,,Jeśli mogę, Wasza Wysokość, to uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. Teraz w te trzy dni musimy się tylko zastanowić, jak powiedzieć chłopakowi o ostatnich miesiącach'' zwierzył się Reymus, podczas gdy razem przeszukiwali butelki i fiolki lekarza po tym, jak Varian zjadł śniadanie.
,,Co mu powiemy? Reymusie, nie mamy zbyt wielu opcji. Na razie chyba jedynym sensownym wyborem będzie powiedzenie prawdy...'' powiedziała z lekkim szokiem w oczach.
,,Racja... Ale Wasza Wysokość, nawet za trzy dni chłopiec może nie być w stanie sobie z tym poradzić. Może będzie silniejszy fizycznie, ale emocjonalnie... Jako lekarz muszę to odradzić.''
Arianna wzięła głęboki oddech.
,,Reymusie, król uratował mi życie za pomocą kwiatu, mimo, że został poinformowany o konsekwencjach. Nigdy mi o tym nie powiedział, a nawet gdy w królestwie pojawiły się czarne skały, nadal je ignorował i ukrył prawdę przede mną, naszą córką i resztą poddanych.
,,Dalej tu jestem'', kontynuowała ,,dzięki temu kwiatu, ale niestety wszystko ma swoją cenę. Niezależnie od tego, czy tego chciałam, czy nie, to jestem bezpośrednio związana z konsekwencjami, przed którymi teraz stoimy. Varian... złamał się, ponieważ myślał, że wszyscy go oszukali. Jak ma się teraz nauczyć ufać i kochać, skoro cały czas go okłamujemy?''
Reymus nie wiedział, co powiedzieć. Królowa miała rację. Teoretycznie. Ale patrząc na to dwa razy, nie mógł być pewien, czy czternastolatek poradzi sobie z brutalną wiedzą, że jego ojciec został uwięziony w bursztynie, a on sam zdradził królestwo i próbował zabić kilka osób. Zresztą, kto by sobie z tym poradził?
,,Wiem, o czym myślisz, Reymusie i wierz mi, że nie chcę skrzywdzić Variana. Nie twierdzę też, że jego działania zostały zapomniane i wybaczone. Mi też jest trudno. Ale on zasługuje na poznanie prawdy i jedyne, co możemy zrobić, to przygotować go i być przy nim.''
,,Rozumiem, Wasza Wysokość i szanuję to. Mimo to wciąż nie wiem, jak zamierzamy powiedzieć mu prawdę.''
,,Szczerze mówiąc, ja też nie wiem, Reymusie. Ja też...''
**********
Chwilę później Arianna wróciła do pokoju Variana z fiolką zawierającą oleistą substancję i szczotką do włosów. Chłopiec siedział na łóżku, wyglądając w zamyśleniu przez okno z Rudddigerem śpiącym mu na kolanach.
,,Tęsknisz za wyjściem na zewnątrz?'' zapytała łagodnie.
Varian odwrócił głowę, wyglądał na trochę zawstydzonego, a nagłe zaczerwienienie spowodowało, że wyglądał na zdrowszego niż był w rzeczywistości.
,,Och, em, um, nie, ja... ja tylko... cóż, patrzyłem na drzewa w ogrodzie i myślałem... Powiedziałaś, że byliśmy kilka dni po festiwalu lampionów, prawda?''
,,Zgadza się, Varian.''
,,To jest po prostu takie dziwne. Ja... Nie potrafię tego zrozumieć. Dla mnie wczoraj był Konkurs Naukowy, przed zimą, a teraz jest-'' westchnął. ,,Teraz jest lato ! To nie ma sensu...'' jego ramiona opadły a głos się urwał. Dla jego naukowego umysłu taka luka była poza wszelką logiką.
,,Varian, wiesz, nikt nie oczekuje, że zrozumiesz to od razu. Daj temu trochę czasu. I pamiętaj, na razie jedynym twoim zadaniem jest dbanie o siebie.''
Odkorkowała fiolkę, pozwalając słodkiemu, kwiatowemu zapachowi wydostać się ze środka.
,,Co to jest?'' zapytał Varian, który nie mógł znajdować się w jednym pomieszczeniu z nieznaną mu substancją bez dociekania, co to.
YOU ARE READING
On mnie potrzebuje | Zaplątani- Tłumaczenie Pl|
FanfictionGdy Roszpunka wyrusza w podróż, Varian zostaje zabrany do lochu. Arianna jednak czuje, że za jego gniewem kryje się wiele bólu, ale jak mogłaby pomóc? Niestety jedna osoba uważa, że samo zamknięcie w celi nie jest wystarczającą zapłatą za takie dz...