6. Ukochany warsztat zmienia się w tandetną rupieciarnię

1.5K 66 32
                                    

*Alex*

Po szkole wróciłam od razu do domu. Henryk, Jasper i Charlotte, z którymi spędziłam ten dzień, musieli iść do pracy, także czekała mnie droga w samotności. Rzeczywiście w Swellview jest spokojniej, niżeli w Nowym Yorku, ale i tak nic nie oddaje tego cudnego gwaru miasta tętniącego życiem.

- Cześć myszko, jak tam pierwszy dzień w szkole? - mama przywitała mnie obiadem, co w Nowym Yorku było rzadkością, ponieważ zwykle pracowała do godzin wieczornych. Tutaj póki nie znajdzie pracy, będzie miała więcej czasu na zajmowanie się domem. Kto wie, może Rey w najbliższym czasie mianuje ją prywatną sekretarką w swojej firmie?

- Nie tak jak to było w mojej poprzedniej szkole. Wyobraź sobie, że jakiś typek, chyba Mich mu było, gwizdnął mi pilota do Srebrnej Lunarii i wjechał nią w murek. Kolejny raz muszę zderzak naprawiać, a dopiero co go wymieniłam po ostatniej walce z Braianem.

- Nie przejmuj się, skarbie. Jesteś w szkole nowa, więc ten chłopak nie mógł wiedzieć, że traktujesz swoją pasję bardzo poważnie i nie życzysz sobie dotykania swojego robota. Jestem pewna, że z czasem będzie lepiej. - mama pogładziła mnie po ramieniu, by nadać mocy swoim ostatnim słowom.

- Mam taką nadzieję. Tak w ogóle poznałam Henryka, Jaspera i Charlotte, wiesz tych nastoletnich pracowników Reya. Są naprawdę spoko, choć wydają się też nieco dziwni. - nie kontynuowaliśmy tematu, ponieważ do domu wszedł Rey. Zdziwiłam się, bo myślałam, że będzie w pracy, a tu taka niespodzianka. Para przywitała się buziakiem, na co nieznacznie się skrzywiłam. Naprawdę nie lubię patrzeć, jak się obściskują. Brunet zasiadł do stołu naprzeciw mnie, kładąc na nim swój talerz z obiadem.

- Ty nie w pracy? - spytałam, chcąc zaspokoić swoją ciekawość.

- Twoja mama prosiła, bym na obiady wracał do domu, a ja obiecałem jej, że kiedy tylko będzie to możliwe, będę się pojawiał. - zapewne chciała, żeby było bardziej „rodzinnie." Cała mama.

- Gdzie wyciągnąłeś dzisiaj Henryka? - skoro nie dowiedziałam się niczego od jego przyjaciół i samego blondyna, może Rey okaże się bardziej wylewny.

- Henryka? - wydać by się mogło, że zestresowałam mężczyznę swoim pytaniem.

- Noo, nie było go dzisiaj na trzech lekcjach. Jedyne co udało mi się ustalić, to to, że po niego zadzwoniłeś, ale w jakim konkretnie celu? Tego mi już nie chcieli powiedzieć.

- W pracy... mieliśmy dużo roboty i potrzebowałem jego pomocy. - wyjaśnił, mimo to coś mi tu nie pasowało. 

- Skoro miałeś tak dużo pracy, czemu nie wezwałeś całej trójki, a jedynie Henryka? 

 - Bo widzisz... w mojej firmie każde z nich ma inną rolę i akurat potrzebny był mi tylko Henryk. - nie chciałam wyjść na wścibską, więc postanowiłam odpuścić póki co ten temat, jednak moja mama miała nieco inne plany:

- A mówiłeś, że nie wiesz, dlaczego Henryk zawala szkołę, a teraz okazuje się, że to ty wyciągasz go gdzieś w trakcie trwania lekcji. - nie wiedziałam, że mama też nas słucha, bo zwykle jest bardzo skupiona, kiedy gotuje, i Rey chyba też tego nie wiedział, bo zrobił zmieszaną minę. 

- Nooo, bo nie wiem. Wyciągnąłem go ze szkoły ten jeden jedyny raz. Na ogół nigdy wcześniej to się nie zdarzało. - wyjaśnił, choć mnie to nie przekonało. Jasper przecież mówił, że Rey lubi dzwonić do Henryka w trakcie szkoły. Przeniosłam swoje spojrzenie na mamę, chcąc ocenić, czy ona wierzy w słowa swojego partnera.

- I niech to będzie ostatni, bo jeśli chłopakowi nie idzie w szkole, to nie powinien jej opuszczać zbyt często. Ale dość o tym, jedzmy lepiej, bo zaraz nam wystygnie. - mama zakończyła temat, ale ja nie. Możesz być pewien, że będę miała cię na oku, Reyu Manchesterze.

Niebezpieczny Henryk : Córka PłomieniWhere stories live. Discover now