I go solo

Par h0esonly

912 74 1

My, dzieci bogatych ludzi kochamy inaczej. Dwoje ludzi nagle zmienia się o 180 stopni, a gdy zdają sobie z te... Plus

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
26
27
28
29
30
31

25

18 1 0
Par h0esonly

Obudziłam się. Leżałam w swoim łóżku. Poniedziałek rano.
Wczoraj wróciłam bardzo późno, więc odpuściłam sobie pierwsze lekcje.

Poszłam do łazienki, uczesałam się, umyłam zęby i twarz, namalowałam małe kreski i nałożyłam błyszczyk. Później się ubrałam. Nałożyłam biały podkoszulek na ramiączkach i do tego długie spodnie z niskim stanem w zielone moro. Dodałam do tego biżuterię czyli złoty łańcuszek z małym zwisającym centem.

Zeszłam na parter i miałam od razu kierować się do samochodu jednak nie wiedziałam, że ktoś jeszcze był w domu.

-Czemu nie jesteś w szkole?-zatrzymał mnie Aiden.

-Od kiedy ty się interesujesz?-odpowiedziałam mu oddalając się do wyjścia.

***

Dojechałam do szkoły. Nie wzięłam ze sobą plecaka, bo zostało mi mało lekcji i w sumie nigdy go nie potrzebowałam.

Zaparkowałam i gdy podchodziłam bliżej głównego wejścia zauważyłam coś dziwnego, ale nie byłam niczego pewna. Podchodziłam coraz bliżej i bliżej. W szkole była policja. Zmarszczyłam brwi, ale szłam dalej.

-Musimy przeszukać Pani plecak.-odezwała się kobieta w uniformie.

-Nie mam plecaka.-chciałam jej zwrócić uwagę o jakieś przywitanie, ale się powstrzymałam.

-Hailey, dlaczego nie nosisz plecaka?-spytała nauczycielka z angielskiego, która stała obok. Wzruszyłam ramionami.

-Masz przy sobie zapalniczki, zapałki, noże lub inne niebezpieczne przedmioty?-nawet gdybym miała to bym się nie przyznała.

-Po co by mi to było...?-kobiecie nie spodobało się moje pytanie.

-Odwróć się.-wiedziałam, że chciała mnie przeszukać.

-Nie, nic nie mam.-po chwili pozwoliła mi odejść.

Szłam przez korytarz trochę zirytowana tą sytuacją. Postanowiłam zapomnieć. Kierowałam się do swojej szafki i gdy przechodziłam obok jednego ze skrzyżowań zza niego wyszedł Nail. Doszedł do mnie i oboje szliśmy w tą samą stronę.

-Czemu tutaj jest policja?-spytałam nie myśląc przedtem.

-Nie wiem czy słyszałaś...-nie skojarzyłam faktów.-ale ktoś podpalił boisko pare dni temu...-robił sobie ze mnie jaja.

-Napewno sprawdzanie uczniów coś im da.-naśmiewałam się z tego pomysłu.

-Myślisz, że znajdą jakiś ślad?-zadał chłopak na co parsknęłam śmiechem.

-Nie rozśmieszaj mnie.-odparłam skręcając do szafki. Blondyn mnie ominął i poszłam do sali.

-Dobierzecie się w dwójki.-zaczęło się.-każda para będzie musiała przedstawić za tydzień temat jaki wylosuje.-tłumaczyła nauczycielka.

Minęło pare minut. Nie przejmowałam się, że będę musiała prezentować coś przy klasie, bo wiedziałam co będę w tym czasie robić.

-Elly z Cate, Dominic z Janice.-wymieniała wszystkich po kolei.-Tom, ty będziesz z Alfie, Blaise z Hailey, jazzy...-kontynuowała.

Wybrała do mnie Blaise'a. Raczej nigdy z nim nie rozmawiałam. Nie kojarzyłam go. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu starając się wyłapać, który mógłby to być.
Z moich obliczeń wyszło, że był to azjata z dłuższymi, czarnymi włosami i z przeciętą brwią.

Kobieta kazała nam podejść i usiąść obok siebie, więc chłopak się do mnie dosiadł.
Coś tam jeszcze tłumaczyła, ale nic ważnego.

-Okej, to co robimy?-spytał po chwili. Popatrzyłam na niego ze skrzyżowanymi rękami.

-Nie myśl, że pojawię się za tydzień.-rzekłam szczerze.-ale mogę ci pomóc.-musiałam jakoś pokazać dobrą stronę.

Dostaliśmy kartki, na których mieliśmy wypisać plan działania. Chłopak robił wszystko sam, więc dobrze, że powiedziałam, że za tydzień mnie nie będzie, bo on by mi nie dał dostępu do tej kartki.

Siedziałam całą lekcje na telefonie. Weszłam na instagrama, przeglądałam jakieś ciuchy, po czym weszłam na swój profil i na jedyne zdjęcie jakie mam. Patrzyłam przez dosłownie niecałe dwie sekundy i usłyszałam głos kolegi obok.

-Ładne zdjęcie.-spojrzałam na niego. Akurat gdy w nie weszłam to się odkleił od kartki. Ciekawe.

Zadzwonił dzwonek.

-Ej!-zawołał mnie azjata.-sorry, ale z ciekawości zapytam...-zdąrzyłam wstać i chciałam już iść, ale skoro już zaczął mówić.-wiesz kto podpalił to boisko?-dziwne pytanie.

Miałam pare opcji. Albo mogłam się tłumaczyć, że oczywiście, że nie, tylko potwór zrobiłby coś takiego, albo mogłabym udawać, że kogoś obstawiam, albo najzwyczajniej w świecie powiedzieć, że wiem.

-Nawet gdybym wiedziała, to nikt by się tego nie dowiedział ode mnie.-odparłam i poszłam do drzwi.

-Czyli teoretycznie nie zaprzeczasz?-upewnił się idąc za mną.

-Tak samo nie potwierdzam.-chłopak stanął i poszedł w drugą stronę.

***

Ostatnia długa przerwa. Ludzie poszli na stołówkę zjeść lunch. Ja nigdy tam nie przebywałam. Nie miałam powodu. W szkołę nie jadłam, a jeśli już to nie ze stołówki.

Chciałam wyjść na tą przerwę na boisko i tam posiedzieć. Szłam prostym korytarzem i przechodziłam obok dużych, otwartych drzwi właśnie na stołówkę.
Spojrzałam na niecałą sekundę w środek pomieszczenia. Wtedy zauważył mnie Nash. Przewróciłam oczami i poszłam dalej. Zdąrzyłam zrobić pare kroków, ale tak jak myślałam, będzie za mną biegł.

-Hailey!-zawołał mnie.-hej.-odparł gdy już stał przy mnie.

-Hej.-rzekłam po chwili ciszy, domyślając się, że chce abym się przywitała.

-Jak się...-nie wiedział chyba jakie pytanie zadać.-jak się czujesz?-to było specyficzne.

-Dobrze.-odparłam trochę zdziwiona.-jak zawsze.

-No to...-próbował coś wymyślić, a ja tylko na niego patrzyłam.-czemu tak zniknęłaś po imprezie?-okej, nie wiem czemu chciał tak ze mną rozmawiać.

-Nie wiem, tak wyszło.-chciałam mówić dalej, ale zadzwonił dzwonek i poszłam prosto do klasy.

***

Ostatnia lekcja. Włoski. Siedziałam przy oknie, miałam widok na parking. Byłam oparta o rękę. Zajebiście się nudziłam. Popatrzyłam na zegarek wiszący nad drzwiami. Zostało jeszcze 15 minut. Rozglądnęłam się po klasie. Nikt specjalny. Analizowałam powoli, wszystkich po kolei. I nagle była Ana. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do okna.

Nie wiedziałam co myśle o tej dziewczynie. To nie tak, że jej nienawidziłam, ale była bardzo dziwna. Dziwnie się zachowywała, mówiła, chodziła...nie wiem. Prawdopodobnie dobrze się uczy, nie wychodzi z domu i ma świetne relacje z rodzicami. Na śniadanie jej mama podaje jej talerz z naleśnikami, naprzeciwko siedzi jej brat i ojciec. Jedzą razem posiłek. Nie jest to dziwne?

Wgapiałam się tępo w szybę, aż moją uwagę przykuł parkujący samochód. Spojrzałam na niego i na początku nie skojarzyłam, ale po chwili zrozumiałam, że to Bryce po mnie przyjechał. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów popatrzyłam na zegarek. Już było bliżej dzwonka.

Kiedy już to się stało wyszłam z sali i powoli kierowałam się do wyjścia, ale zanim zaczęłam iść do szafki z myślą, że odłożę swoje rzeczy. Jak byłam w połowie drogi przypomniałam sobie, że przecież nie mam plecaka. Trochę się zażenowałam, ale zawróciłam do wyjścia.
Gdy byłam już przy wielkich, otwartych drzwiach, widziałam bruneta opierającego się o maskę samochodu ze skrzyżowanymi rękoma.
Brakowało mi jednego kroku, aby przejść przez budynek, ale zatrzymał mnie Nash.

-Czekaj!-nie spodobało mi się to.-Hailey, zapytam po prostu.-bałam się, że nadejdzie to, czego nie chciałam.-mam wrażenie, że wysyłasz mi jakieś sygnały...-zaczęło się.-chciałbym cię lepiej poznać. Chciałabyś gdzieś razem...-chciałam mu przerwać, ale nie zdąrzyłam.-wyjść?-trzeba było odmówić.

-Nash, przykro mi, że muszę ci to tłumaczyć.-naprawdę starałam się być miła. Z tyłu głowy myślałam, że Bryce na to patrzy.-ale to, że raz za bardzo się do ciebie zbliżyłam na imprezie to nic nie znaczy.-westchnęłam z nadzieją, że bede mogła już iść.

-Ale przecież...-był trochę zirytowany.-ostatnio, gdy wychodziłem z boiska.-postanowiłam nie bawić się w tą grę.

-Nash, nie.-mówiłam spokojnie. Odwróciłam się i szłam w stronę bruneta.

-Hej Hailey.-odparł Bryce gdy byłam pare metrów od niego. Miał na sobie delikatny uśmiech i przymrużone oczy przez rażące go słońce.

-Hej Bryce.-rzekłam takim samym, miłym tonem.

Idąc na miejsce pasażera musiałam przejść obok chłopaka, który w najlepszym dla niego momencie po prostu wstał z maski, stanął nade mną i szybko, jednorazowo mnie pocałował. Wszystko zostało odwzajemnione. Spojrzałam na niego gdy tej jeszcze trzymał mnie za plecy. Miał okulary.

Wsiedliśmy do samochodu.

Były wielkie korki na drodze, cała podróż trwała prawie czterdzieści minut.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu, nie miałam nic lepszego do roboty niż szukać stroju kąpielowego jaki założę.

Weszłam do pokoju i otworzyłam szafkę ze strojami. Miałam trochę do wyboru. Wszystkie były dwuczęściowe. Pierwszy jaki wyciągnęłam był brązowy w białe, małe kwiatki, drugi, bez ramiączek, w biało czarne wzory zebry, a trzeci koloru morskiego, zwyczajny, ale na bardzo cienkich sznurkach.

-Który?-obróciłam się w stronę Bryce'a, który dopiero wszedł do pomieszczenia.-Dobra idę przymierzyć.-nie pozwoliłam mu się nawet zastanowić i zniknęłam do łazienki.

Wszystkie były w moim rozmiarze, ciągle ich używałam, więc wiedziałam, że będą dobre i ładne.
Stwierdziłam jednak, że założę najbardziej zwyczajny-morski.

Ubrałam go na siebie i prosto na to ciuchy, które miałam na sobie wcześniej. Wyszłam z łazienki.

Bryce siedział na łóżku z telefonem, a gdy wyszłam od razu na mnie popatrzył. Obstawiam, że myślał, że mu się pokaże we wszystkich strojach. Nic jednak nie powiedział.
Chłopak wystawił ręce do przodu czekając, aż do niego podejdę, co zrobiłam od razu. Gdy byłam obok niego, podeszłam z jego lewej strony i usiadłam na jego kolana bokiem do niego. Oplotłam rękami jego szyje i myślałam nad czymś.

-Jesteś głodny?-spytałam patrząc na niego przez co nasze twarze były bardzo blisko.

-O kurwa, zapomniałem!-mówiąc to podniósł mnie z siebie i rzucił na łóżko, tak abym usiadła. Wyszedł.

Okej... to było dziwne.

Byłam trochę zdezorientowana, siedziałam tak jak mnie zostawił czekając.
Trwało to z dwie minuty, ale już usłyszałam kroki na piętro gdzie byłam ja.

Wszedł przez otwarte drzwi trzymając dwie siaki. Widziałam, że był bardzo zadowolony.
Podszedł do łóżka i wyciągnął dla mnie jedzenie.

Z uśmiechem na twarzy otworzyłam opakowanie. Sajgonki i azjatyckie pierogi. Nie wiedziałam, jak się nazywają, ale mają jakąś profesjonalną nazwę.

-Pasuje?-zapytał brunet patrząc na moją reakcje. Kiwałam głową na tak.

Jedliśmy rozmawiając czy to napewno dobry pomysł jechać do Camilli.

-Już się zgodziliśmy, więc...-mówiłam, Ae mi przerwał.

-No racja...-nie był przekonany.-ale to jest Camilla z Jordanem.-trochę się podśmiewał.-oni...

-No wiem.-śmiałam się.-musimy tam jechać! Będzie jacuzzi.-myśle, że to był dobry argument.

Mieliśmy wątpliwości tylko i wyłącznie dlatego, że bardzo możliwym było, że po paru minutach będą ,,delikatnie" dawali nam do zrozumienia żebyśmy się zbierali. Oni są na siebie BARDZO napaleni. A są już ze sobą jakiś czas.

-Czyim autem jedziemy?-zmieniłam temat.

-Twoje się zmieści na jej podwórku.-odparł.

-Czyli ja prowadzę?-myślę, że Bryce mając prawo jazdy wolałby sam kierować, więc tym pytaniem chciałam zobaczyć jak będzie chciał mnie zbyć na miejsce pasażera.

-Wiesz co, mogę ci zrobić przysługę i zawieść nas do Camilli.-on wiedział, że wiem co robił. Uśmiechał się głupio.

-Wow, dzięki wielkie.-parsknęłam śmiechem.

***

Niestety zgubiliśmy rachubę czasu i wyjechaliśmy po 18. Dałam chłopakowi prowadzić. Połączył się ze swoim telefonem i puścił jakiś brytyjski rap. Był w dobrym humorze. Śpiewał wszystkie piosenki, co jakiś czas pokazując na mnie żebym śpiewała z nim.

Po ponad 20 minutach byliśmy na miejscu. Nie wiem dlaczego tak długo to zajęło, ale byliśmy.

Zadzwoniliśmy do drzwi i momentalnie otworzyła nam czarnoskóra.

-Hej!-krzyknęła entuzjastycznie. Nie wyglądała na zdziwioną gdy zobaczyła nas razem. Też bym nie była. Mieszkaliśmy obok siebie, więc w miarę normalnym było, że przyjedziemy razem.

Weszliśmy do środka.

-Pięknie wyglądasz!-odparła dziewczyna na co podziękowałam.

-Ale ładnie tu pachnie.-rzekłam wchodząc w głąb domu.

-Moja mama zrobiła ciasto.-wytłumaczyła.-chwile przed waszym przyjściem wyszła.-czy jej mama wyszła przez nas?-karmelowe.-wróciła do tematu.-chcecie?-zaproponowała.

-Na razie nie, ale później z chęcią spróbuje.-odparłam.

-Bryce?-zwróciła się do niemowy.

-Ja tak samo.-powiedział idąc w stronę Jordana.

-Okej.-chciała zacząć coś mówić.-odpalę zaraz jacuzzi, ale zanim wejdziemy to zrobie nam specjalne drinki.-była wesoła.-macie ze sobą stroje?-upewniła się. Spojrzałam na Bryce'a na co ten skinął głową odpowiadając za naszą dwójkę. To było trochę nie przemyślane. Camilla zaczęła się trochę podśmiewać wychodząc na ogród.

-Hej Hailey.-dopiero wtedy zrozumiałam, że był jeszcze Jordan.-Co tam?

-Żyje.-nie wiedziałam co innego mu odpowiedzieć. Nie spodziewałam się takiego pytania od nikogo.-a jak...-nie wiedziałam o co spytać.-ten sport...który uprawiasz?

-Masz na myśli baseball?-dokładnie o to mi chodziło.-dobrze. Mam zapowiedziane pare meczy.

-Stresujesz się?-pociągnęłam temat.

-Wcale.-rzekł jakby to było oczywiste.-to nie będzie mój pierwszy raz.-wytłumaczył mi.

-Dobra Jordan, weź się nie chwal.-przerwała mu Camilla zamykając drzwi na ogród.

-Nie chwale się!-zirytowało go to.-tylko...

-Stary odpuść.-przerwał mu spokojnie Bryce.

Camilla zaczęła robić drinki. Stanęłam obok niej.

-Mi nie rób!-zorientował się Bryce.

Dziewczyna wyjęła kokosowe Malibu, śmietankę 30 procentową, lód z zamrażalnika, polewę karmelową oraz mleko kokosowe.
Trochę jej to zajęło, a nie interesowało mnie to na tyle, żeby stać tam przez ten cały czas.

Gdy byliśmy już gotowi, było koło 20. Wszyscy się rozebraliśmy, ale zanim to pomogłam czarnoskórej w wyborze stroju. Pokazała mi ich pare od początku zostałam gdyż granatowym, dwuczęściowym stroju bez ramiączek.

Obie zeszliśmy z piętra. Chłopcy jeszcze nie weszli do jacuzzi. Czekali na nas rozebrano w salonie. Jakkolwiek to brzmi.

-Idziemy?-odezwał się Jordan gdy ja nawiązałam kontakt wzrokowy z Bryce'em, który tylko na mnie patrzył. Szłam w jego stronę patrząc jak analizuje moje ciało. Nie czułam się niekomfortowo. Żeby dojść do drzwi na ogród musiałam ominąć bruneta, co zrobiłam. Patrzył się na mnie do samego końca, a gdy już otwierałam szklane drzwi, ten odwrócił tylko głowę patrząc na moje nogi, później na moją buzie.

Wszyscy zebraliśmy się na zewnątrz po czym weszliśmy do wody. Po mojej prawej stronie siedział Jordan, po lewej Camilla, a na przeciwko Bryce.

-Rzadko widzę takie widoki.-rzekł nagle Jordan patrząc na Camille.

Zmarszczyłam brwi i dodałam do tego zażenowany uśmiech.

-Naciesz się.-odparła do niego.

Popatrzyłam na reakcje bruneta naprzeciw mnie i wyglądał podobnie do mnie.

,,Rzadko widzę takie widoki" z ust Jordana? Do tego ,,Naciesz się" to była odpowiedź Camilli? Na jakiej podstawie on mógł tak powiedzieć widząc ją nago pewnie co drugi dzień? Nie mówię, że to coś złego! Absolutnie. Po prostu to było śmieszne. Przecież wiedziałam, że zaraz wybiorą się do sypialni z wymówką typu: ,,zimno się robi..." albo ,,Camilla możesz mi pokazać gdzie jest...".

-Czego nigdy byście nie zrobili?-zapytała bez sensu dziewczyna. Byłam trochę zdezorientowana.

-Yyy...-zastanawiał się Jordan.-nigdy bym...nie przespał się z 40+.-rozbawiło nas to.

-Myśle, że nie o to chodziło.-dopowiedziałam gdy wszyscy się śmiali.

-Chwila!-zawołał rozbawiony Bryce.-czyli 35 byś zaliczył?-to było pytanie retoryczne.

-Złamaliście kiedyś jakieś prawo?-zmienił temat Jordan.

-Hailey?-Camilla zwróciła całą uwagę na mnie. Dała tym do zrozumienia, że napewno coś takiego zrobiłam. Nie mogłam się nie zgodzić.

-Pewnie tak...-przeciągnęłam na co czarnoskóra parsknęła śmiechem.

-Każdy złamał!-krzyknął Bryce.

-Co ty zrobiłeś?-spytała Camilla.

-Nie wiem... coś napewno.-odparł. Twierdze tak samo.

-Czego się boicie?-zadał pytanie Jordan.

-Ja się boje śmierci.-odezwała się Camilla.

-Boje się dziewczyn.-zażartował Jordan.

-Starość jest straszna, co wy gadacie.-dodał chyba żartobliwie.

-A ty, Hailey?-zwróciła mi uwagę Camilla.

-Nie wiem, chyba niczego.-mówiłam szczerze. I nie chodziło mi o bycie niezależną kobietą, której nic nie stanie na drodze, tylko naprawdę nie miałam pojęcia.-Jaką supermoc chcielibyście mieć?-oznajmiłam szybko, żeby nie zapomnieć.

-Myślałem o tym!-wyrwał czarnoskóry. Podniósł jeden palec nad wodę.-ja bym chciał...-próbował trzymać nas w napięciu.-elastyczność.-nikogo to jakoś nie ruszyło. Każdy się zastanawiał czemu akurat to.

-Dlaczego?-zapytał zażenowany Bryce.

-Ponieważ...-Jordan podniósł głos.-mógłbym rozciągać się do jakichkolwiek wielkości.

-Nawet mnie to nie zdziwiło.-dodała Camilla wzdychając.-moim zdaniem podróżowanie w czasie byłoby fajne.- spojrzała na mnie czyli to była moja kolej.

-Ja...-zastanawiałam się.-hipnoza!-rzekłam z satysfakcją. Camilla była w szoku.

-Racja!-chłopcy zaczęli się śmiać.-wtedy możesz robić z ludźmi co chcesz.

-Jak jesteś dziewczyną, to możesz robić z ludźmi co chcesz.-zażartował Jordan na co się uśmiechnęłam, ale zauważyłam, że Camilla chciała coś do tego dopowiedzieć, więc wymyśliłam coś przed nią.

-Albo nie!-wpadłam na coś innego.-teleportacja.-wiedziałam, że to byłoby najlepsze.

-Tak! Trzy razy na tak!-Camilla odparła za wszystkich.

-To byłoby fajne.-dodał brunet.-możesz w każdym momencie pojawić się gdzie chcesz.-wytłumaczył sam sobie.-gdzie byście się przenieśli.

-Vegas!-odparłam pewnie, nie pozwalając nikomu być szybszym.

-Ja też.-powiedziała spokojnie czarnoskóra.-byliście kiedyś w Las Vegas?-spytała.

-Nie przypominam sobie.-myślał Jordan.

-Jak byłem mały.-odezwał się Bryce.

-Ja tak samo.-odpowiedziała na swoje pytanie dziewczyna.

Przez chwile była cisza. Wszyscy chyba myśleli o tym samym, ale nikt nie był pewny tego pytania.

-Jedziemy do Vegas?-zaproponowałam. Wszyscy patrzyli na siebie czekając na reakcje.-jutro?-dodałam. Spoglądaliśmy na siebie po kolei z usmiechami na twarzy co znaczyło zgodę.

***

Minęło 20 minut i tak jak mówiłam, Jordan i Camilla...

-Um...-przeciągnęła wymyślając wymówkę.-chcecie coś do picia? Idę do kuchni...-trochę źle złożone zdanie.
Nikt o nic nie poprosił, więc Camilla powiedziała, że zaraz przyjdzie.

-Pomogę ci!-krzyknął Jordan wyskakując z jacuzzi.

Zaśmiałam się pod nosem.

Oboje poszli.

Gdy drzwi się zamknęły i zostałam sama z Bryce'em popatrzyłam na niego, a ten już patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się. Wpatrywał się we mnie bardzo głęboko.

-Czego się boisz?-brunet wrócił do poprzedniego pytania. Wzruszyłam ramionami. Nie mogłam nic wymyślić.-weź...-mówił bardzo spokojnie.-coś musi takiego być...

-Jak się dowiem to ci powiem.-oznajmiłam cicho.

Było już ciemno. Nad nami wisiały małe lampiony z ciepłym światłem. Bardzo dobrze go widziałam. Jego włosy były oklapnięte, wilgotne, ale wciąż tak samo piękne. Patrzył na mnie z uczuciem, rozpływałam się w środku.

Siedząc w ciszy przekonałam się do tego, że muszę mu powiedzieć kilka rzeczy.

-Podpaliłam boisko szkolne.-mówiłam cicho, ale tak żeby usłyszał. Chłopak nie wydawał się w ogóle zdziwiony. Nawet się nie ruszył.

-Wiem.-powiedział bardzo spokojnie, nie oceniał mnie. Po sekundzie zaczął bardzo powoli zbliżać się do mnie.

-Puściłam fajerwerki w publicznym parku.-kontynuowałam licząc, że to nic nie zmieni.

-Wiem.-przymrużył delikatnie oczy. Nie był zły. Za to był coraz bliżej.

Już myślałam, że skończyłam, ale przypomniało mi się.

-Całowałam się z dziewczyną.-na to już nie odpowiedział, ale widziałam, że go to nie ruszyło. Myśle, że był na to przygotowany.-przepraszam.-powiedziałam bardzo szczerze gdy siedział już obok mnie.

*Perspektywa Bryce'a*

Wiedziałem o tym. Oprócz pocałunku, ale co z tego? Dobrze rozumiałem dlaczego robiła te rzeczy dlatego nie miałem powodu się złościć. Skoro to wszystko doprowadziło nas do siebie... czemu miałbym być zły?

-Przepraszam.-patrzyłem na nią bez przerwy.

Ona była taka piękna. Światło odbijało się stwarzając cienie na jej twarzy, jednak i tak świetnie ją widziałem. Gdy na nią patrzyłem czułem taki spokój, było mi cieplej. Taki komfort jaki miałem z nią nie czułem z nikim innym.

-Nie przepraszaj.-pochyliłem głowę w prawo.

Wokół nas było tak cicho, czułem się bardzo dobrze. Dochodziły do tego jej oczy na mnie.

-Wiesz, że jesteś piękny?-mówiła powoli. Uśmiechnąłem się lekko. Przyznam, że to mnie zawstydziło, ale starałem się to ukryć.

-Jestem szczęśliwy...-chciałem coś do tego dodać, ale nie wiedziałem co.

-Mam coś dla ciebie!-brunetka przypomniała sobie o czymś i zaczęła wychodzić z wody.

*Perspektywa Hailey*

Podeszłam do samochodu. Nie szukałam nawet kluczyka, bo wiedziałam, że Bryce nie zamknął auta.

Otworzyłam drzwi od strony pasażera i sięgnęłam od razu do schowka. Zobaczyłam tam małe, czarne pudełeczko.
Wzięłam je do ręki i wracałam do chłopaka.

Przeszłam przez całe podwórko, żeby przypadkiem nie przeszkodzić Jordanowi i Cam.

Gdy byłam już w polu widzenia bruneta, ten siedział w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam. Patrzył na mnie i widziałam jak zmierza moje ciało. Nawet nie starał się tego ukrywać. Podobało mi się to. Im byłam bliżej tym lepiej widziałam jak schodził na mój biust, brzuch, biodra i na sam koniec nogi. Gdy wchodziłam już aby usiąść obok niego spojrzał na moją twarz.

-Nie wiem czy ci się spodoba...-zaczęłam się stresować.-nie wiem co myślałam kupując to.-bardzo próbowałam ukryć stres.-naprawdę bardzo...-było mi ciężko mówić o uczuciach.-bardzo się cieszę, że cię mam.-chłopak był cicho. Słuchał mnie i spokojnie czekał.
Podałam mu pudełeczko, na którego widok zobaczyłam uśmiech na jego ustach.
Otwierał powoli, a ja w tym czasie się stresowałam. Czułam jak mi serce bije.

Gdy już obije widzieliśmy co jest w środku, bardzo starałam się wyczuć czy mu się podoba czy nie. Przez pare pierwszych sekund wpatrywał się z wisiorek po czym kamień spadł mi z serca gdy zobaczyłam ten wyczekiwany uśmiech. Popatrzył na mnie.
Spojrzał w moje lewe oko, później w prawe i z powrotem w lewe. Myśle, że szukał słów.

-To naprawę dużo dla mnie znaczy.-rozpływałam się słysząc jego cichy i spokojny głos mówiący tylko i wyłącznie do mnie.-założysz?-poprosił.

Podał mi perły. Zapięłam je z przodu co starałam się zrobić szybko, później obróciłam zapięcie do tyłu.

-Dziękuje.-ten jego głos był taki namiętny. Mówiąc to zbliżał się do mnie.

-Naprawdę jesteś piękny.-rzekłam zanim mnie pocałował. Brunet mocno się uśmiechnął i sięgnął po moje usta łapiąc dłonią mój policzek. To miał być jeden, krótki całus, ale nie mogłam tego tak odpuścić. Gdy chciał się odsunąć ja zbliżyłam się jeszcze bardziej. Jego skóra była bardzo rozgrzana, a kosmyki mokrych, zimnych włosów dotykały mnie po twarzy.
Położyłam swoje dłonie na jego szyi i jeszcze bardziej wciągałam się w pocałunki.
Jego ręce weszły pod wodę zjeżdżając przez całe moje ciało zatrzymując się na mojej tali, a jego dotyk sprawiał, że przechodził mnie dreszcz.
Zaczął ściskać mocniej moją skórę jeżdżąc na moje plecy i uda.
W pewnym momencie czułam jak brunet zmienia miejsce. Podpłynął naprzeciwko mnie więc rozkroczyłam nogi aby stał bliżej. Złapał mnie mocno za nogi. Ewidentnie chciał się wyżyć, ale nie miałam nic przeciwko.

-Jutro Vegas.-odczepił się od moich ust szepcząc te słowa z uśmiechem. Wtedy zaczął całować mnie po policzku, powoli zjeżdżając na szyje. Ja w tym czasie jeździłam paznokciami po jego gołych plecach.
Brunet bardzo dobrze całował. Wszystko. Nie tylko usta. Na szyi zawsze bardzo długo robił, myśle, że chciał, żeby było porządnie, albo zostawić jakiś ślad. Może dobrze mu było z myślą, że coś zaznaczył. A jeśli chodzi o usta, całował bardzo namiętnie, ale nie przesadnie. Wiedział kiedy przyspieszyć i kiedy zwolnić. Albo to mi się po prostu podobały wszystkie jego sposoby.

Czułam jak wpijał się w moją skórę na szyi. Było to bardzo przyjemne. Odchylałam się od przyjemności jaką mi sprawiał. Nie potrzebowałam niczego innego, żeby się zaspokoić. On wiedział co i jak robić.
Czułam jak bardzo się stara. Myśle, że mu też to sprawiało przyjemność. Bardzo się wczuwał, więc przynajmniej mam taką nadzieje. Nigdy go do tego nie zmuszałam, za każdym razem robił to z własnej woli.

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

29.8K 937 12
Dwa lata później. Stara miłość powróci ? Druga część Chyba pomyliłeś... | JB
Córka Mafii Par OliwiaAutorka

Roman pour Adolescents

64.1K 1.8K 24
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
My Addiction Par sweetendingss

Roman pour Adolescents

717K 25.1K 73
ONA dwa lata temu skończyła studia prawnicze, ale nie może znaleźć pracy w zawodzie. Pewnego dnia trafia na tajemnicze ogłoszenie w internecie, dosta...
142K 2.6K 192
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.