja Harry albo Ron. Juz naprawde ich to meczylo...
Hermiona wytrzeszczyla oczy na Harry'ego. Myslala duzo, az za wiele. Harry polknal kolejna tabletke i popil ja woda. Hermiona sie oburzyla. Zabrala mu tabletki i wlozyla do malego woreczka. Potem wlozyla je do kieszeni, i usiadla wygodnie. Harry nie nadazal nad jej ruchami i nie byl swiadomy tego, co robi Hermiona.

-Oddaj mi to- powiedzial, wyciagajac reke do Hermiony.

-Nie. Najpierw mi powiesz, czemu sie nie odzywacie.

-Bo nie chcemy..- odpowiedzial Ron.

-To nie jest wytlumaczenie, madralo. Harry- powiedz mi, co to za tabletki i o co chodzi, ze sie nie odzywacie.- powiedziala pewna siebie.

- Oddaj mu te teblatki, on je musi brac- powiedzial Ron.

-Niby dlaczego MUSI? Pomfrey mu tak nakazala, czy sam sobie to wymyslil? Po prostu sie o niego martwie, zeby nie mial problemow ze zdrowiem.

-Problemy ze zdrowiem... problemy ze zdrowiem to ja bede mial, kiedy tych tabletek mi nie oddasz- Harry zacisnal piesci. Ron szybko zauwazyl to, co sie dzieje.

-Hermiona, szybko. Oddawaj to.. szybko!- krzyczal Ron. Hermiona zdezorientowana tym co sie dzieje, oddala mu tabletki.

- Stary, szybko. Bierz- powiedzial do Harry'ego podajac mu kolejna tabletke. Harry polknal ja szybko. -Lepiej?

-Lepiej- odpowiedzial i odlozyl reszte tabletek na stol, ktore podal mu Ron. Hermiona skulila sie na sofie.

-O co tu chodzi? Ja nic nie rozumiem...

-Za kilka godzin zrozumiesz o co chodzi. Harry, trzymaj- Ron podal mu kolejna tabletke. -A ty Hermiono... nie chcialbym cie urazic, ale lepiej bedzie, jesli wyjdziesz- Hermiona ponownie wytrzeszczyla oczy. "Ron i Harry chca.. zebym... zebym wyszla? Tyle im pomoglam, a przynajmniej sie STARALAM im pomoc, a oni tak po prostu mnie teraz wyrzucaja? Nie, najpierw musze sie dowiedziec o co chodzi!".

-Mowcie! Nie wyjde, jesli mi nie opowiecie co sie dzieje. I czemu Harry bierze te tabletki!

-Boze.. niechetnie, ale musze. Przepraszam Harry- zwrocil sie do Harry'ego. Usiadl wygodnie naprzeciwko Hermiony i zaczal jej opowiadac..- Harry dostal "Proroka Codziennego" od Trelawney. Od dluzszego czasu zbiera dla niego kazdy numer "Proroka" wzamian za dobra nauke. Przeczytal najnowszy numer o was..! No i.. dostal jeszcze takie tabletki. Ale one niewiadomo od kogo sa... No wiec Harry przeczytal te brednie. Nie wiem, co mu sie stalo, ale dostal jakiegos szalu. Na korytarzu spokojnie przechadzal sie Malfoy. No a Harry wyciagnal rozdzke i... i cisnal w niego jakims zakleciem.. ten odlecial.. byla afera.. trafil do szpitala.. no ale juz wyszedl. A teraz Harry musi brac te tabletki, bo one sprawiaja, ze nie jest taki agresywny. Pomfrey mowi, ze to bedzie trwalo jakies 2-3 dni. I tak w sekrecie powiedziala nam..- teraz przyblizyl glowe do Hermiony, i obejrzal sie, czy nikt ich nie podsluchuje. -..ze ona uwaza, ze Trelawney mogla zaczarowac tego "Proroka". Ma go juz od niej nie odbierac. No bo to troche dziwne, co nie?

-Ale jak to przechadzal sie tam Malfoy.. kiedy to bylo?

-Mielismy miec wrozbiarstwo. To bylo przed lekcja..- powiedzial Ron.

-A na lekcji? Czy Harry tez sie tak zachowywal?- zapytala.

-Nie. Wyprobowal tabletke, to uspokaja na troche, ale trzeba ich miec duzo. Pomfrey ma caly skladzik tych tabletek, w razie wypadku mozemy troche od niej wziasc- powiedzial Ron.

Razem poszli do pokoju Prefektow, do pokoju Hermiony...
Harry i Ron na wszelki wypadek postanowili nie wracac do dormitorium, tylko spac u Hermiony. Niewiadomo, czy przez noc Ron poradzilby sobie z Harry'm, gdyby nagle sie obudzil i probowal w niego rzucic np. "Dretwota".
Hermiona spala na lozku, a Harry i Ron na podlodze. Nie bylo wiecej miejsc...

xxx

Hej! Mysle, ze ten rozdzial sie spodobal.
Kolejny juz niedlugo.;)
Pozdrawiam.

~alessaxdd

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

7.6K 831 55
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...
72.4K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
4.3K 357 18
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
23.8K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...