#16

528 46 9
                                    


Najdroższy memu sercu Niemcy

Przepraszam, że wogóle do ciebie nie pisałem, wybacz mi kochany... Dużo ostatnio się wydarzyło w mym życiu. Są to rzeczy, o których nigdy nie zapomnę, niestety...

Przeprowadziłem się do Warszawy, jednak nie chcę na razie Ci mówić, dlaczego. Węgry zobaczył list od Ciebie, lecz szybko mu go na szczęście zabrałem. Przyznam się, że nie potrafię grać na harmonijce, ale zachowam ją, aby mi o Tobie przypominała. Musisz wiedzieć, że naprawdę za tobą tęsknię. Kocham Cię, ale nie chcę jeszcze tego robić. Niby nie wiem, jakie to uczucie, nie wiem, jak to robić. Może to właśnie przez to się boję? Nie mam pojęcia jak zrobić następny krok w tą stronę, stresuję się, dobrze?

Zobaczymy się niedługo. Proszę, napisz do mnie jak najszybciej.

P.S.
Zawsze przed pójściem spać, myślę o Tobie...

Twój zawsze uśmiechnięty
Polska

Niemcy czytał list od ukochanego uśmiechając i rumieniąc się lekko. Powąchał pergamin. Pachniał mu, truskawkami? Czyżby Polak psiknął list jakimiś perfumami? German wstał z łóżka i podszedł do biurka. Wyjął czystą kartkę z szuflady, kopertę, pióro oraz atrament. Usiadł na krześle i wziął się za pisanie.

Mój najpiękniejszy aniele
Cieszę się, że się przeprowadziłeś. Mam nadzieję, że dobrze będziesz się czuł w nowym otoczeniu. Jak chciałbyś mi powiedzieć, czemu, to napisz, a ja postaram się jak najszybciej przyjechać. W końcu teraz dzieli nas już mniejsza odległość, nie? Pamiętaj, ja zawsze będę się starał o ciebie dbać. Nie musisz mi mówić co Ci leży na sercu, ale jeśli poczujesz taką potrzebę możesz na mnie liczyć.
Rozumiem, że nie chcesz TEGO robić, znaczy chyba rozumiem... Wiesz, czasem warto próbować nowych rzeczy. Ja oczywiście do niczego cię nie zmuszam! Sam tego nie robiłem. Polen, nie zamierzam robić tego z nikim innym, nawet jeśli to ma trwać wieki. Jestem w miarę cierpliwy i będę czekać aż będziesz czuł się gotowy.
Ty również odpisz jak najszybciej. Pergamin, na którym pisałeś pachniał truskawkami.

Deutschland

– Deutschland! – Ojciec chłopaka walnął kilka razy pięścią w drzwi. – Otwórz mi! W tej chwili!

Niemcy podszedł i otworzył Rzeszy drzwi. Starszy spojrzał na syna jak zwykle morderczym a zarazem chłodnym wzrokiem.

– Mam ci przekazać jedną wiadomość. Wyjeżdżam za trzy dni z Cesarstwem na pogrzeb Prus. Nie żyje, dziś się dowiedziałem. Nie będzie nas kilka dni, ponad dwa tygodnie, bo dziadek chcę jeszcze do Austriaka na wojnę. Ty nie jedziesz, bo ja chcę mieć chwilę spokoju, po ciężkiej pracy.

– Czyli darcia się na mnie? – Rzesza kiwnął głową z aprobatą.– Będę mógł wyjechać gdzieś pod waszą nieobecność? Przynajmniej w domu nie nabrudzę. Nie będzie mnie tylko tydzień. Proszę, tato.

Nazista widać było, że tylko o tym marzył. Westchnął cicho i wyszedł z pokoju. Niemcy przyjął to jako zgodę. Szybko udało mu się spakować, pobiegł ze swoją walizką na dół, wyszedł z domu i bez żadnego pożegnania odjechał dyliżansem w stronę Warszawy.

***

Polska obudził się samego rana. Całą twarz miał mokrą od łez po kolejnym koszmarze, w którym on sam spada w ciemny dół a podczas tego przypominają mu się najpiękniejsze chwile z ojcem. Powoli otworzył oczy. Znów był w swojej nowej sypialni. Trzy ściany miały ciemny odcień czerwieni. Jedna z nich była biała. Naprzeciw łóżka stał kufer, w którym Polak trzymał wszystkie rzeczy jakie zostały mu po RONie, jednak stalowy hełm, który od niego dostał stawiał co noc na szafce obok łóżka i zasypiał wpatrując się w niego. Warszawa miała pojechać na kilka dni do brata Polski, Węgra. Chciała sprawdzić jak wygląda u nich sytuacja. Litwę miała zawieźć po drodze do Krakowa, by zajął się nią biało-niebieski.

Kobieta martwiła się o małego Słowianina. Zaproponowała mu, by pojechał z Licią, ale chłopak stwierdził że musi być sam. Warszawa po długich, nieudanych próbach namawiania Polski zostawiła go samego. Cały poprzedni dzień patrzyła na niego zmartwiona. Było jej żal biało-czerwonego, który przeżywał śmierć ojca. Całe dnie głównie leżał w łóżku i patrzył w sufit nic nie jedząc, i tak cały tydzień.

Polska odczuł ból brzucha spowodowany brakiem pożywienia. Postanowił zejść po schodach na dół do kuchni. Gdy był już w połowie drogi usłyszał pukanie do drzwi. Była niedziela, służba miała wolne, więc chłopak musiał sam pofatygować się by otworzyć.

Poszedł do dużego holu, skąd wydobywał się dźwięk pukania.

– Kto tam?– spytał lekko zaniepokojony biało-czerwony. Nie dostał jednak żadnej odpowiedzi. Lekko uchylił drzwi, spojrzał przez małą szparę jaką udało mu się uzyskać.– N-Niemcy? Co ty tu robisz?

German podniósł wzrok na ukochanego.

–Guten Morgen. Mogę wejść?– Polska milczał, nie odezwał się tylko rzucił się wyższemu na szyję.– Spokojnie, Poliś.– Niemcy pocałował biało-czerwonego w czoło. Odsunął się od niego i wszedł do środka.– Tata razem z dziadkiem jadą jutro do Prus i ojciec zgodził się a bym wyjechał sam na kilka dni. Pewnie powiedział tak żebym dał mu spokój, hah... Mhm, byłbym zapomniał.– Wyjął z kieszeni i podał niższemu list, który kilka dni temu napisał.– Jesteś sam, Polen?

–T-tak. Pewnie jesteś głodny po podróży. Zjesz coś? Na co masz ochotę?

–Nie będę ukrywał, że na ciebie, ukochany. Ale to może później. Mhm... Twoje włosy są strasznie poszarpane, dopiero wstałeś?

Polska cały się zarumienił. Jąkając się powiedział, że tak. Niemcy zaśmiał się i wpił się natarczywie w usta niższego. Polak zaprowadził Germana do kuchni i uszykował mu i sobie kanapki. Usiadł przy stole w jadalni na przeciwko chłopaka.

Niemiec zauważył, że młodszego coś gryzie, lecz nie pytał o to wprost. Postanowił na początku po prostu porozmawiać z Polską, a później ustalić, co się stało.

Siedzieli w salonie pod kocem z kubkiem ciepłego mleka w rękach. Rozmawiali, żartowali, a Polakowi z każdą chwilą coraz trudniej udawało się ukryć jego smutek. Niemcy przybliżył się bliżej, objął chłopaka ramieniem.

–Coś się stało.– Mały Słowianin spojrzał na wyższego zdenerwowany.– Jak nie chcesz to nie mów, ale mam pytanie. Czemu chodzisz cały dzień w piżamie?

–A co, przeszkadza ci? Jak chcesz, to mogę ją ściągnąć.– Zażartował, lecz German wziął to na poważnie. Przysunął swoją twarz to szyi chłopaka i zaczął delikatnie muskać ją wargami. Wstał, wziął biało-czerwonego na ręcę i poszedł z nim po schodach do pokoju młodszego.

Położył go na łóżku, a sam usiadł obok, ściągnął górną część garderoby Polaka i zaczął jeździć palcem po jego kręgosłupie. W młodszym nagle coś pękło. Przykrył się kołdrą i poklepał miejsce obok, dając znać Germanowi, by polerzał razem z nim.

–Jednak jeszcze nie jestem gotowy. Może jutro...– Wtulił się w klatkę piersiową Niemiec i zasnął wsłuchując się w jego bicie serca.

Słowa: 1058

Nie sprawdzone (Mhm, nowość)

Przez cały pierwszy semestr mamy zdalne (ja już nie chcę).

Sen na drzewie w blasku księżyca ~Gerpol~Where stories live. Discover now