*Janeczku*

743 53 21
                                    

Zdecydowanie muszę się nauczyć odmawiać tym szczenięcym oczom Tadeusza. Ponieważ przez brak mojej asertywności siedzę właśnie przy małym zbiorniku wodnym w środku małego lasku pod Warszawą bacznie obserwując jak Zośka powoli swoją białą jak śnieg koszule odsłaniając mleczną skórę na swoim torsie i brzuchu. Minął tydzień od naszej spektakularnej kłótni, szybkiego pogodzenia się i mojego powiedzenia chłopakowi jak okropnie czuję się od dłuższego czasu. Przez te siedem dni Tadeusz praktycznie u mnie zamieszkał czemu sprzyjało to że moja mama i siostra postanowiły zostać dłużej na wsi.

-Zmierzasz się rozebrać czy będziesz się tylko tak na mnie gapił Rudy? - Z myśli wyrwał mnie ciepły głos Zośki. Moje policzki spłonęły czerwienią a ja automatycznie odwróciłem wzrok od chłopaka przenosząc go na trawę co najwyraźniej zauważył ponieważ zaśmiał się cicho- Chyba nie mam ochoty wchodzić dzisiaj do wody- Poprawiłem włosy wpadające do oczu włosy - No chyba cię coś Janek albo się rozbierasz albo gwarantuję ci że te twoje ciuszki będą musiały schnąć przez kilka najbliższych godzin- Zaśmiałem się myśląc że żartuje i powoli ponownie spoglądając w jego stronę jednak ledwo powstrzymując się od spojrzenia na jego nagi, szeroki tors- Nie zrobisz tego- Chłopak najwyraźniej potraktował to jak wyzwanie ponieważ nim się obejrzałem chłopak przerzucił mnie sobie przez ramie dokładnie tak samo jak wtedy kiedy wyciągnął mnie na spacer w ten nieszczęsny dzień. Kompletnie nie zwracając uwagi na moje protesty i krzyki zaczął zmierzać w stronę zbiornika. Nawet nie zdążyłem nabrać powietrza a ta mało duża menda wrzuciła mnie bezczelnie do ciepłej wody samemu do niej wchodząc. Jak najszybciej wynurzam się z wody odgarniając mokre włosy z oczu wybuchając głośnym niepochamowanym śmiechem patrząc na szczerzącego się Zośkę. Chcąc mu się odwdzięczyć zacząłem chlapać go wodą a chłopak nie pozostał mi dłużny.

Dobre dwie godziny spędziliśmy na beztroskiej zabawie w wodzie jak kilkuletni chłopcy. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle się śmiałem.... Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak szczęśliwy. Tak samo jak Tadek wniósł mnie do wody tak samo mnie z niej wyniósł jednak tym razem robiąc ze mnie pannę młodą albo księżniczkę a nie worek ziemniaków jak zrobił to wcześniej. Położył mnie na trawie samemu po chwili kładąc się tuż koło mnie. Obserwuje uważnie jego spokojną, piękną twarz podczas kiedy on wpatruję swoje niebieskie, śniące oczyska w niebo tak bardzo podobne odcieniem do jego tęczówek. Kilka kosmyków złotych włosów opadło na jego czoło jednak on nie zwraca na to uwagi. Siadam po turecku dzięki czemu mam idealny widok na twarz Zosi, nachylam się delikatnie nad jego piękną twarzyczką odgarniając te niesforne kosmyki z czoła po kilku sekundach składając na nim czułego całusa tym samym zwracając na siebie uwagę Mężczyzny.

-Dziękuje za wszystko Zosiu- Szepcze cichutko jakby bojąc się że usłyszy to ktoś oprócz niego. Nie usłyszałem na to żadnej odpowiedzi ale otrzymałem najpiękniejszy i najszczerszy uśmiech na tym całym popierdolonym świecie. Moja uwaga cała skupiła się na malinowych ustach przyjaciela. Nawet nie wiem kiedy nachyliłem się jeszcze bardziej nad moim towarzyszem i kiedy zetknąłem nasze usta razem...

Otworzyłem szeroko oczy zdając sobie sprawę co właśnie zrobiłem i już chce jak najszybciej się odsunąć aby następnie ulotnić się z tego miejsca ale czuję jak usta chłopaka powoli zaczynają się poruszać na tych moich a on mnie nie odpycha. Ba on oplata moje biodra ramionami i przyciąga do siebie jeszcze bliżej! Przez dłuższy moment kompletnie nie wiem co mam zrobić ale kiedy czuję że Tadeusz chce się odsunąć nie widząc z mojej strony żadnej reakcji szybko odwzajemniam czule pocałunek. Wkładam w gest wszystkie swoje uczucia którymi darzę chłopaka mimo tego że wiele jeszcze nie rozumiem, wielu się też po prostu boje ale i tak chce żeby je poczuł. Kładę swoje dłonie na policzkach Zośki delikatnie je głaszcząc a on swoją jedną dłoń wplątuję w moje rdzawe, mokre włosy drugą cały czas mnie obejmując w pasie. Doskonale zdaję sobie sprawę że właśnie wydałem na siebie i Tadeusza wyrok. Wyrok wiecznego potępienia w piekle i prawdopodobnie na ziemi też gdyby ktoś nas widział w tym momencie ale ja po prostu nie mogłem inaczej... To jest silniejsze. Jego usta są jeszcze miększe niż się wydawały patrząc na nie a smakuję jak najdroższe pyszne czerwone słodkie wino smakuję ich po raz pierwszy a już stają się moim nowym małym, sekretnym uzależnieniem. Odrywamy się od siebie dopiero kiedy zabrakło nam powietrza. Odsuwam się trochę od twarzy chłopaka zabierając dłonie z jego policzków i podpierając się nimi o trawę. Przerażony tym co odjebałem patrzę w jego oczy szukając w nich coś na wzór nienawiści i obrzydzenia ale jedyne co widzę to to samo przerażenie które widać również w tych moich i... swego rodzaju szczęście?

- Zrób to jeszcze raz.... Proszę Janeczku- Słowa Tadeusz na początku do mnie nie docierają jednak kiedy nareszcie zaczynam rozumieć ich sens nie musi mi powtarzać po raz drugi i łącze ponownie jego delikatne, malinowe usteczka w jedno z tymi moimi całymi pogryzionymi ze stresu i strachu i praktycznie bez koloru. Pocałunek staje się jeszcze mocniejszy i może nawet troszkę agresywny. A ja czuję że odnalazłem na nowo swoje serce

Moje serce

Moje serce

Moje serce

Moje serce

To ON jest moim SERCEM

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now