"I knew it!" Thor x Steve

2.2K 70 31
                                    

Na specjalne zamówienie @KapitanAmeryka01

Trochę mi się z tym zeszło, wiem ^^'

Prosiłaś o nieco pikanterii, więc co nieco jej dodałam ;P Nie wiem, czy na to liczyłaś, no ale mam nadzieję że nie zawiodłam! A jeśli zawiodłam, to z góry przepraszam >.<


                &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


 Thor naprawdę dobrze się bawił, widząc jak jego przyjaciele trudzą się, próbując podnieść Mjolnir. Próbowali na różne sposoby – Tony nawet użył swojej zbroi i wraz z pomocą Rhodneya usiłowali ruszyć młot. Wszelkie ich wysiłki poszły na marne. Wprawdzie byli dla niego niemal jak rodzina, to jednak żadne z nich nie było godne jego mocy.

Bóg piorunów upił łyka asgardzkiego trunku i z uśmiechem na twarzy przypatrywał się Clintowi, który po dwóch próbach zrezygnował z podniesienia Mjolnira. Barton cicho się zaśmiał, unosząc dłonie w geście poddania się. Thor był spokojny – nikt oprócz niego nie da rady wziąć młota do ręki.

Wtedy nadeszła kolej Steve'a. Blondyn podszedł do stołu, na którym leżała broń, po czym chwycił ją obiema rękami. Zaparł się, pociągnął i... Mjolnir drgnął. Nie uniósł się co prawda ponad mebel, ale przesunął się centymetr w lewo.

Uśmiech Thora momentalnie zniknął z jego twarzy. Rogers wprawdzie po chwili odpuścił, kręcąc głową, ale Odinson czuł, że coś było nie tak. Słyszał śmiechy swoich przyjaciół, ale o dziwo Steve ani przez moment nie spojrzał w jego stronę. Ewidentnie unikał jego wzroku, co jeszcze bardziej wzbudziło podejrzenia boga.

Nie chcąc jednak przykuwać niepotrzebnej uwagi, zaśmiał się. Z Kapitanem porozmawia, gdy nadejdzie odpowiedni moment.

- Mówiłem, nikt z was nie jest godny. – Podrzucił Mjolnir, po czym złapał go bez najmniejszego wysiłku.

Przyjęcie trwało w najlepsze. Rhodes starał się zabawiać gości śmiesznymi historyjkami, Natasha stała za barem i robiła sobie drinka, Clint gdzieś zniknął, a Tony zamierzał chyba zmienić playlistę. Pozostali uczestnicy stali bądź siedzieli w małych grupkach, rozmawiając i co chwila wybuchając śmiechem.

Thor kochał Midgard. Był mu prawie tak bliski jak Asgard. Tutejsze tradycje, potrawy oraz dziwne technologie (z którymi coraz lepiej sobie radził) zachwycały go. Tu wszystko było inne, ale równie interesujące i piękne. A przede wszystkim ludzie – ciekawi i w większości sympatyczni. Może czasem dziwni bądź mający głupie pomysły, ale starali się naprawiać swoje błędy. A to Odinson bardzo cenił. Kiedyś sam popełnił ogromny błąd, lecz był w stanie się zrekompensować. Jednak znalezienie w sobie siły do przyznania się do porażki wymagało nie lada odwagi. Mimo wszystko to była dla niego bardzo cenna lekcja. Nauczył się pokory oraz cierpliwości. Gdyby tylko nie sytuacja z Lokim...

Nagle Thor dostrzegł, że Steve skierował się do wyjścia z salonu. Bez wahania ruszył za nim. Musiał potwierdzić swoją teorię. Kiedy byli dostatecznie daleko, Odinson odwrócił się, chcąc być pewnym, że nikt ich nie zobaczy ani nie usłyszy.

- Steve! – Zawołał, przyspieszając nieco kroku.

Kapitan odwrócił się, wyraźnie zaskoczony.

- Thor? – Lekko się uśmiechnął. – Szedłem na chwilę do swojego pokoju, coś się stało?

- Pójdę z tobą. – Bóg szedł dalej, jak gdyby nigdy nic.

MARVEL Chat & One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz