*Zazdrość*

582 39 13
                                    

Z błogiego snu wyrwało mnie głośne i natarczywe walenie do moich biednych drzwi wejściowych. Uchyliłem delikatnie swoje zielone ślepia żeby zaraz przetrzeć je piąstką, ziewam przeciągle i spoglądam zdezorientowany na Tadeusza który również dopiero co się wybudził z objęć Morfeusza.

-Zośka zapomniałem że ktoś ma przyjść?- Niezbyt zadowolony nie ustającym waleniem w ten cholerny kawałek drewna jak najdelikatniej zsunąłem się z jego kolan uważając na ranę i wpełzłem od razu pod pierzynę czując uderzające zimno zaraz po oderwaniu się od ciepłego ciała Tadeusza.- O niczym nie zapomniałeś Rudy. Nie wiem kto to...- Wzdycha ciężko i wstaje z łóżka przy okazji cmokając mnie w czoło i poprawiając mi delikatnie włosy opadające na moje czoło. Chłopak szybko obiera na siebie koszule którą widocznie musiał zdjąć podczas tego jak ja już zasnąłem. Po dłuższej chwili odgłos nawalania w drzwi a zastępuję go skrzypienie podczas ich powolnego chwila ciszy a zaraz potem zaczynają się nie przyjemne piski kobiety która w tym momencie była tu chyba najmniej chciana. Chociaż nie gdyby to była Hala byłoby jeszcze gorzej. Nim zdążę się obejrzeć drzwi do pokoju otwierają się z hukiem a w framudze staje Monia z lekko zaróżowionym policzkami które wynikają prawdopodobnie z tego iż dziewczyna musiała przez dłuższy czas biec co wnioskuje po jej roztrzepanych na wszystkie strony blond włosach i pogniecionej bordowo-różowej długiej sukience. Zmarszczyłem brwi patrząc prosto w niebieskie oczy kobiety próbując się podnieść z łóżka jednak zatrzymuje mnie rwący mocny ból w okolicy mojego brzucha i nim mogę cokolwiek powiedzieć przez drzwi wpada widocznie zdenerwowany Tadeusz.

-Co ty robisz idioto zjebany nie wstawaj!- Chłopak zgromił mnie spojrzeniem mrożącym krew w żyłach jednak po nie długiej chwili złagodniał a w jego oczach zamiast złości pojawiło się zmartwienie, wziął głęboki wdech i wydech i powoli rusza w moją stronę jednak praktycznie od razu wymija go i wyprzedza Monia praktycznie się na mnie rzucając i wywołując tym kolejną fale rwącego cholernie mocnego bólu.

-Och Janek kochany cóż oni ci zrobili biedaku ty mój?- Praktyczne usadowiła się na moich kolanach oczywiście bez mojej zgody obejmując mnie za szyje jak jakiegoś ogromnego pluszaka. Nie bardzo widząc co mam ze sobą zrobić przenoszę wzrok na Zośkę który wręcz kipi z złości i chyba.... zazdrości? Stoi w nie dalekiej odległości od łóżka z założonymi rękami i niezbyt pochlebną miną. Widząc reakcje chłopaka jak najdelikatniej staram się odsunąć od siebie dziewczynę tak aby nie wzbudzić tym w niej żadnych podejrzeń.- Eee Monia nic mi nie jest...wybacz mi proszę ale rana jest jeszcze bardzo świeża i jeszcze bardzo boli i...czy mogłabyś się troszkę ... odsunąć?- Pytam dość łagodnym tonem głosu aby jej nie urazić a dziewczyna odskakuje ode mnie jak poparzona, uśmiecha się przepraszająco i siada na skraju mebla tym razem narzucając się o wiele mniej. Wygładza swoją dość mocno pomiętą Bordową sukienkę jednak mimo to nie spuszcza swoich niebieskich oczu z mojej twarzy. Można by powiedzieć że ma praktycznie identyczne oczy jak te Tadeusza i pewnie prawie każdy przyznał by temu racje jednak ja nie jestem jedną z tych osób. Ja widzę różnice i to bardzo duże, oczu tego chłopaka nie da się podrobić nie ważne jak bardzo ktoś by się starał. - Przepraszam Janek kompletnie się zapomniałam- Uśmiechnęła się do mnie lekko i na wet nie wiem jak i kiedy chwyciła moją dłoń delikatnie ją ściskając na co całe moje ciało automatycznie spięło się na jej o dziwo bardzo szorstką skórę. Przełykam głośno ślinę i wysilam się na fałszywy uśmiech. - Nic się nie stało... Tak właściwie to co ty tutaj robisz ? I jak się dowiedziałaś?- Staram się nie kierować wzroku na swojego chłopa nie chcąc być czasem zabitym przez jego natarczywy i nienawistny wzrok. - Och od Hali a Hala dowiedziała się od Basi a Basia chyba od Macieja a Maciej chyba Od Pawła a Paweł chyba od Tadeusza ale nie jestem pewna- Zaśmiała się dźwięcznie na całą zawiłość historii - A przyszłam bo bardzo się martwiłam! Wiesz nie codziennie twój ch- To znaczy przyjaciel dostaje nożem w brzuch od tych ohydnych Niemców - Czy ona chciała nazwać mnie swoim chłopakiem? Najświętszy Boże broń żeby Tadeusz zaraz nie wyrzucił jej przez okno za włosy - Cóż ale widzę że masz wręcz.... cudowną opiekę... Tadeuszu od kiedy jesteś prywatną pielęgniarką?- Obraca się w stronę Zośki ale mimo to nie puszcze mojej ręki a na słowa które wypływają z jej ust to ja mam ochotę wytargać ją za te kudły przez okno a później jeszcze podrzucić na pawiak aby nauczyli jej jakieś pokory. Na szczęście mój ukochany okazał się mądrzejszy niż ta blond lampucera i najzwyczajniej w świecie zignorował jej słowa wychodząc z pomieszczenia prawdopodobnie kierując się do kuchni.

Przez następne około pół godziny Monika biadoliła mi o czymś nad uchem nie dając dojść mi nawet do słowa oczywiście również ani na chwile nie puszczając mojej biednej już bolącej i zdrętwiałej ręki. W pewnym momencie zacząłem modlić się po prostu o to żeby ktoś mnie zabił. Przecież to są większe tortury niż te które stosują Niemcy na przesłuchaniach! Kiedy już chce po prostu wstać i wyskoczyć z okna drzwi po raz kolejny tego dnia otwierają sią z hukiem a w nich staje Tadeusz w pierwszej chwili przez mój mózg przebiega myśl "Wy wiecie że te biedne drzwi i ta biedna ściana też mają uczucia?" jednak w drugiej uśmiecham się szczerze na widok mojego wybawiciela

-Chyba powinnaś już iść. Janek jest zmęczony a musi dużo odpoczywać- Kobieta marszczy brwi i mocniej ściska moją dłoń nawet nie racząc swoim spojrzeniem Zośki - Od kiedy to ty decydujesz o tym kiedy ktoś ma wyjść z DOMU JANKA?- Wyraźnie akcentuje ostatnie dwa słowa aby mu pokazać że to ja mam ją wyprosić. Widząc minę mężczyzny postanawiam go już dzisiaj jeszcze bardziej nie denerwować - Wybacz Monia ale Tadek ma racje jestem już strasznie zmęczony i chyba nie dam rady dłużej z tobą rozmawiać po prostu skończymy to innym razem- Innym razem czyli nigdy. -Och oczywiście... No więc trzymaj się kochany i zdrowiej mi tu szybko zadzwonię w niedalekiej przyszłości- Boże błagam niech przed tą niedaleką przyszłością przejedzie ją jakieś auto. Kobieta nareszcie puściła moją dłoń i wstała powoli prostując swoją sukienkę kiedy była pewna że żaden rąbek nie jest już zagięty nachyliła się nade mną lekko i złożyła pocałunek na moim policzku przez co moje śniadanie cofnęło mi się do gardła. Nie zdążyła powiedzieć nawet serwus ponieważ Zosi chyba trochę puściły nerwy i chwyciwszy ja za ramie praktycznie wypchał ją z pokoju.

Nie minęły nawet 2 minuty a chłopak ponownie stał w pokoju patrząc na mnie bardzo nieprzychylnym wzrokiem- Trzeba było ją jeszcze kurwa pocałować wiesz Janek?- Podszedł do okna obracając się tyłem do mnie a ja otworzyłem oczy ze zdziwienia. Widziałem przecież że jest zazdrosny ale żeby aż tak? Pokręciłem rozbawiony głową i zbierając wszystkie swoje siły i ignorując ból wstaje prawie bezszelestnie z łóżka stając za Zośką i kładąc mu ręce na plecach i delikatnie je masując a w ułamku sekundy chłopak gwałtownie obraca się w moją stronę z zmartwieniem w oczach- Co ty robisz idioto? Mówiłem żebyś nie wstawał bo zaraz zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę- Wywróciłem oczami ignorancko i po prostu objąłem go za szyje i mocno pocałowałem. Mija kilka dobrych minutach zaczyna brakować nam powietrza więc z wielkim bólem serca odrywamy się od siebie- To ciebie kocham głupku nie musisz mnie zabijać następnym razem tymi swoimi niebieskimi oczkami- Cmokam go czule w policzek mocno się przy tym rumieniąc -A-ale pozwoliłeś żeby trzymała cię za rękę i żeby cię pocałowała...- Uśmiecham się czule do ukochanego i odganiam mu niesforne kosmyki włosów za ucho - Zosiu przecież nie mogłem jej odtrącić to byłoby zbyt podejrzane chociaż uwierz że kilka razy chciałem ją po prostu wystawić na łapankę- Oboje zaśmialiśmy się cichutko i złączyliśmy nasze czoła razem patrząc sobie w oczy- I... To ciebie kocham Tadeuszu Zawadzki- Szepnąłem prawie niesłyszalnie bojąc powiedzieć chodź o ton głośniej- Ja ciebie też Janie Romanie Bytnarze- uśmiechnięci łączymy nasze usta razem

Kocham go

A on kocha mnie

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now