37. W szpitalu

1.9K 127 4
                                    

  Pomfrey zabrała nieprzytomnego nadal Malfoya do skrzydła szpitalnego. Wkrótce też nastała noc, i Hermiona, pomimo, że dla niej było to za wcześnie, poszła spać.

  Następnego dnia, po śniadaniu i kilku lekcjach, Hermiona poszła z Nottem odwiedzić Dracona w szpitalu. Również jego banda chciała go odwiedzić.

  Gdy Hermiona i Theodor byli już przy Malfoyu, przyszła jego banda. Wszyscy patrzyli się na Hermionę, jak na winną całego tego zdarzenia. Parkinson spoglądała ciągle w jej stronę, jak gdyby to ona sprawiła, że Dracon tu trafił. Jedynie Nott nie podejrzewał jej o to, że to jej wina, gdyż on jako jedyny był przy niej, gdy Hermiona go znalazła.
 
  -Długo będzie tu leżał? - spytał jeden z nich. Hermionie wydawało się, że Ślizgonów wcale nie interesuje to, w jakiej sytuacji znalazł się Draco, i że coś może mu się stać.

  -Chyba tak - Hermiona usłyszała cichy śmiech Parkinson. -Dobrze, że ta Wiewiórka go nie zabiła!
Mogła mu zrobić krzywdę! - spojrzała na lekko teraz złą Pansy.

  -Znalazłam go w pokoju, już tam leżał - wytłumaczyła Hermiona. Parkinson spojrzała w jej stronę.
   -A ciebie nikt o zdanie nie pytał! - krzyknęła, aż Poppy spojrzała na łóżko Malfoya. -Nie interesują mnie twoje tłumaczenia! Chcesz mu zrobić krzywdę! - Hermiona pokręciła głową. Wiedziała, że tłumaczenie Parkinson, nic nie da.

  -Z tobą się nie dogadam - Parkinson uśmiechnęła się, a potem spojrzała na Malfoya.

  -Wiewiórcze gadanie - prychnęła, i spojrzała na nią z odrazą. -I jeszcze przychodzi tutaj z tym frajerem! - roześmiała się, choć wcale nie miała z czego się śmiać. -Zdrajca! Draco cię nienawidzi!

  -Powiedz to, kiedy się obudzi - natychmiastowo Parkinson spuściła głowę i umilkła. Słychać było, jak mówi coś jeszcze pod nosem. -Chodź, idziemy - Nott zwrócił się do Hermiony.

  -Nie, ja zostanę.. - Nott kiwnął głową, i z niepewnością wyszedł. Pansy spoglądała na Hermionę. Chciała, by wreszcie wyszła.

  -Nie musisz tu siedzieć - odezwała się. -Idź do tych swoich przyjaciół - Hermiona spojrzała na Parkinson. Chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się od powiedzenia Parkinson czegoś niemiłego. -Nie ma potrzeby, byś spędzała tu kilka godzin.

  -Nie martw się tak o mnie - odezwała się Hermiona. -Dobrze wiem, co powinnam zrobić. Wiem też, że jako przyjaciółka, powinnam tu zostać i czekać, aż Draco się wybudzi - Pansy przewróciła oczami.

  -Idź - natychmiastowo zmieniła ton swojego głosu na łagodniejszy. -Poinformuję cię, jak coś się poprawi - Hermiona spojrzała na nią. Nie mogła uwierzyć w to, co mówi Pansy. -A jak nie ja, to ktoś inny, dobrze? - Hermiona kiwnęła niepewnie głową. Długo myślała nad tym, czy powinna jej zaufać. Parkinson nigdy nie była dla niej taka łagodna i miła. Teraz jednak mówiła do niej spokojnie, bez "Wiewiórek". Hermiona spojrzała porozumiewawczo na Parkinson, która w tym samym czasie spoglądała na Hermionę.
Po dłuższym namyśle Hermiona opuściła skrzydło szpitalne. Gdy wyszła na korytarze, spostrzegła trójkę swoich przyjaciół. Ginny podbiegła do Hermiony, gdy tylko ją zobaczyła.

  -Co z nim? - spytała. Wyraźnie była zdenerwowana. Ron i Harry także podeszli do Hermiony. Granger nie bardzo wiedziała, co ma odpowiedzieć przyjaciółce.

  -Chyba lepiej - wyszeptała z trudem. Ginny zwróciła się do niej z pytającą miną.

  -Chyba? - powtórzyła. -To znaczy, że nie jest ani lepiej, ani gorzej? - Hermiona kiwnęła głową a Ginny poklepała ją lekko po ramieniu. -Nie przejmuj się. Nic mu się nie stanie.

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now