12

299 27 5
                                    

— Ty idioto! — krzyknął San pukając się po głowie. Ja jedynie siedziałem z założonymi na piersi rękami i z mokrymi od płaczu oczami. Byłem w mieszkania Sana. Od razu po rozmowie z JeongSunem pojechałem do przyjaciela, musiałem z kimś pogadać o tym wszystkim...

— Przestań... Dobrze wiesz, że nigdy nie potrafię mu odmówić... — mruknąłem wycierając policzki z wciąż spływających łez. Byłem już na prawdę zmęczony tym wszystkim. Zmęczony JeongSunem. Marzyłem o chwili spokoju, chwili kiedy będę mógł odpocząć od codzienności. 

Ostatnio na prawdę polubiłem tego aptekarza, Seonghwe. Szczególnie za to, jaki jest dla mnie miły. Bardzo mi się spodobało, gdy zmartwił się mną i wtedy odprowadził mnie do domu. Praktycznie obca mi osoba zachowała się lepiej niż mój własny chłopak... Martwiłem się jedynie, że będzie miał przez to problemy, JeongSun był często dość agresywny. Domyślałem się, że pewnie jest wściekły na Parka, mimo, że to absolutnie nie była jego wina. Przecież nie zrobił nic złego, ba, pomógł mi i zadbał o to, żebym dotarł do domu bezpiecznie.

— A szkoda bo powinieneś... Nie traktuje cię dobrze! — powiedział zmartwiony i usiadł obok mnie na kanapie obejmując mnie ramieniem — Przykro mi bo nie mogę patrzeć jak ten śmieć cię krzywdzi — westchnął smutno. Ja jedynie bardziej się w niego wtuliłem. Potrzebowałem jego bliskości, potrzebowałem po prostu zwykłego przytulenia się do kogoś, poczucia bezpieczeństwa. Ostatnią osobą, przy której czułem bezpiecznie był Seonghwa... Na prawdę ostatnio dość sporo o nim myślałem...

Kiedy już się uspokoiłem wstałem z kanapy i ostatni raz przetarłem dłonią mokre powieki. Chciałem już po prostu wrócić do domu, położyć się i zwyczajnie odpocząć od tego wszystkiego. 

— Będę już wracał do domu... — mruknąłem pociągając cicho nosem, na co przytaknął.

— Odprowadzić cię? — zapytał, lecz od razu zaprzeczyłem, co zrozumiał. Potrzebowałem samotności i ciszy...

Pożegnałem się z przyjacielem i od razu po wyjściu z jego mieszkania westchnąłem cicho. San mieszkał w bloku więc nie było dla mnie zdziwieniem, gdy usłyszałem kogoś z góry schodzącego po schodach. Większym zdziwieniem dla mnie było to, że tą osobą był właśnie Park Seonghwa. Ten gdy znajdował się na tym samym piętrze co ja zatrzymał się przede mną i spojrzał na mnie zdziwiony.

— Huh? Yeosang? Mieszkasz tu? — zapytał, a na jego twarz wpłynął delikatny uśmiech. Jednak niemalże od razu zszedł, gdy przyjrzał się lepiej mojej twarzy — Płakałeś? — spytał zdziwiony wciąż mi się przyglądając.

Myślę, że nie powinienem się z nim zadawać... Mimo, że bardzo go polubiłem to jednak nie chce mieć więcej problemów. On pewnie też... W końcu nie uwierzę w to, że JeongSun nie gadał z Seonghwą o tej nocy, gdy odprowadził mnie do domu. Z pewnością mój chłopak urządził mu nieźle sceny zazdrości o mnie...

— Nie ważne... Muszę już iść... — mruknąłem spuszczając wzrok byleby nie patrzeć w jego oczy. Nie wiem czemu, ale za każdym razem nie mogłem oderwać od niego wzroku. Od jego oczu... Zawsze mnie tak niewyobrażalnie hipnotyzowały. Muszę przyznać, że trafiłem na na prawdę przystojnego farmaceutę. Jednak czy to aby na pewno dobry pomysł, by myśleć o nim w taki sposób, gdy jeszcze chwilę temu miałem w głowie zerwanie z nim jakichkolwiek kontaktów?

— Mogę cię odprowadzić w to miejsce? — zapytał zanim zdążyłem się odwrócić. Jedno muszę przyznać, był cholernie miły i opiekuńczy. Praktycznie mnie nie znał, a zachowywał się w ten sposób. Byłem wdzięczny, to było na prawdę kochane i byłbym idiotą gdybym mu odmówił.

✔Przypadek//SeongsangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz