Rozdział 9

157 13 27
                                    

                Kyōko odbiła się z całej siły od jednego ze zwalonych pni, które gęsto zaścielały wąwóz, i skoczyła ku Naruto. W końcu go dogoniła, zostawiając Kakashiego w tyle. Oczy chłopaka przybrały krwistoczerwony odcień, a rysy znacznie się wyostrzyły. Nawet nie zwrócił na nią uwagi...

— Naruto! — spróbowała przekrzyczeć rozbijającą się o skały wodę. — Poczekaj, nie mamy planu! To znaczy ja miałam, ale nie zdążyłam...

— Musimy go dorwać! — syknął chłopak gardłowym tonem, nie odrywając wzroku od lecącego Deidary.

— Nie! Zwolnij na chwilę! W ten sposób niczego nie osiągniemy. Ja też chcę uratować Gārę, ale...

— Uratować? — ponad głowami rozległo się sarkastycznie parsknięcie. — Głuptasku, on już dawno nie żyje.

Naruto stanął jak wryty. Pochylił się i oparł o kolana, wziął kilka głębszych wdechów. Kyōko przeskoczyła nad wodą i zatrzymała się tuż obok niego. Lekko rozwarła usta, które zadrżały, i spojrzała na oddalającego się przeciwnika. Zaraz jednak zwróciła wzrok ku towarzyszowi.

— On kłamie... Prawda? Na pewno kłamie. Chce nas wkurzyć — szepnęła, zbliżając się.

Delikatnie, jakby obawiała się reakcji, położyła dłoń na plecach Naruto. Prostując się, syknął jak oparzony i szybko strącił jej rękę.

— Widziałaś jego ciało! Cholera! — Chwycił się za głowę, wplótł palce we włosy i mocno pociągnął. — Gāra nie żyje.

Jej przyszły mąż, ojciec potomstwa, Kazekage... Wszystko na marne! Spóźnili się. I co teraz? Przepadła szansa na poszanowanie w oczach ojca, na pokazanie wszystkim, że Kyōko do czegoś się nadawała. Na chwilę ukryła twarz we wnętrzu dłoni. Myśl, myśl, myśl. Gāra faktycznie wyglądał na martwego, ale wciąż był ważny dla wioski. Przecież ninja z Konohy w niczym nie zawinili! Przemieszczali się tak szybko, jak tylko mogli. To przeciwnicy okazali się silniejsi i szybsi. Może... może nadal mamy szansę coś ugrać? Jeśli przejmiemy ciało...!

Odjęła ręce, wyprostowała plecy.

— Naruto, posłuchaj mnie teraz uważnie. — Szarpnęła go za ramiona i przekręciła, by na nią spojrzał. — Za wszelką cenę musimy odzyskać Gārę i zwrócić wiosce. Rozumiesz? — Potrząsnęła nim, gdy nie odpowiedział. — Rozumiesz?!

W końcu pokiwał wolno głową, unosząc brwi. Wyraz twarzy nieco mu złagodniał. Kyōko kiwnęła brodą w kierunku znikającego na horyzoncie Deidary. Wznowili pogoń.

Kakashi dotarł do ich niedługo potem. Posłał podopiecznym gniewne spojrzenia, jednak nagana nie miała żadnego znaczenia, bo liczył się tylko przeciwnik.

— Nie możecie działać w ten sposób. Zapomnieliście, że zależy im na demonach? Przestańcie nie doceniać Akatsuki!

Nie odpowiedzieli. Popatrzyli na siebie porozumiewawczo, ale zaraz zwrócili głowy nieco w tył.

— Masz jakiś pomysł, sensei? — spytała, przewracając oczami. Przecież Kakashi mógł po prostu zostać w tej pieprzonej jaskini i pomóc reszcie! Ale nie... Musiał wybiec za Uzumakim i popsuć cały misterny plan.

— Kupcie mi trochę czasu.

— Czekaj, co zamierzasz? I co mamy dokładnie zrobić? — Kyōko zmarszczyła czoło.

Jestem Kroplą [vol. 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz