XXV.

335 26 17
                                    

Szliście betonowymi drogami, które miały was zaprowadzić do stolicy. Na szczęście nie musieliście iść po polnych drogach, które od tej pogody byłyby zabójcze, zwłaszcza pod górkę. Żadne z was nie odzywało się, dźwięk deszczu zagłuszał wszystko inne dość dobrze, więc musielibyście krzyczeć, żeby zrozumieć się dobrze. Niepokoiło was to, gdyż było to na korzyść wroga, jeżeli chciałby was zaatakować. Widoki były dziwne. Wszędzie beton, wysokie budynki, nie było nic poza kolorem szarym. Nawet po oddaleniu się od portu krajobraz nie zmienił się za bardzo. Nie wiedziałaś ile dokładnie potrwa ostatnia część podróży, ale tu chciałaś być jak najkrócej. Nie mogliście zatrzymać się mimo, że zaczynało już zmierzchać, rozpalenie ogniska było niemożliwe, a jako ruchomy cel bylibyście trudniejsi do złapania w tych warunkach.

Dotarliście do celu w środku nocy. O dziwo bez przeszkód. Cieszyło cię to bardzo, ale nie straciłaś czujności, w końcu nie może być za łatwo, a wy przez całą drogę nie mieliście problemów. To było podejrzane.

- To co?! Pukamy?! - usłyszała Miyu.

- No nie będziemy tu stać całą noc! - to z kolei był Kankuro.

Ikuo podszedł do ogromnych chyba kamiennych drzwi. Nie było to na pewno drewno, może jakiś metal, w ciemnościach nie mogłaś tego określić. Najpierw zapukał i odczekał dłuższą chwilę, po braku odpowiedzi spróbował popchnąć drzwi, ale one nie chciały ruszyć.

- Zamknięte,co robimy?! - krzyknął.

Podszedł do niego Kankuro i wskazał na słabo widoczny napis "ciągnąć", na co Ikuo wydusił z siebie tylko "a". Kankuro chwycił lewą klamkę, a Ikuo prawą, razem otworzyli drzwi, a ty i Miyu wciągnęłyście wóz do środka. Gdy chłopaki weszli za wami zamknęli drzwi. O dziwo korytarz był oświetlony i bardzo długi.

- Wreszcie trochę ciszej. - rzekła Miyu zdejmując płaszcz i kładąc go na wóz.

- Już mi uszy bolały od tego ciągłego deszczu. - Kankuro położył swój płaszcz obok jej płaszcza.

- No nieprzyjemnie i zimno było. - Ikuo zrobił to samo.

Ty również odłożyłaś płaszcz. Miałaś gęsią skórkę od zimna, mimo noszenia płaszcza byłaś trochę przemoczona. Kankuro spojrzał się na ciebie i zrobił się czerwony, szybko odwrócił wzrok, zauważyłaś to.

- O co chodzi? - zwróciłaś się do niego.

- O... nic... A co? - wciąż nie patrzył na ciebie.

- Jesteś dziwny... - odwróciłaś od niego wzrok - Nie stójmy tak bezczynnie tylko chodźmy.

Wszyscy ruszyli wzdłuż korytarza, nie wiedząc co was czeka dalej, ale licząc że zaraz zakończycie misję. Przeszliście parę metrów i przed wami pojawiła się kobieta, wysoka czarnowłosa i czarnooka. Miała bladą cerę i pieprzyk pod lewym okiem, włosy sięgały jej do pasa. Ubrana była w niebiesko-białe kimono.

- Jak mniemam jesteście z wioski Piasku. Chodźcie do Amegakure.

Zaprowadziła was do biura, gdzie za biurkiem siedziała Konan, dobrze znana ci postać, po tym gdy usłyszałaś o Akatsuki. Ikuo został przy skrzyni, a wy weszliście do biura.

- Dobrze, że jesteście tak szybko, myślałam, że zejdzie wam dłużej przez porę deszczową.

- Na szczęście poszło gładko. - rzekła Miyu.

- Moja sekretarka zaprowadzi was do pokoi. Ja zajmę się paczką, jutro a raczej dziś dam wam papiery.

Ukłoniliście się i wykonaliście polecenie. Sekretarka prowadziła was do innego budynku, który miał łączone przejście z budynkiem kage. Było to bardzo wygodne, zwłaszcza patrząc na to że cały czas łał deszcz. Przydzieliła wam dwa pokoje, z oddzielnymi łóżkami. Oczywiście nie zapomnieliście zabrać swoich przemoczonych rzeczy z wozu.

Kankuro x Reader PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz