28. Powrót do życia

57 5 3
                                    


Ból.

Ból był pierwszą rzeczą jaką zarejstrował Varian.

Czuł się, jakby budził się z głębokiego snu i od razu tego pożałował. Znów pojawił się okropny ból brzucha,  który przytłoczył jego drobną sylwetkę jak gigantyczna fala i sprawił, że zacisnął zęby i napiął wszystkie mięśnie.

Potem zdał sobie sprawę, że gdy zacisnął powieki z bólu z jego oczu popłynęły łzy. Twarz miał mokrą a oddech przerywany i krótki. Czy on... Czy on płakał?

Otworzył oczy, gdy poczuł jak coś miękkiego muska jego policzek i zamarł. Spodziewał się ujrzeć włochaty pyszczek Ruddigera, albo Reymusa, a nie anielską twarz królowej uśmiechającej się do niego i ocierającej jego łzy wierzchem dłoni. Była blisko niego, za blisko !

"Cześć ! Nie śpisz", powiedziała do niego piękna kobieta (w oryginale było twarz, ale jakoś to dziwnie brzmi XD), jakby nie mogła w to uwierzyć z oczami pełnymi łez. "Jak się czujesz?"

Powieki Variana zatrzepotały. Otworzył usta, zamknął je, ponownie otworzył, kompletnie niezdolny do przetworzenia własnych myśli. Czuł się przytłoczony tak wieloma pytaniami i tak wieloma emocjami naraz. To było tak, jakby to wszystko próbowało przedrzeć się przez drzwi, które były o wiele za małe.

Znowu poczuł piekący ból. Dobra ręka Variana odnalazła przedramię Arianny i lekko wbiła palce w jej delikatną skórę. Jej czuły uśmiech zmienił się w zmartwioną minę, a jej ramiona objęły go mocniej.

Chwila. Od kiedy ona obejmuje mnie ramionami? Udało mu się zdziwić w swojej agonii.

"Przykro mi, że musisz wrócić do bólu", usłyszał jej szept. "Ale teraz jesteś tu i naprawdę mi ulżyło, Varian." Och, gdyby tylko wiedział jak bardzo się bała, kiedy przygotowywała się na najgorsze.

Gdy ból ustąpił, Varian instynktownie próbował się wyrwać, ale odkrył, że jego zbyt wyczerpane ciało mu na to nie pozwala. Znowu zwiotczało z własnej woli, decydując za Variana, że nie ma od czego się wyrywać. Pomimo niezręczności, która sprawiłaby, że chłopak by się zarumienił, gdyby nie jego bezkrwawe rysy twarzy, obejmowanie go w takim stanie nie było takie złe.

Jak długo minęło od kiedy ktoś go tak obejmował?

Jak długo minęło od kiedy ktoś w ogóle go dotykał? Cóż, nie licząc strażników, którzy go eskortowali i chudego faceta o podejrzanym wyglądzie próbującego go zamordować.

Wzdrygnął się na tę myśl, panika, którą wtedy czuł była wciąż świeża w jego umyśle. Jego ciało też tego nie zapomniało i zaczęło się trząść.

"Cśśśś..." uspokoiła go królowa, przeczesując palcami jego gęste włosy. "Co się stało, Varian?"

Varian znów próbował przemówić, ale zgrzytliwy dźwięk, który wydostał się z jego ust nie mógł być nawet nazwany słowem.

"Musisz być spragniony. Pozwól, że przyniosę Ci trochę wody", powiedziała, ściskając jego dłoń żeby dodać mu otuchy. Zadrżała. Było dość zimno. Zrobiła sobie w pamięci notatkę, żeby pójść też po Reymusa. "Ruddiger, musisz go ogrzać."

Ruddigerowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Wstał z miejsca, w którym był- opierając się o plecy Variana- aby zająć miejsce w którym poprzednio byłą królowa. Być może szop mógłby pomóc w bólu brzucha jak prawdziwy termostat.

Varian był zaskoczony tym, że chciał zaprotestować przeciwko jej odejściu, ale nie miał na to energii. Był zmęczony pod każdym względem. Mdłości powróciły i drżał, jakby miał gorączkę, chociaż w rzeczywistości raczej był zimny. Czuł się okropnie. Zaczął leniwie głaskać futro Ruddigera, próbując jakoś zagłuszyć dyskomfort.

Arianna otworzyła drzwi i zobaczyła, że Reymus i jej mąż rozmawiają z Ethel. Biedna starsza pani wyglądała na lekko wstrząśniętą po tym, jak jej wnuczka Elora podbiegła do niej w czystej rozpaczy, gdy zobaczyła jak Nigel atakuje Variana.

"Elora jest teraz z matką", wyjaśniła dwóm mężczyznom. "Robi wszystko co w jej mocy by uspokoić biedaczkę. Wyjaśniłam jej, żeby na razie nie pozwalała Elorze tu wracać, ale..."

Wszystkie głowy zwróciły się w stronę królowej, gdy wypowiadała słowa, których nie była pewna czy będą w stanie usłyszeć. "Obudził się". Gdy powiedziała te słowa, poczuła, że całe napięcie ją opuszcza i pewnie by upadła, gdyby nie klamka i futryna na których się opierała. Fryderyk natychmiast podbiegł ją wspomóc.

Jedno spojrzenie między nimi i już wiedzieli, że potrzebują chwili razem. Więc para królewska została w głównym pokoju, podczas gdy Arianna pozwoliła swoim łzom ulgi płynąc swobodnie, te wydarzenia mocno się na niej odbiły, a Fryderyk po prostu ją przytulał, nie mogą ukryć tego jak bardzo był zmęczony.

**********

W ciągu kilku chwil Varian otrzymał wodę, której tak bardzo potrzebował. Był już na skraju ciężkiego odwodnienia, po tym jak wielokrotnie wymiotował, obficie się pocił i płakał. Ethel upewniła się, że nie zakrztusi się wodą. 

Reymus złapał chłopca za nadgarstek, w końcu odkrywając jego słaby puls. Nie był tak szybki jak podczas jego ataku paniki, był teraz powolny i nieregularny. Skóra Variana nadal była lepka i miała chorobliwie blady odcień. Trucizna zdecydowanie dalej znajdowała się w jego krwiobiegu.

Reymus i Ethel dalej z nim rozmawiali, co skłoniło go do poinformowania ich, czy cierpi, czy jest głodny, ale było dość oczywiste, że chłopiec był ledwo przytomny i powoli zasypiał ze zmęczenia, jego powieki się kleiły i rzadko były całkowicie otwarte.

"Ethel", zawołał Reymus. "Pomożesz mi go rozebrać? Myślę, że nacieranie jakieś maści powinno sprawić, że jego krew będzie bardziej aktywna i go ogrzeje. Miejmy nadzieję, że zapobiegnie to również zasypianiu."

Varian nawet nie próbował się kłócić ani wyrywać kiedy Ethel rozpięła jego koszulę. Reymus zanurzył szmatkę w jakimś silnie pachnącym płynie- pewnie było tam trochę alkoholu- i zaczął pocierać nim tors i szczupłe ręce chłopca, podczas gdy Ethel pracowała nad jego nogami. Pomyślał, że to trochę piecze, ale to pewnie ze względu na swój skład. Mimo to szybko dało to nastolatkowi przyjemne uczucie ciepła na jego delikatnej skórze.

Reymus miał racje- tarcia nie pozwoliły mu zasnąć, no cóż, przynajmniej w pewnym stopniu. Młody alchemik po prostu pozwolił im pracować nad swoim ciałem, podczas  gdy jego myśli zaczęły pędzić.

Miał niepokojące uczucie, jakby siedział na szczycie mrowiska. Chciał- nie, musiał znowu zobaczyć twarz królowej i nie miał pojęcia dlaczego. Po prostu nie mieściło to się w jego głowie. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że opiekowała się nim przez kilka ostatnich dni i był za to bardzo wdzięczny. Ale teraz czuł się jakoś inaczej.

Teraz Varian przypomniał sobie co się przydarzyło między nim a rodziną królewską. Przypomniał sobie, jak bardzo bolało kiedy ludzie z Corony odwrócili się do niego plecami kiedy potrzebował pomocy. Pamiętał, jak Roszpunka złamała obietnicę i pozwoliła strażnikom wyrzucić go zamku podczas burzy śnieżnej. Pamiętał tamten ból i samotność. Pamiętał to, że musiał zwrócić się przeciwko temu, kim był, żeby uratować swojego ojca. Wszystkie te rany zostały ponownie otwarte i wydawało mu się, że jego serce zostało rozerwane przez wskrzeszony gniew.

Ale co było najgorsze- nowy ból, silniejszy niż jakikolwiek inny wdarł się, chwytając i paląc jego serce.

Pamiętał, że ich skrzywdził. Pamiętał, że skrzywdził królową.

Niezauważona przez Reymusa i Ethel zdrowa ręka Variana zacisnęła się w pięść.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 28, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

On mnie potrzebuje | Zaplątani- Tłumaczenie Pl|Where stories live. Discover now