2. Cudowny Prefekt Naczelny

15.2K 677 241
                                    

Po nieprzespanej nocy Hermiona musiala sie jakos ogarnac i w koncu isc na zajecia. Wziela szybki prysznic i zjadla cos, choc wiedziala, ze ma przed soba jeszcze sniadanie. Wyszla ze swojego pokoju. Na kanapie zobaczyla Rona. Tylko... jak on sie tu znalazl? Podeszla do niego i kilka razy potrzasnela lekko jego ramieniem. Ron jednak nie mial zamiaru sie budzic. Kilka razy cos wymamrotal, ale chyba tylko mowil przez sen. Ze swojego pokoju wyszedl Malfoy. Od razu zaczal sie klocic.

-No co ty, pierwsza noc a ty juz sobie Rona sprowadzasz?- zasmial sie Malfoy szyderczo, wkladajac biala koszule.

-Nikogo sobie nie sprowadzam!- odpowiedziala krzykiem. Kto jak kto, ale Malfoy zawsze dzialal Hermionie na nerwy. I jeszcze ten glupi zarcik...

-Ta? To co robi tu ten rudzielec? Bo chyba nie powiesz mi, ze przyszedl tu sobie PRZYPADKOWO?- zapytal ze zloscia, a ostatnie slowa mogly juz same za siebie mowic o tym, ze Draco nie jest zachwycony tym wszystkim.

-Tak, wlasnie tak. Nie zaprosilam go tu, sam przyszedl!- probowala sie tlumaczyc, ale Malfoy obstawial przy swoim. "Jak szlama moze smiec mu zaprzeczac?"- pomyslal.

-Dobrze. Niech ci bedzie- powiedzial w koncu i oczekiwal od Hermiony odpowiedzi.

-Nie mozna bylo tak od razu?- odeszla od Malfoy'a i podeszla do Rona, starajac sie go obudzic.

-Po prostu lubie jak sie zloscisz-powiedzial Draco po kilku minutach siedzenia w ciszy.

Hermiona nie mogla go zignorowac. Odeszla po raz kolejny od Rona. Nie mogla z siebie wydusic slowa, wiec wyciagnela rozdzke i juz miala wypowiedziec "Dretwota!" ale Malfoy byl szybszy i odebral jej rozdzke po czym rzucil na ziemie, by nie uwazala, ze to nowy wlasciciel. Zlapal ja dwoma rekami wokol niej, tak, ze Hermiona nie mogla sie ruszyc.

-Najwyzej spoznisz sie na zajecia- powiedzial jej szeptem do ucha i wprowadzil do jego pokoju. Zamknal drzwi na klucz. Hermiona nie wiedziala, co zamierza Draco. Jeszcze oszolomiona tymi wszystkimi zajsciami, stala, nie wiedzac co tu sie zdarzy. Draco powoli podszedl do niej.

-A co bedzie jesli spoznisz sie na zajecia? No, odpowiedz- naciskal na nia, ale ciagle powoli sie zblizajac. Hermiona ciagle sie oddalala, takze powoli.

-O czym ty mowisz!- krzyknela Hermiona, juz placzac na dobre. Musiala juz wejsc na lozko Dracona, nie mogla isc dalej, bo zagradzalo jej droge przed isciem w tyl.

A on ciagle powoli, na nic sie nie spieszac szedl do niej, i tak samo powoli, mowil do niej.

-Odpowiedz mi na pytanie. Co by sie stalo gdyby nie bylo cie na zajeciach...

Widocznie Malfoy bardzo oczekiwal odpowiedzi, wiec Hermiona musiala cos wymyslec. Nie wiedziala co bedzie lepsze, powiedzenie: "nic nie bedzie, i nic sie nie stanie" czy "ukaraja mnie".

-No... nic mi sie nie stanie... ale ja musze byc na zajeciach-oparla sie o sciane, nie miala juz miejsca dalej isc w tyl.

Malfoy zatrzymal sie pare centymetrow przed nia. Hermiona bardzo szybko się odsunęła. Nie wiedziala, co sie za chwile wydarzy. Wlasciwie niczego nie byla pewna.

-A kto powiedzial, ze musisz?- Draco polozyl swoja reke na jej ramieniu.

Hermiona bala sie go, wiec nie wazyla sie nic zrobic, aby na przyklad uciec, albo szturchnac jego reke, ktora polozyl na jej ramieniu. Lzy nie ustawaly sie lac z oczu Hermiony.

-Po to chodze do szkoly...- odpowiedzial, juz zupelnie zalana lzami.

Draco jeszcze blizej do niej podszedl. Teraz juz nawet dotykali sie calym cialem, oprocz nog i glowy.

-Jedna lekcja.. chyba McGonagall cie jakos usprawiedliwi?- polozyl rece na jej talii.

-Co... jaka jedna lekcja? O czym ty do mnie mowisz!

Na zawsze × DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora