#2

1K 60 62
                                    


W szarym, ponurym przedpokoju stał Imperium rosyjskie czekające na swojego podopiecznego.

Cały czas spoglądał na swój zegarek znajdujący się na lewym nadgarstku państwa. Pozłacane wskazówki powoli się poruszały. W ręku trzymał małą, skórzaną walizkę, do której jakimś cudem zdołał upchać ubrania na dwa tygodnie.

Wziął ze sobą syna swojego partnera jako, w pewnym sensie zakładnika. Bał się, że jego ukochany mógłby uciec przed nim. Gdy ma przy sobie Polskę wie, że Rzeczpospolita nie odejdzie bez małego Słowianina.

Nie robił w ostatnim czasie wielkich awantur ukochanemu, przez co Polak zaczął mu bardziej ufać i chciał spędzać z nim coraz więcej czasu. Lechita okazywał mu więcej czułości i nie stresował się przy zwykłym pocałunku.

-Ile jeszcze mam czekać?- Warknął Rosjanin. Odłożył walizkę i skierował się do pokoju Polski. Oparł się o framugę przyglądając się ukochanemu pakującego swojego syna.

-Gdzie Polska? Czekam na niego dobre dziesięć minut...- IR wszedł do pomieszczenia siadając na łóżku obok Lechity.

-Myje się... Dobrze wiesz, jak trudno go do tego zmusić.- Zamknął walizkę syna i oparł głowę o ramię partnera.- A gdzie Litwa.

-Znów zasnęła. Położyłem ją w sypialni.- Położył swoją rękę na udzie Polaka.- Kochasz mnie, ukochany?

RON chwilę siedział w milczeniu, przez co wydawał wrażenie bardzo zamyślonego.

-Na początku, jak tu trafiłem czułem smutek i żal. Moje państwo zniknęło z mapy głównie przez ciebie... Nie tolerowałem ciągłego kontrolowania mnie.- Oczy lekko mu się zaszkliły.- Strasznie zrobiłeś się natrętny. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo ci na mnie zależy... Więc tak, kocham cię.- Wtulił się w tors Rosjana.

Moskau objął ramieniem Polaka. Uśmiechnął się ciepło w stronę partnera i pocałował go w czubek głowy.

-Dlaczego wogóle bierzesz ze sobą Polskę?- Wymruczał Lechita do ucha Rosjana.- Czyżbyś się czegoś bał?- Uśmiechnął się triumfalnie. Oderwał od mężczyzny, by chwilę później usiąść mu na kolanach w rozkroku, przodem do państwa. Owinął jego szyję rękami.

-Nie... Skąd ci to przyszło do głowy.- Warknął wyższy. Wparował swoimi dłońmi pod białą koszulę ukochanego. Tworzył drogę pocałunków zaczynającą się od ust a kończącą na okolicach żuchwy. Co chwila Rzeczpospolita cicho śmiał się badając tors Moskala.- Chcę tylko bardziej go poznać. Węgry raczej nie chciałby słyszeć o wspólnym wyjeździe ze mną.- Poprawił Polaka na swoich kolanach aby ich ciała nie dzieliły żadne milimetry.

-Wybrałeś złe miejsce i czas.- Zaśmiał się RON. Zszedł z kolan partnera całując go delikatnie w dłoń i klękając przed państwem. Uśmiechnął się ciepło w jego stronę.- Będę za tobą tęsknić...

Usłyszeli otwieranie drzwi od łazienki. Prawdopodobnie Polska skończył się szykować. Przybiegł zadowolony do swojego pokoju.

-Idziemy już?- Zawołał. Miał na sobie białą koszulę oraz czarne szelki, które trzymały również czarne spodnie.

Rzeczpospolita wstał, wziął walizkę i podszedł do syna. Złapał go za rękę wychodząc z pokoju. Za nimi ruszył Imperium rosyjskie poprawiając kamizelkę.

-Gdzie będziecie się zatrzymywać?- Zapytał RON widząc Moskala.

-Cała podróż zajmie nam około trzech dni... Muszę dojechać do Berlina jak najszybciej, więc raczej nigdzie.

-Ile?! Aż trzy?- Polska stał oburzony w koncie przedpokoju.- Myślałem, że będziemy za około godzinę albo dwie...

-Pozwiedzasz inne miejsca. Spodoba ci się.- Rosjan poczochrał Słowianina po włosach.- Wyjedziesz w końcu z Petersburgu, nie cieszysz się?

Sen na drzewie w blasku księżyca ~Gerpol~Where stories live. Discover now