34

186 17 2
                                    

POV. Seji

— Poczekaj chwilkę, niedługo będę — powiedziałam szybko trzymając telefon w jednej dłoni przy uchu, a drugą zakluczając drzwi mieszkania. Myśl, że zaraz i tak będę spóźniona, wykańczała mnie. Na prawdę mogłam położyć się wcześniej. To nie moja wina, że odwiedziły mnie znajome!

~ Tylko uważaj na siebie, kocham cię ~ odpowiedział i nawet przez telefon mogłam śmiało stwierdzić, że chłopak w tym momencie się uśmiechał. 

— Ja ciebie też! — odpowiedziałam szybko i zaraz zakończyłam połączenie zbiegając na dół po schodach. Wręcz pędziłam w umówione miejsce spotkania. Mimo, że nie mieliśmy jakiś wielkich planów na dzień dzisiejszy to jednak nie chciałam, by czekał na mnie po raz kolejny nie wiadomo jak wiele czasu. 

Wciąż miałam w głowie te dwa słowa ,które wypłynęły z jego ust. Za każdym razem gdy to mówił, moje ciało przechodziły dreszcze. Chyba jeszcze przy nikim nie czułam się w taki sposób. Yunho sprawiał w moim brzuchu te słynne, cudowne motylki. 

Yeosang już piąty dzień był w Mokpo z Seonghwą i szczerze? To na prawdę dziwne, że ani razu nie pytał się mnie czy nic nie zniszczyłam i czy nie nabroiłam za dużo, jak to już było w zwyczaju. Od kiedy spędza czas z Seonghwą to trochę się uspokoił z tym nadmiernym martwieniem się o wszystko co absolutnie mi odpowiadało. 

Sama uważam, że stałam się bardziej odpowiedzialna niż kiedyś. Może to dzięki Yunho, który w tak krótkim czasie odzwyczaił mnie, chociażby od codziennych imprez. Również miał zamiar podjąć próbę nauczenia mnie gotowania, właśnie z tego powodu dzisiaj mamy się spotkać i iść do jego mieszkania. Na prawdę nie mogłam się doczekać. Chyba samej siebie nie poznaję.

Kiedy wreszcie byłam w umówionym miejscu jakim był park w pobliżu domu Jeonga, zwolniłam trochę tempa i rozejrzałam się wokół. Dostrzegając w końcu niebieskowłosego chłopaka uśmiechnęłam się radośnie i od razu popędziłam do niego. Będąc wystarczająco blisko wtuliłam się w jego ciało, na co ten zaśmiał się rozbawiony pod nosem. Z lekkim uśmiechem powoli się od niego odsunęłam, jednak wyższy wciąż nie puszczał mojej talii. Ucałował delikatnie moje czoło i dopiero wtedy wypuścił mnie z objęć łapiąc w zamian za moją dłoń.

— Więc przez co tym razem się spóźniłaś? — uniósł jedną brew rozbawiony zaraz ruszając ze mną powoli przed siebie. Wywróciłam oczami.

— Od razu mówię, że to nie jest moja wina! Łóżko było zbyt wygodne... — westchnęłam, na co roześmiał się. — Hej! Przestań się śmiać! Co ty masz taki dobry humor? — zapytałam po lekkim uderzeniu w jego ramię. Uśmiechnął się czule.

— Czemu miałbym nie mieć dobrego humoru? Jesteś obok, to wystarczający powód do szczęścia — wzdrygnął ramionami. Lekko zarumieniona nic nie odpowiedziałam, czemu musiał mnie cały czas wszystkim zawstydzać?

Zaśmiał się w końcu widząc, że się aż tak zawstydziłam. Cholerny Jeong Yunho.

Dotarliśmy razem do sklepu, musieliśmy zrobić jakieś zakupy na dzisiejsze wspólne gotowanie. Starszy wziął w jedną z dłoni koszyk, drugą wciąż nie puszczając tej mojej. Powoli ruszyliśmy przechodząc między półkami i po drodze zgarniając potrzebne, bądź mniej, produkty.

Wydawało się, że wszystko pójdzie gładko i po naszej myśli. Niestety przeliczyłam się, wraz z chwilą, gdy do tej samej alejki weszła tak bardzo znana mi osoba. Lekko zadrżałam na ten widok i przystanęłam w miejscu kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wyższy od razu popatrzył na mnie zdezorientowany i chciał się odezwać jednak nie było mu to dane, gdy kobieta podeszła do nas, widocznie wściekła.

— Seji? No czyś ty na głowę upadła?! — zapytała mnie rodzicielka łapiąc za mój nadgarstek. Wiedziałam, że do tego kiedyś dojdzie i że będzie zdenerwowana, jednak nie byłam jeszcze na to gotowa. — Rzuciłaś szkołę, nie odzywasz się, nikt nie wie co się z tobą dzieje! Gdzie ty byłaś, do cholery!? — mówiła dość głośno, na co się lekko skrzywiłam spuszczając wzrok. 

Yunho dość zszokowany złapał ostrożnie za rękę kobiety, którą odsunął od mojego nadgarstka. 

— Kim pani jest? Czemu pani na nią krzyczy? — zapytał marszcząc brwi i stając między mną, a moją mamą. Wyjrzałam zza jego pleców, byłam trochę przerażona tym wszystkim. Jednak byłam wdzięczna Yunho, gdyby nie on to pewnie nie darowałaby mi gorzkich słów.

Westchnęłam cicho i położyłam dłoń na jego ramieniu ponownie stając obok niego.

— Yunho, to jest moja mama, Jiyoon. Mamo, to mój chłopak, Yunho — przedstawiłam ich sobie nawzajem dość niechętnie. Chyba oboje byli dość zdziwieni takim obrotem spraw. Najchętniej bym stąd po prostu zwiała, jednak zdecydowanie było już na to za późno. — Ja... Przepraszam.. Wróciłam tu i mieszkałam u Yeosanga — przyznałam, na co wytrzeszczyła oczy.

— U Yeosanga? Chyba żeście powariowali... Gdzie on teraz jest? Nadal tam mieszkasz? — dopytywała się już spokojnie.

— Yeosang od prawie tygodnia jest w Mokpo u Seonghwy... No i od jakiegoś czasu mieszka o niego 

— Seonghwa? Kto to jest? Czemu u niego mieszka? — zapytała zszokowana co i mnie trochę zdziwiło. Ona nie wiedziała?

— Jego chłopak... Dziwne, że nic nie wiesz, pięć dni temu obchodzili swoją szóstą miesięcznicę — odpowiedziałam jej trochę zmieszana.

— No ja chyba was kiedyś ukatrupię... — pokręciła głową, by ostatecznie podejść i przytulić mnie do siebie. Zdezorientowana popatrzyłam na wyższego chłopaka i niepewnie odwzajemniłam uścisk. Dobrze, że mam to wreszcie za sobą..

✔Przypadek//SeongsangWhere stories live. Discover now