Powerful Naruto PL

By wordsaretrivial

25.7K 1.7K 353

Historia opowiada o przygodach Naruto Uzumakiego oraz jego ojca Minato, Hokage Wioski Liścia. ~*~ Opowiadan... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 37
Epilog

Rozdział 36

186 17 1
By wordsaretrivial

/OPOWIADA NARRATOR/

Siedzieli na łące i rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Wspominali wszystkie lata spędzone w wiosce.

- A pamiętasz nasz pocałunek?- zapytał Naruto po raz kolejny przypominając sobie żenującą w tamtym czasie sytuację.

- Jasne. Gotowałem się wtedy cały ze złości. I o ile dobrze pamiętam, to wszystkie dziewczyny były bardziej wściekłe niż ja.

- No. A ja tylko cudem uszedłem z życiem.

- I nigdy nie daruję ci, że s...

- Tu jesteście- zza drzew wyłonił się Minato.- wiedziałem Naruto, że tu przyjdziesz, ale nie spodziewałem się, że Sasuke też tu będzie- spojrzał na zdezorientowanych chłopaków.- Tak czy inaczej zbierajcie się. Za godzinę wyruszamy.

- Jak to za godzinę?! – Naruto nie krył zdziwienia.

- No tak. Nie moja wina, że siedzieliście tutaj całą noc. Jak wrócimy do wioski to się wyśpicie czy coś tam – odszedł. Sasuke znów przybrał maskę zimnego drania i skierował się w stronę obozu. Jakby nie było tej całej rozmowy. Naruto wzruszył ramionami. Rozebrał się i wskoczył do wody.. Po kilkunastu minutach wyszedł i ubrał się. W miarę odświeżony podążył do namiotów.

***

Wszyscy byli gotowi do drogi. Namioty zostały poskładane i spakowane do plecaków, a palenisko przysypane piaskiem. Nie było najmniejszego śladu pobytu kogokolwiek. Po krótkim pożegnaniu drużyna Sasuke poszła w swoją stronę. Samemu chłopakowi zrobiło się lżej na sercu, bo miał świadomość, że nie musi się o nich martwić. Wiedział, że dadzą sobie radę, a on sam nie musiał teraz odgrywać roli przywódcy, co było przy tej trójce czasem męczące. Westchnął wewnętrznie i nie odwracając się za członkami Hebi ruszył przed siebie. Zaraz dobiegła do niego różowo włosa zachwycając się nim jak kilka lat temu. Zupełnie nie przypominała wcześniejszej Sakury- mądrej i opanowanej. Teraz była „słodką idiotką". Sasuke aktualnie nie był nią zainteresowany, więc dziewczyna irytowała go jeszcze w większym stopniu niż przed laty. Ale cóż zrobić?

Za nimi podążył Kakashi z Jiray'ą (rozmawiając na wiadome tematy), a na samym końcu Minato i Naruto.

- Jak to przyjął?- zapytał starszy po dłuższej chwili.

- Hmmm... wyjątkowo dobrze. Aż dziw bierze, że przegadał ze mną całą noc. Czegoś takiego nigdy bym się po nim nie spodziewał. Już nawet nie było mowy o wyrażeniu jakichkolwiek uczuć, a tu proszę. Uchiha się śmieje. Świat się wali.

- Zmienił się?

- Tak. Nie do poznania. Jego zachowanie jest inne, ruchy. Wyrobił się chłopak. Muszę też przyznać, że jest bardzo przystojny. Właśnie takie rzeczy z człowiekiem robią ostre treningi... acha. Zapomniałbym.

- O co chodzi?

- Czy ja jestem chory?- rzucił prosto z mostu.

- Dlaczego tak uważasz? Coś cię boli?

- Nie, nie. Ale zauważyłem, że moje ciało nie jest takie jak trzeba. (jakie problemy =_='' naprawdę im to się chyba tam nudzi.- dop. Aut.) To znaczy...jak by ci to powiedzieć... Mam bardziej dziewczęce ciało. Myślisz, że to może być choroba?- na te słowa wypowiedziane bardzo poważnie, Minato wybuchł głośnym śmiechem, czym zwrócił uwagę towarzyszy. Naruto natomiast pokrył się szkarłatnym rumieńcem, którego na szczęście nie było widać spod kaptura.

- W porządku?- odezwał się Jiraya widocznie zainteresowany zachowaniem byłego ucznia. Blondyn wydusił tylko „Jak najbardziej" między kaszlem wywołanym nagłym śmiechem. Uspokoił się. Otarł łzy z oczu i chrząknął przywołując się do porządku. Ruszyli dalej.

- Więc uważasz, że jesteś chory, tak? A nie przyszło ci do głowy, że masz taką budowę i już?

- A..ale... ale to nienaturalne- jęknął słysząc taką odpowiedź.- Ty jesteś normalnie zbudowany, więc nie masz takich problemów.

- Ehh... Naruto, Naruto. To jest normalne. Jedno są bardziej muskularni, inni mniej. To jednak nie wpływa na ich siłę, prawda? Twoja budowa ciała jest bardzo przydatna. Będąc chuchrem możesz zaskoczyć wrogów swoją siłą.

- =.='' nie dołuj mnie.

- Ja cię nie dołuję, tylko mówię prawdę. Masa mięśni nigdy nie odnosi się do siły. Tak już jest. A teraz się nie martw, bo nie masz czym- na tym rozmowa się zakończyła. Dalej szli w milczeniu, dopóki nie zobaczyli w oddali bram Konohy.- Już prawie jesteśmy- słońce zachodziło bardzo szybko. Kiedy dotarli pod wioskę księżyc był już wysoko na nieboskłonie otoczony małymi , złotymi punkcikami. Przekroczyli wejście osady i odetchnęli z ulgą. Sasuke co prawda sprawiał wrażenie obojętnego na całą tę sytuację, ale w głębi serca ciszył się, że wrócił. Podejrzewał jak zareagują mieszkańcy, kiedy dowiedzą się , że Uchiha wrócił, ale nie brał tego do głowy. Najważniejsze jest to, jak on sam się tu czuje. (pieprzony egoista >.<- dop. Aut) Już miał coś powiedzieć, kiedy Kokoro odezwał się głosem, którego wystraszył się nawet brunet.- Strażników oczywiście nie ma, brama stoi otworem, a Tsunade pewnie siedzi w biurze zalana w trzy dupy i chleje dalej! Cholera jasna! Czy ta kobieta nie zdaje sobie sprawy, że Akatsuki śledzi Naruto? Kurwa mać! Normalnie słów mi brak, by opisać jej głupotę! Tylko podejść w ten jej pusty łeb! Tak ją opierdolę, że nauczy się postępować jak Hokage.- zniknął. Wszyscy wiedząc gdzie udał się blondyn nie martwili się już o składanie raportu. Chwilkę później, bez słowa pożegnania ulotnił się Kakashi, a Jiraya skierował się w stronę tylko jemu znaną. Przed bramą pozostała trójka „przyjaciół". Brunet chciał już odejść do swojej rezydencji, kiedy znów mu przeszkodzono. Naruto go zatrzymał.

- A ty gdzie się wybierasz.- na te słowa... na ton z jakim zostały owe wypowiedziane postanowił podroczyć się z Uzumaki'm. Odpowiedział brzmieniem tak dobrze wszystkim znanym. Ironicznym i kpiącym.

- A jak myślisz, dobe? Jest środek nocy, a ja jestem zmęczony. Raczej nie wybieram się na konkurs karaoke.

- Nie takim tonem- zripostował ostro.- Dziś u siebie nie nocujesz i kropka. Albo u mnie, albo u Sakury- brunet postanowił zignorować tę wypowiedź. Za żadne skarby świata nie nocowałby ani u niej, ani u niego. Prychnął na to i skierował swe kroki w stronę rezydencji. Miał świadomość, że jest tam pełno kurzu na starych meblach i nic więcej, jednak duma nie pozwalała mu korzystać z pomocy innych. Postanowił więc, że dzisiaj będzie spał na dworze, a jutro zajmie się sprzątaniem.- Chyba się nie zrozumieliśmy- tuż przed nim pojawił się blondyn.- Ja nie proszę, tylko każę. Masz wybór. Albo w domu Sakury, albo w moim mieszkaniu. Jeśli jednak nie możesz się zdecydować, to ja to zrobię za ciebie- odwrócił się w stronę różowowłosej.- Nocuje u mnie. Myślę, że od ciebie by zwiał- ta tylko uśmiechnęła się gorzko i kiwnęła głową mówiąc „Dobranoc".- Oyasuminasai Sakura- odeszła. Blondyn spojrzał na Uchihę.- Śpisz na kanapie- po czym teleportował się pod swoje mieszkanie. A brunet nadal milczał. Naruto przeszukał wszystkie kieszenie w poszukiwaniu kluczy. Pech jednak chciał, że je zgubił, a Minato swoje miał przy sobie. Zaklął pod nosem.

- Co, Usuratonkachi. Nie możesz wejść do własnego domu?

- Oh zamknij się- w końcu nie wytrzymał. Przyłożył palec do dziurki od klucza i przeprowadził do niej chakrę. Zamek błyskawicznie się otworzył.- Coś mówiłeś?- i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Za nim podążył Uchiha zamykając drzwi. Byli w korytarzu.- Pierwsze drzwi po lewej. Idź się odśwież. Czyste szczoteczki do zębów są za lustrem, a ręczniki w szafce. Ja przyszykuje ci jakieś czyste ubrania i wstawię wodę na herbatę *ojciec pewnie będzie chciał ziółek na uspokojenie*.- płaszcz rozpłynął się w powietrzu, a sam blondyn zdjąwszy wpierw buty skierował się do kuchni. Sasuke odprowadził go wzrokiem. Westchnął. Nie sądził, że tak łatwo przyjdzie mu tutaj wrócić. Nie po tym co zrobił. Poszedł do pomieszczenia wskazanego przez Naruto. Zamknął drzwi i odwrócił się w głąb łazienki. Na pralce zauważył ubrania złożone w idealną kostkę.

- *Szybki jest*- pomyślał i poszukał wzrokiem szafki.- Jest- wyjął ręcznik i położył go z resztą rzeczy. Rozebrał się i wszedł pod prysznic.

***

Do gabinetu Hokage jak burza wparował wściekły Minato. Tak jak się spodziewał. Tsunade w najlepsze spała na krześle z głową wśród pustych butelek sake. Krew w nim zawrzała.

- Kurwa mać!- kobieta natychmiast poderwała się do siadu.- Kobieto! Ty jesteś głupia, czy tylko udajesz?! Normalnie wierzyć mi się nie chce, że ty nazywasz siebie Hokage! Jak możesz być tak lekkomyślna i narażać wioskę na niebezpieczeństwo?! Narażać Naruto!

- Ale o co chodzi?- zapytała półprzytomnym głosem. Minato stanął jak wryty. Jego dezorientacja powoli zamieniała się w gniew, a gniew we wściekłość. Był w takim stanie, że aż jego włosy drgały nerwowo, a paznokcie wbijały się w skórę tworząc czerwone sierpy. Miał ochotę podejść do niej, złapać za wsiarz i walić głową o ścianę... Jednak tego nie zrobił. Powiedział cicho, lecz dobitnie „Brama wioski ma być zamknięta, a strażnicy na swoim miejscu." Po czym zniknął Nie wytrzymałby tam ani chwili dłużej. Ogarniała go wściekłość. Szybkim krokiem skierował się do domu. Kobieta natomiast natychmiast wykonała polecenie czwartego. Jednak jedna rzecz nie dawała jej spokoju. A mianowicie Uchiha.- Wrócił?

***

- Zmieniłeś się- siedzieli przy stole popijając napar przywieziony przez blondynów z kraju Herbaty.- Nie sądziłem, że kiedykolwiek mi dorównasz- Naruto zaśmiał się pod nosem.

- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Ludzie się zmieniają, Sasuke. I nie tylko na lepsze. Dzieciństwo nauczyło mnie nie ufać ludziom, więc nie byłem przed nikim prawdziwym sobą. Ostatnie dwa lata nauczyły wiary w siebie i swoje możliwości, dlatego teraz siedzimy tutaj i rozmawiamy.

- Jasne. W takim razie powiedz dlaczego tak zareagowałeś, kiedy w czasie walki wspomniałem o czwartym- w tej chwili usłyszeli silne trzaśnięcie drzwiami.

- Zaraz się dowiesz- kiedy tylko skończył mówić, do kuchni wparował Minato. Był wściekły i cały przemoczony. W drodze powrotnej złapał go deszcz.- Była pijana?- odpowiedziało mu tylko warknięcie.- Hehe. Tak myślałem. Idź weź prysznic. Zaparzyłem ci zioła od Kyodai'a.- zniknął za drzwiami, a Naruto znów popijał sobie spokojnie herbatę.

- O co chodzi?- Sasuke w końcu dał za wygraną. Oczekiwał jakiejś konkretnej odpowiedzi na swoje pytanie, jednak przeliczył się.

- Nie mam pojęcia. Jak wróci to opowie. Jednak domyślam się jaki jest powód jego złości- siedzieli jeszcze chwilkę sami, kiedy z łazienki wyszedł nieco spokojniejszy blondyn. Bez płaszcza i maski. Usiadł bezkarnie obok zdezorientowanego bruneta i wziął do ręki kubek z naparem.

- Tato!- spojrzał znacząco na Minato i dyskretnie na Uchihę.

- Co?!

- Mięso... może byś się przedstawił. Nie wiem czy zauważyłeś, ale jest tu również Sasuke. Myślisz, że po prostu będzie zgadywał kim jesteś?

- Ach no tak. Gdzież moje maniery- słowa wręcz ociekały ironią. Wyciągnął rękę w stronę bruneta.- Minato Namikaze- ten zszokowany nieświadomie uścisnął jego dłoń.- Myślałem normalnie, że ją rozszarpię. Przecież zdaje sobie sprawę, że Akatsuki obserwuje wioskę. Chyba zamiast mózgu to ma sake na ściankach czaszki- zajrzał w pusty już kubek.- Naruto. Weź zaparz mi jeszcze trochę, co? Sasuke też chcesz?- spojrzał na chłopaka. Ten wpatrywał się w niego nie wierząc własnym oczom.

- Dlaczego ty żyjesz? I dlaczego Naruto mówi do ciebie „tato"?

-* Zaczyna się*- przemknęło młodszemu przez myśl- To jest mój ojciec, więc to raczej normalne, że mówię go niego tato. Natomiast dlaczego żyje, to nie powinno cię na razie interesować- brunet po tych słowach otrząsnął się z szoku.

- Tak. Nie interesuje mnie w jakim stopniu jesteście ze sobą spokrewnieni ani co się z wami działo. A teraz pozwólcie, że pójdę do siebie- i zniknął w kłębach dymu.

- No i go obraziłeś. Teraz będzie spać w tym całym kurzu- Minato jak widać odzyskał dobry humor i chciał wzbudzić w Naruto choć nutkę poczucia winy. Ten jednak wzruszył ramionami ,odstawił swój pusty kubek razem z naczyniem Sasuke do zlewu i poszedł spać. Namikaze postanowił posiedzieć w kuchni przy stole popijając gorący napar z ziół. Nie czuł zmęczenia podróżą. Wpatrywał się w przestrzeń zamyślonym wzrokiem. Rozmyślał. Wiedział, że niedługo rozpocznie się bitwa. Decydująca walka, która ma rozstrzygnąć wszystko i zakończyć wojnę z Akatsuki. Pozostało pięciu najsilniejszych członków organizacji. Znana była wszystkim tylko trójka z nich, ale Minato wiedział więcej... Dużo więcej. Znał możliwości pozostałej dwójki, znał ich osobiście. W dodatku posiadają na własność pięć demonów. Niewyobrażalna siła. Podczas tej bitwy zginie wiele ludzi. Wielu shinobi odda życie za wioskę, za bezpieczeństwo swych rodzin i przyjaciół. Jest to niestety nieuniknione. Wojna musi pochłonąć wiele ofiar, by w końcu nastał pokój. Blondyn westchnął. Spojrzał przez okno- *Już świta.*- spojrzał na swój kubek. Do połowy pusty. Myśl o walce tak go zaabsorbowała, że stracił poczucie czasu. Całą noc siedział w jednej pozycji i wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt. Wstał i skierował się w stronę łazienki. Wziął prysznic, umył zęby, włożył czyste ubranie. Normalne rutynowe czynności, jednak coś mu nie pasowało. Jakby jakieś przeczucie. Nie miał pojęcia o co chodzi, więc na razie postanowił to pozostawić tak jak jest. Udał się do sypialni Naruto. Czas zaprowadzić Sasuke do Hokage, a ona wymierzy brunetowi odpowiednią karę. Do pokoju wszedł na palcach, by nie zbudzić syna. Młody Namikaze spał snem sprawiedliwego. Widać, że zmęczenie podróżą i nieprzespana noc dały mu się we znaki. Minato zaczął go lekko szturchać. Nic. Spróbował trochę mocniej. Nadal nic. Ostatecznie zaczął go cucić klepiąc lekko w twarz. Podziałało.

- ...hmmm...? Minato? O co chodzi? Po co budzisz mnie tak wcześnie?

- Chodź. Przejdziemy się po wiosce póki nie ma ludzi.

- Jasne. Poczekaj chwilkę. Tylko wezmę prysznic- wstał i poszedł do łazienki. Piętnaście minut później wyszedł czysty i ubrany.- Możemy iść- wyszli zakładając tylko maski.

Spacerowali od ponad godziny. W końcu Naruto nie wytrzymał.- Co się stało?- znali już siebie na wylot. Kiedy Minato miał jakiś problem lub coś nie dawało mu spokoju zawsze zabierał go ze sobą i szli na kilkugodzinny spacer. Zdarzało się to dość rzadko, ale ostatnio Naruto zaczął coraz bardziej martwić się o ojca. Coraz częściej chodzili na takie spacery. Młodszy nigdy nie naciskał. Czekał, aż Minato sam powie mu o wszystkim. Kiedyś tak było, ale wraz ze zwiększoną liczba wychodnych zmniejszyła się wylewność blondyna. Naruto akceptował to. Jednak tym razem wyraźnie coś było nie w porządku.- Czym się tak martwisz?

- Nie mam pojęcia. Czuję, że stanie się coś złego. Tylko nie mam pojęcia co.

- Podejrzewasz Akatsuki?

- Tak. Możliwe, że zaatakują wcześniej niż podejrzewaliśmy. Niestety nie mamy na to żadnego wpływu. Musimy czekać- resztę spaceru przebyli w ciszy.

Dochodziła godzina ósma. Blondyni właśnie stali pod rezydencją Uchiha. Stwierdzili, że im szybciej załatwią sprawy z Tsunade, tym więcej czasu przeznaczą na trening. W końcu Naruto zapukał. Na początku była głucha cisza, lecz po chwili dało się słyszeć kroki. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął nikt inny tylko brunet. Jego twarz nie wyrażała cienia uczuć. Żadnego zaskoczenia z powodu wizyty, żadnego gniewu za ukrywanie swojej tożsamości. Nic. Wyuczona od małego maska obojętności. Zakładana na co dzień, zdejmowana w nocy, kiedy nikt nie patrzy. Zatracał się wtedy w swoim bólu i samotności, ale nie płakał. Ostatni raz uronił łzy w noc wymordowania klanu Uchiha. Potem już nie płakał i płakać nie będzie. Zamiast tego rozmyślał. Zaczynając od nieistotnych spraw, a kończąc na najważniejszym celu. Stał teraz przed nimi pełen dumy i dostojeństwa i wpatrywał się beznamiętnie w oczy Naruto.

- Czego chcecie- już żałował swojej decyzji powrotu do wioski, jednak nie było odwrotu. Po pierwsze nie miał by gdzie pójść, bo kryjówkę Orochmaru zniszczył razem z nim, a w łaskę do swojej drużyny nie ma zamiaru iść. Co to, to nie. Swoją godność jeszcze ma. Po drugie jak by to wyglądało, gdyby Uchiha uciekł następnego ranka nie dostając nawet ochrzanu od Tsunade, ani nie dając szansy „przyjaciołom", którzy podobno wierzą w niego. Co prawda nigdy nie przejmował się opinią innych ludzi. Teraz też się nie przejmuje, ale nawet on może dać im tą jedną szansę. Po trzecie i najważniejsze. Coś go tu trzymało. Nie wiedział co, ale coś silnego. Tak więc postanowił pozostać w Konoha Gakure.- Doczekam się odpowiedzi?- nadal stali w drzwiach i wpatrywali się w siebie.

- Zabieramy cię do Hokage. Musi wiedzieć, że wróciłeś- brunet odpowiedział ironicznym „Jasne" i cała trójka natychmiast zniknęła pojawiając się u kobiety. – Tsunade. Przyprowadziliśmy Uchihę- blondynka podniosła wzrok znad papierów (o.O- dop. Aut) Spojrzała na niego i wyprostowała się w fotelu krzyżując ręce na piersi.- To my już pójdziemy. Musimy potr...

- Nie- przerwała Naruto wpół zdania.- Zostaniecie tutaj razem z nami.- spojrzała na czarnookiego- Siadaj Sasuke- powiedziała spokojnie, co było u niej nie lada wyczynem. Brunet usiadł naprzeciwko niej w fotelu, a blondyni na kanapie pod ścianą. Zaczęła rozmowę.- Czyli wróciłeś, tak?- skinienie głową.- Rozumiem... Zabiłeś Orochimaru i zniszczyłeś jego kryjówkę?- znów skinienie.- Dobrze... Czy wiesz, Sasuke, jak wielu ludzi cierpiało z twojego powodu? Jednakże poniekąd dzięki tobie Minato żyje. Pod tym względem jesteśmy ci bardzo wdzięczni- na twarzy bruneta przez chwilę malowało się zdziwienie, jednak szybko odzyskał rezon. Pierś wypiął lekko po przodu. – Nie musisz być od razu z siebie taki dumny. Co prawda czwarty żyje, ale skrzywdziłeś też bardzo dużo osób. Niestety na to nie mam wpływu. Co do twojego mieszkania w wiosce, to sądzę, że zostaniesz przyjęty. Starszyzna bardzo cię chwaliła (nie mam pojęcia dlaczego), kiedy dowiedzieli się, też nie wiem skąd- wtrąciła, kiedy zdziwieni blondyni już otwierali usta- o tajemniczym powrocie Minato. Natomiast do moich obowiązków należy wymierzenie ci odpowiedniej kary. Ogłoszę ją, kiedy zostaniesz przyjęty z powrotem. Możecie już iść... acha. I na razie nie życzę sobie jakichkolwiek spotkań drużyny siódmej.

- Oczywiście Tsunade- odpowiedział Naruto, po czym zniknęli równie szybko jak się pojawili. Blondynka pokręciła głową i wróciła do roboty. Jak widać terapia podziałała.

Continue Reading

You'll Also Like

22.7K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
2.7K 509 61
Tak jak mówi tytuł Głównie to taki shitpost bardziej, ale pojawiają się też moje ✨rysunki✨i nominacje uwuwu
71.8K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
8.6K 437 12
Tutaj jesteśmy Springiem Na początku To był Fanfik o Historii SpringTrapa dlatego pierwsze rozdziały są takie Historyczne.Teraz to wymyślone Fanficti...