I go solo

Da h0esonly

930 74 1

My, dzieci bogatych ludzi kochamy inaczej. Dwoje ludzi nagle zmienia się o 180 stopni, a gdy zdają sobie z te... Altro

1
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

2

60 6 0
Da h0esonly

Następny dzień. Wtorek.
Mój budzik zadzwonił.

Codzienne przypomnienie: nikt cię nie kocha

Westchnęłam, porozglądałam się po pokoju i wstałam. Podeszłam prosto do szafy wyjmując z niej czarną, za dużą koszule, tego samego koloru krótkie legginsy i kurtkę jeansową rozmiar jakoś XL. Poszłam do swojej łazienki, umyłam zęby, rozczesałam pofalowane włosy i ubrałam się.

Zrobiłam sobie dwa tosty.

-Synku od jutra mnie nie ma, przypomnij mi później żebym dała ci pieniądze na ten czas.-poprosiła mama ubierając marynarkę.

Tak, ja sama sobie poradzę. Dzięki, że pytasz

Przewróciłam oczami, wstałam od stołu i poszłam po swój telefon. Finn napisał, że się spóźni, ale to i tak nie zatrzyma mnie dłużej z nimi w jednym pomieszczeniu.
Podeszłam po słuchawki i wyszłam przed dom. Usiadłam na krawężniku i oparłam ręce o kolana przytrzymując sobie głowę.
Słuchałam czegokolwiek, gdy przed oczami przejechał mi samochód. Otrząsnęłam się i zaczęłam rozglądać. W domu po lewej zauważyłam sąsiada podpisującego coś od kuriera.
No tak, do bogatych dzielni kurierzy przyjeżdzają jak najszybciej. Głupota.
Nie pomachałam, bo brunet chyba mnie nie zauważył. Z resztą i tak bym tego nie zrobiła.

Po chwili przyjechał Finn. Wsiadłam do auta i rozmawiałam z blondynem.

***

Weszłam do budynku i poszłam prosto do sali, bo się trochę spóźniłam.

-Spóźniłaś się.-rzekła nauczycielka.

-Niemożliwe.-odparłam szukając wzrokiem miejsca.

Usiadłam przy oknie, wyjęłam kartkę i długopis. Zaczęłam coś rysować.
Gdy skończyłam, była już końcówka lekcji. Popatrzyłam na ludzi w klasie i pare ławek obok patrzyła się w moją stronę Ana.
Uśmiechnęła się trochę za bardzo podekscytowanie i pomachała do mnie. To było trochę odstraszające, ale leniwie podniosłam do niej rękę tym ,,machając", a uśmiechać się nie miałam zamiaru. Co i tak ucieszyło dziewczynę.
Zadzwonił dzwonek.

***

Było po czwartej lekcji. Szłam w stronę schodów na pierwsze piętro, jednak coś mi nie pozwoliło.
Żułam gumę w momencie, gdy jakaś dziewczyna postanowiła podejść za blisko i krzyknąć do mnie przez co się przestraszyłam.

-Ładnie dziś wyglądasz!-to była Ana, a pare metrów od niej jej koleżanki przyglądające się wszystkiemu. Chyba jej koleżanki.

-Dzięki.-oznajmiłam bez emocji odwracając się trochę do niej, po czym od razu weszłam na schody.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, zmierzałam do sali.

-Hej!-ktoś krzyknął, aby zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się. Evan.-oddaje.-zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi, gdy ten wyciągał coś z kieszeni. To były dwie 10 dolarówki.
Nie wiedziałam czy powiedzieć, żeby nie oddawał czy coś innego... Ludzie nie oddają mi pieniędzy. Wiedzą, że je mam więc pewnie ich nie potrzebuje, więc po co mieliby oddawać.
Wyciągnęłam rękę i wzięłam pieniądze.

-Dziękuje.-dodał krótko. Uśmiechnęłam się symbolicznie. Rozdzieliliśmy się idąc w swoje strony.

W połowie lekcji oglądaliśmy jakiś film. Zauważyłam, że ktoś się za bardzo rusza, więc obróciłam się w tamtą stronę.
Jedna z dziewczyn, które stały za An'om miała ustawiony telefon w moją stronę. Jestem prawie pewna, że robiła mi zdjęcia, bo gdy się popatrzyłam od razu zabrała telefon i się zestresowała.
Jednak jestem pewna.
To było dziwne.

Wyszłam z sali, skończyłam już lekcje, więc poszłam do szafki.

Chwile przy niej stałam, bo pare rzeczy chciałam zabrać do domu, więc musiałam wszystko ogarnąć.
Jedna książka mi wypadła na podłogę, więc po nią kucnęłam i przy pierwszym skręcie w drugie skrzydło stała... o matko znowu ona... Ana oczywiście nie sama. Popatrzyłam się w ich stronę, a one nie przestały się wgapiać we mnie. Wstałam i dobrze, że byłam zakryta drzwiami od szafki, bo moja mina by je zabolała.
Przyznam byłam trochę...zniesmaczona? Nie. Zdezorientowana? Chyba oba.
Co jakiś czas patrzyłam zza szafki na nie i stały znowu z telefonem na mnie. Nawet nie próbują tego zrobić dyskretnie.

Było już pare dobrych minut po dzwonku, zamknęłam szafkę patrząc w telefon, a gdy starałam się założyć drugie ramie od plecaka podniosłam wzrok, a przede mną stały dwie dziewczyny od Any.
Boże czemu ja ją ,,poznałam".

Stały idealnie przede mną jakieś 6/7 metrów. Stałam bez ruchu patrząc się na nie.
Telefon był wymierzony we mnie i widziałam jak jedna tylko klika w ekran i robią się zdjęcia.

-Mam zapozować?-zapytałam ironicznie, niewzruszonym głosem.
Chyba się trochę przestraszyły. Rozdzieliły się w dwie strony robiąc mi miejsce po środku.

Pojechałam do domu.

***

Wróciłam później niż zwykle. Wcześniej poszłam jeszcze do najbliższej kawiarni, a wróciłam na piechotę.

Weszłam do środka domu, a mój brat nakrywał do stołu. Wspólny posiłek? Mam na myśli dwie osoby, mnie by nie wzięli.

-Za ile będzie dostarczone jedzenie, zamówiłam...-rozmawiała zirytowana przez telefon kobieta.

Poszłam do swojego pokoju.
Poczułam wibracje w kieszeni, więc wyciągnęłam komórkę i odebrałam.

-Tata!-ucieszyłam się.

-Hej córcia, co u ciebie?-podejrzewam, że się wtedy uśmiechał.

-Jak może być? Nudzę się... opowiadaj jak u ciebie!-kazałam.

-Mam dobre wieści.-na chwile przestał mówić.-wracam w wakacje!-wtedy oczy mi się zaświeciły i uśmiech pojawił na twarzy.

Mój tato jest jedyną osobą, której na mnie zależy. Od dziecka spędzałam z nim jak najwiecej czasu, bo wiedziałam, że nie ma go za dużo. Gdy wylatywał do pracy nie miałam nikogo. Matka zawsze faworyzowała mojego brata, ale już się przyzwyczaiłam i dobrze sobie z tym radzę. Mam wyjebane. Przyzwyczaiłam się do obraźliwych komentarzy mamy i teraz po prostu mnie to nie rusza, a bardziej bawi.
Są dwa typy ludzi w kłótni. Pierwszy to ten, który się drze i oczekuje tego samego, a drugi to ten, który walczy ciszą, nie odzywa się i czeka, aż druga osoba skończy mówić, aby zapytać ,,skończyłeś?". Ja jestem drugim typem, a moja mama pierwszym, dlatego ja wygrywam. Przez to, że się nie odzywam ona jeszcze bardziej się denerwuje przez co mam satysfakcję.
Matka zwraca uwagę na pieniądze. Musi mieć wszystko czego chce, aby inni rodzice zazdrościli. Nie rozumiem tego. Ona chce mieć wszystko zapięte na ostatni guzik w każdej sytuacji. Dzieci mają chodzić jak w zegarku, jedzenie musi być idealne, muzyka nie za głośna, ale nie za cicha itp. Jak coś nie jest tak jak ona chce, jest źle. Ja jestem takim czymś. Przeszkadzam jej. Nigdy nie podobało mi się to udawanie perfekcyjnej rodziny, zwłaszcza, że to było tylko przed gośćmi...

Mój tato za to jest normalnym rodzicem. Chce szczęścia dla swoich dzieci, a nie zazdrości sąsiadów. On bawił się ze mną w ogrodzie jak byłam mała i sprawiał, że się cieszyłam. Mu nie zależy na wielkim domu, basenie, trzech autach, po prostu pieniądzach. Zarabia dużo, ale nie rozdaje ich we wszystkich możliwych sklepach jak matka.

-Naprawdę?-spytałam wysokim głosem. Chciałam się upewnić.

-Może pójdziemy wtedy do kina, albo na motorówkę popływać gdzieś?-proponował różne rzeczy.

-Tak tak, zrobimy wszystko!

-Cieszę się.-odrzekł.-miło było cię usłyszeć kochanie, ale muszę kończyć. Do usłyszenia.

-Do usłyszenia.-rozłączyłam się i zobaczyłam na zegarku, że jest już 16:30.
Po chwili dostałam smsa od brata.

Od: Aiden
Chodź tu

Nawet z nim już nie będę rozmawiać? Jak miło.

Zrobiłam jak kazał. Gdy byłam już na końcu schodów widziałam jak matka niesie zapakowane jedzenie.

Szeptała coś do siebie w stylu ,,szybko" „nie ma czasu" czy coś.

-To... po co zeszłam?-zapytałam podchodząc do brata.

-A co? Nawet tego nie jesteś w stanie zrobić?-odpowiedział obraźliwie.

Uroczo.

Mama podała mu jedzenie, a ten zaczął nakładać na talerze.
Podeszłam do stołu i oparłam się o krzesło czekając co się stanie.

Aiden zaczął kłaść talerze na stół. Był ubrany w białą koszule i czarne, eleganckie spodnie. A kobieta w obcisłą, błękitną sukienkę z długim rękawem. Swoje czarne włosy zaplotła w koka.
Co za wspaniały widok. Idealna rodzina.

Zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Chodź do środka Noela.-przewróciłam oczami, a gdy kobieta na mnie spojrzała uśmiechnęłam się i skinęłam głową do dołu mówiąc tym ,,dzień dobry".

Poszłam na chwile do ogrodu w oczekiwaniu na obiad. Podeszłam do basenu i zauważyłam, że coś tam pływa. To był motyl. Poruszał się tylko tak jak woda. Patrzyłam chwile na niego, po czym poszłam z powrotem do środka. Zamknęłam szklane drzwi od ogrodu, a przed drzwiami wejściowymi zobaczyłam bruneta. Syna Noeli. Podchodził do nas.
Był ubrany w czarne, dziurawe jeansy i również czarną koszule z białymi liniami. Rozpiął ją sobie u góry tak, że było mu widać trochę klatki piersiowej. Jedyny normalny.

-To mój syn, Aiden.-mama przedstawiła brata.
Aiden podał rękę w stronę chłopaka, co odwzajemnił.

-Bryce.-rzekł krótko.
Później zauważył mnie i machnął głową do góry delikatnie się uśmiechając.
Zrobiłam to samo, ale bez uśmiechu.

Usiedliśmy do stołu. Rozmawiali tylko ,,dorośli". W końcu Aiden ma 21 lat.

Ja w tym czasie bawiłam się jedzeniem na talerzu.
Zjadłam tylko połowę. To był jakiś makaron z łososiem.
W pewnej chwili poczułam uderzenie w łokieć, na którym się opierałam. Mój brat mnie popchnął, żebym się obudziła. Automatycznie popatrzyłam się przed siebie poprawiając pozycje, a na przeciwko siedział Bryce, który widział tą sytuacje.

-Pyszny makaron!-podniecała się Noela.-popatrz w naszych czasach już od 14 roku życia się gotowało, teraz młodzież ma łatwo...-opowiadała z uśmiechem kobieta.

-Córka niestety nie potrafi gotować, nawet nie próbuje...-żaliła się moja mama. Wzięłam tylko głęboki wdech.

-Może nie umiem gotować, bo nie ma mnie kto nauczyć skoro ty wszystko zamawiasz?-streściłam, ale musiałam coś dodać.-łącznie z tym co teraz jemy.-uśmiechnęłam się ironicznie.
Porozglądałam się po ludziach. Mama udawała spokojną, ale wiem, że gdyby nie goście wyrzuciłaby mnie z domu. Noela nie wiedziała co robić. Wciąż się uśmiechałam, a gdy spojrzałam na Bryce'a widziałam, że go to też rozśmieszyło, próbował to ukryć, ale nie dało się. Za to mój brat schował twarz w rękach, pewnie będzie mi mówił jaki wstydź robię tej rodzinie.

-Hailey, może chcesz pokazać koledze ogród? Tam jeszcze nie był.-zaproponowała matka, ale mój brat od razu się odezwał.

-Nie, lepiej niech Bryce zostanie. Hailey ma humorki.-jaki stanowczy, rodzic roku.

Wstałam od stołu i powiedziałam cicho, co i tak wszyscy usłyszeli:
-Mam dość tej rodziny.

Poszłam do pokoju. Postanowiłam się przebrać. Wyjęłam z szafy szare, dresowe spodenki. Podeszłam do dużej rośliny w moim pokoju i zaczęłam ocierać spodnie ziemią. Założyłam na siebie, a później wyjęłam z plecaka czarną bluzę. W tym plecaku leżała jakoś półtora tygodnia. Nie chciało mi się jej wcześniej wyjmować.
Nałożyłam więc na siebie.
Zaczęłam szukać swoich słuchawek i po paru minutach znalazłam. Połączyłam je z telefonem i puściłam jakąś głośną piosenkę.

Zaczęłam tańczyć powoli schodząc po schodach. Gdy byłam już na dole czułam wzrok wszystkich na sobie, ale o to chodziło. Pewnie coś do mnie mówili, ale nie słyszałam, więc po co miałabym sprawdzać. Tanecznym krokiem poszłam w stronę holu gdzie ubrałam buty i zabrałam kluczyki do swojego auta. Wciąż tańczyłam wychodząc z domu.
Gdy byłam już na podeście podbiegłam do garażu wchodząc od razu do samochodu.

Pojechałam do starbucks'a. Zamówiłam ciasteczkowe frappuccino.
Później pojechałam na najmniej ruchliwą ulice jaką znam. Rozpędziłam się, podgłośniłam muzykę i jechałam.

Gdy wjeżdżałam do garażu zabrałam swoje picie i weszłam do domu. Nie było mnie jakieś pół godziny, a oni wszyscy wciąż tam byli.
Nadal miałam słuchawki, których nie zamierzałam ściągać. Przeszłam przez kuchnie omijając wszystkich ludzi i poszłam do ogrodu popijając kawę. Usiadłam przy basenie mocząc tylko nogi.

I'm on my knees while I'm beggin'
'Cause I don't want to lose you
Hey yeah

Wyłączyłam się na chwile wsłuchując w tekst, a gdy piosenka się skończyła popatrzyłam w stronę domu. Przy stole już nikogo nie było, stwierdziłam, że wejdę do środka.

Widziałam jak mama z Aiden'em rozmawiają, a gdy weszłam do środka oboje obrócili się w moją stronę. Od razu spiorunował mnie zły wzrok matki, ale ja tylko podeszłam do kosza na śmieci i wyrzuciłam plastikowy kubek z kawy.
Zaczęłam delikatnie tańczyć idąc w stronę schodów. Odwróciłam się do rodziny. Mama coś do mnie mówiła surowym tonem, ale muzyka mi zagłuszała. Tak miało być.

-she knows what I think about
And what I think about
One love, two mouths
One love, one house
No shirt, no blouse.-śpiewałam tym samym ignorując mamę jak i mojego brata, który jako jej prawa ręka stał za nią i udawał kogoś ważnego.

Poszłam do pokoju.

Continua a leggere

Ti piacerà anche

40.2K 1.3K 50
( uwaga w książce mogą pojawić się błędy ortograficzne bo jestem dyslektykiem i czasem i się to zdarza ) A co gdyby Hailie pochodziła z patologiczne...
283K 10.1K 23
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
0 3.3K 9
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
123K 7K 31
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...