*Ognisko i wspomnienia*

295 24 4
                                    

Anka zmusiła nas do poznania sąsiadów, w tym swojej przyjaciółki z dzieciństwa Ewki Rozbickiej która działa w AK pod pseudonimem Czarna. Dziewczyna jest dwa lata młodsza niż ja i zbyt przyciąga uwagę jak na kaprala naszego państwa podziemnego. Jest wysoka jak na kobietę, ma długie, sięgające prawie do bioder blond włosy które ewidentnie są zakręcone na papilotach we Włosach ma czarną opaskę z dużą różą, twarz ma ładną ale jej makijaż jest zbyt mocny a czarno niebieski cień na powiekach gryzie się z czerwoną pomadką i różowymi policzkami. Wzdycham siadając przed świeżo rozpalonym ogniskiem niedowierzajac że dałem się na to namówić. Ewka kręci się w tę i w drugą po podwórku ubraną w czarną sukienkę z dużym dekoltem w kolorze czarnym, sukienka jest ozdobiona czerwonymi kwiatami które idealnie pasują kolorem do jej ust i opaski we włosach. Młodsza siostra Ewki, Irka siada obok mnie, dziewczyna jest zupełnym przeciwieństwem starszej kobiety. Jej włosy są ciemno brązowe i sięgają jej zaledwie do ramion a i tak ma je zazwyczaj spięte w wysoki kok, jej oczy są w kolorze zieleni tak bardzo podobne do oczu mojego aniołka. Nie ma na mlodej twarzy ani grama makijażu dzięki czemu widać delikatne rudawe piegi rozsypane po jej policzkach i nosie. Uśmiecham się delikatnie w jej stronę, wydaje się bardzo miła a ja zdecydowanie potrzebuję nowych znajomych, potrzebuję przestać myśleć o tej sytuacji, o Szmaragd, o Tadeuszu.

-Widzę że nie tylko ja zostałam zmuszona do pojawienia się tutaj.- Śmieje się cichutko zaczynając rozmowę jej głos kojarzy mi się z Dusią.

-Jakoś muszę wynagrodzić Ani to że znosi moje humorki.- Odpowiadam obserwując jak Alek dorzuca kłody do ogniska. On w przeciwieństwie do mnie dość szybko się pozbierał, on ma jeszcze nadzieję że to wszystko ma sens i to sprawia że żyje. Ja już ją straciłem.

Słyszę ich rozmowy jak przez mgłę, wpatruję zielone ślepia w tlący się ogień a wspomienia znów mnie zabijają, zamiast ludzi z którymi jestem teraz wyraźnie słyszę Śmiech i śpiew Szmaragd, grę na gitarzę Tomka, słodkie słówka Tadeusza i rozmowy mojej siostry z szarymi szeregami i odziałem Alki. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Mieć wtedy magiczne lusterko które pokaże mi przyszłość i pomoże mi uchronić moich bliskich nawet kosztem mego życia. Czuję ręce Zośki na moim ciele, jego głos przyprawia mnie o gęsią skórkę. Tak bardzo go Kocham, tak bardzo go wtedy kochałem.
Z transu wybudza mnie delikatne stuknięcie w ramię, wzdrygam się wystraszony i obracam głowę w stronę boźca i widzę Irenke która uśmiecha się ciepło.

-Idziesz ze mną nad jezioro?- Pyta z nadzieją w głosie a ja kiwam głową bez zastanowienia, Ich już nie ma muszę przestać to wspominać, podnoszę się pozwoli i otrzepuje spodnie z ziemi. Daję sie kierować dziewczynie.

Chlapiemy się wodą jak małe dzieci śmiejąc się w niebo głosy, tego było mi trzeba, oderwania się od miasta, potrzebowałem czuć się wolny. Przez kilka dni tutaj pokochałem wieś całym sercem mimo tego że nie zawsze miałem siłę wstać z łóżka. Po pół godzinie najlepszej zabawy zaczynamy się męczyć, oddychamy głęboko stojąc na przeciwko siebie w wodzie po kolana a jasne księżycowe światło oświetla nas jak z jakiejś bajki.

-Wiesz naprawdę mam na imię Marysia...- Mruczy cicho dziewczyna przybliżając się do mnie, jej oczy patrzą wprost w moje. Jednak ona swoje zamyka a moje zostają szeroko otwarte kiedy czuje jej usta na moich.

*Inna strona lustra* Kamienie na szaniecWhere stories live. Discover now