7. Kim jest partner mojej matki?

1.4K 68 16
                                    

*Rey*

Chciałem wyjaśnić wszystko Alex, jak to obiecałem zrobić Jeniffer. Wprawdzie nie zamierzam jej zdradzać, że jestem Kapitanem, ale może uda mi się wcisnąć jej wiarygodną bajeczkę, w którą uwierzy i wszystko będzie tak, jak to sobie zaplanowałem. Będę miał prawdziwą rodzinę, a jedocześnie zachowam swój największy sekret.

- ...Wyobraź sobie, że Rey jest zwykłym sklepikarzem, a sprzedaje jakieś stare graty. - oznajmiła Alex komuś przez video rozmowę.

- Żartujesz...

- Uwierz mi, Judy, chciałabym, żeby to był tylko głupawy żart, ale niestety to szczera prawda. Ale wiesz, co ci powiem? Nie zdziwiłabym się, gdyby ten sklep był tylko jego przykrywką. - nie powiem, spiąłem się trochę, gdy to usłyszałem. Czy to możliwe, żeby Alex coś podejrzewała? Niee, przecież ani ona, ani Jeniffer nie mają pojęcia, że w ogóle istnieje taka postać jak Kapitan B.

- Co masz na myśli?

- Z prowadzenia tandetnej rupieciarni kolesia stać na wypasioną chatę, nowiutki samochód i prywatny helikopter. Czy tylko mnie wydaje się to podejrzane? - no tak, mogłem zachować umiar w popisywaniu się kasą. Mój błąd.

- To rzeczywiście bardzo dziwne... Ale to, co zamierzasz?

- Dowiedzieć się, co ukrywa, potem podzielić się tą wiedzą z mamą. - ocho, to może być problem. Jak nic pora zadziałać i uratować co się jeszcze da. Nie czekając dłużej, zapukałem w uchylone drzwi do pokoju rudowłosej dziewczyny.

- Mogę wejść? - spytałem, delikatnie popychając drewniane wrota do przodu.

- Zależy. Jakimi kłamstwami uraczysz mnie tym razem? - spytała zgryźliwie, ale nie zdziwiło mnie to ani trochę.

- To ja będę już kończyć. - oznajmiła dziewczyna z tabletu, prawdopodobnie niejaka Judy.

- No, pa. - Alex się rozłączyła, po czym przeniosła na mnie pretensjonalne spojrzenie. 

 - Wiem, że jesteś na mnie zła. - zacząłem, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

- Zła? No co ty? - głosem Alex zawładnęła ironia, a potem już rozbrzmiał w nim czysty gniew. – JA JESTEM WŚCIEKŁA! Mówiłeś, że nie możesz się przeprowadzić z powodu ważnej firmy, tymczasem...!

- Tak, wiem. Proszę, byś dała mi to wyjaśnić. - córka Jeniffer nadal spoglądała na mnie sceptycznie, ale bez słowa zeszła ze swojego łóżka, po czym usiadła na obrotowym krześle, tymczasem ja zająłem miejsce na miękkim pufie.

- No dobra, zacznijmy od tego, kim ty w ogóle jesteś, Rey? W tej swojej rupieciarni nielegalnie handlujesz bronią, czy jesteś dilerem narkotyków? A może jedno i drugie! - bardziej niż same słowa, rozbawiła mnie powaga, z jaką dziewczyna je wypowiedziała.

- Zapewniam cię, że nie jestem ani handlarzem bronią, ani dilerem narkotyków. Ta rupieciarnia jest dziedziczona przez moją rodzinę z pokolenia na pokolenie, dlatego tak bardzo zależało mi na tym, by nadal ją prowadzić w naszym rodzinnym Swellview. Przepraszam, wiem, że powinienem powiedzieć wam prawdę od razu, ale bałem się, że tego nie zrozumiecie.

- Wszystko co mówisz, brzmi bardzo pięknie, tylko jest w tym jeden niewielki zgrzyt. Wcześniej mówiłeś nam, że twój tata był naukowcem i prowadził nieodpowiedzialne eksperymenty. Co więcej, pokazywałeś nam nawet swoje zdjęcia w jego laboratorium, więc...

- Prawda, mój tata był nieodpowiedzialnym naukowcem. Skład Rupieci natomiast należy do mojej rodziny od strony mamy.

- No dobra, a dom, samochód, helikopter? Nie mów, że ze sprzedawania gratów na to wszystko nazbierałeś. No chyba że moje podejrzenia są słuszne i rzeczywiście prowadzisz tam jakieś lewe interesy.

Niebezpieczny Henryk : Córka PłomieniWhere stories live. Discover now