25. Wbrew sobie

54 5 2
                                    

Krzyki Elory zaskoczyły Ethel z odległego końca korytarza.

Upuściła koszulę, nad którą pracowała - zielonkawoszarą koszulę, która miała już naszywkę na lewym rękawie. To była koszula Variana. Po wypraniu stwierdziła, że ​​kilka szwów się poluzowało i wymagało ponownego zszycia. To była stara koszula, ale o ile wiedziała Ethel, była to jedyna, jaką posiadał chłopiec.

Wstała gwałtownie i wybiegła ze swojego pokoju roboczego. Jej wnuczka biegła w jej stronę, gorzko płacząc, strażnik, który jej towarzyszył, czekał z szacunkiem w niewielkiej odległości.

Elora zarzuciła ręce na talię babci i szlochała w jej fartuch. Starsza pani odwzajemniła jej uścisk, rozumiejąc, że będzie musiała poczekać, zanim mała dziewczynka coś powie.

**********

,,ZOSTAW MNIE !"

Variany nie przestawał się rzucać, nawet gdy został przyszpilony do łóżka.

Wciąż czuł ręce Nigela na gardle i z pewnością nie był w tej chwili zbyt chętny do ponownego dotykania.

Ale rzeczą, która była najbardziej nie do zniesienia dla Variana, było to, że mężczyzną, który trzymał go na siłę, był sam król ! Najpotężniejsza osoba w królestwie, która celowo zdecydowała się zignorować zagrożenie czarnymi skałami i pozwolić, by jego wioska została zniszczona. Ale nie miał nic do niego. On również był odpowiedzialny za uwięzienie swojego ojca w bursztynie.

Chudy chłopak nie mógł się równać z Fryderykiem. Starszemu mężczyźnie łatwo udało się unieruchomić nogi i biodra Variana jedną ręką, a smukłe nadgarstki trzymał jedną wielką, mocną dłonią. Władca Corony upewnił się, że nie nadwyręży jego chorej ręki. Chłopiec próbował spiąć się i przekręcić swoje ciało pod stalowym uchwytem, ​​ale nie miał dość siły. Na jego twarzy malowała się czysta nienawiść do przeciwnika. Jego słowa przepełniała wściekłość, a oczy wręcz rzucały w niego sztylety.

W międzyczasie ręce Arianny lekko się trzęsły, trzymając miskę z lekiem wymiotnym. Czekała na sygnał Remyusa, próbując oddychać głęboko, aby spowolnić bicie serca.

Z Fryderykiem wciąż trzymającym kończyny Variana, Remyus przycisnął jedną dłoń do czoła nastolatka, wystarczająco mocno, by nie poruszał się z boku na bok. Spojrzał krótko na królową: to była jej wskazówka. Wolną ręką ścisnęła nos Variana, zmuszając go do otwarcia ust. Następnie Remyus wepchnął lejek głęboko w usta, sięgając do głębi gardła. Varian zakaszlał i zakrztusił się czubkiem strasznego przedmiotu, ale nie miał jak uciec.

Szybka i zdeterminowana, powtarzając sobie, że to ich jedyna szansa na uratowanie go przed trucizną, Arianna wlała zawartość miski do lejka i do gardła Variana, upewniając się, że nie puści nosa chłopca, dopóki nie połknął całości. Kiedy to zrobił, Arianna puściła go i wycofała w nienawiści do siebie po tym, do czego zmusiła tego dzieciaka. Jej ręce były słabe, więc opuściła pustą miskę, która potoczyła się po podłodze.

Remyus wyciągnął lejek, ale drugą rękę oparł o czoło Variana, tym razem głaszcząc spoconą skórę chłopca, aby go uspokoić. Chłopiec dyszał z powodu braku tlenu, przez co nie mógł mówić. Nie żeby mógł użyć swojego głosu. Jego gardło piekło i było zdarte po kontakcie z lejkiem.

,,Jest dobrze, Varian. Dobry chłopiec. Wyciągniemy z Ciebie tę truciznę. Dobrze sobie radzisz."

Varian, bardziej wściekły niż kiedykolwiek, kontynuował walkę przez kilka sekund pod dłońmi Fredrica, ale jego nieregularne ruchy szybko ustąpiły, gdy zapanowały silne mdłości. Wkrótce zaczął odczuwać ostry ból w żołądku, który sprawił, że skrzywił się i zgrzytał zębami. Całe jego ciało napięło się, a jego dłonie objęły jego środek w uścisku Fredrica. Młody alchemik próbował podnieść głowę i stopy, aby przetoczyć się na bok, desperacko chcąc zwinąć się w pozycję embrionalną. Wytrenowane oczy Remyusa nie ominęły potrzeby chłopca.

- Możesz go puścić, panie. Pójdę po wiadro.

Fryderyk posłuchał i chłopiec natychmiast się zgiął, wymiotując. Remyus przybył w samą porę z wiadrem, kiedy Varian opróżniał zawartość swojego żołądka.

To tyle, jeśli chodzi o jego pełny posiłek na pikniku.

Oszołomiona Arianna nadal stała kilka kroków dalej, obserwując całą scenę, jakby była częścią sztuki. Czuła się, jakby słodki chłopiec, którego wychowywała przez trzy dni, nagle zniknął. To samo ciało leżało przed nią, ale było tak, jakby w środku znajdowała się zupełnie inna osoba. I mógł umrzeć w ciągu kilku chwil, ponieważ pozwolili jego agresorowi (?) zostać z nim sam na sam. Jej umysł po prostu nie mógł tego wszystkiego przetworzyć. Jej nogi były jak galaretka.

Varian zwymiotował jeszcze trzy lub cztery razy*. Jak skończył, jego ciało było całe spocone, jego skóra była zimna i lepka. Jego ciężki oddech odbijał się echem w małym pokoju. Wyczerpany opadł na łóżko, leżąc na boku.

Remyus wziął w rękę dobry nadgarstek Variana i sprawdził puls. Był nieregularny i słaby. Nie było wątpliwości, że trucizna już działa.

,,Co się z nim dzieje, Remyusie?'' zapytał król. „Pozbyliśmy się trucizny, więc dlaczego jest taki blady?”, Dodał, zaniepokojony bezkrwawą twarzą Variana.
,,Pozbyliśmy się większości, panie, ale tojad to bardzo szybka trucizna. Część już przechodzi przez jego organizm. Nie jest znane antidotum, więc będzie musiał z tym walczyć. Dorosły mężczyzna byłby chory na to jednego dzień lub dwa, ale…”

Nie dokończył tego zdania. Wiedział, że nie musi dodawać, że Varian był prawdopodobnie za mały i zbyt chudy, by mieć szansę. Szarawy kolor jego twarzy wystarczył, aby udowodnić, jak bardzo był chory i słaby.

Westchnął.

„Wszystko będzie zależało od jego woli życia. Teraz możemy tylko mieć nadzieję”.

Z miejsca, w którym leżał, Varian widział sparaliżowaną królową, a jej opuszczone oczy spotkały się z jego. Oczywiście to on przede wszystkim krzyczał na nią, żeby trzymała się z daleka, ale teraz było tak, jakby bała się znów do niego podejść, i ta myśl złamała mu serce.

Bardziej przerażony zranieniem w swoich uczuciach niż w swoim ciele, Varian wzmocnił te wysokie mury wokół swojego serca i odwrócił wzrok.

Cóż, i tak będzie lepiej jak zostawią mnie w spokoju, pomyślał. Nie pozwolę im znowu udawać, że są moimi przyjaciółmi. Prędzej czy później odwrócą się ode mnie, wiem o tym. Nie, znowu się na to nie dam złapać. Nigdy.

Opadając z sił, pozwolił sobie zamknąć oczy, a ostatni przypływ energii zwalczył kolejną falę bólu brzucha. Kiedy ból ustąpił po czymś, co wydawało się wiecznością, ponownie otworzył oczy i zobaczył, jak Królowa kołysze się na nogach, a jej ciało nagle zwiotczało, gdy straciła przytomność i upadła na podłogę.

I tak cały czas wszystko psuję, powiedział do siebie, gdy jego własny świat rozpłynął się w ciemności.

^^^^^^^^^^

*Po tym zdaniu było jeszcze jakieś porównanie, które po polsku nie miało sensu.

Doszedł mój wig i zrobiłam swój pierwszy instant cosplay z BnHA ! Yay !

A co do tej książki, to przepraszam za tak długą przerwę.
Nie będę kłamać, miałam pełno czasu, ale większość zmarnowałam na oglądanie Gameplayu z Danganronpy II.
Po prostu nie miałam ostatnio na nic ochoty.

Ale teraz postaram się lepiej wziąść za tą książkę, przynajmniej mam taką nadzieję...

Miłego dnia życzę !

On mnie potrzebuje | Zaplątani- Tłumaczenie Pl|Where stories live. Discover now