WHO AM I?

De starlight125712

18.4K 1.1K 78

Anastazja przeżyła w życiu coś strasznego, a mianowicie SAMOTNOŚĆ. Po trzech latach niespodziewanie wszystko... Mai multe

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
19
20
21
22
23
24
Juz wracam
25

18

636 46 2
De starlight125712

Chłopak przez chwilę się nie rusza. Wpatruję się we mnie tak jakby czekał na to aż powiem, że tylko żartuję, albo po prostu zmieniłam zdanie. Nie robię ani jednego ani drugiego. Niespodziewanie tak jakby wrócił do świata żywych wstaję i wchodzi pod kołdrę. Dyskretnie odsuwam się od niego. Chłopak kładzie się na plecach i tak samo jak ja wpatruje się w sufit.

                Jego dłoń znów próbuję spleść nasze palce, ale odruchowo znów staram się zmniejszyć dystans pomiędzy nami.

                -Dlaczego tak bardzo nie chcesz abym cię dotykał.

                Milczę tak długo, że pewnie myśli, iż nie dostanie już odpowiedzi.

                -Tak długo odtrącałam od siebie ludzi, że teraz nie potrafię już inaczej.

                -Dlaczego?

                -Myślałam, że jestem już na tyle duża, że rodzice nie powinni rozpieszczać mnie w ten sposób, a później jeszcze ta sprawa z tym, że nie mam przyjaciół.

                Przy ostatnich słowach mój głos nieznacznie drży.

                -Ja mogę spróbować.

                -Co spróbować?

                -Nauczyć cię tego z powrotem. Mogę dotknąć twojej dłoni? - pyta łagodnym głosem.

                Chwilę myślę nad tym co powiedział. Tak naprawdę na czas naszej rozmowy kompletnie zapomniałam o tym, że jest tym samym słynnym i niegrzecznym Zayn’em. Pokazał swoją drugą twarz.

                -Tak, możesz.

                Już po chwili czuję ciepło jego dłoni. Palcami delikatnie po niej się przesuwa tak jakby badał każdy jej szczegół. Zamykam oczy i czuję, że to wcale nie jest takie złe. Później już chyba trzeci raz dziś splata nasze dłonie.

                -Ana śpisz?

                -Jak do mnie powiedziałeś?

                -Ana często nazywam cię tak w myślach. Nie męcz się, śpij. Będę przy tobie.

                Ostatnie o czym myślę przed zaśnięciem to to, że nie jestem dla niego nikim skoro od czasu do czasu myśli o mnie i swoim kciukiem pociera moją skórę.

+++

                Budząc się rano czeka mnie niezłe rozczarowanie. Miałam nadzieję, że nie zostawi mnie. Myślałam, że poczeka aż się obudzę. Przez chwilę boję się, że to był jedynie sen, który nigdy tak naprawdę się nie wydarzy, ale po chwili widzę jego skórzaną kurtkę, którą tak bardzo lubi u mnie zostawiać. Ufff….To znaczy, że jeszcze tak do końca nie oszalałam.

                Z niechęcią uświadamiam sobie, że znów muszę wstać i zacząć szykować się do szkoły. W ogóle nie mam ochoty znów odgrywać tej chorej szopki. Jak niby mam zapomnieć  o tym co stało się wczoraj? Nie wiem jak długo jeszcze będę w stanie to ciągnąć.

+++

Dzisiejszy dzień wydaję się być taki jak każdy. Jak zwykle wchodzę do stołówki nawet przez chwilę nie myśląc, że coś takiego może się zdarzyć. 

Pierwsze co rzuca mi się w oczy to to, że spojrzenie Gabi jest jeszcze bardziej niż zwykle nienawistne. Najgorsze jest to, że patrzy prosto na mnie. Już od dawna wiedziałam, że moja osoba ją irytuję i gdyby nie to, że czerpie ze mnie korzyści już dawno odtrąciłaby mnie, ale jeszcze nigdy nie patrzała na mnie w taki sposób. Przez chwilę mam ochotę zawrócić i zjeść lunch na dworze nie zważając na przejmujące zimno. Nie robię tego. Nie mogę znów stchórzyć i pokazać, że wygrała.

Siadam na swoim miejscu ignorując jej dziwne zachowanie. Niemal od razu zrzuca tace z moim jedzeniem.

-Ty pieprzona zdziro! – krzyczy w moim kierunku, a ja mimowolnie podskakuję w miejscu. W ogóle się tego nie spodziewałam. – Ostrzegałam cię, ale nie posłuchałaś!

Mija chwila zanim przypominam sobie przed czym mnie ostrzegała. Miałam trzymać się z daleka od Zayna. Tyle tylko, że to on co chwilę się do mnie przyczepia i składa mi niespodziewane wizyty. O tym, że został u mnie na noc zapewne nikt nie wie, ale co innego jeśli chodzi o wyścigi. Nie boję się tego, że na mnie krzyczy. Wiem, że nie jestem winna. Tyle tylko, że nie chcę aby cała szkoła się o tym dowiedziała. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że Gabi właśnie o to chodzi. Po tym jak wszyscy dowiedzą się, że już nie jesteśmy „przyjaciółkami” niema ochrona zostanie ze mnie zdjęta co może skutkować różnymi nieprzyjemnościami.

-Nie masz prawda tutaj siedzieć! Słyszysz!? Co ty sobie w ogóle myślałaś?! Że niby ktoś taki jak Zayn zechcę cię!?  Nie jesteś taka jak on czy ja! Należysz do gorszej grupy! Poza tym popatrz na siebie! Ten komu się spodobasz będzie musiał być ślepy! Jesteś kompletnym zerem. Tak jest prawda!

W stołówce panuję taka cisza, że słychać nawet przelatującą muchę.

-Biedna kujonka, zakochała się! – wykrzykuję to na głos. Chcę ośmieszyć mnie przed wszystkimi.

Po chwili rozlega się jeden wielki śmiech. Czuję gulę rosnącą w moim gardle. Resztkami sił powstrzymuję się od szlochu. Posyłam jej poważne spojrzenie, a później nie patrząc już na nikogo z wysoko uniesioną głową wychodzę ze stołówki. Właśnie zaczął się prawdziwy koszmar.

+++

                Następnego dnia w czasie lekcji zachowuję się normalnie. Nawet za bardzo się nie stresuję. Wiem, że Zayn na biologii w ogóle się do mnie nie odezwie. Choć teraz mam gdzieś to co pomyśli Gabi to wiem, że cały czas nas obserwuje. Boję się, że będzie w stanie zrobić coś gorszego, coś co naprawdę mnie skrzywdzi tak, że nie będę w stanie się pozbierać.

                Mam wrażenie, że dostanę zawału kiedy wchodzę do stołówki. Stojąc w kolejce rozglądam się po całym pomieszczeniu. Z ulgą stwierdzam, że w rogu przy oknie znajduję się bardzo mały stolik. Nigdy nie jest przez nikogo zajęty, ponieważ ludzie zebrali się w takie grupki, które na pewno by się tam nie zmieściły. Biorę swoje jedzenie i idę w tamtym kierunku. Przypadkowo spoglądam na Moor i zauważam, że szepcze coś do Klary przyglądając mi się. Jej przyjaciółka chichocze i również posyła mi niezbyt miłe spojrzenie. Zawsze przysięgałyśmy sobie, że nie będziemy odbierać sobie facetów. Walker naprawdę myśli, że zerwałam to postanowienie.

                Siadam na swoim nowym miejscu. Na stoliku zalega mała warstewka kurzu co jeszcze bardziej utwierdza mnie w moich obserwacjach. Siedząc sama jak palec przy stoliku czuję się jeszcze bardziej nieswojo. Jeśli ktoś spoza szkoły wejdzie do środka od razu zwróci uwagę na mnie – samotnika. Wcześniej stwarzałam jakieś pozory, które pozwalały mi się czuć choć odrobinę lepiej. Miałam świadomość, że w jakimś stopniu należę do czegoś. Teraz tak jak stwierdziła Gabi byłam kompletnym zerem.

                Po chwili widzę wchodzącego Malika. Najwyraźniej nic nie słyszał o wczorajszej awanturze, co bardzo mnie dziwi, bo wcześniej myślałam, że właśnie to jest głównym tematem rozmów w całej szkole. Być może w ogóle go nie obchodzi to, że zostałam zmieszana z błotem. Może to jego wprowadzanie mnie w normalne życie spowodowane jest tym, że się nudzi.

                Odwracam głowę w stronę okna i przyglądam się pozostałym jeszcze na drzewach różnokolorowymi liściom na drzewach. Zima zbliża się wielkimi krokami.

                Dosłownie czuję na sobie wzrok innych uczniów. Ciekawi są jak zareaguję na obecność czarnowłosego. Ostatkiem sił staram się nie zwracać głowy w lewą stronę. Z mocno bijącym sercem staram się opanować drżenie rąk. Momentalnie odchodzi mi ochota na jedzenie, ale musze je w siebie wmuszać, bo reszta zauważy u mnie brak apetytu. Muszę za wszelką cenę udawać, że wszystko jest w porządku. Później zapomną i będę mogła robić co tylko mi się spodoba.

                Po chwili przypominam sobie, że za godzinę mam sprawdzian z geografii. W myślach przypominam sobie cały materiał i na chwilę o wszystkim zapominam. Do tego stopnia, że spoglądam tam gdzie miałam nie kierować wzroku. Widzę Malika, w którego ramię wczepiona niczym małpa jest Gabi. On patrzy na mnie, a ja patrzę na niego. Widzę, że coś stara mi się przekazać, ale nie potrafię tego rozszyfrować. Obracam głowę w przeciwnym kierunku.

+++

                W czasie sprawdzianu jak nigdy nie potrafię się skupić. Mam fotograficzną pamięć, więc geografia jest dla mnie pestką, tyle tylko, że dziś jest mój zły dzień. Minęło już dwadzieścia minut, a ja nie wykonałam żadnego zadania. Cały czas czytam pierwsze polecenie i od razu po chwili odpływam przypominając sobie wczorajszą sytuację w stołówce i czuję ulgę, że w ogóle nie płakałam z tego powodu. Jak na razie wszystko układa się poprawnie. Mimo to moja koncentracja gdzieś uleciała. Zaczynam się coraz bardziej denerwować co sprawia, że jest jeszcze gorzej. Już dobrze wiem, że oblałam ten sprawdzian. Jeszcze nigdy w życiu nie dostałam jedynki.

+++

                Moją następną i na szczęście ostatnią już lekcją jest matematyka. To właśnie na niej pierwszy raz zobaczyłam Malika, który niestety do dziś siedział obok mnie. Kiedy wchodzi do klasy staram się ignorować jego obecność jak tylko potrafię. Wytrzymałabym to, że okropnie trzęsą mi się ręce, ale na pewno nie wpełzający rumieniec na moje policzki. Mam nadzieję, że ktoś ciekawski nie będzie nam się przyglądał, bo na pewno doda dwa do jednego.

                Lekcja się rozpoczyna, a ja przeżywam deja vi, kiedy nie mogę się skupić na lekcji czując jedyni jego przyjemny zapach i gdzieś tam unoszące się ciepło jego ciała.

                Po chwili widzę jak powoli w moim kierunku przesuwa dłoń. Okazuję się, że to liścik. Z niezwykłą ostrożnością otwieram go. Boję się, że pan Jackson zauważy to. Na pewno podszedłby tu i wszystko przeczytałby na głos. Czasami mam wrażenie, że ten facet nie wie co to hamulce. Ukradkiem spoglądam na skrawek papieru, na którym niedbałym pismem napisany jest ciąg liter.

Co się stało?

            Czyli nie wie. Ciekawa jestem jaką historyjkę sprzedała mu Gabi. Chwilę zastanawiam się nad tym, czy powiedzieć mu prawdę. Na pewno nie mogę tego zrobić przez kawałek papieru, który może się dostać w ręce dosłownie każdego. Nie ważne, że wszyscy już o tym wiedzą.

Później.

+++

                Po lekcji błyskawicznie pakuję się tak abym sama nie została z nim w klasie. Pewnie na to liczył, ale ja mam inne plany.

                Po powrocie do domu ubieram cieplejszą kurtkę i idę przez pół miasteczka. Ulice są zadziwiająco puste. Jest gorzej niż w czasie zimy, kiedy ludzie z domów wychodzą tylko po zakupy i do pracy.

                Widząc dom Zayna od razu zdaję sobie sprawę z tego, że przychodząc tutaj robię błąd. Przecież wcale może go nie być akurat w domu, a co gorsza w środku jest Gabi. Jak niby miałabym wytłumaczyć swoją obecność tam?

                Mimo wcześniejszego wahania żwawym krokiem wchodzę po paru schodkach i zanim zdążę stchórzyć pukam do drzwi. Po paru minutach otwiera mi siedmiolatka o oczach identycznych, do tych które posiada Malik. Od razu zdaję sobie sprawę z tego, że to jego siostra.

                -Hej, jest Zayn?

                -Tak. Czekaj chwilę. – Obdarza mnie uśmiechem zadziwiająco podobnym do tego należącego do jej brata. – Zayn! Ktoś do ciebie! – krzyczy, a ja czuję jak moje ciało momentalnie staję się napięte oczekując na zobaczenie jego.

                W końcu pojawia się. Znów zachwyca mnie swoim wyglądem. Wcześniej myślałam, że tylko w szkole wygląda tak nieziemsko, ponieważ niemal jak dziewczyna spędza bardzo dużo czasu, aby dopracować swój wygląd. Przecież to niemożliwe, żeby ktoś z natury był tak przepiękny. To strasznie niesprawiedliwe.

                -Musimy pogadać. – na szczęście mój głos nie drży.

                Kiwa potwierdzająco i ruchem głowy wskazuję, że mam wejść do środka. Mam wrażenie, że tak bardzo jest zaskoczony moją wizytą, iż nie jest w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa.

                Mimo, że już wcześniej byłam w tym domu to i tak czuję się nieswojo. Widząc matkę czarnowłosego witam się uprzejmie posyłając w jej kierunku nieśmiały uśmiech. Kobieta wydaję mi się bardzo sympatyczną osobą.

                Dopiero po chwili kiedy wchodzimy do jakiegoś pokoju zdaję sobie sprawę, że należy on do chłopaka. Najbardziej dziwi mnie to, że panuję w nim ład i porządek. Nawet u mnie płyty CD nie są tak równo poukładane. Zastanawiam się czym jeszcze mnie zaskoczy.

                -Siadaj.

                -Nie ma takiej potrzeby. Jestem tylko na chwilę.

                -Nie szkodzi. Usiądź.

                Wiem, że nie odpuści, a niepotrzebnie nie chcę wszystkiego przedłużać, dlatego wykonuję jego polecenie. Natomiast on zajmuję miejsce naprzeciwko mnie. Trochę krępuję mnie to, że cały czas wpatruję się w moje oczy.

                -Po lekcji tak szybko uciekłaś, że nie dałem rady cię złapać.

                -Właśnie o to mi chodziło. – Widzę jak prawy kącik jego ust lekko drga.

                -Przecież miałaś mi wszystko wytłumaczyć.

                -Tak, ale nie w tamtym miejscu. – stwierdzam.

                -OK. W takim razie możesz mówić teraz.

                -To zależy, czego chcesz się dowiedzieć.

                -Dlaczego już nie siedzisz przy naszym stoliku? – pyta.

                -Co powiedziała ci Gabi?

                -Stwierdziła, że nasze towarzystwo ci nie odpowiada.

                -Uwierzyłeś jej? –dopytuję.

                -Chyba to oczywiste, że nie. Na dodatek wszyscy wiedzą dlaczego powstało to całe zamieszanie, ale nikt nie chcę mi powiedzieć dlaczego. Miałem nadzieję, że ty mi to wytłumaczysz.

                -OK. Pamiętasz kiedy zabrałeś mnie na imprezę nad basen?

                -Tak, ale co to ma z tym wspólnego?

                -Słuchaj mnie. – jestem zaskoczona władczym tonem mojego głosu. Pierwszy raz czuję, że mam nad nim kontrole, że posiadam informację, o których on nie ma zielonego pojęcia. – Kiedy ciebie nie było Gabi do mnie podeszła i powiedział żebym trzymała się od ciebie z daleka, bo jesteś jej chłopakiem. Nie wiem jakim cudem, ale dowiedziała się o tym, że byliśmy na wyścigach. W stołówce zrobiła niezłe przedstawienie. Na początku wywaliła moje jedzenie. Wszystko mówiła głośno i wyraźnie tak aby ośmieszyć mnie przed wszystkimi.

                -Co mówiła?

                -Że jestem zdzirą, zerem, że ktoś taki jak ty w życiu nie zwróciłby na mnie uwagi.

                Wpatruję się w niego zaciekawiona. Chciałabym uzyskać odpowiedź. Zamiast tego widzę jego lodowaty wzrok, który nie wyraża kompletnie niczego i co chwilę zaciskające się pięści.

                -Wszystko w porządku?

                -Tak. Chyba czuję ulgę. Tyle tylko, że żeby być spokojna muszę coś jeszcze zrobić.

                -Co? – pyta lekko uśmiechając się do mnie. Niespodziewanie łapie moją dłoń i przez chwilę chcę zrezygnować z tego co za chwilę powiem.

                -Koniec z twoimi niespodziewanymi wizytami. Nie możemy dalej utrzymywać kontaktu.

Continuă lectura

O să-ți placă și

214K 1.1K 199
Mature content
200K 4.5K 67
imagines as taylor swift as your mom and travis kelce as your dad
251K 38.8K 99
ပြန်သူမရှိတော့ဘူးဆိုလို့ ယူပြန်လိုက်ပြီ ဟီးဟီး ဖတ်ပေးကြပါဦး