41. Impreza

71 4 0
                                    

Nya

Obudziłam się o siódmej szesnaście. Od razu wykonałam poranną toaletę i ubrałam się na sportowo. Wyszłam z pokoju i kierowałam się do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Z dziewczynami ustaliłyśmy, że mogłybyśmy się wybrać na miasto. Noemi będzie opowiadać nam gorące ploteczki, bo od czasu randki nie miałyśmy za bardzo czasu na pogawędki. A potem przygotujemy się na imprezę, która miała się odbyć o dziewiętnastej. Gdy weszłam do kuchni nikogo nie było. Na telefonie puściłam składankę piosenek i w rytm muzyki zajęłam się przygotowywaniem posiłku.
Just pretending that we're cool, so tonight, let's go crazy, crazy, crazy 'til we see the sun...
W pewnej chwili poczułam jak ręce mnie obejmują w talii. Odwróciłam głową i od razu poczułam coś miękkiego na policzku. To mój chłopak, jak co dzień przychodził do mnie obdarzając mnie poranną czułością. Po uroczym pocałunku położył głowę na moim ramieniu.

- Witam moją piękność.- wymruczał.

- Dzień dobry...- uśmiechnęłam się i usłyszałam ciche ziewnięcie.- Nie wyspałeś się?

- Jakoś nie za bardzo...- znów ziewnął.

- Jay.- przygotowane śniadanie mogłam już zabrać i zacząć się zajadać.- Mogę zjeść śniadanie?

- Tak.- zabrał ręce z mojej talii. Usiadłam przy stole, a on na przeciwko mnie stanął, oparł łokcie na blacie i podparł brodę na dłoniach.- Jakie plany na dziś?

- Oczywiście trening po śniadaniu. Potem idziemy z dziewczynami na miasto. A wieczorem byśmy zrobili tą planowaną imprezę, Lloyd mówił, że nie ma nic przeciwko. Czuje się lepiej.

Jay chciał już coś powiedzieć, ale przerwało nam trzaśnięcie drzwiami. Spojrzeliśmy się w tamtą stronę i zobaczyliśmy jak Ester ukazała minę skruchy, ale widać że nie była w najlepszym nastroju.

- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać.- powiedziała ledwo słyszalnie.

- Oh, nic się nie stało kochana.- powiedziałam uśmiechając się do niej, co próbowała odwzajemnić z marnym skutkiem.

Kiwnęła głową i cicho przemknęła do lodówki zabierając dwa czekoladowe jogurty, ulubione Cole'a i Noemi. Po wyciągnięciu łyżeczek miała zamiar wyjść z kuchni. Minęła się z Cole'em przy drzwiach, wymienili się szybkim hej i poszli w swoją stronę.

- Cześć gołąbeczki.- przywitał się, on w odróżnieniu od Ester miał wokół siebie pozytywną aurę, co jest rzadko spotykane. Chociaż, więcej czasu spędził z Noemi to mu się nie dziwię.

- A ty gdzie zgubiłeś swoją połówkę? Myślałem, że nie możecie bez siebie żyć.- odgryzł się Jay.

- Jeszcze śpi. Co wy myśleliście, przecież ona to przeciwieństwo rannego ptaszka.

- Racja.- pokiwałam glową. Było to chyba jakieś święto jeśli się obudziła przede mną lub nawet razem ze mną, co chyba nawet miejsca nie miało.

Po zjedzeniu śniadania wyszłam z kuchni by szybko zająć się moim porannym treningiem. Mogłam w spokoju z moją muzyką ćwiczyć dobrą godzinę. Potem przyszła Ester, jej pora treningu. W ciągu ostatnich dni, Wu prosił mnie bym się zajęła jej treningiem. Pokazałam kilka fajnych ruchów, doradziłam jej jak kontrolować nagłe przypływy emocji, a za tym mocy.

  Gdy skończyłyśmy wspólny trening, wróciłyśmy do swoich pokoi. Umówiłyśmy się na naszej grupie, którą tak w ogóle Sky wymyśliła. Mówiła, że skoro jesteśmy w komplecie dobrze jest móc cały czas się ze sobą kontaktować. Postanowiłyśmy, że spotkamy się za dwie godziny. Po dogadaniu się, poszłam pod prysznic. W końcu byłam cała spocona. Po szybkim myciu przebrałam się w ciemne dżinsy i bluzę szarą. Spięłam swoje włosy w luźnego koka i większość czasu spędziłam na czytaniu książki. Nim się obejrzałam czas wolny się skończył. Wyszłam więc ze swojego pokoju zabierając kurtkę zimową i szłam do salonu by tam na nie poczekać. Napisałam to im wcześniej w wiadomości. W salonie jak zwykle chłopcy grali w gry wideo na telewizorze. Usiadłam sobie na pufie, a to spoglądałam na swój telefon, a to oglądałam w co grają chłopcy. Miałam podzielną uwagę więc nie do końca wiedziałam co robić czekając i nie zrozumiałam sens gry. Nie musiałam się na szczęście zbyt długo tym zamartwiać. Po kilku minutach dołączyła do mnie Noemi. Widziałyśmy się po raz pierwszy, a było już po dwunastej.

NinjagoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora