32

262 23 0
                                    

Nawet nie potrafię opisać swojego zdziwienia kiedy po przebudzeniu się obok mnie nie było Seonghwy. Oczywiście szybko się okazało, że był w kuchni i robił nam śniadanie. No, może nie tak szybko, ponieważ zanim zebrałem się w sobie, by wstać z łóżka minęło trochę czasu. Od kiedy nie pracuje na prawdę dużo śpię...

Jednak co dobre szybko się kończy, a ja muszę wreszcie poszukać jakiejś nowej pracy. Na razie mam sporo odłożonych pieniędzy, jednak nie wystarczą one na niewiadomo jak długo. Na razie staram się nacieszyć bliskością Seonghwy, później będę się martwić resztą.

Wiele osób mogłoby teraz stwierdzić, że zrobiłem się cholernie nieodpowiedzialny. Pewnie to prawda. Jednak tak jak dotychczas to ja byłem tym poważnym i trzeźwo myślącym tak od kiedy jestem w związku z Seonghwą, to on przejął ten obowiązek. Oczywiście nie przeszkadzało mi to ani odrobinkę.

Kiedy tylko zasiedliśmy do śniadania obaj życzyliśmy sobie smacznego i wzięliśmy się za jedzenie. Raczej obaj tego ranka byliśmy niesamowicie zmuleni. Wczoraj trochę się zasiedzieliśmy, nie spaliśmy chyba do trzeciej co dla Seonghwy, który następnego dnia miał iść do pracy było dość późną porą. Nic nie poradzę, że nie mogłem zasnąć, a Seonghwa jako mój ukochany postanowił nie spać póki ja nie zrobię tego pierwszy. Jestem ciekaw kiedy serio straci do mnie cierpliwość w tej sprawie.

Plusem było to, ze akurat dzisiaj zaczynał dopiero o dziesiątej i obaj mieliśmy jeszcze czas zjeść śniadanie wspólnie.

— Yeosangie? Ostatnio moi znajomi z drużyny na koszykówce zaproponowali mi spotkanie. To dzisiaj. Może byśmy wybrali się razem? — odezwał się przerywając ciszę między nami, na co uniosłem na niego śpiący wzrok. Farbowany blondyn również był mocno zaspany, jednak widoczne było u niego szczęście z tego, że będzie miał okazję zobaczyć się z kolegami. Również cieszyło mnie, że chciał iść ze mną. To nie tak, że mu nie ufam czy coś. Zwyczajnie czuję się cholernie dobrze kiedy mam okazję bycia blisko niego.

Za każdym razem kiedy byłem bliżej starszego, moje serce niesamowicie wariowało wybijając wesoły rytm. Z każdym najmniejszym dotykiem moje całe ciało przechodziły spore dreszcze, nie mówiąc już o czerwieni, która wkradała się na moje poliki oraz nos przez wielokrotne komplementy i czułe gesty. To właśnie dzięki niemu w moich oczach zagościły te radosne iskierki. Nie było ich tam od dawna.

— Jak dla mnie pasuje, chętnie Hyung — uśmiechnąłem się i zaraz po tym niekontrolowanie ziewnąłem zasłaniając usta dłonią. Widząc zaraz po wypowiedzeniu tych słów zadowolony uśmiech starszego, sam nie mogłem się powstrzymać przed uniesieniem kącików ust ku górze.

Skinął wesoło i zaraz dokończył jeść posiłek. Kiwnięciem głowy podziękował za wspólnie zjedzone śniadanie i wstał od stołu zmierzając do kuchni gdzie umył talerz jak i sztućce. Czasem mam wrażenie, ze on serio ma jakąś obsesję na punkcie sprzątania. To trochę gryzło się z moim niedawnym stylem życia gdzie niezbyt zwracałem uwagę na to czy jest porządek czy nie. Skoro i tak większość czasu nie przebywałem w swoim mieszkaniu to nie czułem również potrzeby jakiegoś specjalnego sprzątania tam.

— Przejdziemy się, to niedaleko. Będę w mieszkaniu około osiemnastej więc bądź gotowy — uśmiechnął się biorąc zaraz mój pusty talerz i również po chwili go myjąc. Oparłem swoje policzki o dłonie uważnie obserwując blondyna i mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.

Coraz bardziej byłem pewien tego, że KaGa ma najlepszego tatę jakiego można było mieć. Mogłoby się wydawać, że jednak nie jest tak wspaniały skoro nie mieszka przeważnie z synem i zostawia go u swoich rodziców, jednak doskonale widziałem jak bardzo Seonghwa się starał. Ponoć praktycznie wcale nie brał sobie urlopu w pracy, chyba że miał jakieś ważne mecze. Nie wydawał zbyt dużo, oszczędzał tyle ile mógł jednocześnie przelewając jakąś sumę zarobków na konto rodziców, co było przeznaczone na wychowanie młodego Parka.

✔Przypadek//SeongsangWhere stories live. Discover now