*Alex*
Po szkole wróciłam od razu do domu. Henryk, Jasper i Charlotte, z którymi spędziłam ten dzień, musieli iść do pracy, także czekała mnie droga w samotności. Rzeczywiście w Swellview jest spokojniej, niżeli w Nowym Yorku, ale i tak nic nie oddaje tego cudnego gwaru miasta tętniącego życiem.
- Cześć myszko, jak tam pierwszy dzień w szkole? - mama przywitała mnie obiadem, co w Nowym Yorku było rzadkością, ponieważ zwykle pracowała do godzin wieczornych. Tutaj póki nie znajdzie pracy, będzie miała więcej czasu na zajmowanie się domem. Kto wie, może Rey w najbliższym czasie mianuje ją prywatną sekretarką w swojej firmie?
- Nie tak jak to było w mojej poprzedniej szkole. Wyobraź sobie, że jakiś typek, chyba Mich mu było, gwizdnął mi pilota do Srebrnej Lunarii i wjechał nią w murek. Kolejny raz muszę zderzak naprawiać, a dopiero co go wymieniłam po ostatniej walce z Braianem.
- Nie przejmuj się, skarbie. Jesteś w szkole nowa, więc ten chłopak nie mógł wiedzieć, że traktujesz swoją pasję bardzo poważnie i nie życzysz sobie dotykania swojego robota. Jestem pewna, że z czasem będzie lepiej. - mama pogładziła mnie po ramieniu, by nadać mocy swoim ostatnim słowom.
- Mam taką nadzieję. Tak w ogóle poznałam Henryka, Jaspera i Charlotte, wiesz tych nastoletnich pracowników Reya. Są naprawdę spoko, choć wydają się też nieco dziwni. - nie kontynuowaliśmy tematu, ponieważ do domu wszedł Rey. Zdziwiłam się, bo myślałam, że będzie w pracy, a tu taka niespodzianka. Para przywitała się buziakiem, na co nieznacznie się skrzywiłam. Naprawdę nie lubię patrzeć, jak się obściskują. Brunet zasiadł do stołu naprzeciw mnie, kładąc na nim swój talerz z obiadem.
- Ty nie w pracy? - spytałam, chcąc zaspokoić swoją ciekawość.
- Twoja mama prosiła, bym na obiady wracał do domu, a ja obiecałem jej, że kiedy tylko będzie to możliwe, będę się pojawiał. - zapewne chciała, żeby było bardziej „rodzinnie." Cała mama.
- Gdzie wyciągnąłeś dzisiaj Henryka? - skoro nie dowiedziałam się niczego od jego przyjaciół i samego blondyna, może Rey okaże się bardziej wylewny.
- Henryka? - wydać by się mogło, że zestresowałam mężczyznę swoim pytaniem.
- Noo, nie było go dzisiaj na trzech lekcjach. Jedyne co udało mi się ustalić, to to, że po niego zadzwoniłeś, ale w jakim konkretnie celu? Tego mi już nie chcieli powiedzieć.
- W pracy... mieliśmy dużo roboty i potrzebowałem jego pomocy. - wyjaśnił, mimo to coś mi tu nie pasowało.
- Skoro miałeś tak dużo pracy, czemu nie wezwałeś całej trójki, a jedynie Henryka?
- Bo widzisz... w mojej firmie każde z nich ma inną rolę i akurat potrzebny był mi tylko Henryk. - nie chciałam wyjść na wścibską, więc postanowiłam odpuścić póki co ten temat, jednak moja mama miała nieco inne plany:
- A mówiłeś, że nie wiesz, dlaczego Henryk zawala szkołę, a teraz okazuje się, że to ty wyciągasz go gdzieś w trakcie trwania lekcji. - nie wiedziałam, że mama też nas słucha, bo zwykle jest bardzo skupiona, kiedy gotuje, i Rey chyba też tego nie wiedział, bo zrobił zmieszaną minę.
- Nooo, bo nie wiem. Wyciągnąłem go ze szkoły ten jeden jedyny raz. Na ogół nigdy wcześniej to się nie zdarzało. - wyjaśnił, choć mnie to nie przekonało. Jasper przecież mówił, że Rey lubi dzwonić do Henryka w trakcie szkoły. Przeniosłam swoje spojrzenie na mamę, chcąc ocenić, czy ona wierzy w słowa swojego partnera.
- I niech to będzie ostatni, bo jeśli chłopakowi nie idzie w szkole, to nie powinien jej opuszczać zbyt często. Ale dość o tym, jedzmy lepiej, bo zaraz nam wystygnie. - mama zakończyła temat, ale ja nie. Możesz być pewien, że będę miała cię na oku, Reyu Manchesterze.
YOU ARE READING
Niebezpieczny Henryk : Córka Płomieni
FanfictionAlex Sherman mieszka ze swoją matką w Nowym Yorku, gdzie ma wszystko, co mogłaby sobie tylko wymarzyć. Życie nastolatki jest poukładane, mimo braku ojca, którego niestety nigdy nie miała okazji poznać. Wszystko jednak ulega zmianie, gdy jej mama inf...