12. Obietnice, których nie można dotrzymać

1.2K 60 15
                                    

*Rey* 

- To było coś niesamowitego. Młoda, normalnie ich zmiażdżyłaś. - wchodząc z Alex do domu, wspominałem jej starcie z doctorem Minyakiem. Początkowo trochę się obawiałem, jak to się wszystko skończy, gdyż nie mamy w zwyczaju angażować cywilów do walki z przestępcami, ale teraz cieszę się, że dałem się namówić Henrykowi na ten krok. 

- Dzięki, ale tak naprawdę to nie tylko moja zasługa. Kapitalny Destruktor był na tyle dobrze skonstruowany, by wytrzymać atak laserem i odnieść zwycięstwo. 

- Ta, ale byłem tam i widziałem, jak nim wywijasz. Od jak dawna prowadzisz roboty na sterowanie? 

- Chyba od ósmego roku życia, a od jedenastego biorę udział w walkach. A właśnie, gdzie ty i Henryk staliście? Po walce z doctorem Minyakiem rozglądałam się za wami, ale nigdzie was nie widziałam. - no to się wkopałem. No jasne, że Alex nie mogła zobaczyć nas na trybunach, skoro jako Kapitan i Niebezpieczny byliśmy z nią na ringu. Od odpowiedzi na pytanie wyratowała mnie Jennifer: 

- Wreszcie wróciliście. To opowiadajcie, jak tam było na zawodach. 

- Wygrałam! - Alex pokazała swojej mamie puchar mistrzostw. 

- Gratulację, kochanie. Wiedziałam, że ci się uda. - Jennifer przytuliła swoją córkę. - Jestem z ciebie dumna, słoneczko. 

- Nie dość, że wygrała zawody, to jeszcze pomogła Kapitanowi i Niebezpiecznemu pokonać doctora Minyaka, miejscowego super łotra. - chyba nie powinienem o tym wspominać, a wnioskuję to po wyrazie twarzy mojej partnerki. 

- Słucham?! 

- No, bo koleś wbił nam na imprezę i zażądał starcia. Sama byłam zaskoczona, że Niebezpieczny wyznaczył do tej walki właśnie mnie, ale tak było. Mamo, udało mi się zbira pokonać w najbardziej epickiej bitwie, w jakiej kiedykolwiek brałam udział. - takiej ekscytacji nie uświadczy się nawet na twarzy Piper, gdy ta widzi Niebezpiecznego. Alex naprawdę musi kochać te zawody. 

- To... To z całą pewnością było widowiskowe, ale nie powinnaś stawać twarzą w twarz z przestępcami. Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to niebezpieczne?! 

- Daj spokój, Jennifer, przecież nic się nie stało. - zauważyłem, chcąc trochę uspokoić swoją partnerkę. Niestety nic to nie dało. 

- Tak, stało się! Moja córka właśnie podpadła jakiemuś przestępcy! 

- Kochanie, zapewniam cię, że Alex nic nie grozi. Nawet jeśli Minyak ucieknie z więzienia, Kapitan i Niebezpieczny za chwilę go złapią. 

- Nie bądź łatwowierny, Rey! Wbrew temu co pokazują w telewizji, superbohaterowie nie zawsze odnoszą zwycięstwo! - nie pamiętam, czy kiedykolwiek widziałem Jennifer tak zdenerwowaną. Rozumiem, że martwi się o bezpieczeństwo Alex, ale czy obawianie się o nią do tego stopnia, by nie pokładać nadziei w Kapitanie i Niebezpiecznym, nie jest przypadkiem lekką przesadą? 

- Obiecuję, że będę unikać kłopotów, czy już ci lepiej? - rudowłosa zadała pytanie retoryczne, krzyżując ręce na piersi. 

- No dobrze, nie rozmawiajmy już o tym. Za godzinę będzie kolacja. - oznajmiła, po czym powróciła do kuchni. 

- Co ją ugryzło? 

- Nie mam pojęcia, ale skoro mamy jeszcze godzinę, może pokazałbyś mi plany Kapitalnego Destruktora? - plany? Ścios pewnie jakieś ma, ale zapewne trzyma je w kryjówce. 

- Z chęcią bym ci je pokazał, ale zostały one w Składzie Rupieci. - oznajmiłem z niewinnym uśmiechem, choć w gruncie rzeczy wcale jej nie okłamałem, tylko delikatnie naciągnąłem prawdę. 

Niebezpieczny Henryk : Córka PłomieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz