*Rey*
- To było coś niesamowitego. Młoda, normalnie ich zmiażdżyłaś. - wchodząc z Alex do domu, wspominałem jej starcie z doctorem Minyakiem. Początkowo trochę się obawiałem, jak to się wszystko skończy, gdyż nie mamy w zwyczaju angażować cywilów do walki z przestępcami, ale teraz cieszę się, że dałem się namówić Henrykowi na ten krok.
- Dzięki, ale tak naprawdę to nie tylko moja zasługa. Kapitalny Destruktor był na tyle dobrze skonstruowany, by wytrzymać atak laserem i odnieść zwycięstwo.
- Ta, ale byłem tam i widziałem, jak nim wywijasz. Od jak dawna prowadzisz roboty na sterowanie?
- Chyba od ósmego roku życia, a od jedenastego biorę udział w walkach. A właśnie, gdzie ty i Henryk staliście? Po walce z doctorem Minyakiem rozglądałam się za wami, ale nigdzie was nie widziałam. - no to się wkopałem. No jasne, że Alex nie mogła zobaczyć nas na trybunach, skoro jako Kapitan i Niebezpieczny byliśmy z nią na ringu. Od odpowiedzi na pytanie wyratowała mnie Jennifer:
- Wreszcie wróciliście. To opowiadajcie, jak tam było na zawodach.
- Wygrałam! - Alex pokazała swojej mamie puchar mistrzostw.
- Gratulację, kochanie. Wiedziałam, że ci się uda. - Jennifer przytuliła swoją córkę. - Jestem z ciebie dumna, słoneczko.
- Nie dość, że wygrała zawody, to jeszcze pomogła Kapitanowi i Niebezpiecznemu pokonać doctora Minyaka, miejscowego super łotra. - chyba nie powinienem o tym wspominać, a wnioskuję to po wyrazie twarzy mojej partnerki.
- Słucham?!
- No, bo koleś wbił nam na imprezę i zażądał starcia. Sama byłam zaskoczona, że Niebezpieczny wyznaczył do tej walki właśnie mnie, ale tak było. Mamo, udało mi się zbira pokonać w najbardziej epickiej bitwie, w jakiej kiedykolwiek brałam udział. - takiej ekscytacji nie uświadczy się nawet na twarzy Piper, gdy ta widzi Niebezpiecznego. Alex naprawdę musi kochać te zawody.
- To... To z całą pewnością było widowiskowe, ale nie powinnaś stawać twarzą w twarz z przestępcami. Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to niebezpieczne?!
- Daj spokój, Jennifer, przecież nic się nie stało. - zauważyłem, chcąc trochę uspokoić swoją partnerkę. Niestety nic to nie dało.
- Tak, stało się! Moja córka właśnie podpadła jakiemuś przestępcy!
- Kochanie, zapewniam cię, że Alex nic nie grozi. Nawet jeśli Minyak ucieknie z więzienia, Kapitan i Niebezpieczny za chwilę go złapią.
- Nie bądź łatwowierny, Rey! Wbrew temu co pokazują w telewizji, superbohaterowie nie zawsze odnoszą zwycięstwo! - nie pamiętam, czy kiedykolwiek widziałem Jennifer tak zdenerwowaną. Rozumiem, że martwi się o bezpieczeństwo Alex, ale czy obawianie się o nią do tego stopnia, by nie pokładać nadziei w Kapitanie i Niebezpiecznym, nie jest przypadkiem lekką przesadą?
- Obiecuję, że będę unikać kłopotów, czy już ci lepiej? - rudowłosa zadała pytanie retoryczne, krzyżując ręce na piersi.
- No dobrze, nie rozmawiajmy już o tym. Za godzinę będzie kolacja. - oznajmiła, po czym powróciła do kuchni.
- Co ją ugryzło?
- Nie mam pojęcia, ale skoro mamy jeszcze godzinę, może pokazałbyś mi plany Kapitalnego Destruktora? - plany? Ścios pewnie jakieś ma, ale zapewne trzyma je w kryjówce.
- Z chęcią bym ci je pokazał, ale zostały one w Składzie Rupieci. - oznajmiłem z niewinnym uśmiechem, choć w gruncie rzeczy wcale jej nie okłamałem, tylko delikatnie naciągnąłem prawdę.
CZYTASZ
Niebezpieczny Henryk : Córka Płomieni
FanfictionAlex Sherman mieszka ze swoją matką w Nowym Yorku, gdzie ma wszystko, co mogłaby sobie tylko wymarzyć. Życie nastolatki jest poukładane, mimo braku ojca, którego niestety nigdy nie miała okazji poznać. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy jej mama inf...