#20

471 38 15
                                    


—Pierwsze święta bez ojca?— Rzeczpospolita podszedł do młodszego biało-czerwonego patrzącego przez okno na spadający śnieg. Wyciągnął papierosa z kieszeni i zapalił go odpaloną wcześniej  zapałką.

—Nie, kiedyś też go nie było, ale to raz.— Mruknął dalej wpatrując się w białe płatki spadające powoli z nieba.— Był na wojnie, wrócił tydzień po świętach z Litwą, hah... J-ja mam ci coś do powiedzenia, ale proszę, nie bądź zły. Miała to być niespodzianka ale wtedy byłbyś wściekły.

—No coś znowu zrobił.— Westchnął opierając się o ścianę obok wyjmując papierosa z ust. — Węgry napisał, że dzisiaj przyjedzie. Pomoże nam upiec te nasze pierogi.

—Fajnie. Wracając do tematu, ja zaprosiłem kogoś na wigilię. On nie spędza świąt, bo jego ojciec nie jest wierzącym. Możesz go znać i-

—To Niemcy.— Westchnął, również spojrzał przez okno.— Ten Szwab, jeśli się nie mylę.

—Ja przepraszam, ale chcę spędzić te święta razem z nim. Ale skąd wiedziałeś? Węgry ci na opowiadał?

—Nie, sam się domyśliłem. Chociaż młody też mi trochę pomógł, ale sam się zdradziłeś. Jak o nim mówisz to wydajesz się strasznie zawstydzony.

—C-Co?! Mhm... Myślę wtedy o czymś innym po prostu i to pewnie przez to. Absolutnie to nie przez niego!— Krzyknął młodszy. IIRP otworzył okno i wyrzucił papierosa na śnieg.— Niemcy chciałby spędzić święta ze mną, jesteśmy tylko przyjaciółmi! Wydaje mi się ostatnio zmęczony życiem i może poczuć się lepiej czując świąteczną atmosferę.

—Eh... Pokój gościnny zajęła Licia, więc gdzie niby będzie spać?

—O to się nie martw! Ja się tym zajmę! Już mam wszystko przygotowane. Proszę cię, RP.— Starszy spojrzał na niego, kiwnął niechętnie głową, minął go i poszedł w stronę schodów.— Dziękuję!

***

Węgry, podaj mi trochę mąki. Dziękuję. I jeszcze sól, jest szafce po lewej.— Młody Słowianin robił pierogi ze swoim bratem, który chwilę temu przyjechał ze swojego kraju.

—Węgry, możesz na chwilę?— IIRP stał oparty o ścianę i uważnie przyglądał się rodzeństwu. Madziar kiwnął głową i poszedł w jego stronę rzucając jeszcze do brata, aby skończył robić farsz. Weszli do salonu i usiedli na fotelach przed kominkiem na przeciwko siebie.

—Więc... Jak tam u ciebie?— Zaczął Rzeczpospolita.— Jak sprawy z różnymi państwami i ogólnie twoje działania na arenie międzynarodowej? Wiesz, moglibyśmy trochę razem współpracować, jeśli chcesz.

—Chętnie.— Chłopak lekko się zarumienił i wyciągnął rękę w jego stronę. Uśmiechał się lekko, patrzał w dół trochę zawstydzony.

Według IIRP ostatnim czasem stał się trochę łatwowierny wobec niego. Na wszystko się zgadzał, gdy ten coś mu zaproponował bez żadnych szczegółów.

—Węgry... Nie ufaj tak nikomu, nawet mnie. Ostatnio usłyszałem o twojej współpracy z Austrią. Nie gniewa się już na ciebie, co?

—Nie, na szczęście... Chcę trochę jej pomóc, rozwinąć się też w handlu. Ostatnio rozwinąłem się w hodowaniu papryk. Chciałbyś spróbować?

—N-Nie, dziękuję. Umm... Jesteś cały czerwony, Węgry.— Zauważył Polak. Wstał i zbliżył się do niego. Przyłożył swoją dłoń do jego czoła.— Cały rozpalony...

Sen na drzewie w blasku księżyca ~Gerpol~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz