17. Niewinność

51 7 10
                                    


Arianna nie mogła wypowiedzieć ani słowa. To było tak, jakby ziemia zniknęła zawaliła jej się pod stopami. Przez chwilę mogła tylko stać i patrzeć w pustkę, gdy słowa zapadły jej w pamięć. 

Pukanie do drzwi wybudziło ją z transu. Reagując szybko, Reymus zostawił ją, żeby otworzyć drzwi i zastał tam Ethel, trzymającą tacę. 

,,Ach, czy to w końcu moja przekąska?'' powiedział z łagodnym spojrzeniem i wesołym uśmiechem na twarzy, gdy zobaczył swoją przyjaciółkę.

,,Nogi Ci jeszcze nie odpadły, stary'' odpowiedziała tym samym psotnym tonem, gdy weszła do środka. ,,Wasza Wysokość'' ukłoniła się, przed kontynuowaniem. ,,Możesz pójść po to sam, i dobrze o tym wiesz. Teraz, kiedy jestem pewna, że karmiłeś tego biednego chłopca tylko jakimiś miksturami i lekarstwami, przygotowałam mu moją specjalną zupę. I to tylko dla niego, nawet nie próbuj jej dotknąć.''

,,Och, co mam zrobić, żeby uzyskać te same przywileje?'' odpowiedział lekarz fałszywym rozczarowanym tonem, gdy obaj dotarli na zaplecze.

Arianna nie ruszyła się ani o centymetr i stała na środku salonu, ledwo słysząc ich wygłupy. Wciąż zastanawiała się, co może oznaczać dla Variana, żyć bez jego wspomnień, kiedy drzwi wydały cichy, skrzypiący dźwięk, gdy zostały lekko uchylone. Ukazała się nieśmiała twarzyczka z białym czepkiem na głowie.

,,Cóż'' powiedziała królowa wystarczająco głośno, by mogła ją usłyszeć. ,,Wygląda na to, że jakaś mała myszka podążała za naszą drogą Ethel ! Albo... może to mała dziewczynka?''

Ta dziewczynka zniknęła na chwilę za drzwiami, a potem nieśmiało pojawiła się, wyglądając na zbyt zawstydzoną, by mówić. 

,,Elora ! Wejdź, kochana, nie bój się'' zachęciła ją Arianna.

,,Ciii... Znaczy... Ciii, Wasza Wysokość. Usłyszy nas !''

,,Kto?''

,,Moja babcia. Ja... ja wiem, że nie powinnam tu być, powiedziała mi, żebym została w kuchni, ale... nie mogłam nie usłyszeć, że ranny pan nie śpi i chciałam zobaczyć, jak się czuje... Ale babcia się na mnie zdenerwowała, gdy poprosiłam o przyjście tu'' opuszczając oczy, powiedziała ostatnie słowa z mieszaniną rozczarowania i smutku. ,,Chciałam tylko pomóc''.

Ariannie nie mogło nie być szkoda małej dziewczynki. Oczywiście domyśliła się, dlaczego Ethel była tak surowa wobec niej, jeśli chodzi o spotkanie z Varianem. W końcu był najbardziej niebezpiecznym przestępcą w całej Coronie. I technicznie wciąż jest więźniem. Ale oczywiście nikt nie powiedział jej prawdy.

'Cóż', pomyślała, 'jest teraz taka sama jak Varian. Wciąż niewinna i nieświadoma całego tego bałaganu'.

,,Elora? Chodź ze mną'' powiedziała wyciągając rękę, aby mała pokojówka ją złapała.

Elora przez sekundę się wahała, po czym jej twarz rozjaśnił wielki uśmiech, a ona z lekkością i radością włożyła swoją małą dłoń do tej królowej.

,,No weź, chłopcze, odpoczniesz sobie później'' nalegała Ethel, gdy próbowała posadzić chłopca opierającego się o poduszki. Kajdan na nadgarstku Variana, który nie pozwalał mu zbytnio ruszać tułowia, nie ułatwiał tego. ,,Na razie musimy dać coś do twojego organizmu. I uwierz mi, moja zupa jest tym, czego potrzebujesz. Bardzo gładka, bez żadnych większych kawałków, żeby Ci to ułatwić. I nie przyjmuje żadnych min'' skarciła go delikatnie.

Varian rzeczywiście zrobił minę, ale czy z powodu słowa 'zupa', czy z powodu łomotu rozdzierającego mu głowę, tego nie wiedział, i się tym nie przejmował. W dodatku ból głowy zdawał się nasilać z każdą sekundą. Był zmęczony i chciał zostać sam, chociaż i tak nie mógłby spać w tym stanie.

,,Mmm...moja głowa'' wymamrotał słabo.

,,Tutaj'' powiedział Reymus. ,,Pozwól mu najpierw wypić jego miksturę'', tak jakby musiał pytać Ethel o pozwolenie.

,,W porządku'', ustąpiła Ethel, nawet nie próbując ukryć, że przewraca oczami. ,,Mikstury zawsze pierwsze, hm? Przepraszam chłopcze, ten starzec nigdy się nie zmieni.''

'Proszę, przestań mówić. Przestań robić tyle hałasu i po prostu daj mi tę miksturę, jeśli to pomoże. Proszę, niech to się skończy'. Biedny Varian nie był w nastroju do słuchania ich ciągłych sprzeczek, ale nie był w stanie wypowiedzieć swoich myśli. Nawet zwykłe światło wydawało mu się oślepiające. Potrzebował tylko ciszy i ciemności. Dlaczego oni tego nie rozumieli?

Zbliżając się, Arianna, wraz z Elorą zobaczyła jego twarz przeszytą bólem. Nadal miał na głowie gruby bandaż, a ten widok wprost rozrywał jej serce.

,,Ethel, Reymusie, może trochę ciszy byłoby dobrym pomysłem?'' wyszeptała, mając nadzieję, że wezmą z niej przykład i położy kres tej dziecinności. Udało się i oboje zamilkli. Ethel usiłowała utrzymać Variana w wygodnej pozycji, siadając obok niego, Reymus trzymał jego otwarte usta jego wolną ręką, przed wlaniem mu środka przeciwbólowego do ust. 

,,Wypij wszystko, chłopcze. Za chwilę poczujesz się lepiej'' nakłonił go Reymus. ,,Wiem, że teraz chcesz spać, ale musisz wcześniej spróbować coś zjeść. Dodatkowo uwierz, nie chcesz zadzierać z tą starszą kobietą, nie...''

,,Reymus...'' królowa wtrąciła się, utrzymując cichy głos, ale wystarczająco ostry, żeby przypomnieć staremu lekarzowi, że znowu był zbyt rozmowny... zresztą jak zawsze, gdy w pobliżu była Ethel. W pewien sposób było to urocze, że starał się popisać, żeby zwrócić na siebie jej uwagę, ale Varian teraz tego nie potrzebował. ,,Czy nie powinieneś spisywać swoich spostrzeżeń na temat Variana, żeby śledzić postępy?''

Zbyt zawstydzony, aby odpowiedzieć, Reymus stwierdził, że pójdzie w swoją stronę. Arianna patrzyła, jak odchodzi, a następnie podeszła do Ethel, praktycznie ciągnąc za sobą przerażoną Elorę, ukrytą za suknią.

,,Ethel, muszę Cię przeprosić, wiem, że Ci się to nie spodoba, ale myślę, że potrzebujesz teraz pomocnika'' dodała, prowadząc Elorę, żeby stanęła przed nią.

Źrenice Ethel rozszerzyły się. Gdyby osoba przed nią nie była królową, dowiedzieli by się, jak bardzo była zszokowana, i to w nie najładniejszy sposób ! Ale jako mądra kobieta, która pracowała przez całe życie w zamku, wiedziała lepiej.

,,Wasza Wysokość, ale...król powiedział...''

,,Wiem. I biorę za to pełną odpowiedzialność. Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonana, że ten mały aniołek może nam pomóc bardziej, niż nam się wydaje.''

I dodała: ,,Wszystko będzie dobrze'', ale gdy tylko wypowiedziała te słowa, Ethel zwróciła się do swojej babci.

,,Babciu, proszę?'' poprosiła Elora z dużymi, pełnymi nadziei oczami. ,,Naprawdę chcę mu pomóc, żeby mu się poprawiło. Zawsze mówiłaś, że przynoszę radość wszędzie, gdzie idę. Cóż... Myślę, że znalazłam kogoś, kto teraz potrzebuje radości'', odwróciła spojrzenie na Variana z kilkoma ostatnimi słowami. Ich oczy spotkały się, a Varian starał się jak najlepiej skupić. Elora była pewna, że zobaczyła uśmiech, chociaż słaby, na jego napiętych rysach.

Ethel milczała przez kilka sekund, potem jej rysy złagodniały, a ona odpowiedziała: ,,Twój uśmiech może rozjaśnić wszystko, kochanie, i to robi''.

Arianna też się uśmiechała. Chętnie pomogłaby Ethel powiedzieć prawdę, ale odwróciła się ze zdecydowaniem i pozostawiła straszą pokojówkę i jej wnuczkę, która próbowała nakarmić łyżką prawie śpiącego Variana. Powiedziała tylko uprzejmie: ,,Musisz mi wybaczyć...'', bardziej do siebie niż do innych, po czym dodała:

,,Chyba jest pewien klucz, na którym muszę położyć ręce''.

On mnie potrzebuje | Zaplątani- Tłumaczenie Pl|Where stories live. Discover now