*4:30*

352 28 6
                                    

Obudziło mnie szarpanie za ramie- Steh auf, junger Mann, und zieh dich an (Wstawaj młody człowieku i się ubieraj)- Usłyszałem szorstki głos tuż nade mną, poderwałem się na równe nogi a przede mną dostrzegłem jakiegoś niemieckiego żołnierza wyraźnie mi się przeglądającego. Zaniemówiłem a po chwili skierowałem swój wzrok na druga część łóżka gdzie wcześniej spokojnie spała moja przyjaciółka. Kobieta owinęła się kocem i wcisnęła się w róg ściany przerażona. Niemiec wycelował we mnie swoim pistoletem maszynowym.

- Zieh dich an, polnischer Hund! (Ubieraj się ty polski psie!)- Krzyknął do mnie groźnie, widząc powagę sytuacji stosuje się do poleceń szwaba narzucając na siebie byle jaką koszule i spodnie przez dłuższą chwile wgapiając się w zegar wiszący na ściennie wskazujący godzinie czwartą minut trzydzieści. Do pokoju wpadł kolejny Niemiec, dysząc ciężko.

- Diese Huren sind uns entkommen! (Te kurwy nam uciekły!)- Ryknął w stronę swojego towarzysza który zaklął głośno podchodząc do mojego łóżka i chwycił mocno Alicje za ramię i zrzucił ją z posłania na ziemie. Drugi Niemiec chwycił ją za włosy zmuszając kobietę do wstania.

- Stellen Sie sicher, dass die Schlampe nicht davonkommt, Sie Idiot! (Dopilnuj żeby ta dziwka nie uciekła ty idioto!)- Warknął przełożony chwytając mnie za ramie i szarpiąc mnie w stronę drzwi. widzę jak obcy ludzie przeszukują moje mieszkanie a mi chce mi się płakać. Dlaczego do cholery? Dlaczego akurat teraz jak zaczęło być dobrze? Co z moim Tadeuszem? Co jeśli po niego też przyszli? Albo ktoś wydał całe szare szeregi. Sprowadzili nas na dół kamienicy gdzie stoi więźniarka do której nas najzwyczajniej w świecie wrzucili. Zamknęli klapę i wsiedli do przodu pojazdu. W moich oczach pojawiły się łzy kiedy zdałem sobie sprawę co się właśnie stało. Szmaragd miała racje że coś się stanie a ja stwierdziłem że przesadza. Gdzie są moja mama i siostra? Czy na pewno zdążyły uciec? Poczułem jak znajome ramiona owijają się wokół mojej szyi a ja zaciągam się cudownym zapachem lawendy i kawy.

- Spokojnie odbiją nas nie martw się- Szepcze mi do ucha uspokająco chociaż doskonale wiem że ona też się boi, chyba jeszcze bardziej niż ja i mój tata razem wzięci.

- Schließen Sie die Schnauzen! (Zamknąć ryje!)- Krzyknął jeden z naszych oprawców a my już do końce podróży nie odezwaliśmy się słowem.


Jeszcze nie wiedzieliśmy jak to wydarzenie nas zniszczy...



--------------------

Nie zapomnijcie o gwiazdce! 

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz