37. Sprawa wyjaśniona

44 4 0
                                    

   Minęły kolejne dwa miesiące, z naszym gangiem przejechaliśmy w poszukiwaniu kryształów większość Europy i trochę Azji. Wszystkie skoki okazały się być zwycięstwem. Miałam szczęście, że wszystko udało się załatwić nawet i przed czasem. Od zmartwień jakie mogą nam przynieść kamienie, w mojej głowie widniała myśl o tym co się dzieje pomiędzy mną a Valką. Gdy dowiedziała się, że jesteśmy spokrewnione zachowywała się dziwnie. Próbowałam z nią porozmawiać, jednak nie znalazłyśmy odpowiedniej chwili. Za dużo się działo byśmy zostały chociaż na chwilę same by poważnie porozmawiać. Wracałam do swojego pokoju po obiedzie, na którym nie pojawiła się Giselle. Gdy przechodziłam obok jej pokoju usłyszałam jej głos prowadząc pewną rozmowę telefoniczną. Dało się w pewnym stopniu usłyszeć co mówi, ponieważ drzwi do pokoju były uchylone. Przystanęłam koło drzwi nasłuchując się. Znamy się od kilku miesięcy, a ona nadal jest dla mnie jedną wielką zagadką.

- ...masz czas do końca dnia. Liczę na pozytywne wiadomości.- powiedziała Giselle, wysłuchując w jej głosie gniew i irytację.- Tak. Czekam na kontakt. Dziękuję za to, że potrafiłeś nad tym w miarę zapanować.

Ciekawe z kim rozmawia. W jednej chwili wydawała się jakby tego kogoś aż miała zabić, a w kolejnej z życzliwością podziękowała za coś.

- Podeślij mi wszystkie umowy, z wiesz dobrze czym. Reszta się nie może dowiedzieć.

  Co miała na myśli mówiąc „reszta"? Czyżby chodziło o nasz gang? Nie lubię pochopnie wyciągać wniosków, ale to pierwsza myśl jaka mi się nawinęła do głowy.

  Gdy już nic słyszałam stwierdziłam, że najlepiej byłoby już wrócić do siebie, dlatego też ruszyłam korytarzem.

- Jedność.- usłyszałam za sobą głos, odwróciłam się i ujrzałam brunetkę.- Możemy pogadać?

- Jasne.- kiwnęłam głową i ruszyła przed siebie, a ja za nią. Weszłyśmy do jej pokoju.- Co tam chciałaś?

- Po prostu to jeden dzień dla odmiany gdzie większość dnia jesteśmy wolni. Nie udało nam się w ostatnim czasie porozmawiać, dlatego chcę to nadrobić.- mówiła dziwnie spięta. Musiało coś wiercić jej dziurę w głowie, dlatego w końcu postanowiła ze mną porozmawiać.- Mam nadzieję, że tej przerwy nie odebrałaś jakoś źle. Bardzo chciałam z tobą porozmawiać, ale powinnyśmy zachować pewne pozory.

- Nie mam ci tego za złe, poza tym w czasie naszych wycieczek byłam zbyt skupiona na jednym i całkowicie się temu oddałam. Dobrze, że wtedy nie rozmawiałyśmy. Wtedy bym była rozkojarzona i nici z naszego planu.- machnęłam niedbale ręką. To chyba były najbardziej stresujące dwa miesiące, jakie przeżyłam.

- Dobrze, już się martwiłam, że prawda mogłaby nas podzielić.- westchnęła, najwyraźniej odczuła ulgę, ja w sumie też. Do głowy także przychodziły mi takie pomysły, ale nie chciałam się za bardzo zagłębiać w ten pesymizm.- O czym tak naprawdę chciałam z tobą porozmawiać, to nie do końca to. Jak wiesz jedyną rodziną, którą znałam była ciotka. Teraz moja rodzina to właśnie gang. Jednak nie powinniśmy mówić o tym, że jesteśmy rodzeństwem.

- Nie zamierzałam. Wiem jakie zasady są. Mam nadzieję jednak na wspólny czas z tobą wkrótce.

- Oczywiście. Opowiesz mi o naszej rodzinie? Nadal nie do końca rozumiem dlaczego tak postąpili z ciotką...

  Po tym wszystkim zastanawiam się czy mówienie o pokoleniach naszej rodziny jest czymś wspaniałym, czy bardziej pechem, że istnieje taki ród.

- No cóż, nasza rodzina jest bardzo specyficzna. Ma swoje własne zasady i tradycje. Najważniejsze jest to by każde następne pokolenie utrzymało ród Mistrzów Spinjitzu. Jednak zaczynam myśleć cały czas o tym jakim cudem wszyscy odwrócili się od niej. Może nie jest świętoszkiem, ale musiała coś zrobić czego jej nie wybaczyli. Chciałabym się dowiedzieć co takiego.

NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz