*Pomoc*

794 54 4
                                    

Im dłużej tkwię w uścisku Zośki ten cholerny głos coraz bardziej cichnie a ja czuję się bezpieczniej - Janek, Janeczku kochany chodź musimy cię opatrzeć- Poczułem kolejny całus ale tym razem w czoło, wtuliłem się w niego jeszcze mocniej bojąc się że mnie puści- Nie zostawaj mnie proszę...- Mężczyzna wzdycha cicho i zaczyna ponownie przeczesywać moje włosy delikatnie masując skórę głowy- Nigdzie się nie wybieram Janek. Pójdziemy tylko do łazienki żeby ci to opatrzeć dobrze? Nie wygląda to zbyt dobrze...- Ton jego głosu brzmi jakby mówił do malutkiego dziecka ale nawet mi to nie przeszkadza ponieważ teraz właśnie czuję się jak dziecko. Dokładnie tak samo jak wtedy kiedy miałem 7 lat i wywaliłem się na rowerze zdzierając sobie całe łokcie i kolana, mama wtedy trzymała mnie dokładnie tak samo jak teraz trzyma mnie Tadeusz. Pokiwałem delikatnie głową na znak zgody i powoli odsunąłem się od ciepłego ciała chłopaka. Mój towarzysz uśmiechnął się w moją stronę smutno i rękawami swojej koszulki wytarł moje mokre policzki dając mi jeszcze jednego całusa w czoło. Łapie mnie delikatnie za dłoń i ciągnie do łazienki.

Chłopak otworzył drzwi od pomieszczenia i stanął jak wryty kiedy zobaczył w jakim stanie jest. A ja stoję jedynie kilka kroków za nim wlepiając swoje zielone ślepia w panele bojąc się podnieść wzrok na przyjaciela. Ze wstydu w moich oczach ponownie zaczęły zbierać się słonie krople wody. Po chwili poczułem dłoń na swoim podbródku zmuszającą mnie abym uniósł głowę i spojrzał na jej właściciela co bardzo niechętnie zrobiłem, prawie ponownie wybuchając płaczem przez smutek który bez problemu mogę zobaczyć w jego pięknych błękitnych jak niebo albo woda nad rzeką którą tak kochaliśmy oczach. Chcę żeby był szczęśliwy.... Chyba ja chciałbym być jego szczęściem a jak na razie tylko go krzywdzę- Hej spokojnie Janek nic się nie dzieje, ja cię nie będę oceniał. Zrobimy tak ty pójdziesz do swojego pokoju a ja za chwile do ciebie przyjdę i zrobimy porządek z twoimi ranami okej ?- Po raz nie wiem który dzisiaj kiwam głową na tak i wolnym krokiem kieruję się do swojego pokoju.

Po kilku minutach do pomieszczenia wchodzi zośka z miską wody, czystą ściereczką, gazą i o dziwo nowym bandażem. Uśmiecha się do mnie delikatnie i klęka przed łóżkiem kadząc wszystkie rzeczy na ziemi i opierając ręce na moich kolanach, podniosłem wzrok na mężczyznę i sam wysiliłem uśmiech jednak na pewno nie jest on nawet w połowie tak piękny jak ten Zośki.

-Tadeusz ja tak bardzo cię przepraszam...ja po prostu jestem na to wszystko za słaby- Powiedziałem skruszony kiedy chłopak bardzo delikatnie złapał moją lewą rękę i namaczając szmatkę w letniej wodzie a później ją mocno wyciskając zaczyna przykładać ją do mojej poranionej jednak już w większości zasklepionej skóry. - Nie przepraszaj mnie Rudy i nawet tak nie mów jesteś cholernie silny tylko.... troszkę zagubiony. I to ja zachowałem się jak największy dupek na świecie- Syknąłem cicho z bólu kiedy szmatka zetknęła się z jeszcze otwartą raną i powstrzymałem słone kropelki cisnące się do moich oczu po raz setny dzisiaj jednak tym razem z bólu- Powiedziałeś to co myślisz. Nie będę zły za prawdę... po prostu mi przykro bo dziewczyna którą znasz może trzy miesiące jest dla ciebie ważna a ja nie...- Zośka odłożył materiał do miski z wodą i wziął w swoje delikatne dziewczęce dłonie gazę bardzo ostrożnie umieszczając ją na mojej ręce zaraz owijając ją białym jak kartka papieru bandażem i dokładnie go zawiązując aby się nie zsunął jednak upewniając się również czy nie jest za ciasny i zajął się oczyszczanie ran z drugiego ramienia- Janek boże broń ci tak myśleć. Oczywiście że jesteś ważny i chyba nikt nie będzie moim aż tak dobrym przyjacielem. To po prostu ja jestem debilem i to wszystko to tylko i wyłącznie moja wina rudzielcu- Nim się obejrzałem a i moja prawa ręka została owinięta w bandaż a Zosia położył się obok mnie na łóżku przyciągając mnie do siebie. - Wybaczysz mi? - Wtuliłem się w jego bok potrzebując jak najwięcej bliskości i pokiwałem głową wciskając ją w zagłębienie miedzy ramieniem a szyją chłopka na co zaczął mnie głaskać po plecach- Śpij już, to był bardzo ciężki dzień zasługujesz na odpoczynek i nic się już nie bój pomogę ci niezależnie jak trudne to będzie Janeczku-

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now