44. Giselle

58 2 1
                                    

  Następnego dnia ruszyłyśmy z rana do szpitala, Crystal zdążyła wyjść zanim wstałyśmy. Widocznie to były bardzo ważne sprawy, które miały załatwić. Po odebraniu chłopców samochodem jechaliśmy przez miasto, zrobiliśmy przystanek w galerii by kupić im jakieś ubrania, w końcu nie mieli ze sobą nic. Wszystko spłonęło. A także na sam koniec zrobiliśmy zakupy, gdyż w rezydencji pojawia się coraz więcej ludzi, a jak wczoraj patrzyłam niewiele jedzenia zostało. Gdy kupiliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy pojechaliśmy do domu. Po rozpakowaniu zakupów, pokazałam chłopcom ich pokoje. Po jakiś dwóch godzinach, przygotowałam z pomocą Desa obiad. Zjedliśmy go razem, po czym poszłam do wujka by go nakarmić. Wczoraj Cry wspominała, że jego ręce są zbyt wiotkie - jak i całe ciało - na ten czas nie może samodzielnie jeść.

~~~

Siedzieliśmy na sofie w salonie, nastała cisza. Obmyślaliśmy ostateczny plan. Było to jedne z najtrudniejszych, zarazem najważniejszych momentów, doszliśmy do punktu kulminacyjnego. Już przyznałam, że lepiej by nie było używać wszystkich kryształów. Nie wiem nawet jak na mnie by podziałały, więc zostaje to na ostateczny koniec, punktu bez wyjścia. Trzeba znaleźć sposób, w którym można by było odebrać jej żywioł. W końcu jakimś sposobem go zabrała. Przypuszczam, że nawet mistrz nie umiałby nam poradzić. Zostaje nam poszukać w jakiś zakazanych księgach lub mogłabym zajrzeć do wspomnień Giselle. To by była jedna z najtrudniejszych rzeczy do zrobienia. Na razie trzymamy się znalezienia jej i walki z bronią oraz wręcz. Niestety koniec staje się zbyt blisko i nie wiele możemy zdziałać, jednak postawię na szali wszystko byleby doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Wcale nie musi być moje szczęśliwe zakończenie...

- No dobrze.- przerwał ciszę Des.- Chwilowym priorytetem jest odnalezienie jej. Potem będziemy mogli dopracować plan.

- Czyli twierdzisz, że możemy zostawić ogromne luki?- zapytał Green.

- Nic więcej na razie nie zdziałamy, musimy kierować się tym co już wiemy.

- Zgadza się, jednak wiedza zawsze nam się przyda. Choćbym miała przeszukać wszystkie biblioteki w tym mieście, to postaram się znaleźć rozwiązanie.- powiedziałam.

Nienawidzę żyć w niewiedzy.

- A my ci chętnie pomożemy.- odparła Ester.

- Dziękuję wam.- klasnęłam w dłonie.- Więc nie ma co zwlekać. Proponuję już zacząć przeglądać książki.

~~~

Po całym dniu spędzonym poza domem, wróciłam do swojego pokoju i musiałam chwilę odpocząć. Choćby tylko kilka minut. Niczego nie znaleźliśmy. Sześć godzin chodzenia po różnych bibliotekach, księgarniach. Nic. Nie wiem w jaki sposób moglibyśmy zwyciężyć tę walkę. Potrzebujemy więcej czasu niż zakładałam. Choć i tak mamy go niewiele. Ze zmęczenia po prostu usnęłam, nie miałam nawet ochoty by zejść na dół i zjeść to co przygotował Des.

Ciemność.
Naszło mnie deja vu.
Wiele było zdarzeń, gdzie myślałam, iż to się już zdażyło.
Nie jestem pewna czy to jest jedna z tych sytuacji.
Czuję jakby moje myśli całkowicie nie zgrywały się z moim rozumem.
Widzę błysk.
Na wprost mnie pojawił się na ułamek sekundy.
Poczułam od niego żar.
Jakby miało zamiar mnie spalić.
Nie czuję się tu bezpiecznie.
Odwracam się i uciekam.
Ale wolno biegnę.
Czuję za sobą coraz większy żar.
Nic nie widzę przed sobą.
W końcu w coś wpadam.
W jakąś dziurę i spadam.
Żar mnie dogania, a ja czuję jakbym trafiła do piekła.
Zamykam oczy i pojawia mi się ciotka.
Zuchwale się uśmiecha.
Otwieram oczy i ciemność.
Giselle w snach już od dłuższego czasu mi się nie pokazywała.
Incydent w restauracji...

NinjagoWhere stories live. Discover now