XXVI.

207 22 7
                                    

Spałaś spokojnie gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Przetarłaś dłońmi jeszcze zamknięte oczy i zaczęłaś przeciągać się, i ziewać w tym samym momencie, lecz coś ci przerwało, a raczej ktoś. Zerknęłaś przez swoje ramię i przypomniałaś sobie co stało się w nocy. Wyskoczyłaś z łóżka jak poparzona i podbiegłaś do drzwi w które ktoś dalej pukał. Odkluczyłaś i uchyliłaś je.

- Gotowi na śniadanie? - zapytała uśmiechnięta Miyu.

- Zaraz będziemy gotowi. Gdzie ono będzie? - odpowiedziałaś zaspanym głosem.

- Zaprowadzi nas ten chłopak - wskazała na dość niskiego chłopaka, który był bardzo podobny do tamtej sekretarki, tylko pieprzyk miał nie pod lewym a prawym okiem. Ubrany był w tradycyjne męskie kimono.

- Jasne. Dajcie nam parę minut. - zamknęłaś drzwi i ruszyłam w stronę łazienki, tylko po drodze krzyknęłaś - Kankuro wstawaj! Śniadanie zaraz będzie! - chwyciłaś suche ubrania z suszarki i zamknęłaś się w pomieszczeniu, zaczęłaś się ogarniać.

Kankuro powoli zwlukł się z łóżka i zaczął ubierać. Ty w tym czasie przemyłaś szybko twarz i ubrałaś się. Razem wyszliście z pokoju i ruszyliście z dwójką towarzyszy na śniadanie. Zaczęli rozmawiać o powrocie do domu, pogodzie, samopoczuciu, a ty odpłynęłaś myślami. Zastanawiałaś się czy nie pozwalasz ostatnio na za dużo dla Kankuro. Coraz częściej narusza twoja przestrzeń prywatną, a do tego jest coraz pewniejszy siebie, gdy to robi. Stwierdziłaś, że trzeba go zdystansować trochę.

- [Imię].. [Imię]?... [Imię]!

- C..co?! - ocknęłaś się ze swoich przemyśleń.

- Gdzie odpływasz myślami? - zapytał Kankuro przewieszając ci swoję ramię przez twoje.

- Jak najdalej od ciebie - szybko zdjęłaś jego rękę z siebie. Kankuro zrobił niezadowoloną minę, a reszta drużyny zaśmiała się, ty uśmiechnęłaś się lekko. Bycie złośliwą dla Kankuro sprawiało ci przyjemność.

Weszliście na stołówkę. Najzwyklejsze stoliki, krzesła, wszystko było zwyczajne i w odcieniach szarości i bieli. Wzięliście tacki i ruszyliście zgodnie z ruchem kolejki, każdy wybrał to co chciał, i usiedliście przy jednym ze stolików. Ty wybrałaś [ulubione rzeczy występujące w azjatyckich śniadaniach] (koniecznie napiszcie co, bo jestem ciekawa), Kankuro wybrał zupę miso, ryż i grillowaną rybę, Miyu wzięła również miso i tamago kake gohan (ryż z surowym jajkiem), Ikuo wziął omuraisu (omlet z ryżem w środku) i oczywiście miso.

- Jak dobrze, gdy nie musisz gotować samodzielnie. - Miyu uśmiechnęła się mieszając ryż pałeczkami.

- Oj tak, jeszcze zmywać naczyń nie trzeba. - dopowiedział Ikuo.

- Mieszkanie samodzielnie ma swoje minusy.. - powiedział Kankuro biorąc miso w dłoń. - A u was jak jest? Mieszkacie już razem? - spojrzał na parę.

- Tak, mieszkamy razem, ale wiesz jak wygląda życie ninja. Rzadko w domu i rzadko razem.

- Zazwyczaj dostajemy oddzielne misje, a w domu siedzimy niewiele. A ty Kankuro? Jak rozumiem mieszkasz sam.

- No mam swój kącik, ale też bywają takie miesiące gdy praktycznie mnie tam nie ma.

- A często masz misje poza wioską? - kontynuowała rozmowę Miyu.

- Pewnie i tak rzadziej niż wy, ale zdarzają się.

- Jesteś prawą ręką Gaary, pewnie dlatego nie daje ci za często misji poza wioską, bo cię potrzebuję na miejscu. - stwierdził Ikuo.

- Tak, w końcu potrzebuje starszego brata. - zaśmiał się i kontynuował śniadanie.

- A ty [Imię]? - zapytała Miyu.

- Ja mieszkam z opiekunami. Jest to wygodne, bo nie muszę się martwić żadnymi kosztami itp. - odpowiedziałaś. Poczułaś się dziwnie trochę, byłaś nie wiele młodsza od nich wszystkich, ale nie myślałaś jeszcze o samodzielnym życiu, a oni wszyscy już mają swoje dorosłe życia, zmartwienia, a ty jak dziecko siedziałaś u ,,rodziców na garnuszku".

- Opiekunami? - dopytywała się.

- Tak, jak moi rodzice umarli zostałam adoptowana z bratem.

- O masz brata? Pewnie jesteście bardzo podobni. Jest młodszy czy starszy?

- Młodszy, a co do podobieństwa to tak, był podobny.

- Był? Oj przepraszam [Imię].. Nie chciałam być wścibska i niegrzeczna... Przepraszam za te dopytywanie się.

- Nic się nie stało, to żadna tajemnica w końcu. - trochę posmutniałaś mimo wszystko, wspomnienia dalej bolały.

- To jak myślicie, kiedy wyruszamy? - Kankuro szybko zmienił temat.

- Mam tylko nadzieję że jak najszybciej. - odpowiedziała Miyu.

Oni dalej rozmawiali a ty odpłynęłaś myślami.

Z powrotną drogą było łatwiej. Nie musieliście niczego ciągnąć do wioski, więc według waszych przewidywań podróż miała być szybsza, dużo szybsza.

Czekając w porcie obserwowałaś niebo, które dosłownie było podzielone na pół, na morzu piękny błękit, zaś na lądzie paskudne szare i deszczowe chmury. Modliłaś się w duchu, żeby nie było sztormu na morzu. Płynięcie statkiem już nie należało do najprzyjemniejszych, a gdy tylko wyobrażałaś sobie, jak to kołysze się na boki, wokoło chaos i hałas, to aż cię głowa zaczynała boleć od samego myślenia o tym. Kankuro podszedł do ciebie i położył ci dłoń na ramieniu.

- Co tak zbladłaś?

- Zdaje ci się. - zdjęłaś jego dłoń ze swego ramienia.

- Nie sądzę. - zmarszczyłaś brwi słysząc jak upiera się przy swoim, ale nic więcej już nie mówiłaś. - O spójrzcie, widać już nasz statek! - wskazał na ciemny zarys na choryzoncie.

Słyszałaś ich zadowolone komentarze dotyczące opuszczania tej depresyjnej krainy, ty nic nie mówiłaś tylko poprawiałaś swój płaszcz.

Noc na statku zapowiadała się spokojnie, opierałaś się o poręcz i patrzyłaś na bezkresny granat rozciągający się z każdej strony, na którym odbijały się białe gwiazdy i księżyc.

- Morze jest piękne, co? - usłyszałaś głos Kankuro.

- Mhm.. - mruknęłaś nie spoglądając na niego.

- Nie możesz spać? Późno już.

- Nie mam ochoty spać. - nie chciałaś ciągnąć rozmowy i odpowiadałaś niechętnie.

- Nocą jest tu zimno. - poczułaś jak kładzie ci coś na plecach, zerknęłaś na to, okazało się że to jego bluza.

- Nie potrzebuję tego. - zaczęłaś zdejmować jego ubranie ze swoich pleców, ale on próbował cię powstrzymać.

- Jeżeli zamierzasz tu siedzieć, to lepiej żebyś miała na sobie cokolwiek ciepłego.... Chyba, że wolisz żebym to ja cię przytulił. - uśmiechnął się szeroko, a tobie przypomniała się zeszła noc. Chwyciłaś bluzę, naciągnęłaś ją na głowę zaskoczonego Kankuro i uderzyłaś jego głowę, w prawdzie lekko, ale to wystarczyło żeby upadł na ziemię. - Powiedziałem coś nie tak? - powiedział zdejmując bluzę z głowy, widział już tylko twoja odwróconą sylwetkę.

***

Kankuro x Reader PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz