XX.

352 32 11
                                    

Kołysałaś się na boki, a każda dziura na drodze powodowała coraz większy ból tyłka i irytację.

- Mam dość już! - zawyłaś i wstałaś.

- Co? Co ty gadasz? Usiądź z powrotem, a nie jęczysz.

Zeszłaś z powozu i zaczęłaś iść na własnych nogach. Nie spodobało się to Kankuro i już szedł, żeby wrzucić cię z powrotem do wozu.

- Nie zbliżaj się! Mam dość siedzenia tam! Jest mi już nie dobrze od tego kołysania i tyłek mnie boli!

- Ale jesteś osłabiona i nie możesz przemęczać się!

- Nie jestem!

Kupiec patrzył na to jak przepychacie się i przekrzykujecie, niczym dzieci.

- Ach.. Młodzi ludzie i ich problemy w związkach.. Nie mają chyba o co kłócić się.. - westchnął mężczyzna.

- Ktoś mi wytłumaczy tą niedorzeczność? Czemu wszyscy uważają, że jesteśmy razem? - zirytowana spojrzałaś na kupca.

- Więc nie jesteście razem? A tak pasujecie do siebie.. I on tak o ciebie troszczy się.

- Prędzej umrę niż będę z nim w związku..

- Dzięki. - rzekł Kankuro, a ty przyspieszyłaś kroku.

- Co za głupie brednie... Ci ludzie, to głupi są... I ślepi.. - burczałaś pod nosem.

- Ona tak zawsze? - handlarz zwrócił się do Kankuro.

- Ma wybuchowy temperament... I... Tak w sumie to nie ważne.

- Mów, mów chłopcze.

- Ehh.. - westchnął ninja - Jakby to ująć.. Łatwo ją zdenerwować, jest humorzasta, raz jest miła, a innym razem mam wrażenie, że chce mnie zabić.

- A jakieś dobre strony ma?

- No, ma.

- Wymień je w takim razie.

- Widziałem nie raz jak pomagała dzieciom z sierocińca, przynosiła im zabawki, jedzenie, ubranie.. Ma dobre serce, ale ukrywa to za maską obojętności, nie wiem dlaczego udaje taką twardą pod względem uczuć.

- Przy wszystkich jest taka, czy tylko przy tobie?

- W sumie nie jestem pewien. Jak ją widzę gdzieś na mieście to zawsze sama jest, tylko w Konoha ma paru znajomych, przy nich wydawała się jakaś weselsza... Po śmierci brata zaczęła się tak od wszystkich odseparować, chyba... Zawsze chodziła gdzieś z nim po mieście i widziałem ją uśmiechniętą. A teraz prawie w ogóle nie uśmiecha się.

- Od dawna ją tak bacznie obserwujesz?

- Co? Ja? - Kankuro zapłonął czerwienią na twarzy - N..nie obserwuje jej... Po prostu mieszkamy w jednym mieście i mamy tą samą rangę... To wszystko..

- A jednak martwisz się o nią. Prawda?

- Skąd pan bierze takie pomysły?

- Z twoich wypowiedzi, chłopcze.

Kankuro patrzył na drogę nic nie mówiąc, a handlarz śmiał się z jego zachowania.

***

Kankuro x Reader PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz