Rozdział 10

147 11 72
                                    

                Powieki Kyōko zadrżały, a palce mocniej ścisnęły kępkę trawy. Wzdrygnęła się, słysząc... płacz? Umarła i płakano po niej? Chciała w to wierzyć. Czuła jednak narastające napięcie w łopatkach, palący skurcz w żołądku i tak przeszywający ból w skroniach, że nie miała siły otworzyć oczu. Rozwarła wargi, próbowała się odezwać, ale głos ugrzązł w gardle i tylko cicho sapnęła. Coś się obok poruszyło, a zewsząd napływały inne dźwięki. Rozmowy, krzyki, szloch... Wszystko zlewało się w jedno i buzowało, rozsadzając opuchniętą głowę. Kontrolowanie wypuściła powietrze i pomacała trawę, gdzie chwilę wcześniej odnotowała jakiś ruch. Uniosła kąciki ust, bo natrafiła na czyjąś gładką skórę.

— Kyōko! — głos Sakury był nie do podrobienia. — Jak dobrze... W końcu się obudziłaś!

Poczuła na ramionach delikatne dłonie. Dotyk na chwilę wyciszył inne bodźce – ucichły odgłosy otoczenia, ból też jakby zelżał. Spróbowała otworzyć oczy i upewnić się, że naprawdę leżała obok towarzyszki. Rozwarła tylko jedną powiekę.

— Wygrałaś — wycharczała z ledwością, siląc się na uśmiech. — Zabiłaś Sasoriego?

— Właściwie to zabiła go czcigodna Chiyo, ale miałam w tym swój udział. — Sakura uniosła kciuk, po czym chwyciła Kyōko za ramiona i ułożyła ją sobie na kolanach.

Yūhei syknęła, ale kiwnęła z wdzięcznością głową i ospałym wzrokiem rozejrzała się po okolicy. Na środku polany spoczywał sam Kazekage, nad którym pochylała się starucha Chiyo. Na ten widok Kyōko zadrżała, by stłumić gorycz porażki. Wokół Gāry zebrało się kilkudziesięciu ninja – większość z Wioski Piasku, ale dostrzegła też członków drużyny. Obraz zapłakanego, klęczącego nieopodal Naruto wywołał sprzeczne emocje. Dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła, lecz niewidzialna dłoń ścisnęła ją za serce. Sapnęła, próbując podciągnąć się na łokciach. Chcę do niego pójść...

— Nie powinnaś się ruszać, jesteś ranna! — Sakura skutecznie ją powstrzymała, do tego pogroziła palcem wskazującym. — Zrobiłam, co mogłam. Zajęłam się powierzchownymi obrażeniami klatki piersiowej i twarzy, ale...

Ale?

Towarzyszka na chwilę uciekła spojrzeniem w bok i dopiero gdy zaczerpnęła spory haust powietrza, zaczęła mówić.

— Potrzebujesz operacji. Prawdopodobnie doszło do wstrząśnienia mózgu i jeszcze oko...

Kyōko zacisnęła zęby. Czuła, że coś było nie tak. Zaparła się i ponownie spróbowała unieść powiekę. Szarpnęło całym ciałem, kiedy zalała ją fala ciepła i uczucie, jakby tysiące mikroskopijnych igieł wbijało się w jedno miejsce. W prawe oko.

— Nie mogę... otworzyć... — jęknęła i zacisnęła usta, żeby się nie rozpłakać.

— Wiem, wiem. Oddychaj głęboko i leż spokojnie. Po powrocie Tsunade-sama się tobą zajmie. — Sakura chwyciła drżącą dłoń Kyōko i mocno ścisnęła.

Yūhei wtuliła się w bezpieczne ramię przyjaciółki, lecz zerkała na Naruto, który nie obdarzył jej ani jednym spojrzeniem. Cicho westchnęła. Bardzo chciała się wyciszyć i po prostu zasnąć, ale podniosłe tony, wrzaski i ból nie dawały o sobie zapomnieć. Miała wrażenie, że zaraz pęknie jej głowa, a ze środka wypełznie gliniany pajączek. Błyskawicznie wciągnęła powietrze przez nos.

— A Deidara? Co się z nim stało?

— Pokonaliście go.

Przyjemny żar dotknął stóp, a potem rozlał się po obolałym ciele. Przynajmniej to wszystko nie poszło na marne. Wygrali! Rany dało się przecież wyleczyć, zwłaszcza jeśli medycznym ninja był ktoś taki jak Tsunade. Najważniejsze, że zabili wrogów i odzyskali Kazekage. Misja zakończona sukcesem!

Jestem Kroplą [vol. 1]Where stories live. Discover now